Oho – pojawiły się kontrargumenty, i dobrze, cieszę się. Swojego zdania nie zmienię – ale argumenty przyjmuję do wiadomości. Niektóre są prawdziwe ogólnie, niektóre przy założeniu określonej aksjologii na początku.
Otóż moi przedmówcy, tj.
noxili i
Tromasz zakładają, że gra w porno czy np. prostytucja to praca jak każda inna, a seks to towar. Przy takim założeniu faktycznie – każdy sam się decyduje, i jak chce to jego sprawa. Ja się z tym głęboko nie zgadzam. Seksualność, co twierdzi znakomita większość psychologów, i ogólnie każdy z nas może sobie po sobie stwierdzić, odgrywa ogromną rolę w naszym rozwoju i ogólnie życiu. Jest znaczącym składnikiem osobowości (ja nie znam się na oficjalnych definicjach osobowości więc proszę mnie nie łapać za słówka). I tutaj argument wolnościowy ma sens o tyle, o ile. Dlatego nie postuluję zakazania prostytucji, a przeszkadzają mi agencje towarzyskie. Podobnie drażni mnie zinstytucjonalizowany pornobiznes. Przeszkadza mi tworzenie ułatwień i zachęt do sprzedawania się. O ile kokota chce to robić, robi to prywatnie, jej sprawa. Stąd argumenty o szewstwie i zakładach szewskich czy biedronce do mnie nie przemawiają – wieloletnie szycie butów czy skanowanie produktów potrafi zdenerwować i sfrustrować, nie czyni natomiast takich spustoszeń w psychice jak nadużycia seksualne, choćby „dobrowolne” za pieniądze.
Agencje towarzyskie chronią prostytutki przed alfonsami? A czymże one są jak nie zinstytucjonalizowanym alfonsem? Ten i ten zarabia na czyjejś dupie. Chce sama – to niech się sprzedaje, ale bez pośredników, wprost przestępczych czy na poły oficjalnych. To tyczy się także porno – o wiele mniej drażni mnie wspomniany już Showup, gdzie kobiety pokazują to co chcą i komu chcą (wiem – jest pośrednik w sensie infrastruktury informatycznej), niż wytwórnie oficjalnie robiące filmy.
Przykładów aktorek porno które były w dzieciństwie wykorzystywane nie będę podawał bo ich nie znam – o ich istnieniu wiem m.in. z artykułu w tygodniku „Polityka” (wiem, że jest lewacki) – sprzed ponad roku, a może dwóch. Twierdzę, że kobiety mające w życiu jako-takie szanse, edukację itd. nie będą szukały pracy w takiej branży, chyba, że są autentycznie rozwiązłe. Takie mnie nie obchodzą.
Przyjmuję argument o „materializacji” naszych czasów, chęci dążenia do posiadania za wszelką cenę – to prawda i istotny czynnik rozwoju pornografii. Uważam, że należy stawić temu odpór, tak poprzez indywidualne działania, jak i państwowe (wieszanie psów na państwie jako takim już mi przeszło). Na przykład zakazane i ścigane jest sprzedawanie własnych organów – właśnie po to, aby jakimś debilom nie przyszło do głowy to robić i okaleczać się fizycznie. Pornoaktorzy okaleczają się psychicznie i nie czyni się z tego problemu a pornobiznes jest traktowany jak każdy inny. Nie nawołuję do zakazu pornografii, to byłaby chyba przesada, ale podobałoby mi się gdyby możliwie wielu ludzi zmieniło swój stosunek do niej – nie zrobią tego, to się nie pochlastam.
Zarzucanie mi hipokryzji w opisie traktowania ludzi sprzeciwiających się porno, seksualizacji a niezachowujących głoszonych przez siebie poglądów prywatnie jest bezzasadne, wynika z nieuważnej lektury mojego posta. Wyraźnie napisałem, że piętnowanie ich występków jest słuszne, natomiast nie jest słuszne różnicowanie – brak nagonki na występki zwolenników seksualizacji, a robienie jej na tych nieszczęsnych „opozycjonistów” którzy mają osobisty problem. Ja piętnuję tu i tu.
Z Danielem Cohn-Benditem to jest trochę racji, to „bardzo nieciekawa persona” oględnie pisząc. Niemniej będę się trzymał tezy o takim mechanizmie. Zresztą jedno drugiemu nie przeczy – Cohn-Bendit jest hunwejbinem nowego systemu, którego ważnym elementem jest pornografia i demoralizacja.
Wspomniano o nadreprezentacji aktorek pochodzenia węgierskiego, czeskiego i ukraińskiego. Cóż, po pierwsze, te kraje, przy moim ogromnym szacunku do nich (zwłaszcza bratnich Węgier), to „eurobieda”, stąd odsetek osób gotowych kupczyć ciałem jest większy. Nie wiem jak jest z Polską, ale w niej blokadą może być jeszcze, ledwo, bo ledwo, trzymający się katolicyzm i wynikające z niego nakazy moralne. I mam tutaj gorzką refleksję, że pewne narody są wyznaczane do pełnienia takich a nie innych ról, szerzy się w nich demoralizację, by nie tworzyły własnych, wysokich projektów tylko tak właśnie egzystowały w brudzie, może coraz mniej fizycznym, służąc innym – choć realnie nagana nie widać.
Argument o profesjonalnym kręceniu filmów porno. Te z dużych wytwórni, tak pewnie są robione. I napisałem, że można je oglądać z w miarę czystym sumieniem – dziewczyny raczej z tych „chcących”, godziwie opłacone, w sumie można do tego łatwo dopasować Waszą argumentację. Natomiast twierdzę, że wiele filmów jest kręconych po prostu z ręki. W radiu TOK FM (wiem, że jest lewackie), w cotygodniowej audycji o seksie wywiązała się kiedyś dyskusja z jednym ze słuchaczy. Tematem audycji była właśnie pornografia. I słuchacz był zniesmaczony scenami „ass to mouth” – kto wie o co chodzi, ten wie – i doktor Depko (niestety zagorzały zwolennik pornografii) tłumaczył mu, że to taki montaż, że tak naprawdę to nie jest tak. Ja widziałem taką scenę, i twierdzę, że musiałby być to bardzo dobry montaż, tym bardziej, że kamera jest „z ręki”, stąd odtworzenie takiego samego jej położenia byłoby niezmiernie trudne i spowodowało niewątpliwie widoczny przeskok, jakiego nie zaobserwowałem. Nie chciało mi się tego analizować klatka po klatce.
Za cenne uważam wypowiedzi na temat wypaczania osobowości przez oglądanie porno. Istotnie, swojej wypowiedzi nie usystematyzowałem właściwie. Po pierwsze, nie należy łączyć tego, że ktoś sobie okazjonalnie, z ciekawości obejrzy coś, a sytuacji, kiedy ktoś ewidentnie potrzebuje pornografii i źle się czuje kiedy jej nie widzi w określonym odstępie czasu – albowiem znaczy to, że ma takie a nie inne potrzeby względem pokazywanych w filmach kobiet. Po drugie – uprecyzyjnię tu wypowiedź – kwestia zboczeńców itd. byli w PRL-u a nie było porno – i to były zboki „po prostu” zboczone, z takim spaczeniem psychiki, nienormalne po prostu. Te skłonności skądś się u nich wzięły – albo z wnętrza, albo z zewnętrza ale nie z porno – zgoda. I takich zboków pornografia może czasami nawet odwieść od realnych zbrodni, bo się zaspokoją przy niej – tyle, że jak napisałem nie zgadzam się z tym, żeby jedna grupa, nawet quasi-dobrowolnie poświęcała się, by zboczuszki wyładowały swoją energię przed kompem. Natomiast twierdzę, że pornografia może wyzwalać w osobnikach, którzy nie są oficjalnie zaburzeni, te ukryte „potrzeby”. To, że ktoś „serio” traktujący pornografię i regularnie ją oglądający dla podniety potrzebuje coraz mocniejszych bodźców jest faktem. I z całą pewnością w jakimś odsetku zboczonych wyzwolicielem okazała się pornografia. Innymi słowy, gdyby nie ona, nie zaburzyliby się oni, albo te zaburzenia pozostałyby w uśpieniu. Po co wywoływać wilka z lasu?
Więc to taka moja odpowiedź, nie mająca wcale zmiażdżyć Waszych argumentów, bo nie o to mi chodzi, ale ja widzę to tak a nie inaczej.
Z kolei dużo bardziej się zgadzam z postem Tenhana. Z tym, że pomieszałeś Tenhanie porządki – to że kobieta dla zabawy lubi „ostro” to nic szkodliwego, szkodliwe jest wg mnie to, gdy zmusza się do tego dla pieniędzy. Przypadków, że lubi i zarabia na tym jest pewnie margines. Zawsze będę się sprzeciwiał uprzedmiotowianiu, czy nawet samouprzedmiotowianiu sfery seksualnej i w ogóle ludzi jako takich, uważam to za element człowieczeństwa, tym odróżniamy się od barbarii.
A te artykuły poświęcone promowaniu sponsoringu – cóż, wracam do mojego twierdzenia, że pewnym narodom ktoś planuje taki a nie inny los – uniwersytutki, galerianki, napaleni faceci oglądający nałogowo porno i niemający ponad to i np. nowego iphone’a pragnień nie zbudują silnej i godnej Polski, Węgier, Ukrainy... Będą wegetować i cieszyć się, że net chodzi, porno ściąga, sponsor płaci i drżeć by ktoś im tego przypadkiem nie odebrał. Taką refleksją natury ogólnej kończę, w razie interesujących wypowiedzi zabiorę może głos – w każdym razie dzięki za podjęcie tematu, zwłaszcza, że wielu przyjmuje istnienie porno jako coś naturalnego, nie zastanawiając się czy tak naprawdę jest ono dobre, czy złe, czy może neutralne, czy popierać je, czy zwalczać.
Użytkownik katabas edytował ten post 01.10.2012 - 19:32