Ja osobiście przestałam całkowicie chodzić do kościoła rok temu. Już wcześniej denerwowała mnie obłuda większości księży ale "odstraszyli" mnie od siebie definitywnie po tym jak nie chcieli pochować mojego dziadka. Po jego śmierci usilnie błagałam proboszcza mojej parafii aby pochował dziadka, zrobił pogrzeb kościelny itd... Nie chciał, odpowiadał tylko, że dziadek był nie wierzących a takich chowa się tylko świecko... problem w tym, że dziadek umarł nagle a przed śmiercią mówił mi o tym, że chciałby mieć taki "prawdziwy pogrzeb", żeby ksiądz za nim poszedł itd... Bardzo zależało mi na tym, żeby spełnić wolę dziadka ale ponieważ nie miałam pieniędzy, żeby dopłacić księdzu "ekstra za pogrzeb" (słowa księdza) to usłyszałam kategoryczne nie... Udało mi się jednak na jednej z parafii niedaleko mojego miasta znaleźć wspaniałego księdza, który nie dość, że zgodził się pochować dziadka to jeszcze nie chciał ode mnie kompletnie żadnych pieniędzy jedyne o co prosił to, żeby odwieźć go po wszystkim z powrotem na parafie. Jednak dzień przed pogrzebem zadzwonił do mnie z przeprosinami i błaganiem o wybaczenie ale nie może przeprowadzić pogrzebu ponieważ dostał odgórny przykaz od proboszcza z mojej parafii. Zastraszyli go, że oddelegują go do jakiejś dziury... Załamali mnie całkiem....
Druga rzecz, która mnie w kościele odpycha to ludzie.... Nie wiem, czy tak jest wszędzie ale w tych kościołach w których byłam, jest istna rewia mody i plotki..... Jeszcze dobrze nie wyjdą po mszy a już słychać opowieści w co to kto był ubrany, z kim nie przyszedł itd.... Kiedy ci ludzie mają czas się pomodlić skoro cały czas tylko wszystkich oceniają...
No i nienawidzę kiedy księża z ambony rozprawiają o polityce... Moim zdaniem kościół to nie jest miejsce do tego...
Ot cała obłuda co niektórych księży..jedni sa nadgorliwi (znam przypadek antyklerykalnego geja nienawidzacego koscioła ktory się zarzekał że nigdy nie chce mieć pogrzebu koscielnego ale jego rodzina wbrew jego woli uparła się przy tym) inni z kolei mają problem by ochrzcic dziecko osób bez ślubu koscielnego. Papiez Franciszek pokazuje zupełnie inne oblicze kościoła podobno na oficjalnej uroczystosci ochrzcił dziecko pary niesakramentalnej. To godne pochwaly ale nie do wszystkich księży dotarła ta otwartosć. Pewnie dopiero za 200 lat ksieza nauczą sie tolerancji i miłości do blixnich oraz osob które np. nie chca/nie mogą miec slubu koscielnego ale chca móc byc tolerowane jako osoby wierzące.