PCP tłumaczy to wystarczająco. To jedna z najdziwniejszych i niezbyt popularnych używek. Działanie jest dziwne. Zaliczana jest do dysocjantów, chociaż jej działanie takie w pełni nie jest. W dawnych czasach wykorzystywana była jako środek anestezjologiczny ale z uwagi na jej niepożądane działanie przestano korzystać z jej usług już lata całe temu. Dziś może jakimś cudem można spotkać ją stosowaną w weterynarii - stąd też mógł dostać magazynek i nie odczuwać bólu (musiała to być ogromna dawka PCP, silne znieczulenie, ogromna dysocjacja oraz potężna psychoza - wyobrażam to sobie jako piekło chwili bez możliwości ucieczki ani nawet racjonalnej myśli, która kazałaby odczekać).
Jest tania w syntezie. Czasem na jej bazie sprzedawane były tabletki nazywane jako extasy, które prawidłowo powinno bazować na MDMA. Jednak nawet cena i łatwość jej produkcji, nie przyniosły fencyklidynie światowej sławy w środowisku. Działanie jest dość nieprzewidywalne a łatwość złapania psychozy ogromna (po większej dawce pewna, a im większa dawna tym większa psychoza). Stany w której chce się zginąć to coś zupełnie naturalnego. PCP obecnie nie jest łatwo dostępne ani też jakoś szeroko oferowane na całym świecie. Jak większość psychodelików/dysocjantów tak i PCP nie wykazuje działania uzależniającego a popyt na tę substancję jako rekreacyjną jest znikomy. Na rynku to raczej ciekawostka dla odważnych niż coś na czym można szybko i łatwo zarobić.
Jeżeli obydwaj byli pod silnym wpływem PCP to można tylko przypuszczać, że to nie był agresywny akt a raczej ciężka psychoza, podczas której, błaganie o koniec tego stanu przerodziło się w to co się przerodziło. Być może zjedzenie kolegi miało w tamtym momencie jakiś racjonalny (dla nich i tylko dla nich) sens.
