Jestem kobietą, nie oglądam porno. I nie uważam żeby było jakieś złe, szatańskie i demoralizujące...
Padł argument o zafałszowanym obrazie seksu, który rzekomo zostaje w głowie przez takie filmy. Ale, proszę Was, bez przesady! Przecież każda bardziej rozgarnięta osoba rozumie, że seks z partnerem wygląda inaczej niż porno. Że ciało przeciętnej kobiety (i w sumie też mężczyzny) różni się od często wyidealizowanej golizny na ekranie. Że seks to coś więcej niż mechaniczne "rżnięcie" i seria jęków i pisków. Jeśli ktoś nie widzi różnicy, to najwyraźniej ma problem ze sobą - z empatią,okazywaniem emocji, no bynajmniej w tej sferze. O tym uczą nawet na lekcjach typu WDŻ w szkole średniej, przynajmniej ja tak miałam.
Kolejny argument - a co z dziećmi? No cóż, jak już ktoś napisał, dzieci mają "prane" mózgi również świecącymi wampirami, wilkołakami i resztą tego popularnego badziewia - czy ktoś z tego powodu cierpi? Większość nastolatków po jakimś czasie wydorośleje z tych mało wyszukanych fantazji. Ja w szkole podstawowej też uwielbiałam różnego rodzaju "chłam" typu Tokio Hotel (bez urazy jeśli ktoś lubi). Myślę, że z porno jest tak samo.
Trzeba przyznać, że są sytuacje patologiczne, chociaż jak dla mnie to znaczne wyolbrzymianie, tak jak sprawy typu "okrutny pitbull pogryzł małe dziecko", które stawiają tą rasę psów na miejscu bezdusznych morderców i taki obraz potem tkwi w społeczeństwie. Ludzie nasłuchają się opowieści o azjatyckim nastolatku który masturbował się tak długo aż umarł, katechetka postraszy w szkole historią jakiegoś chłopaka, który całą młodość spędził na oglądaniu filmów porno i potem był bezpłodny i nie mógł znaleźć dziewczyny, nawet w internecie krążą tego typu rzeczy!
Szkodliwość porno to moim zdaniem mit - zastanówmy się może, ilu ludzi ogląda porno, choćby spośród naszych znajomych. Pewnie co niektórzy by się nieźle zdziwili, bo naprawdę spora część społeczeństwa to robi. W końcu popularność stron XXX nie bierze się znikąd. I wyobraźmy sobie, że to nie tylko niewyżyta młodzież, ale też dorośli ludzie, nawet mający swoje rodziny, dzieci itd.! Jakoś nie widać w społeczeństwie gigantycznych problemów z tego tytułu, co, logicznie rzecz biorąc, powinno nastąpić, skoro porno jest takie szkodliwe?
Uprzedmiotowienie kobiety... nie powiedziałabym. Ktoś już wspomniał, że te panie robią to z własnej woli, poza tym sceny w porno są wyimaginowane - ci ludzie to AKTORZY. Czy jeśli ktoś w jakimś filmie gra komandosa, lekarza, płatnego mordercę, to znaczy że nim rzeczywiście jest? Bez przesady.
Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś nie ma w ogóle innych zainteresowań oprócz porno i masturbacji, nic innego nie daje mu przyjemności - z tym powinno się iść do psychologa. To jest jednak margines i skrajne przypadki, a wina zwykle nawet nie leży po stronie filmów pornograficznych, tu raczej chodzi o samotność, brak akceptacji, kompleksy, przez które taka osoba np. nie może sobie znaleźć przyjaciół/partnera, lub ma jakieś inne podobne problemy.
Widzę, że wszyscy tu trąbią o pilnowaniu dzieci i kontrolowaniu ich. A czy Wy byście chcieli, żeby Wam tak zrobili Wasi rodzice? Bo nie wydaje mi się

młodzi ludzie też mają jakieś prawo do prywatności, nie sądzicie? To też LUDZIE.

usilne odsuwanie dziecka od pornografii, masturbacji itd. jest chyba jeszcze gorsze niż dawanie mu swobodnego dostępu. Seks to POTRZEBA FIZJOLOGICZNA, jak picie, jedzenie, sen. Szkoda, że ludzie i przede wszystkim religie robią z niego takie tabu i coś niezwykle grzesznego.