Ostatnio myślałem o czymś podobnym. Tzn od czego zależy to, że jeden ma wiecznie pecha, a drugi samo szczęście. Nikt mi nie powie, że to przypadek. Ktoś kto się "pechowo" urodził ma przerąbane. W pracy wszystko się wali, w rodzinie, zdrowie do bani, pieniędzy nie ma, same porażki, czegokolwiek byś nie dotknął to od razu katastrofa. Od ważnych rzeczy jak wspomniane zdrowie, przez rzeczy obowiązkowe jak np praca, aż po totalne błahostki. Na drugim biegunie są natomiast Ci szczęściarze, którzy czego nie dotkną to zamieniają w złoto.
Ja ogólnie mam w życiu tyle pecha, że nie jeden na moim miejscu już by poszedł po sznur. I nie mam zamiaru się użalać, ba! Mnie to już nawet śmieszy, bo to jest tak nieprawdopodobne, że aż nie może być prawdziwe i choć nie wierze w boga, to aż sobie zadaje czasami sam do siebie pytanie "co ja ci chłopie zrobiłem, że się tak mścisz". Niektórzy znajomi to się już śmieją, że jak np puszczam jakiś kupon to żebym powiedział co to od razu to pominą, inni znowu żartują, że jak gdzieś jedziemy to lepiej, żebym jechał osobno. Po prostu ściągam na siebie wszystko co najgorsze i mógłbym tu wymienić dziesiątki przykładów od tych poważnych do tych błahych.
Nie będę rozpisywał się o jakiś poważnych sprawach związanych z pracą czy bliskimi, ale choćby przykłady z ostatnich dni, takie totalne błahostki:
Wracam szybko z treningu, żeby zdążyć jeszcze zjeść przed pracą. Wchodzę do domu, na szybko robię sobie jedzenie - cyk, brakło mi gazu. Jest tyle dni w tygodniu i tyle godzin, no ale akurat musiało braknąć w ten dzień, w który jestem spóźniony i nie mam zrobionego jedzenia. Mówię, dobra mniejsza z tym, po drodze do pracy mam kebaba, to na szybko wskoczę. Idę pod budkę, a tu "przepraszam, dziś nieczynne". 365 dni w roku jest otwarty, ale akurat dziś jest sobie tak o zamknięty. 
Jeszcze, żeby takie coś zdarzyło się tam raz na rok to no dobra przypadek...ale ja tak mam codziennie w każdej dziedzinie życia.
W pracy np muszę przenieść skrzynki, mówię...kurde no nie chce mi się, ale obok jest taki towar co schodzi raz na rok to położę go na nim. Co się okazuje? Nie mija dzień, oczywiście dostaje fakturę na której jest ten towar, który wczoraj przykryłem, a który stał nieruszany dobre kilka miesięcy. No oczywiście musiał go ktoś zamówić akurat zaraz jak go przysypałem, co więcej oczywiście ja musiałem wziąć to zamówienie na którym on się znajdował.
No i tak każdego dnia - w domu, w pracy, na siłowni, na ulicy, w sklepie, itp, itd.
A na drugim biegunie jest sobie ktoś kto ma wszystko i jeszcze więcej. Czego nie dotknie - sukces. Sukcesy w pracy, w rodzinie, zdrowie perfekt chociaż w ogóle o nie nie dba, kasy jak lodu, ale dla zabawy puści sobie losa - oczywiście wygrana, gradobicie stulecia, ale grad akurat omija jego nowe auto, a twoje stoi obok i akurat spadł na nie kamień, który w dziobie przenosił jakiś ptak, itp.
Na pewno każdy z was spotkał się z takimi przykładami albo sam jest takim przykładem. Zresztą nieprzypadkowo powstały przysłowia typu "w czepku urodzony", czy "biednemu wiatr w oczy",
I właśnie mnie zastanawia co na to wpływa. Bo ja rozumiem, że jedna sytuacja to może być przypadek, nawet 10 i więcej, ale nie ciągle. Jakbyś miał podjąć 100 różnych decyzji to podjąłbyś 100 złych. Prawdopodobieństwo tego, że zawsze trafisz źle i zawsze będziesz miał pecha, przez całe życie w milionach przeróżnych sytuacji, jest tak skrajnie niskie, że pewnie nie da się go nawet obliczyć. A jednak...jednak jest tak, że jak urodzisz się z tym "pechem", "klątwą"(zwał jak zwał) to po prostu nic na to nie poradzisz, nie ma najmniejszych szans.
Użytkownik Daniel. edytował ten post 01.12.2018 - 03:09