Ja się zgadzam z początkiem artykułu, ale nie można się otworzyć nie zachowując przy tym ostrożności. Oprócz zagrożeń oczywistych i widzialnych istnieje też szereg zagrożeń niewidzialnych i nieoczywistych. Na przykład:
Pewnie i tak nie wierzyćie w "ufo", oni tutaj są, widzą co się dzieje. Kiedyś tutaj byli ale człowiek uznał ich za boga i niestety musieli się ukryć. Przyjdą tutaj ponownie ale to wy tego musicie chcieć.
Po pierwsze nie wiemy nic o tych tajemniczych istotach. Nie wiemy czy są dobrzy czy źli. Niektórzy otwierają się na kontakty z rzekomymi istotami z innych planet poprzez channelingi. Skąd ta pewność, że bogowie czy demony nie istnieją? Skąd pewność, że istnieje jedynie nasz wymiar przy jednoczesnym twierdzeniu, że istnieje życie po śmierci? Jeśli istnieje życie po śmierci, to być może istnieją również inne wymiary pełne istot gotowych sięgnąć po dusze tych bardziej ufnych ludzi. Czy to bogowie, czy demony, czy kosmici nie ufał bym im i mówię Ci. Jak by nawet do mnie anioły przyszły zaofiarować mi swoją miłość i i zalały mnie światłem to bym się sto razy zastanowił, zanim bym za nimi poszedł. Nie wszystko złoto co się świeci, jak mawia stare przysłowie.
Musicie mieć otwarty umysł a nie siebie blokować.
Podpowiem wam że albo zaczniecie się w siebie zagłębiać, medytować i rozumieć, albo druga metodą, spróbować "zakazanego" przez człowieka owocu - psychodeliku - nie bez powodu zakazany przez człowieka. Komuś na tym zależało by ludzie z nich nie korzystali a pamiętajcie że starożytni z takich substancji chłoneli bardzo dużo wiedzy.
Przy otwieraniu umysłu trzeba zachować ostrożność. Oczywiście co innego być totalnym sceptykiem, bo dla sceptyka istnieje tylko świat nauki i tylko on jest dla niego prawdziwy. Dla otwartego umysłu istnieje również świat ducha, ale w eksploracji tego świata nie należy się zapędzać inaczej stanie się jedynym prawdziwym światem. A to odwrotność sceptycyzmu. Trzeba być rozważnym, aby rychło nie zmienić się w jednego z proroków nowej ery, którym z oczu bije szaleństwo. Oczywiście zapał jest dobrym starterem, ale pośpiech jest złym doradcą.
Na przykład Ty. Czy nie spieszyłeś się zbytnio przy pisaniu tego tematu? A może trzeba było dłużej się zastanowić. Rozważyć wszelkie za i przeciw. Ułożyć zdania w taki sposób by brzmiały mądrze a nie krzykliwie.
A może najpierw trzeba było jeszcze samemu przemyśleć pewne kwestie, żeby wymyślić coś bardziej odkrywczego niż: 'zbudźcie się i się kochajcie'. Bo tylu już ludzi chciało, żeby wszyscy się kochali, ile jest gwiazd na niebie. A żaden jeszcze nie wymyślił sposobu, żeby naprawdę szczerze i prawdziwie zaczęli się kochać. Nawet istnienie Jezusa miało później negatywne konsekwencje, choć miał nieco więcej do powiedzenia, że tak to ujmę.
Druga sprawa, substancje psychodeliczne nie dają wiedzy, jedynie pobudzają do działania umysł w ten sam sposób co na przykład sen. Jeśli chcesz czerpać wiedzę z zażywania tych substancji przygotuj gruby zeszyt i długopis, zapisuj swoje wizje a gdy już efekt minie analizuj i interpretuj (Z zachowaniem trzeźwej ostrożności o której już pisałem wcześniej.) Później możesz zebrać to do kupy, utworzyć z tego głębszy osobisty pogląd. Bo jeśli chcesz pływać na głębokie wody potrzebujesz czasami zarzucić kotwicę zwaną rzeczywistością. Tylko szaleńcy pływają nie zabierając ze sobą kotwicy.