Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak leczyć silną wolę?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
50 odpowiedzi w tym temacie

#46

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Nie zakładam, że to jakas "prawda absolutna", ale tak się czuję. Odosobniony, gdy chodzi o problemy. Jeśli postawisz się na miejscu kogoś kto jest święcie przekonany, że jest przypadkiem 1 na ileś tam dziesiątek tysięcy (już tak nie przesadzając z tymi milionami), to może zrozumiesz, że ciężko jest się pogodzić nie tyle co z wysiłkiem co samym faktem, że problem jest. Szkoła i relacje z innymi, to dobry przykład, ale przeciez tu opisuję coś nie niezbędnego.. Można być egocentrykiem dla samego sprawdzenia reakcji innych, a te sa zawsze takie same, widzą, że komuś źle, że tkwi może i w błednym przekonaniu o cierpieniu za wszystkich, a i tak nikt nie wyciągnie dłoni, nie rzuci dolarami. Ja nie chcę by mnie głaskano po główce, ale nie chcę też by mnie lekceważono. Przez 1 pytanie raz do roku co tam u mnie korona z łba im nie spadnie, a ja nie będę nasycał się tym przecież. Po prostu zaakceptowałbym, że świat jednak kolorowy potrafi być. Ach. Nawet nie wiesz jak chcę się zmienić, ale czy poczucie, że jest źle automatycznie dodaje energii do działania? No chyba tobie/wam się coś pomyliło. Mi już jest źle, a pracować nie umiem. Dlaczego tak sie upieracie i nie chcecie napisać chociaż 2 punktów od czego zacząć? Chcę się rozwijać (ja świadomie), zaakceptowałem, że niewiele osiągnąłem, w sumie nic przez te miesiące, ale nie wiem co to są te fundamenty! Ostatnio pojawił się i utrzymuje taki dystans, mało przewidywania, rozpamiętywania oraz praca jakby patrząc z boku, tzn. jest coś na czymś mi zależy akurat i pracując nad tym nie odczuwam tego przymusu, ale radości też nie do końca.. Może to jest ten fundament? albo na sam początek znalezienie tej radości w sobie? bycie tu i teraz? nie mam pojęcia....

PTR jak dobrze pamiętam pisał, że kiedyś zmuszał ciało do codziennej medytacji, udało mu się wytrzymać 2 miesiace. Dlaczego on MOŻE i mam wrażenie wszyscy z tego tematu, a ja miałbym do niczego sie nie zmuszać i tylko skupiać się nad tym co jest, mam ochotę pomedytować - medytuję, nie mam ochoty przez tydzień siadać i obserwować - nie robię tego? Podchodzac do spraw w ten sposób nikt by niczego nie zaczynał co wychodzi poza komfort czasem... Rozumiem lubić oglądać tv, ale wyjątkowo nie mieć na to ochoty i nie oglądać, ale rozwoj co innego, docenię efekty, zależy mi na zmianach, tylko droga do celu jest męcząca (choć jak pisałem, od niedawna towarzyszy temu namiastka radości, ale to nadal nie to).

Użytkownik andar edytował ten post 16.12.2012 - 03:37

  • 0

#47

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W sumie fajnie że mi o tym przypomniałeś :) powiem Ci że dwa miesiące to naprawdę drobna ilość, mam znajomych którzy medytują regularnie od jakichś 20 lat! I można by długo pisać o tym co osiągnęli w życiu, jak medytacja im pomaga i jak funkcjonują na co dzień.
Jeśli chodzi jednak o regularną praktykę to najlepszym sposobem na prawdziwe efekty jest taki, by medytacja stała się codziennym nawykiem np. jak mycie zębów. Na początku trzeba się zmuszać, jednak później jest łatwiej a później robimy to już automatycznie. Tak zresztą jest ze wszystkim.
Pisząc tego posta sam się zmotywowałem. :D od dzisiaj zaczynam regularnie medytować.

Użytkownik PTR edytował ten post 16.12.2012 - 11:33

  • 0



#48

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@andar

Dlaczego tak się upieracie i nie chcecie napisać chociaż 2 punktów od czego zacząć?

Od prawie roku to robimy. Radzimy, pomagamy i zadajemy kopy motywacyjne.

Dlaczego nie działa? Nie działa, bo nie wiesz czego chcesz i oczekujesz, że ktoś Ci tu powie.
Nie, nikt Ci nie powie, bo po tym całym czasie z Tobą spędzonym chyba nikt już nie wie, czego Ty w ogóle chcesz. Chcesz się rozwijać mówisz, ale co to oznacza? Co sam przez to rozumiesz? Co chcesz osiągnąć i co chcesz z tego mieć? Pieniądze? Radość? Szczęście? Zabawę? Dumę? W ogóle cokolwiek?

Skoro chcesz wiedzieć jak zacząć, to po pierwsze: zacznij od podjęcia decyzji.
Zrozum też, że zmieniając coś w sobie idziesz w nieznane i każde jedno wyobrażenie tego co po drodze zastaniesz jest zaraz na początku bzdurą. Bo niby skąd wiesz, co będzie po drodze? Takich wyobrażeń-śmieci masz w głowie pełno i zatrzymuje to cały postęp, bo przecież to nie tak miało być.
Zatem punkt drugi - posprzątaj w pokoju i wynieś śmieci.

Przyjdź jak skończysz, a do tego czasu nie zawracaj głowy.

Użytkownik Ill edytował ten post 16.12.2012 - 15:56

  • 0

#49

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Na początku trzeba się zmuszać


Czyli jednak nie trzeba medytować tylko wtedy kiedy ma się na to ochotę, bo tak to można by nigdy nie zacząć...

Siadanie na łóżku, zamykanie oczu i obserwowanie myśli (nic więcej, żadnego rozluźniania ciała ani ćwiczeniami, ani w umyśle) wydaje sie za mało. Owszem obserwacja może wyjść, mogę uciekać w stronę znowu tego oceniającego i powracać do roli obserwatora, na spokojnie, ale nie wierzę, że przy tym będą jakieś odczucia, wrażenie odpływania itp. Być może jakbym medytował będąc sennym albo poświęcił z 2 minuty na rozluźnienie ciała, ale tak z miejsca nic nie wyjdzie. Będąc sennym pamiętam od razu odpływałem i to było ciekawe, natomiast za dnia nawet po 20 minutach żadnych uczuć, że przelatuję przez tunel, unoszę się itp :/ jedynie obserwacja a nie o to mi chodzi (nie tylko o to).

Faktycznie... to już prawie rok będzie. Dokładniej ok. 10 miesięcy. Zmarnowałem tyle czasu, choć niby pogodziłem się z tym... No właśnie, niby. Jak to czego chcę? No, dojrzeć bardziej. Być stale tu i teraz, ale by wiązało się to z radością, a nie tylko większą czujnością i niezamartwianiem się. Na poprawie relacji z innymi na razie mi nie zależy, chcę ciągle umieć zadbać o siebie, o swój umysł także, ale mam lub miałem??słabą wolę. Po prostu gdzieś kończy się granica wytrzymałości, dla mnie mój wysiłek to właśnie to przekroczenie jej. Ewentualnie sprawić, by praca nad sobą jeśli ciężka do tej pory stała się zabawą. Cierpliwości raczej mi nie brakuje.. Chcę też polubić książki, bawić się słowami (nie umiem, niski zasób :/), uczyć się angielskiego, być pewnym siebie i tego jaki jestem, obecnie nie ma czego podziwiać. Moim zdaniem. Uczyć się, stać się ambitniejszym, pójść kiedyś do pracy, mieć fioła na punkcie zdrowego odżywiania. Mam problemy z pamięcią, koncentracją, ze sobą, stąd ten ostatni punkt.

Nie wiem czy takiej odpowiedzi oczekiwałeś, ale to trudne dla mnie podjąć decyzję. Za dużo jest drobnych celów i tych większych..

Użytkownik andar edytował ten post 16.12.2012 - 18:17

  • 0

#50

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czyli jednak nie trzeba medytować tylko wtedy kiedy ma się na to ochotę, bo tak to można by nigdy nie zacząć...


To trochę jak historia z batem i marchewką. Czasem trzeba użyć bata, czasem marchewki. Jak się będziesz zbytnio zmuszał to nic z tego nie wyjdzie, jak będziesz sobie pobłażał również nic z tego nie wyjdzie.
Trzeba sukcesywnie dążyć do celu używając obu tych metod.
Jeśli jednak na samym początku będziemy wobec siebie zbyt miękcy, to straciliśmy kolejny rok.

I pamiętaj że być tu i teraz to nieblokowanie niczego swoimi oczekiwaniami i nieobawianie się niczego – stan bez przyszłości czy przeszłości, w którym pozwalamy, by szereg swobodnych skojarzeń i możliwości odnalazł sam siebie. Zawsze doświadczałbym rzeczy w ten sposób – spontanicznie i bez jakiegokolwiek napięcia. Bycie tu i teraz to przebywanie w danej chwili bez bycia rozproszonym przez cokolwiek innego, co wykraczałoby poza pole skojarzeń związane z danym momentem.
  • 1



#51

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

co wykraczałoby poza pole skojarzeń związane z danym momentem.


Jak to rozumieć?

Można sobie zadawać w myślach pytania po co te emocje, czemu służą itp. czy zawsze tylko obserwować? A co jeśli za dnia dążę do nierozpamiętywania przeszłości ani przewidywania, ale np. przed snem lubię porozmyślać o tym co było, czasem uznawać za prawdę coś co nie istnieje?
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych