Ja tam do bieżmowania nie poszłam (chociaż wszyscy mnie namawiali, rodzina, znajomi, koleżanki w szkole...chociaż te ostatnie to okazywały drwiąc ze mnie i co chwilę pytając "Nie wierzysz w Boga?!"- to było chore :wall: ) ja jednak się uparłam i żadne argumenty nie były w stanie mnie przekonać (wiedziałam swoje - katolikiem jest człowiek któremu nie chciało się szukać własnej drogi tylko poszedł za masą, poszedł udeptaną ścieżką bez najmniejszej reflekcji - ja nie chciałam być taka, chciałam poznać jak najwięcej dróg i wybrać tą dla mnie właściwą). I nie żałuję mojej decyzji choć nie mogę powiedzieć ,że miałam łatwe życie po tym całym bieżmowaniu - poszłam bowiem do katolickiego liceum z obowązkową religią i przez cały czas musiałam się nieźle majgać (często na lekcji religii temat schodził na bieżmowanie, były pytania na ten temat: np. co nam to dało, każdy miał powiedzieć swoje imie z bieżmowania - ja mówiłam "Gabriela" choć tak naprawdę nie miałam żadnego, pozatym na koniec każdej z klasy udawałam ,że "Oj zapomniałam przynieść indexu, na następną lekcję przyniosę" aż sprawa sie przedawniła) - mimo to mam 5 z religii (przez durnego ksiedza który kazuje nam ryć na pamięć formułki - pamięć to ja mam dobrą więc wszystko spamiętam , a tak ogólnie to ja się zachowuję jak przykładowa katoliczka - no, pomijając to ,ze ubieram się na czarno i czerwono :devil: ). Teraz jestem już w ostatniej klasie liceum. Już planuję pod koniec roku (kiedy oceny będą wystawione ) zajechać księdzu takim tekstem "A ja jestem niewierząca! Dobrze udawałam? " żeby zobaczyć jaką zrobi minę i co powie (mam już sprawę przećwiczoną z córką byłej katechetki - oczywiście zaczeła mi zajeżdzać tekstami typu "Ale wiesz ,ze za to pójdziesz do piekła? :hmm: " ...na to jej odpowiedziałam: "Tak wiem, mam już tam załatwioną miejscówką, a ty? :cafe: ", ciekawe jaką repizotę będę musiała wymyślić dla księdza ).
Co do tego że bieżmowanie jest potrzebne aby wziąć ślub - no cóż, a lekcji religii dowiedziałam się ,ze możliwe jest małżeństwo z innowiercą lub niewierzącym. Mogę wiec przed ślubem zawsze powiedzieć ,że jestem niewierząca. I co mi zrobią?
Aleś Ty rezolutna istotka:/ (ironia)
A tak na serio, trochę sprzeczności widzę w nie wierzeniu w Boga i chodzeniem do liceum katolickiego, uczestniczeniem w lekcjach religii, oszukiwaniem księży i samej siebie. jedyne kogo 'wyrolowalaś' to tylko wlasną osobę i to jest no cóż żalosne. A skoro nie masz odwagi powiedzieć na forum publicznym, że nie wierzysz w Boga i zmyślasz, żeby nie wyróżniać się na tle innych, to niestety ale czujesz jakiś dysonans wewnętrzny, frustrację. Iwlaśnie jak to ujęlaś " idziesz za masą" i to jeszcze tak specyficzną masą jaką jest środowisko stricte katolickie, w którym się obracasz w szkole. No chyba, że uprawiasz dziennikarstwo wcieleniowe, o co Cię wybacz nie podejrzewam.
a co do moich pogladow:
jakby chrzescijanstwo bylo osobna instytucja, jak buddyzm, czy swiadkowie jehowy w polsce, to nie mialbym nic do tego.
Chrześcijaństwo to religia nie instytucja.
ale niezmiernie wkur*** mnie zycie w panstwie katolickim. bo inaczej tego sie nazwac chyba obecnie nie da i to mnie boli. poprostu z calego serca nienawidze, jak ktos mnie do czegos zmusza.
No ciekawe do czego Cię ktoś zmusza? Z Ciebie z kolei postać tragiczna i rozdarta wewnętrznie. A co do państwa katolickiego to formalnie czegoś takiego nie mamy, ale gdybyś zapytal większość to mogloby sie okazać, że mieć powinniśmy. W końcu ponad 90% naszego spoleczeństwa wyznaje religię katolicką. Możesz zawsze zmienić religię lub wcale nie wierzyć..możesz też zmienić kraj.