Napisano 30.05.2018 - 12:16
Napisano 30.05.2018 - 16:50
Nie zgadzam się z tym z dwóch powodów. To, że Wszechświat jest nieskończony niekoniecznie musi oznaczać, że posiada nieskończoną liczbę atomów. Średnia gęstość Wszechświata maleje, a pusta przestrzeń się powiększa, więc wcale nie musi dochodzić do takich zjawisk, jak nieskończona liczba identycznych organizmów wykonujących tą samą czynność w tym samym czasie i w bardzo odległych miejscach.
Poza tym nie widzę w tym cytacie żadnego paradoksu. Po prostu, jeśli istnieje nieskończona liczba atomów, to wszystkie możliwe kombinacje będą się powtarzały w nieskończoność. Jak dla mnie, to ma jednak sens.
Napisano 30.05.2018 - 17:50
Ja uważam, że nasz wszechświat jest skończony, ale, że my, w sensie nasze ciała, jesteśmy jego częścią, to nigdy nie wyjdziemy po za niego. Jesteśmy jak Simsy. Cokolwiek by zrobiły, to nigdy nie opuszczą swojego programu. Nigdy nie przenikną do naszego świata. Nigdy nie opuszczą jednostki centralnej, tego dysku co w niej siedzi, tego programu który jest na nim zapisany. Sądze, że nasz świat jest takim właśnie programem. Dlatego tyle w nim paradoksów i ta tajemnica, która trapi naukowców - Co było przed Big Bangiem? Czym on był, w sensie co go spowodowało? Możliwe, że Big bang był rozruchem symulacji spowodowanym dopływem energii ( zaświatowego prądu )
Napisano 30.05.2018 - 19:33
Wszechświat może być nieskończony. Choć to też zależy jak określimy co oznacza ta nieskończoność. Bo powierzchnia Ziemi też jest w zasadzie skończona ale nie dojdziemy do żadnych jej granic. Podobnie może być ze wszechświatem. Niektórzy fizycy twierdzą że wszechświat może być płaski albo ma inny kształt.
Twierdzenie że jeśli jest nieskończony to znaczy że gdzie tam powinien być taki sam człowiek jak my jest troche naiwne. Autor tej podanej książki jest co prawda fizykiem i to z wysokim tytułem naukowym. Ale jednak taka koncepcja jest dziwna.
Napisano 30.05.2018 - 22:58
To dosyć stara, choć pomysłowa koncepcja. Brian Greene w Ukrytej rzeczywistości określił ją jako wieloświat wyspowy (nie mylić z wszechświatem wyspowym ). Moim zdaniem jest spójna, logiczna i zgodna ze stanem współczesnej wiedzy.
Przy okazji - pamiętacie taki magiczno-oniryczny film Druga Ziemia? Niezwykły obraz.
Domena publiczna
Ja uważam, że nasz wszechświat jest skończony, ale, że my, w sensie nasze ciała, jesteśmy jego częścią, to nigdy nie wyjdziemy po za niego. Jesteśmy jak Simsy. Cokolwiek by zrobiły, to nigdy nie opuszczą swojego programu. Nigdy nie przenikną do naszego świata. Nigdy nie opuszczą jednostki centralnej, tego dysku co w niej siedzi, tego programu który jest na nim zapisany. (...)
A może jednak..? W jednym z odcinków Star Trek (a może w dwóch?) postaci z holodecku zaczynają żyć własnym życiem, prawidłowo określają swój status ontologiczny i spacerują po pokładach okrętu poznając otaczającą ich real reality.
Fantastyka, pewnie, ale konkluzja jest taka, że im wyższa technologia, tym mniej rzeczy jest niemożliwych. Dla wszystkich, A ci, co zapuścili naszą rzeczywistość muszą mieć naprawdę niezły sprzęt.
Ten pan wyjaśniający zasadę napędu okrętów Gwiezdnej Floty to... profesor Moriarty.. Domena publiczna
Ktoś te atomy już policzył i jest tego około 10 do 80-tej potęgi.
Dopowiedzmy - we wszechświecie widzialnym.
Napisano 31.05.2018 - 06:16
Sam genialny Einstein nie wyobrażał sobie nieskończenie rozszerzającego się Wszechświata. Dla niego lepiej już by było, gdyby był on statyczny, dlatego też zagłębianie się w pojęcie nieskończoności w przypadku natury Wszechświata może doprowadzić nas do paradoksu regresu bytu obserwującego byt obserwujący Wszechświat; ot wspaniała fizyka kwantowa i tej nieprawdopodobnie niskie, ale jednak możliwe prawdopodobieństwa.
Napisano 31.05.2018 - 07:02
Napisano 31.05.2018 - 10:24
Skończoność czy też nieskończoność Wszechświata nie ma tu znaczenia powinniśmy raczej zastanowić się nad przestrzenią. Wszechświat w nieskończonej przestrzeni może być skończony, może też w nieskończonej przestrzeni być również nieskończony.
Trudno mi sobie wyobrazić skończoną przestrzeń. Zakrzywienia i sfalowania przestrzeni to modele geometryczne i one tu nie mają znaczenia.
Początek przestrzeni w sensie wymiaru i początek przestrzeni w sensie czasu to rozważania obarczone zawsze pytaniem co było wcześniej jeśli uznamy, że był jakiś początek.
Przestrzeń jako pojęcie kosmiczne nie może być ograniczona bo niby jak lub czym ograniczona. Każde ograniczenie rodzi pytanie czym ono jest i jaka jest jego natura i jaka jest jego z kolei przestrzeń. Tak można bez końca. Religie o istocie Boga mówią, że jest tajemnicą.
Napisano 31.05.2018 - 19:07
Co pisał o nieskończoności Archytas z Tarentu - co samo w sobie jest filozoficzną esencją pojmowania ogromu Wszechświata, czy ma on jakiś wymiar, rozmiar kształt i czy jest skończony lub nieskończony oraz co jeśli Wszechświat jest skończony i nieskończony - znajdziecie w tej o to myśli filozofa:
,,Gdybym się znalazł w najodleglejszym niebie, sferze gwiazd stałych, czy mógłbym wystawić rękę albo laskę poza nią, czy nie?
Absurdem jest, abym nie mógł; ale jeśli mogę, to istnieje zewnętrze - materia lub przestrzeń. W ten sposób można przesuwać się coraz dalej,
od czasu do czasu zadając to samo pytanie, i zawsze znajdzie się coś, w co będzie można włożyć laskę."
Wydawać by się mogło, że obraz Wszechświata Archytasa jest bliski bezgranicznego ale skończonego Wszechświata, czyli np. udanie się z Ziemi promem kosmicznym w dowolnym kierunku w przestrzeń kosmiczną, po czym po ,,nieskończenie" długim okresie czasu powrót do tego miejsca, z którego się wyruszyło.
Nieskończoność jest taką czarną owieczką nauki; dla tego pojęcia ,,nie ma granic" pojmowania.
Napisano 31.05.2018 - 20:40
Skończoność czy też nieskończoność Wszechświata nie ma tu znaczenia powinniśmy raczej zastanowić się nad przestrzenią. Wszechświat w nieskończonej przestrzeni może być skończony, może też w nieskończonej przestrzeni być również nieskończony.
Troszkę mnie Ubiegłaś. Ale to jest właśnie mje postrzeganie wszechświata. Uważam że przestrzeń jest nieskończona, a nasz wszechświat rozszerza się w niej. To co widzimy przez teleskopy to materia naszego wszechświata. Przestrzeni nie widać. Wyobrażam sobie, że gdyby przekroczyć granice w których znajduje się materia, to można by znaleźć się w absolutnej pustce. I gdyby przemieszczać się w tej przestrzeni odpowiednio szybko, można by było zobaczyć nasz materialny wszechświat jako świecącą kropkę w ciemności. Oczywiście to czysto hipotetyczne rozważania, prędkości i odległości użyte w tym konstrukcie myślowym , są po za granicami wyobraźni. Ale takie podejście tłumaczy wiele. Np. rozszerzanie się wszechświata.
Aktualna teoria mówi o rozszerzaniu się czasoprzestrzeni. z obserwacji wynika że im dalej tym obiekty szybciej się od siebie oddalają. Tyle że nie rozszerza się sama przestrzeń a jedynie materia naszego wszechświata. Każdy z was widiział różnego rodzaju wybuchy. Pierwsza faza każdego wybuchu, to fala uderzeniowa. Rozchodzi się najszybciej, a cząstki nią niesione rozpryskują się we wszystkich kierunkach. Ale wybuch to proces. Mimo że gwałtowny to jednak proces. W pierwszej fazie produkty spalania rozchodzą się bardzo szybko. Później na skutek wzrostu ciśnienia, cząstki są coraz wolniejsze, a temperatura znacząco wzrasta. To właśnie obserwujemy we wszechświecie. Najdalsze obserwowane rejony pokazują że galaktyki przyspieszają, oddalając się od siebie. Nie widać tego w "bliskim" nam rejonie Należy również pamiętać, że najdalsze obserwowane przez nas obiekty, są obiektami, które były w danym miejscu, miliardy lat temu, Niedługo po wielkim wybuchu. Gdzie są teraz i co się z nimi dzieje w tej chwili, nikt nie jest w stanie powiedzieć. Być może te najstarsze obserwowane galaktyki, dzisiaj są już wchłonięte przez czarne dziury. Tego nie wiemy. Faktem jest jedynie że im dalej tym dawniej. Gdyby nasze słońce w magiczny sposób zniknęło by, moglibyśmy to zaobserwować dopiero 8,5 minuty później. Więc jak możemy spekulować o tym co dzieje się dzisiaj z obiektami oddalonymi od nas o miliardy lat świetlnych?
Inną sprawą jest to że można sobie wyobrazić nieskończoną pustkę, z rozszerzającą się się ogromną kulą materii, która jest już bardzo rzadka na obrzeżach, ale jeszcze dość gęsta w środku. Jak znana nam eksplozja. Na zewnątrz, szybko, i dynamicznie, a w środku mogą rodzić się diamenty.
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych