Jednego tyrana mniej, ale co z tego, skoro synek nie jest lepszy od tatusia.
W tej chwili praktycznie każdy scenariusz wydarzeń jest możliwy, możliwe, że dojdzie do wojny, albo synek wymyśli, co innego.
Zastanawiam się, jakie są szanse, na zjednoczenie, czy na znaczna poprawę stosunków obu Korei, gdyby ta komunistyczna wyciągnęła rękę do sąsiada?
W cale nie wykluczam takiego scenariusza, ale szanse, na to, że tak się stanie, uważam za marne.
O ile dobrze pamiętam, w czasach ocieplenia stosunków między tymi krajami, istniała linia kolejowa, po której jeżdżące pociągi regularnie przekraczały granice, także współpraca obu tych krajów jest możliwa.
Najważniejszym problemem są odmienne systemy w obu państwach, jeden jest komunistyczny (republika socjalistyczna wg. konstytucji), drugi demokratyczny (republika), także w obecnym układzie, zjednoczenie, czy znaczne poprawienie stosunków, jest wręcz niemożliwe.
Chyba, że powstanie nowy system, który będzie się podobać, bo obu stronach granicy, ale znów prawdopodobieństwo, że taki system powstanie, jest marne.
Co ma być to będzie, zobaczymy, co pokaże przyszłość.
EDIT:
http://www.youtube.com/watch?v=9Xy2InXXIkk&feature=player_embedded
Ciekawe, czy ci ludzie zostali zmuszeni, do tego by przyjść na plac, by tam zmusić się do płaczu po kimś, kto ewidentnie na ten nie zasługuje?
EDIT 2: Na stronie TVN,u pojawił się ciekawy artykuł i wywiad, na temat Korei Północnej.
http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.htmlNie wiedziałem, że tam partia wyznacza męża, czy żonę, ale kraj.
Użytkownik Miłosz edytował ten post 20.12.2011 - 00:24