Przecież tutaj jest mowa o adopcji przez pary homoseksualna, a nie odbierania dzieci parom heteroseksualnym, a lepsza jest rodzina z dwójką matek czy ojców niż żadna. Także nie tylko patologia, ale i dom dziecka.
Pytanie, czy powinieneś się posługiwać w ogóle argumentem "lepsza jest rodzina z dwójką matek czy ojców niż żadna". Jesteś zorientowany, jak przebiega ubieganie się o adopcję ? Ja nie. Słyszałem jedynie, że chętni "stoją w kolejkach", ale wszystko hamuje biurokracja i różne przepisy. Jeśli to prawda, to nie widzę żadnego powodu, dla którego w tej kolejce mięliby stać pary homo między parami hetero (między = za i PRZED - sic!). Dopiero jeśli to nieprawda, to jest dla mnie sens dyskusji.
Czyli opierasz swoje zdanie na jednym przypadku?
Ogólnie na własnych obserwacjach. Widzę też jaki wpływ na dziecko miała kilkuletnia nieobecność ojca, który pracował za granicą - łatwe do dojrzenia braki ojcowskiej ręki, na tle rodzeństwa, które dorastało w obecności ojca. A o braku matki nawet nie wspominam. To homo uparcie wspomina tylko o tych przykładach - gdy nie żyje matka/ojciec, gdy jest przemoc, alkoholizm, itp. Porównanie będzie dość skrajne, więc mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, ale to tak jakby morderca pocieszał się "Stalin był gorszy". Nie uderzam tutaj oczywiście bezpośrednio w osoby homo - to oczywiście przenośnia - zło, którym wg mnie jest związek homo adoptujący dziecko, pociesza się gorszym złem i szermuje, tak jakby to stanowiło jakiś argument.
Zakładam, że żaden, albo ten od gotowania, sprzątania to mama, a ten od gry w piłkę to tata, jeżeli już wchodzimy w świat stereotypów.
Heh... stereotypy to są "głupia blondynka", "Rosjanin = pijak", itp, a nie elementarne zasady rządzące rodziną. Normalną rodziną.
Jedni i drudzy nie mogą "zrobić sobie dzieci". Teraz już widzisz swoją hipokryzję?
Choć to nie do mnie, to... hipokryzję ? Ponieważ temat homo na tym forum, to jak 11 września - zbiór powtórzeń, to i ja się powtórzę:
Przecież pary hetero, które adoptują, robią to bo albo mogą mieć dziecko, ale wolą dać szansę takiemu z domu dziecka, albo nie mogą z uwagi na CHOROBĘ, podkreślam CHOROBĘ (cały czas przyjmujemy, że homo to okaz zdrowia i natura). Jeśli NATURA, to główny argument homo, to dlaczego konsekwentnie się go nie trzyma ? Homo nie może naturalnie stworzyć rodziny, więc niech ten fakt zaakceptuje, tak jak narzuca wszystkim akceptację, że homo jest normalne. I to wszystko, o co tutaj chodzi.
Więc jeszcze raz kluczowe pytanie: dlaczego homoseksualiści wymagają zrozumienia, że tak ich stworzyła natura, nie są chorzy, itp, skoro sami się nim (zrozumieniem) nie darzą, mają z tym problem ?
Dlatego najrozsądniejsze, co dzisiaj padło to:
Z tego powodu, doszedłem dzisiaj do wniosku, iż jeżeli jakiemuś homoseksualiście naprawdę zależy na dzieciach, to jest w stanie, niezwykle bardzo się poświęcić, i założyć tradycyjną hetero rodzinę.
Tak też uważam.
I musi przez całe życie cierpieć oraz żyć w kłamstwie, aby uszczęśliwić szlachetne społeczeństwo.
Tak jak i para hetero, która przestała się darzyć miłością, jednak dla dobra dzieci - nie rozstaje się. Znam takie przypadki. Powiedzcie mi - dlaczego spośród tylu "psikusów" genetycznych (mówię tu o różnych wybrykach natury. Niedawno był na forum temat w tym guście, więc nie ma co wyjaśniać), to homoseksualiści mają problem z pokornym przyjęciem prawdy ? Stało się - natura się pomyliła i wyszedł osobnik, który nie przedłuży potomstwa, bo woli tą samą płeć. Jeśli chce dziecko, to niech da mu takie warunki, jakie dostaje, gdy natura się nie myli i koniec.
"Podziwiam" też wyrokowanie, jako pewnik, że takim dzieciom, wychowywanym przez pary homo, nic nie grozi. Mam nadzieję, że osoby mówiące to, są zdolne powiedzieć to samo patrząc na swoje dzieci, swoich siostrzeńców i bratanków, siostrzenice i bratanice, z normalnych rodzin. A nie z tvn24, jak ojciec-pijak zakatował dziecko.
Co do seksuologów również mam taką nadzieję, jak powyżej. A że są przytaczane ich opinie, to mnie wcale nie dziwi. To jest jak w świecie nauki wygłosić alternatywną teorię - od razu wyśmianie, dyskredytacja, czy gorsze rzeczy - maritus podał przykład. Powszechna tolerancja do wszelkich odchyłów, to jest obecna doktryna w wielu miejscach świata i biada temu, kto się jej sprzeciwia (ciemnogród, zacofanie, średniowiecze). W niektórych szkołach zakazuje się mówić "mama", "tata" - to chyba mówi samo za siebie i już żal to komentować.
homofobom
Tak, tak - bo ktoś, kto jest przeciwny adopcji, przez związki homo NA PEWNO nie ma na względzie dobra dziecka, ale jest (uwaga - tutaj wyciągamy najcięższe dzieło "epoki tolerancji") homofobem. Ja też nazwę rzecz po imieniu - żałosne.
Użytkownik Yawgmoth edytował ten post 06.05.2010 - 00:10