Napisano 16.06.2017 - 19:25
-Bez pracy nie ma kołaczy, (bo są tacy, co mają bez pracy).
-Gość w dom – Bóg w dom, (bo bezsensowne).
-Jaka praca, taka płaca, (chciałbym tak).
-Kto się czubi, ten się lubi, (jakoś nie bardzo...).
-Lepsza byle jaka prawda, niż dobre kłamstwo, (dobre kłamstwo..., a jest takie?).
-Wszystko, co dobre, szybko się kończy, (niekoniecznie).
... i wiele innych.
"Bakcyla" też nie lubię, "panbrata" nie kumałem nigdy, bo skoro brat, to czemu pan.
Napisano 16.06.2017 - 20:01
-Bez pracy nie ma kołaczy, (bo są tacy, co mają bez pracy).
-Gość w dom – Bóg w dom, (bo bezsensowne).
-Jaka praca, taka płaca, (chciałbym tak).
-Kto się czubi, ten się lubi, (jakoś nie bardzo...).
-Lepsza byle jaka prawda, niż dobre kłamstwo, (dobre kłamstwo..., a jest takie?).
-Wszystko, co dobre, szybko się kończy, (niekoniecznie).
... i wiele innych.
"Bakcyla" też nie lubię, "panbrata" nie kumałem nigdy, bo skoro brat, to czemu pan.
Dokladnie to bo to powiedzenia zupelnie nieprawdziwe + nie lubie powiedzenia "co nie zmienia faktu, ze (...)". W ogole wielokrotnie zastanawialem sie nad poprawnoscia takiego zwrotu bo fakt to po prostu fakt, cos niepodwazalnego- zgodnie z definicja fakt to zaistniały stan rzeczy, a w rozumieniu potocznym wydarzenie, które miało miejsce w określonym miejscu i czasie. Dlatego jakos dziwne zawsze wydawalo mi sie zmienianie faktow, choc jezykowo jest to chyba poprawnie skonstruowane wyrazenie... tyle, ze mnie po prostu denerwuje.
Użytkownik xMaster edytował ten post 16.06.2017 - 20:02
Napisano 17.06.2017 - 07:16
Napisano 17.06.2017 - 12:20
No, ale nie w tym kontekście. Konkretna sytuacja i byle jaka prawda? Podkładając się pod przedstawioną przez Ciebie sytuację, lepiej powiedzieć komuś, że ma marne szanse na wyjście z tego, ale jakieś szanse są zawsze, niż powiedzieć, że z tego wyjdzie?
Moim zdaniem masło maślane, bo wszystko zależy od człowieka i sytuacji.
Wszystko zależy od punktu widzenia w tym przypadku.
Napisano 17.06.2017 - 17:40
Nie przepadam za :
Jaka praca taka płaca.
Gość w dom, bóg w dom.
Nie oceniaj książki po okładce.
Ucz się ucz, bo nauka to do potęgi klucz.
Napisano 17.06.2017 - 18:27
Ja nienawidzę języków "kołczingowych" i biznesowych, telewizyjnych... wszystkie angielskie słowa, które tam się wplata (angielskie zapożyczenia), okropnie kaleczą polski język. "Fokusować się na sobie", "To jest mój kołcz", "Na bekstejdźu czekają nasi" i tak dalej. Z pewnością każdy wie, o co mi chodzi.
Napisano 18.06.2017 - 15:39
Ja nienawidzę języków "kołczingowych" i biznesowych, telewizyjnych... wszystkie angielskie słowa, które tam się wplata (angielskie zapożyczenia), okropnie kaleczą polski język. "Fokusować się na sobie", "To jest mój kołcz", "Na bekstejdźu czekają nasi" i tak dalej. Z pewnością każdy wie, o co mi chodzi.
Podzielam Twoje zdanie. Dodał bym jeszcze oszołomów, co to pomieszkali parę lat na wyspach, i polskiego zapominają. Miałem nieprzyjemność takich ludzi poznać. W jednym skrajnym przypadku, koleś podczas rozmowy po polsku, co drugie słowo, było angielskie, do tego akcent, a przy pierwszej konwersacji z Anglikiem okazało się że koleś prawie nie potrafi mówić po angielsku. To dopiero jest tragedia. Po angielsku jeszcze nie mówi, a po polsku już zapomniał.
Najgorsze w tym jest fakt, że koleś ma czworo dzieci, które wstydzą się mówić po polsku. Wstydzą się że są Polakami. To smutne.
Użytkownik Panjuzek edytował ten post 18.06.2017 - 15:40
Napisano 19.06.2017 - 15:24
@Panjuzek, z drugiej strony jeżeli ktoś mieszka już jakiś czas za granicą i używa tylko języka obcego na co dzień, to nie ma mu się co dziwić, że ma problemy. Ja mieszkam za granicą dopiero 2 lata, ale jak mam po tygodniu przerwy mówić do kogoś po polsku, to czuję, że muszę myśleć nad tym jak coś powiedzieć dużo dłużej niż to bywało wcześniej. Czasami w ogóle słów zapominam. Może to zależy od zdolności, ale mnie jest ciężko utrzymać najwyższą wydajność przy posługiwaniu się trzema językami naraz.
Jednego z tych języków cały czas się uczę i przez to czasami zapominam słów z dwóch pozostałych, pomimo tego, że wcale taka dobra w tym trzecim języku nie jestem. Dlatego trochę takie osoby rozumiem. Co innego jest, kiedy ktoś chce się tylko pochwalić. To wtedy intencje widać i jest to faktycznie trochę żałosne ;>
Co mnie wkurza.
Kiedy ktoś mówi "tak" na końcu zdania, kiedy coś tłumaczy. Tak jakby chciał potwierdzenia, że mówi dobrze, ale tak naprawdę to nie, bo sam jest i tak przekonany o swojej racji. Wkurza mnie, kiedy ktoś używa tego w co drugim zdaniu. Raz, to się każdemu może zdarzyć.
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych