Trzy błędy w jednej opcji ankiety. Na litość, ja rozumiem że język polski ma niepotrzebnie przekomplikowaną ortografię, którą wypadałoby gruntownie zreformować, ale trzy błędy?Nie uwarzam tego typu filmy, za coś złego.
Co do tematu...
Cóż, zacząć wypada od tego:
Nie, nie ich sprawa. To, co robię z tym, co mam w gaciach to TYLKO I WYŁĄCZNIE mój (nomen omen) interes.Stowarzyszenie Twoja Sprawa
To, że seks uprawia zdecydowana większość społeczeństwa nie jest chyba wielką tajemnicą, w końcu homo sapiens sapiens to zwierzęta płciowe, których organizmy są przystosowane do czerpania sporej radochy z wzajemnej wymiany... łóżkowych uprzejmości. Co za tym idzie, popyt na takie coś zawsze był, jest i będzie, bo tak po prostu skonstruowany jest organizm.
Nie do końca rozumiem w czym problem, jeśli ktoś chce uprawiać seks, ale przed kamerą. To sprawa danej osoby co robi ze swoim sprzętem (kamerą znaczy się, lol) i swoim ciałem. Jeśli ktoś chce nagrywać siebie podczas stosunku - droga wolna, nikogo to nie krzywdzi (zakładając, że wszystkie biorące udział w nagrywaniu strony wyrażają zgodę), a jak komuś się nie podoba - nie musi w tym brać udziału. To samo z oglądaniem - nie chcesz oglądać? Żaden problem, nikt cię do tego nie zmusi.
Ponadto... cóż, prawie wszyscy to robią. Aktorzy porno też to robią, ale tylko w obecności odpowiedniego sprzętu, na obecność którego wyrazili zgodę. Różnica chyba niewielka. (jeśli zgody nie ma i ktoś jest zmuszany - to oczywiście należy zgłosić sprawę na policję/prokuraturę, istnieją na to odpowiednie przepisy) Poza tym - gdyby oglądanie pornografii było takie zabójcze dla umysłu, to co by się musiało dziać z każdym, kto nie tylko ogląda, ale bierze udział w seksie (nawet bez kamer)?
Jakiekolwiek mity o tym, że oglądanie pornografii wypacza umysł, można od razu wyrzucić do kosza. Koniec końców, porno jest dosyć popularne, gdyby więc skrzywiało umysł, widać by to było gołym okiem, bo dotknęłoby to lwią część społeczeństwa.
I jeszcze co do argumentów pokroju "pornografia daje zafałszowany obraz seksu". Ależ oczywiście że daje, tak samo jak, na przykład, większość filmów z akcją osadzoną w czasie 2 wojny daje błędy obraz tego, jak wyglądały działania wojenne. Film to film, ma być skonstruowany tak, aby się podobało widzowi, a nie tak, żeby był realistyczny. (pomijam filmy dokumentalne i takie, w których twórcy chcą się skupić na realizmie... porno nie jest ani jednym, ani drugim).
Co wy z tą seksualizacją kobiet? Przecież faceci też się pojawiają w takich filmach. Do tego kobiety też takie filmy oglądają, i jeszcze są gejowskie porno, czyli faceci oglądani przez innych facetów. Tutaj już nagle seksualizacji nie ma? WTF? Poza tym - tak jak pisałem, człowiek to zwierzę płciowe, więc siłą rzeczy patrząc na przedstawicieli płci przeciwnej (bądź tej samej, wedle gustu) nieświadomie stara się ocenić, czy dana osoba jest atrakcyjna, czy nie.Osobiście popieram wszelkie inicjatywy środowisk którym nie jest obojętny problem wulgaryzacji przestrzeni publicznej, jak i akcje konsumenckie promujące marketing oparty na wartościach i chronić przestrzeń publiczną przed obscenicznością, seksualizacją kobiet, brakiem kultury i naruszeniami dobrych obyczajów w reklamie i szeroko rozumianym marketingu.
Jeśli ktoś po obejrzeniu porno zaczyna patrzeć na kobiety jak na przedmioty do zaspokajania swoich potrzeb, to znaczy, że powinien czym prędzej udać się do neurologa. Zdrowo funkcjonujący mózg jest w stanie bez problemu odróżnić osobę posiadającą uczucia etc. od nieożywionego przedmiotu. Jeśli rozróżnianie to jest zaburzone, to raczej nie wskutek obejrzenia filmu, ale fizycznych zmian w mózgu.
Tak w ogóle, co to jest 'marketing oparty na wartościach'? Których wartościach? Katolickich? WTF? I dlaczego cała przestrzeń publiczna ma być podporządkowana akurat katolikom? Wtedy przestaje być przestrzenią publiczną, a staje się przestrzenią katolicką.
Tak w ogóle - jak ty to sobie wyobrażasz? W każdym spocie reklamowym musi przez 10 sekund pojawiać się plansza z cytatem z Biblii? Np. "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." (Jezus Chrystus, MT 10 35-36)
Tak swoją drogą, bawi mnie stanowisko kościoła rzymskokatolickiego w tej kwestii. Jeszcze 40 lat temu oficjalna doktryna głosiła, że seks dozwolony jest tylko na misjonarza, i tylko po to aby zrobić dzieciaka. Ale ostatnio się okazuje, że więcej pozycji jest dozwolonych, i efektem seksu nie musi być bachor. Czyżby Jezus zmienił zdanie pod wpływem rewolucji seksualnej? Może księża popróbowali niektórych rzeczy i im się spodobało, więc stwierdzili, że są dopuszczalne? (jak w tej anegdocie z Freudem) LOL
Nagość =/= porno. Według tej definicji Tycjan też malował porno, lol.Jedno co zaczyna mnie zniesmaczać to fakt, że pornografia zaczyna stawać się codziennością, na każdym kroku golizna i coś w stylu "są cycki jest główna".
Tak ogółem: pornografia = pokazywanie seksu ze wszystkimi... szczegółami. Sama nagość to za mało. Jak dla mnie podejście, które reprezentujesz jest niebezpieczne, bo nie tylko próbuje krępować wolność obywateli, ale także próbuje zniszczyć także umiłowanie do piękna ciała. Jakby wszystko, co cielesne było wielkim złem i szatanem na kółkach.
Intrygujące stanowisko. To, że ktoś o czymś mówi otwarcie, nie oznacza, że ta rzecz jest w związku najważniejsza. Według tej logiki, jeśli np. ktoś opisze ci wycieczkę, na której był z ukochaną osobą, to znaczy to że ten związek opiera się tylko na wycieczkach... Naprawdę, WTF? Tok myślenia zgoła... losowy.Agusiaq, pochwal się nam jeszcze jak to robicie a najlepiej pojaż.
Właśnie o takim zatarciu prywatności także mi chodziło. Jeśli u Ciebie związek opiera się niemal tylko na seksie, za kilka lat jak już się wypalicie to albo się rozstaniecie albo będziecie tylko ze względu na dzieci. Sorry, że tak wprost ale to już stało się książkowym schematem.
Niektórzy chcą mówić o tym otwarcie, inni wolą zostawić tego typu tematy dla wąskiego grona osób albo nie mówić o tym w ogóle. Ich wybór, każdy na to inaczej patrzy i ma inne potrzeby jeśli o prywatność chodzi.
Aha. To fajnie. Nikt ci nie każe, w czym problem?Powodenia w konwersacjach, ja już mam za dużo niesmaku w ustach żeby dalej to czytać.
P.s. ankieta jest źle skonstruowana. Co jeśli ktoś nie uważa tego typu filmów za coś złego, ale np. ich nie ogląda? Albo oglądał wielokrotnie? A może w obecnej formie ankieta sugeruje, że pierwsze 4 odpowiedzi zakładają, że odpowiadający uznaje porno za coś złego? Jeśli tak, to dlaczego nie jest to wyszczególnione w odpowiedzi?
Użytkownik Rainbow Lizard edytował ten post 23.06.2012 - 23:02