Już to wiele razy wałkowałem, ale kult maryjny jest tak naciągany i tak bałwochwalczy, że się w głowie to nie mieści. Dogmat o niepokalanym poczęciu - bzdura. Dziewictwo Miriam - bzdura. Wniebowzięcie Miriam - bzdura. Wszechpośrednictwo Miriam - bzdura. Caly ten kult jest chory i bzdurny - wystarczy coś się coś zainteresować w tym kierunku, aby całkowicie go zanegować, ale przeciętny katolik nawet nie wie, jak to jest strasznie naciągane przez katolicki kler. Na przykład wniebowzięcie Miriam jest wyssane z palca - a dlatego, bo żaden apostoł o tym nie wspomina ani słowem - tylko Jan w Apokalispie 'teoretycznie' coś o tym mówi, ale kobieta, o której wspomina Jan, jest tylko symbolem Kościoła, a nie żadną Miriam. Jan piszę metaforycznie, nie literalnie, a że papiestwo nie nie mogło znaleźć sensownego argumentu, odczytało ten symbol jako wniebowzięcie, choć to przeczy samo sobie, bo owa kobieta 'rodzi w boleściach/męczarniach', a Miriam wg dogmatów nie czuła bólu w czasie porodu, więc jak to może być ona? Nie mogła..