Moim zdaniem to wszystko jest proste - żyjemy a nasza świadomości istnieje w mózgu i jest wynikiem wielu skomplikowanych połączeń nerwowych, impulsów elektrycznych itp. W momencie kiedy umieramy następuje koniec - praca mózgu ustaje, impulsy przestają płynąc i nie ma nas, nie ma myśli ani świadomości. Nikt sie nie zastanawia. Jak dla mnie jest to może i troche smutne i mało ciekawe ale najbardziej logiczne, a po zastanowieniu nawet mi to pasuje. Nie boję się samej śmierci a jedynie tego co może być na krótko przed nią - choroba ból i te myśli o tęsknocie bliskich, o tym co bedzie z nimi tutaj kiedy juz umrę.
Ogólnie uważam ze nie ma co się tym martwić. Co by nie było wtedy nie bedzie to miało z tym życiem nic wspólnego i myślę że nie będziemy sie martwić. Dlatego wierzcie w co chcecie, cieszcie się życiem jak tylko możecie i nie ograniczajcie się z powodu religii, bo bóg nie zamknie nam bram do nieba za schabowego w piątek. Ważne żeby być dobrym człowiekiem, dbać o swoich najbliższych i nie krzywdzić innych ludzi ani przyrody. Jak tak bedzie to nie ma czego się bać i jeśli wierzycie w istnienie duszy to pamiętajcie że ona nie urodziła sie z waszym ciałem, spory kawał wieczności już ma za sobą i chyba nie było tak źle
 
					
					Użytkownik Cannabinol edytował ten post 13.04.2016 - 03:17





 
	 
					
 
				
				
			 
			
				
			
 
				
				
			









 
				
				
			 
			
				
			











 
				
				
			 
			
				
			






 
				
				
			 
			
				
			
 
				
				
			

















 
  
	 
	 
	
