Witam. Jest to mój pierwszy post na tym portalu.
Mam do Was bardzo ważne pytanie, na które sam sobie nie mogę odpowiedzieć. Mam na myśli to, czy jest możliwe, że zły duch jest we mnie, bądź wywiera na mnie zły wpływ, w wyniku którego oddalam się od Boga. Od kilku dobrych lat jest we mnie co raz mniej szczęścia, więcej smutku i zmartwień. Mam olbrzymi problem z chodzeniem do Kościoła, nie mówiąc o reszcie, ponieważ zawsze gdy mam iść do Kościoła napadają mnie zawsze myśli, które normalnie nie przyszły by mi do głowy, typu: po co mam tam łaźić, i tak nic z tej mszy nie wyniosę,i tak ten klecha będzie znowu coś [] ,i tak nie będę chodził więcej do Kościoła, i tak tylko będę siedział i nic nie robił.
Kolejnym problemem jest spowiedź. Przestałem się spowiadać od bardzo dawna. Teraz sam ze sobą"walczę" i chodzę, ale nie jest łatwo, ponieważ gdy już jest moja kolej nagle zaczyna mi szybko bić serce, zapominam regułki, oraz grzechów, i plącze mi się język. Cały się trzęsę, sam nie wiem przed czym i nigdy nie jestem w stanie usłyszeć co mówi ksiądz( nie, mam bardzo zdrowy słuch).
Przyjmowanie komunii też nie jest łatwe. Znowu z nikąd dopada mnie strach i bicie serca. Pamiętam moją pierwszą spowiedź i komunię św. Ta lekkość i radość w sercu, że mogłem się oczyścić i przyjąć opłatek. Teraz nic już nie czuję, tylko obojętność i zniewagę...
Czy mam czegoś się bać, czy problem leży w mojej psychice niż w duszy? Proszę o odpowiedź.
edycja:
ultimate