Skocz do zawartości


Zdjęcie

Grzyby Halucynogenne sposobem na palenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
181 odpowiedzi w tym temacie

#136

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No i pięknie. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy w związku z powyższym grzyby halucynogenne mogą pomóc rzucić palenie ?


  • 0



#137

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No i pięknie. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy w związku z powyższym grzyby halucynogenne mogą pomóc rzucić palenie ?

 

Mogą, ale to bezcelowe, co bezsprzecznie wynika z wyżej przeprowadzonej dyskusji na temat szkodliwości każdej substancji psychoaktywnej (w zależności od jej siły działania, rzecz jasna), której dużą część zdominowała marihuana, jako środek, wokół którego właściwości narosły wątpliwości, wynikające z dychotomicznego charakteru wypowiedzi ogółu użytkowników, mających rozbieżne na jego temat doświadczenia, odczucia, jak i brak jednoznacznych publikacji o naturze obiektywnie naukowej, które pozwoliłyby na weryfikację racji jednej bądź drugiej strony.


  • 0

#138

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No i pięknie. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy w związku z powyższym grzyby halucynogenne mogą pomóc rzucić palenie ?

Być może mogą pomóc, ale powyższe informacje, które wstawiłem pokazują, że takie "leczenie" to nic innego jak "leczenie trucizny inną trucizną". Czyli jak się komuś grzybki "wkręcą" to może i przestanie palić papierosy, ale zacznie ćpać. Osobiście uważam, że nie da się jednego narkotyku zwalczyć innym narkotykiem.


  • 0



#139

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie nie nie, nazywam ich tłukami. I nazwę tak każdego kto ucieka w jakiekolwiek substancje psychoaktywne zamiast poradzić sobie z życiem. Nie wiem czy czytasz wyrywkowo ale napisałem wyraźnie, że marihuana nie uzależnia ale jest wymówką, ucieczką, azylem, cokolwiek by nie robić nic ze sobą. Marihuana daje im alibi by nic nie musieć robić. Nie musieli sięgać po marihuanę, chcieli. 

 

Jest coś takiego jak przesypianie problemów. Sen ich nie rozwiązuje ale przesypywanie jest alibii by nic nie robić, daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala przejść przez dzień obok dnia. Zwykle spotyka się to zjawisko w "okolicach" depresji. Ale co jest winny SEN czy psychika? Jeśli psychika to w przypadku uzależnienia od marihuany nie jest winna marihuana per se bo ona jest pretesktem. Winna jest ta osoba i oczywiście odebrać jej dostęp do marihuany, nic jej nie będzie, zero konwulsji, drgawek, wymiotów, potów, szarpania się. Trochę nerwowość bo zabraknie azylu ale to będzie nerwowość jak palacza gdy nie ma nikotyny. A potem ostro wziąć się za życie a nie zwalać własną indolencję na Bogu ducha winną roślinę psychoaktywną. 

 

 

 

A Wy swoje. Mogą pomóc ale to jest leczenie w kontrolowanych warunkach pod okiem wyspecjalizowanych terapeutów. Ryzyko poza uszkodzeniem psychiki? Brak. Zupełny brak. Ale psychikę można sobie zwichnąć. Piszcie rzeczowo a nie banialuki o truciznach. Grzybami nie jesteś w stanie uszkodzić sobie ciała. Nie jesteś w stanie wpaść w ciąg, nie jesteś w stanie się uzależnić. To są fakty. Jesteś w stanie rozwalić sobie głowę na głębokim poziomie. To jest też fakt. Czy są bezpieczne? Dla organizmu owszem, dla głowy? W warunkach kontrolowanych ryzyko to jest minimalne. W warunkach niekontrolowanych wzrasta. To nie jest zabawka a psychodelik, który mocno ingeruje w głowę. 


Użytkownik wieslawo edytował ten post 07.10.2014 - 21:33

  • 1

#140

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

No i pięknie. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy w związku z powyższym grzyby halucynogenne mogą pomóc rzucić palenie ?

 

Mogą, ale to bezcelowe, co bezsprzecznie wynika z wyżej przeprowadzonej dyskusji na temat szkodliwości każdej substancji psychoaktywnej (w zależności od jej siły działania, rzecz jasna), której dużą część zdominowała marihuana, jako środek, wokół którego właściwości narosły wątpliwości, wynikające z dychotomicznego charakteru wypowiedzi ogółu użytkowników, mających rozbieżne na jego temat doświadczenia, odczucia, jak i brak jednoznacznych publikacji o naturze obiektywnie naukowej, które pozwoliłyby na weryfikację racji jednej bądź drugiej strony.

 

Wyżej przeprowadzona dyskusja nie wykazała jednoznacznie iż każda substancja psychoaktywna bezsprzecznie jest szkodliwa. Jedyne wnioski które ewentualnie można wysnuć z tej cokolwiek miałkiej konwersacji to to iż to czy dana substancje jest narkotykiem czy też nie, to w zasadzie kwestia jedynie aktualnej nomenklatury. Marihuana jako substancja zasadniczo różna od przedmiotowych grzybów halucynogennych, nie może i nie powinna być podmiotem tej dyskusji. Niestety dychotomia dotyczy każdego tematu na tym forum, w jakikolwiek sposób zahaczającego o substancje powszechnie zwane narkotykami. Znamiennym jest że  prym w kierowaniu się wyłącznie odczuciami  ukształtowanymi przez media i środowisko wiodą antagoniści wyżej wymienionych substancji. Objawia się to między innymi oporem przed przyjęciem właściwej nomenklatury i wyśmiewaniem większości prób wyłuszczenia istoty problemu. Wprawdzie przedmiot tego w gruncie rzeczy jałowego sporu jest w bardzo kontrowersyjny, to postawa strony odrzucającej możliwość dobroczynnego (oczywiście w ściśle określonych ramach) działania substancji powszechnie uważanych za co najmniej szkodliwe jest zastanawiająca.

 Zarówno w tym jak i w każdym innym kontrowersyjnym temacie jednoznaczność i klarowność publikacji naukowych, jest znacznie ograniczona ze względu na wpływy przeciwstawnych grup kierujących się własnym interesem dążąc do wyznaczonego przez siebie celu. W związku z tym nawet poważne publikacje mogą być obarczone błędem wynikającym z brakiem obiektywizmu będącego skutkiem prywatnych opinii i przekonań, nie zawsze mających odzwierciedlenie w rzeczywistości.

 

Daniel@

 

Osobiście uważam, że nie da się jednego narkotyku zwalczyć innym narkotykiem.

   Okazuje się że nie tylko się da, ale od wielu lat To się robi Przykładem jest Metadon, który od wielu lat stosowany jest w Polsce i innych krajach w terapii leczenia heroinizmu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Metadon

 Tak na szybko z wiki o samym specyfiku. 


Użytkownik pan juzek edytował ten post 07.10.2014 - 21:59

  • 0



#141

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

wieslawo, a głowa to nie jest część organizmu? Rozumiem, że rozwalenie sobie wątroby(która się regeneruje) to dla Ciebie ogromny dramat, ale zniszczenie psychiki to już pikuś? Ja tam wolę mieć uszkodzoną wątrobę, którą można wyleczyć niż skończyć w psychiatryku.


Użytkownik Daniel. edytował ten post 07.10.2014 - 21:39

  • 0



#142

owerfull.
  • Postów: 1320
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mogą, ale to bezcelowe

 

Czyli mogą, ale to bezcelowe? Bezcelowe by było gdyby nie mogły.

 

Czyli jak się komuś grzybki "wkręcą" to może i przestanie palić papierosy, ale zacznie ćpać. Osobiście uważam, że nie da się jednego narkotyku zwalczyć innym narkotykiem.

 

Grzybków raczej nie, ze względu na rosnącą tolerancję, ale być może zainteresuje się innymi psychodelikami/ew. jeszcze innymi substancjami. 


Użytkownik owerfull edytował ten post 07.10.2014 - 21:39

  • 0

#143

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wiesz Danielu z głową trzeba żyć za pan brat. Wiedzieć co w niej piszczy. I nie rzucać się na głębokie wody. Jeśli masz poukładane życie, głowę wolną od problemów, znasz siebie jak najlepiej i jesteś odpowiedzialnym to krzywda się nie stanie. 


Owerfullu wątpie. Innymi psychodelikami owszem, pewnie tak, innymi substancjami raczej nie. Ja rzuciłem palenie, ponieważ wydawało mi się na psychodeliku wstrętne, śmierdzące, okropny zwyczaj, który niczego nie wnosił do mojego życia. 


  • 0

#144

owerfull.
  • Postów: 1320
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

To prawda, można tak poczuć. Ale nie każdy ma już w sobie przed braniem psychodelików ( mających objawiać umysł ) pewną dozę atrakcyjności duchowej. Niektórzy to po prostu prości ludzie, którzy chcą się pośmiać, lub z innego szeregu - zabić swoje problemy naiwnie wierząc, że od razu im to pomoże. Jedni i drudzy robią sobie źle. Można owszem, brać psychodeliki i próbując coś na nich osiągnąć - przełamanie nałogu, ale nie jest to takie łatwe jak zjedzenie kilkudziesięciu grzybów, wypicie jakiegoś wywaru. Do tego najlepszy jest terapeuta ( jak już sam pisałeś ), lub szaman - bo tak się leczy w Meksyku.


  • 1

#145

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czyli mogą, ale to bezcelowe? Bezcelowe by było gdyby nie mogły.

 

 

Nieprawda. Schemat:

 

uzależnienie od substancji a (nikotyna) -> leczenie (przyjmowanie substancji b) -> odstawienie substancji a na rzecz substancji b -> uzależnienie od substancji b.

 

Jak widać, to zależy od punktu widzenia. Mogą, bo leczą jako takie uzależnienie od nikotyny. Ale są bezcelowe, bo nie leczą uzależnienia samego w sobie (jako, że podmiot "zdobywa" nowe).

 

Wyżej przeprowadzona dyskusja nie wykazała jednoznacznie iż każda substancja psychoaktywna bezsprzecznie jest szkodliwa. Jedyne wnioski które ewentualnie można wysnuć z tej cokolwiek miałkiej konwersacji to to iż to czy dana substancje jest narkotykiem czy też nie, to w zasadzie kwestia jedynie aktualnej nomenklatury. Marihuana jako substancja zasadniczo różna od przedmiotowych grzybów halucynogennych, nie może i nie powinna być podmiotem tej dyskusji. Niestety dychotomia dotyczy każdego tematu na tym forum, w jakikolwiek sposób zahaczającego o substancje powszechnie zwane narkotykami. Niestety prym w kierowaniu się wyłącznie odczuciami  ukształtowanymi przez media i środowisko wiodą antagoniści wyżej wymienionych substancji. Objawia się to między innymi oporem przed przyjęciem właściwej nomenklatury i wyśmiewaniem większości prób wyłuszczenia istoty problemu. Wprawdzie przedmiot tego w gruncie rzeczy jałowego sporu jest w bardzo kontrowersyjny, to postawa strony odrzucającej możliwość dobroczynnego (oczywiście w ściśle określonych ramach) działania substancji powszechnie uważanych za co najmniej szkodliwe jest zastanawiająca.
Zarówno w tym jak i w każdym innym kontrowersyjnym temacie jednoznaczność i klarowność publikacji naukowych, jest znacznie ograniczona ze względu na wpływy przeciwstawnych grup kierujących się własnym interesem dążąc do wyznaczonego przez siebie celu. W związku z tym nawet poważne publikacje mogą być obarczone błędem wynikającym z brakiem obiektywizmu będącego skutkiem prywatnych opinii i przekonań, nie zawsze mających odzwierciedlenie w rzeczywistości.

 

 

Nie skupiając się na relatywnej (nie tak bardzo, jak pisał @Daniel) nomenklaturze można jednoznacznie stwierdzić, że każda taka substancja ma cechy trucizny -> to jest, mimo potencjalnych wartości leczniczych, ma również szereg właściwości mającej wpływ czy to na układ oddechowy, czy powodujące zmiany w mózgu na tyle poważne, że śmiesznym jest klasyfikować je jako leki, chyba, że ktoś lubi zamieniać jedną chorobę w drugą, co, jak pokazuje powyższy schemat, jest pozbawione sensu.

 

Wielokrotnie podkreślałem relatywność badań i punktów widzenia. Jest to oczywiste, ale adwokaci używek nie chcą tego przyjąć do wiadomości.

 

Niestety prym w kierowaniu się wyłącznie odczuciami  ukształtowanymi przez media i środowisko wiodą antagoniści wyżej wymienionych substancji.

 

 

Po raz kolejny próbujesz mi coś wmówić, i kolejny raz nie masz racji. Moje stanowisko zostało ukształtowane przez lekturę wielu różnych dzieł, obserwację rzeczywistości oraz przemyślenia, to wszystko przez pryzmat tego, co czuję i co uważam za słuszne. Wolałbym więc, żebyś raz na zawsze zaprzestał wmawiać sobie, że każdy przeciwnik narkotyków (tej nomenklatury będę się trzymał), jest zupełnym konformistą. Bo mediów nie oglądam/ nie słucham, a jeśli już coś czytam, to w wielu źródłach i, ponownie, weryfikuję to z moimi odczuciami. Szczególnie śmieszny mnie tekst o środowisku - jestem na takim etapie życia, że gdybym stosował i przystosowywał się do cech i zachowań środowiska, to siedziałbym teraz z blantem i gadał o tym, jak mi jest po tym super.  Naprawdę uważasz, że większość ludzi nie pije, nie pali, nie wciąga tabaki, nie pije kawy, nie uprawia przygodnego seksu, nie bierze narkotyków, nie używa "leków" na ból głowy czy jakichś wydumanych suplementów? Naprawdę, to jest dla Ciebie ogół kreowany przez media? Chciałbym kiedyś zobaczyć takie media i takie społeczeństwo.


  • 0

#146

Cascco.
  • Postów: 589
  • Tematów: 9
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wiesz Danielu z głową trzeba żyć za pan brat. Wiedzieć co w niej piszczy. I nie rzucać się na głębokie wody. Jeśli masz poukładane życie, głowę wolną od problemów, znasz siebie jak najlepiej i jesteś odpowiedzialnym to krzywda się nie stanie.

 

To było tak "głębokie" że aż uroniłem łezkę..... stwierdziłbym że to bardzo niedojrzałe stwiedzenie albo napisane przez osobe która kompletnie nie zaznała rozpaczy i cierpienia w swoim życiu.

 

 

Owerfullu wątpie. Innymi psychodelikami owszem, pewnie tak, innymi substancjami raczej nie. Ja rzuciłem palenie, ponieważ wydawało mi się na psychodeliku wstrętne, śmierdzące, okropny zwyczaj, który niczego nie wnosił do mojego życia.

 

Potrzebowałeś innej substancji szkodliwej by zwalczyć inna substancję szkodliwą napisz mi...gdzie ty niby masz poukładane w głowie i gdzie ta silna wola skoro musisz sięgać po inne środki by zwalczać inne środki? Ja znam osoby które rzuciły palenie dzięki swojej własnej silnej woli.

 

Marihuana jako substancja zasadniczo różna od przedmiotowych grzybów halucynogennych, nie może i nie powinna być podmiotem tej dyskusji.

 

Wcześniej pisałem że marihuana jako substancja która niby leczy inne schorzenia jest podstawowym argumentem w tej dyskusji a ten dalej jak grochem o ściane...próbujesz teraz zamknąć nam buźkę bo wiesz że nasze argumenty są faktami i starasz się wyłączyć "marihuanę" z dyskusji. A jeszcze parę postów wcześniej próbowałeś wmieszać w to aviomarin...

 

Niestety dychotomia

 

 

Bez przesady....

 

Znamiennym jest że  prym w kierowaniu się wyłącznie odczuciami  ukształtowanymi przez media i środowisko wiodą antagoniści wyżej wymienionych substancji.

 

A no tak bo ty jesteś jedynym źródłem wszechwiedzy i najprawdziwszej prawdy......nie drogi kolego, odsyłam do tematu o marihuanie i moich postów gdzie wyniki badań są jednoznaczne. Źródła są z różnych stron w dodatku masz tam imiona i nazwiska osób adających. Są tam też konkretne argumenty.

 

Objawia się to między innymi oporem przed przyjęciem właściwej nomenklatury i wyśmiewaniem większości prób wyłuszczenia istoty problemu. Wprawdzie przedmiot tego w gruncie rzeczy jałowego sporu jest w bardzo kontrowersyjny, to postawa strony odrzucającej możliwość dobroczynnego (oczywiście w ściśle określonych ramach) działania substancji powszechnie uważanych za co najmniej szkodliwe jest zastanawiająca.

 

Twój post oprócz bogatego słownictwa nie wnosi kompletnie nic, masło maślane.

 

oważne publikacje mogą być obarczone błędem wynikającym z brakiem obiektywizmu będącego skutkiem prywatnych opinii i przekonań, nie zawsze mających odzwierciedlenie w rzeczywistości.

 

Bez komentarza


Użytkownik Cascco edytował ten post 07.10.2014 - 22:41

  • 2

#147

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Monolith@ Mam nieodparte wrażenie że to właśnie Ty próbujesz mi coś wmówić. Nie bronię narkotyków jako substancji służących zabawie. Wydawało mi się że dość jasno wyraziłem się na ten temat w jednym z moich postów. Próbuję jednak spojrzeć na problem obiektywnie gdyż wiele leków w odpowiednio dużej  dawce to trucizna, jednocześnie wiele trucizn serwowanych w dawkach minimalnych staje się lekami. Dokładnie to samo można powiedzieć o narkotykach.

  W tym konkretnym temacie pisanie że leczenie nikotynizmu  psylocybiną:  to zamiana jednego uzależnienia na drugie jest przejawem totalnej ignorancji, i dowodem na brak jakiejkolwiek próby obiektywnej oceny. A demagogia którą uprawiasz jest naprawdę niskich lotów.


Użytkownik pan juzek edytował ten post 07.10.2014 - 22:31

  • 0



#148

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

panie juzku przecież przez kilka postów usilnie próbowałeś udowodnić, że stosowanie marihuany nie jest takie złe, mimo że to o czym pisałeś to zupełnie coś innego niż marihuana stosowana w lecznictwie(choć z postów można wywnioskować, że dla Ciebie to to samo). Dopiero później zacząłeś pisać o leczeniu, kiedy ktoś Ci napisał, że to dwie odmienne rzeczy.

Nawet wstawiał tu Urgon(nie wiem czy Ty też) link do jakichś badań, gdzie wykazano, że alkohol jest bardziej szkodliwy niż heroina. Ale dziwnym trafem zapomniał tam dodać, że badania brały pod uwagę też takie kryteria jak DOSTĘPNOŚĆ(czyli jaka liczba osób zażywa daną używke), oraz np problemy jakie powoduje w rodzinie. Jak sam to znalazłem w internecie i okazało się, że badania nie były prowadzone tylko pod kątem toksyczności danej substancji to zapanowała cisza. Teraz sytuacja zatacza koło i jak udowodniłem, że marihuana jest szkodliwa to nagle się okazuje, że Wam chodziło tylko o tą leczniczą, a poza tym to "robimy offtop i przejdźmy do grzybów". Nie wspomnę już o tym jak pisałeś "A co do specjalizacji w zakresie leczenia uzależnień z pewnych względów wiem sporo na ten temat i dlatego pytam się o ośrodek leczący z uzależnienia od marihuany. Nie od miękkich narkotyków nie od alkoholizmu, nie od innych konkretnie od MARIHUANY." i w momencie, kiedy dałem informację, że leczenie uzależnień od marihuany jest stosowane to dyskretnie zmieniłeś temat. Nie lubię, kiedy ktoś w momencie braku argumentów przeskakuje z tematu na temat, bezczelnie jeszcze upominając inne osoby. A zarzucanie komuś ignorancji w momencie, kiedy zagina się fakty dwie strony dalej to już naprawdę szczyt wszystkiego.


 


Użytkownik Daniel. edytował ten post 07.10.2014 - 22:49

  • 0



#149

owerfull.
  • Postów: 1320
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Nieprawda. Schemat:

uzależnienie od substancji a (nikotyna) -> leczenie (przyjmowanie substancji b) -> odstawienie substancji a na rzecz substancji b -> uzależnienie od substancji b.

Jak widać, to zależy od punktu widzenia. Mogą, bo leczą jako takie uzależnienie od nikotyny. Ale są bezcelowe, bo nie leczą uzależnienia samego w sobie (jako, że podmiot "zdobywa" nowe).

 

Tylko że ten schemat zupełnie rozpada się gdy bierzemy pod uwagę psylocybinę i psylocynę. Jeśli psylocybina/psylocyna byłaby substancją b, to po udanym leczeniu pacjent nie byłby uzależniony od niczego ze względu na działanie "leku" - czyli wzrastającą tolerancję na niego. Musiałoby być to bardzo silne uzależnienie psychiczne, ponieważ fizjologiczne nie wchodzi w grę. Jakkolwiek takie uzależnienie psychiczne jest mało prawdopodobne ze względu na mało przyjemne efekty zażywania grzybów psylocybinowych, przynajmniej dla większości ich użytkowników.


Użytkownik owerfull edytował ten post 07.10.2014 - 23:19

  • 0

#150

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Cascco bzdura. Nie ma czegoś takiego jak zastępowanie bo grzyby uzależniają fizycznie jak szklanka mleka. Czasem masz ochotę ale nie ma nawet śladu ciśnienia. Czy potrzebowałem grzybów do tego? Absolutnie nie. Gdzieś to siedziało we mnie prędzej i zdawałem sobie sprawę z tego. Ale psychodeliki mają tę właściwość, że potęgują doznania. Więc zapach tytoniu, rąk ,ubrania, gdzieś obraz dymu, bo plastyczność myśli i ich wizualizacje są potężne, w organiźmie, czucie tego organizmu, empatia mocno podniesiona, spotęgowały gdzieś już istniejącą niechęć. 

 

I teraz bardzo ważne zdanie, które może uda Ci się wbić w głowę. Każdy jeden osobnik, który miał kontakt z psychodelikami Ci powie, że zjeść owszem można, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy masz poukładane życie. Jeśli nie, to albo terapeuta i to doświadczony albo nie dotykaj tego, bo jest 50% szans że zrobi krzywdę. Jeśli to jest niedojrzałe podejście do substancji to nie wiem jakie jest. Nie dotykasz aby uciec od problemów bo gdy problemy dopadną podczas to życzę powodzenia. 

 

Generalnie psychodeliki uczą, czy też pozwalają dostrzec często piękno świata, odkryć nieruszane pokłady empatii. To stan umysłu czasem dziecka, ale w sensie, dziecka, które cieszy się odkrywanym światem. To zostaje w pamięci. Nie sięgasz po to bo musisz. W zasadzie wcale nie sięgasz bo i po co? Pamiętasz to. Umiesz sobie ten stan przypomnieć. 


Użytkownik wieslawo edytował ten post 08.10.2014 - 09:44

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych