Skocz do zawartości


Marihuana


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
995 odpowiedzi w tym temacie

#706 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Moniko, czesc ad personam pomine poniewaz nie interesuja mnie Twoje wyobrazenia na moj temat, za rade dziekuje- moze Ty z niej skorzystaj? W kwestii wieku- tak, uwazam ze plynace z niego roznorodne doswiadczenia, wnioski wyciagane z tych doswiadczen, a takze wiedza teoretyczna- medyczna a nie oparta o rewelacje z netu, oraz wiedza praktyczna w zakresie uzaleznien pozwala mi w miare bezstronnie ocenic potencjalne zyski i niebezpieczenstwa, ktorych nie przewaza chec lub potrzeba korzystania ze specyfikow o ktorych mowimy. Nie przekonuje nikogo, uzasadniam swoj sprzeciw wobec mozliwosci zalegalizowania marihuany, dostosowujac argumentacje do argumentow rozmowcy. Skoro nie rozumiesz roznicy, definitywnie nie mamy o czym rozmawiac.
Force, zgadzam sie z Twoimi slowami, czy jednak nie sadzisz ze do madrych wyborow trzeba dorosnac? Wlasnie ze wzgledu na to ze nie ma pewnosci kto siegnie po marihuane., i do czego go to moze- nie musi ale moze doprowadzic, nie powinno sie ryzykowac.
  • 1

#707

Mo.nika.
  • Postów: 265
  • Tematów: 5
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Wybacz ale jeden alkoholik w rodzinie czy cpun, specjalistka Cie nie czyni.
Co do wiedzy medycznej-teoretycznej, moze powinnas ja uzupelnic , ta sprzed kilkudziesieciu lat jest juz malo aktualna :P

Nie trace czasu na wyobrazenia o Tobie, Twoje posty sa dosc czytelne i opieram sie tylko i wylacznie na nich.
  • 0

#708

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

uwazam ze legalizacja stworzylaby precedens ktory skwapliwie wykorzystaliby zwolennicy innych specyfikow, a takze spowodowalaby niekontrolowany wzrost osob ktore by siegaly po marihuane


Mam propozycję. Zadaj sobie odrobinę trudu i poszukaj w internecie danych na poparcie swojego twierdzenia. Według europejskiego centrum monitorowania narkotykow i narkomanii (EMCDDA) w Holandii zażywa się procentowo mniej narkotyków niż przeciętnie w Europie. Wśród dorosłych Holendrów marihuanę pali co dwudziesty (5,4 proc.), z kolei europejska średnia wynosi 6,4 proc. (Dane z 2009)
Na początek wrzucam coś od siebie i czekam aż się ustosunkujesz.

Holenderska polityka narkotykowa wygląda mniej więcej tak:
- Narkotyki są w Holandii nielegalne
- Zażywanie narkotyków nie jest karalne
- Holenderskie prawo rozróżnia narkotyki “miękkie” (softdrugs) oraz “twarde” (harddrugs), ponieważ różnią się one szkodliwością dla zdrowia i stopniem uzależnienia.
- Coffeeshopy sprzedające miękkie narkotyki są przez władze tolerowane.

Do grupy narkotyków lekkich (softdrugs) zaliczono m.in. marihuanę, haszysz, czy niektóre z grzybków halucynogennych. Są to narkotyki, których zażywanie wiąże się z mniejszym ryzkiem dla zdrowia i ryzykiem uzależnienia niż w przypadku środków z drugiej grupy. W drugiej grupie znalazły się tzw. narkotyki twarde (harddrugs), czyli m.in. kokaina, heroina, amfetamina, LSD czt Extasy (XTC).

Po co ten podział? W połowie lat siedemdziesiątych niderlandzkie władze uznały, że ideał społeczeństwa bez jakichkolwiek narkotyków jest nieosiągalny. Ludzie nadal – z nudów, głupoty, ciekawości lub z przygnębienia - będą sięgać po “zakazane” owoce. Przygodę z narkotykami najczęściej zaczyna się od marihuany czy haszyszu. Ponieważ jednak ówczesny rynek znajdował się w rękach zorganizowanej przestępczości, dilerom zależało, by ich klienci szybko przerzucili się na droższe, mocniejsze i bardziej uzależniające twarde narkotyki. Podział wprowadzony przez ustawę z 1976 r. miał temu zapobiec. Celem tej regulacji było wyznaczenie wyraźnej granicy pomiędzy miękkimi narkotykami o ograniczonej szkodliwości, a kokainą czy heroiną, mogącą zruzjnować życie. Użytkownika marihuany, chcącego sobie od czasu do czasu zapalić jointa, chciano uchronić przed kontaktem z dilerem, który w jednej kieszeni miał marihuanę, a w drugiej – woreczek z kokainą.


W Holandii zażywa się dużo więcej narkotyków niż w innych krajach – prawda czy fałsz?

Nieprawda. Opinia “Holandii jako narkotykowego raju” nie ma przełożenia na fakty. Mimo pragmatycznej polityki rządu, ilość osób zażywających narkotyki nie jest w Holandii wyraźnie wyższa niż w innych zachodnich krajach. W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, Australią czy Francją, sytuacja w Holandii jest zdecydowanie lepsza. Spójrzmy choćby na dane z lat 2000-2005. Spośród dorosłych Holendrów 23 procent przyznało, że zdarzyło im się kiedykolwiek palić marihuanę lub haszysz. W przypadku Francuzów odsetek ten wyniósł 31 procent, a wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych – aż 40.

Podobnie jest w przypadku “twardych” narkotyków. Kokainę zażyło przynajmniej raz w życiu 14,3 % Amerykanów, 10,6 % Kanadyjczyków i 7 % Francuzów. Wśród Holendrów kontakt z tym narkotykiem miało 3,4 % obywateli. Również popularność tabletek Ectasy jest w Holandii mniejsza niż w wielu innych krajach Zachodu. W Australii Extasy połknęło 7,5 % mieszkańców, w Wielkiej Brytanii 6,7, a w Holandii – 4,3.

Represyjna amerykańska polityka antynarkotykowa nie przekłada się zatem na mniejszą ilość osób zażywających narkotyki. Z kolei holenderska tolerancja nie oznacza wcale większego zagrożenia masową popularnością narkotyków w całym społeczeństwie. Owoc, który nie jest zakazany, staje się mniej smaczny.

Powyższe dane pochodzą z raportu instytutu Trimbos. Instytut ten zajmuje się badaniem problematyki narkotykowej i alkoholowej w Holandii. Oczywiście wiele państw wypada w statystykach lepiej niż Holandia. Wzorem może być tu Szwecja, gdzie kontakt z lekkimi narkotykami miało jedynie 12 procent mieszkańców, z kokainą 0,7, a z Ectasy – 0,2 procent.

źródło

Użytkownik Cannabinol edytował ten post 12.05.2013 - 17:39

  • 2

#709 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Moniko, wiec nie trac takze czasu na lekture moich postow, skoro i tak widzisz tylko to co chcesz.
Cannabinol, sadze ze w wystarczajacym stopniu przedstawilam i wyjasnilam swoje stanowisko w tej sprawie, a nie mam ochoty wdawac sie w zabawe z argumentowam, wiesz doskonale ze na kazdy argument mozna znalezc kilka kontrargumentow, i to z kszdej strony. Przeczytalam tekst ktory przedstawiasz, dla mnie nie jest przekonywujacy, sadze ze zostal stworzony na potrzeby kampanii na rzecz legalizacji marihuany i opiera sie na tezie- dajmy im piwo to nie siegna po spirytus. Nierealnej tezie, poza tym Holandia od dawna przoduje w stwarzaniu pozorow normalnosci dla przeroznych patologii. Nie uwzgledniajac skutkow dlugoterminowych. Wiec zeby zakonczyc - jeszcze raz: jakkolwiek rozumiem argumenty zwolennikow legalizacji, niektorym z nich przyznajac slusznosc, niezmiennie uwazam ze z przyczyn przedstawionych w poscie powyzej- legalizacja, dopuszczenie do powszechnego obrotu i uzytku jakichkolwiek narkotykow lub srodkow o cechach narkotycznych jest niedopuszczalne. Nie oceniajac ludzi ktorzy siegaja po te srodki, a jedynie zjawisko.I dla mnie amen w tym temacie.
  • 0

#710

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

ayalen Weź tylko pod uwagę to że Ty też widzisz to co chcesz. :)
  • 1



#711 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

skad ten wniosek? Mozesz to uzasadnic? Zapewniam Cie ze zwracam uwage na argumenty obu stron, tym niemniej uznaje za bardziej uzasadnione argumenty przeciw legalizacji. Miedzy innymi takze i z tego wzgledu ze nie kryja sie za nimi zadne osobiste intencje.
  • 1

#712

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Proponuję taką lekturę, jeśli chcesz spojrzeć bezstronnie na całą sytuację:

"My nie przegrywamy wojny z narkotykami. My ją przegraliśmy"

- Nasze społeczeństwa są hipokrytami w kwestii narkotyków. Niemal wszyscy w Polsce mi mówią, że palenie marihuany jest powszechne. Ale udajecie, że tego nie widzicie.

Eduardo Vergara od lat zajmuje się problemem narkotyków. W gorzkim wywiadzie dla TOK FM przyznaje, że współcześni przegrali wojnę z narkotykami; krytykuje politykę Stanów Zjednoczonych, a Polakom wypomina hipokryzję. Dostaje się też Europie, która z rozwiązaniem problemu się nie spieszy. Tymczasem w Ameryce Łacińskiej giną ludzie. Jego zdaniem walkę z narkotykami nie tyle przegrywamy, co już przegraliśmy.



Agnieszka Lichnerowicz: Wydaje się, że coraz więcej ludzi na świecie zaczyna sobie uświadamiać, że przegrywamy wojnę z narkotykami. Czy to jest już pewne?

Eduardo Vergara, dyrektor Asuntos del Sur, think tanku działającego w Chile i w Argentynie: - Powiem to z całą odpowiedzialnością: my nie przegrywamy wojny z narkotykami. My ją przegraliśmy. Obecna polityka narkotykowa przejdzie do historii jako jedna z najbardziej szkodliwych w tej kwestii.

Nie da się polemizować z tezą, że wojna jest przegrana, gdy spożycie narkotyków na świecie nie tylko nie spadło, ale wręcz w niektórych krajach, szczególnie wśród młodych ludzi, wzrosło. W ciągu sześciu lat tej wojny w samym Meksyku zginęło 80 tysięcy ludzi. Sam rząd ogłosił, że 27 tysięcy uznaje się za zaginionych, chociaż niektórzy twierdzą, że może ich być znacznie więcej, nawet 30-40 tysięcy. W sumie więc być może mówimy o co najmniej 115 tysiącach zabitych. Porażką jest też to, co się dzieje w więzieniach. 80 proc. kobiet za kratami w Ekwadorze jest tam z powodu narkotyków. Porażką są również miliardy dolarów wydane, by dopaść kartele i by ścigać użytkowników narkotyków. Bo nic się nie zmienia. To jest szaleństwo.

Wydaje mi się, że tu, w Europie, nie odczuwamy tak bardzo wagi tego problemu i traumy tej wojny, ponieważ Ameryka Łacińska jest daleko. Afryka i Afganistan zresztą też są daleko...

- W Afganistanie produkcja narkotyków jest pod kontrolą organizacji, które nakręcają przemoc i łamią prawa człowieka. Pomyślmy o tych ogromnych pieniądzach trafiających w ręce niewłaściwych ludzi. Z kolei sytuacja w Afryce jest inna, bo tam w zasadzie nie ma produkcji - tamtędy prowadzą szlagi przerzutowe. Główny eksport z Wenezueli i Kolumbii trafia właśnie do Afryki, a potem do Europy. To bardzo długi łańcuch. Kto traci? Rządy, które wydają pieniądze na walkę z tym. Dodatkowo pamiętajmy też, że kartele na tych szlakach nie rozliczają się pieniędzmi, a narkotykami. W efekcie po drodze rozwijają się i handel, i spożycie.

Byłem w Parlamencie Europejskim, Paryżu, Berlinie i byłem zaskoczony, słuchając jak decydenci, a nawet przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego nie dostrzegają tego problemu. Może trochę zajmują się niedużym problemem z uzależnieniem w ich krajach - są dumni ze swoich postępowych "programów redukcji szkód". Są dumni, że Portugalia pokazała, że jest inna, efektywniejsza metoda walki z uzależnieniem. Ale oni zapominają o podaży. Zajmują się wyłącznie popytem na narkotyki. A skoro popyt nie jest większym problemem, bo przecież, jak wiemy, większość użytkowników narkotyków nie ma problemów, to się nie martwią. Nie ma przecież strachu na ulicach przed wielkim białym potworem, który niszczy społeczeństwo, zabiera dzieci sprawia, że mężczyźni tracą pracę

W Europie nie ma więc poczucia, że to pilny problem. A to jest szkodliwe, bo gdy oni się nie przejmują, to w Ameryce Łacińskiej giną ludzie. Tam rośnie nie tylko handel i przemoc, ale wzrasta również spożycie narkotyków.

Narkobiznes destabilizuje też kraje, które są na jego szlaku. Rośnie np. korupcja.

- Na szlakach narkotykowych cierpią państwa, cierpią ludzie, rodziny i prawa człowieka. Tymczasem największymi konsumentami narkotyków są Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Brazylia. Gram kokainy w dżungli może kosztować 20 dolarów, w Wielkiej Brytanii to jest 100 dolarów. Tylko 2-3 procent z tego zostaje w Ameryce Łacińskiej. Reszta jest w Europie.

W Ameryce Łacińskiej ludzie giną, cierpią i siedzą w więzieniach, a to u was są pieniądze. Porozmawiajmy o prawie i walce z praniem pieniędzy. Grube pieniądze trafiają z Afryki do Niemiec, to wasz sąsiad, Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii. To są brudne pieniądze, pochodzące z handlu narkotykami. Europejskie kraje muszą w końcu zrozumieć, że narkotyki, które konsumują, mają za sobą długą historię. A wyobraźmy sobie, jak sytuacja by się zmieniła, gdyby któryś z europejskich krajów zaczął w końcu narkotyki produkować.

Ale prawo i polityka narkotykowa nie zawsze takie były.

- Jesteśmy w katolickim kraju, warto więc zaznaczyć, że prohibicja zawiodła już wtedy, gdy Adam i Ewa byli w raju i zerwali jabłko z zakazanego drzewa. Prohibicja poniosła porażkę pierwszego dnia. Ale jeśli chodzi o politykę narkotykową, to jest to współczesny fenomen. Państwa zaczęły decydować, które narkotyki będą legalne: alkohol, tytoń, kawa, a które nie: marihuana, kokaina itd.

Niestety większość współczesnych praw narkotykowych została napisana na wzór i pod dyktando USA. Powód za każdą decyzją jest polityczny: palarnie opium zamykano w San Francisco nie dlatego, że uznano, że są szkodliwe, ale dlatego, że podczas gorączki złota chcieli wyrzucić z miasta Chińczyków; powodem brytyjskich wojen opiumowych nie było przekonanie, że narkotyki są złe, ale to, że Brytyjczycy chcieli przejąć kontrolę nad szlakami opiumowych. Zawsze jest za tym też powód polityczny.

Przypadek marihuany jest skandaliczny. ONZ szacuje, że na świecie korzysta z niej 230 mln ludzi. Moim zdaniem - 300-400. Jest to więc masowo używana substancja, naturalna. Używają jej wszyscy, od dzieci po starszych, a my robimy z nich kryminalistów. To nie jest racjonalne działanie. Alkohol i tytoń mogą być bardziej szkodliwe dla zdrowia. Przyjrzyjmy się chociażby statystykom śmiertelnych wypadków pod wpływem alkoholu. Tu decyduje ideologia.

W Ameryce Łacińskiej głośno mówi się o tym mniej więcej od czterech lat, gdy przywódcy polityczni publicznie zaczęli krytykować wojnę z narkotykami.

- Cztery ostatnie lata były ważne, ale dla dyskusji o polityce narkotykowej najważniejszy był ostatni rok. Już wcześniej kilku byłych prezydentów zebrało się w komisji ds. narkotyków i demokracji i opracowało rekomendacje. W ubiegłym roku głośno zaczęli już o tym mówić urzędujący prezydenci - o tym, że wojna z narkotykami jest porażką. Otto Pérez Molina z Gwatemali, Santos z Kolumbii, ale przede wszystkim Mujica z Urugwaju, który przedstawił bardzo odważne propozycje. Zaproponował, by regulacje dotyczące marihuany były podobne do tych dotyczących papierosów i alkoholu. Żeby nie było wątpliwości, żaden kraj na świecie jeszcze tego nie zrobił. Holandia tylko toleruje, w Portugalii użytkownicy nie są ścigani. Są tylko dwa stany w USA, które poszły dalej. Tymczasem Urugwaj przedstawił pierwszą na świecie propozycję, aby traktować narkotyki podobnie jak tytoń i alkohol.

Co z pozostałymi krajami na kontynencie?

Podzielmy kraje na grupy. Pierwszą stanowią: Peru, Kolumbia i Boliwia, które są największymi producentami liści koki i kokainy. W Kolumbii ta kwestia miesza się z polityką i procesem pokojowym. Tam partyzantka FARC po tym, gdy zdała sobie sprawę, jak wielkie pieniądze może na tym zarobić, przejęła biznes. W Peru i Boliwii z kolei liście koki są elementem kultury. To są kraje producenci. Jednak chłopi, którzy hodują liście koki, są tam ścigani. Ale popyt nie znika.

Drugą grupę stanowią Chile, Urugwaj i Argentyna. Tam PKB jest wyższy, wysokie jest poparcie dla demokracji, sytuacja polityczna jest stabilniejsza. Ale mają też wyższe spożycie kokainy - Chile ma np. najgorsze kokainowe statystyki, jeśli chodzi dzieci poniżej 14. roku życia. Natomiast w Urugwaju szeroko rozpowszechnione jest spożycie konopi. To nie są kraje producenci, lecz użytkownicy. I to ma związek z dochodem - im większy masz dochód, tym więcej narkotyków używasz.

Zatrzymajmy się przy Chile, bo jest podobne do Polski - ma stosunkowo konserwatywne społeczeństwo i władze. Dlatego tam tak ważna jest dyskusja moralna, co jest dobre, a co nie. Bardzo wpływowy jest też Kościół katolicki, który decyduje o tym, co jest właśnie moralne, a co nie jest. I tam właśnie władze rezerwują sobie prawo do decydowania, które używki są w porządku, a które karalne.

Przeciwnicy legalizacji marihuany w Polsce przekonują: alkohol jest u nas tradycyjną używką i choćby z tego powodu wiemy, jak go używać, natomiast jeśli narkotyki zostaną zalegalizowane, to będą nadużywane, szczególnie przez dzieci.

- To jest argument, z którym spotykam się na całym świecie. Ale to właśnie regulowanie produkcji, handlu i spożycia umożliwia kontrolowanie narkotyków. Na razie są poza kontrolą. W wielu krajach młodzieży łatwiej zdobyć marihuanę niż papierosy czy alkohol. Spójrzmy na regulacje dotyczące papierosów - umożliwiają one informowanie ludzi na opakowaniu, że ich palenie grozi rakiem. Dzieciaki między sobą mogą o tym porozmawiać. Rodzice mogą rozmawiać o tym z dziećmi. A narkotyki? Dziś to temat tabu.

Najlepsza jest kontrola, czyli regulowanie. Regulacja to często legalizacja. Chodzi o to, by rozwijać takie polityki narkotykowe, które uczciwie zmierzą się z problemem narkotyków. Musimy przestać traktować użytkowników narkotyków jak kryminalistów. Jeśli człowiek chce dla rozrywki zażywać narkotyki - pozwólmy mu na to! Jeśli użytkownik staje się narkomanem, to państwo powinno pomóc mu z tego wyjść, pokazać mu drogę. Dziś państwo z jednej strony proponuje leczenie, ale z drugiej strony karze użytkowników.

Władze mówią: my szukamy dilerów, nie użytkowników...

- Spójrzmy na Amerykę Łacińską. Osoby sprzedające narkotyki na ulicy to zwykle najsłabsi, przeważnie kobiety, bardzo młode i bezrobotne. Naprawdę niewiele zarabiają. A przecież to nie one jeżdżą wielkimi hummerami! Ścigamy i wsadzamy do więzień nie tych ludzi, co trzeba! Ci, których powinniśmy ścigać - wielcy handlarze - jeżdżą po Europie i mają się dobrze.

Poza tym, regulowanie sprzedaży marihuany pozwala kontrolować jakość tego, co ludzie palą. Dzieciaki często nie zdają sobie sprawy z tego, co zostało zmieszane z marihuaną, którą palą. Albo w ogóle nią nie jest... Nie wiemy, jakie to coś może mieć skutki dla ich zdrowia. To samo z kokainą - nie ma pewności, jaki jest poziom jej czystości. Regulacja umożliwia kontrolowanie jakości tego, co ludzie zażywają.

Pozwala też przesunąć ogromne środki, które dziś przeznaczane są na ściganie narkotyków. Zamiast tego mogłyby pójść na zdrowie i edukację.

- Edukacja, prewencja i terapia - na to powinny iść te pieniądze. To człowiek powinien być w centrum tej polityki. Czy zamiast wydawać pieniądze na ściganie młodych z jednym jointem albo takich, co mają kilka krzaczków w mieszkaniu w bloku, nie lepiej wydać je na edukację ludzi na temat skutków zażywania narkotyków? Nie chcemy, aby ludzie zażywali narkotyki. Dziś często licealiści, gdy kolega przedawkuje, boją się zadzwonić po policję, bo boją się konsekwencji. I ktoś umiera.

Wciąż jednak wielu ludzi sprzeciwia się takiej polityce narkotykowej. Dlaczego?

- Jest tu wiele hipokryzji. Nasze społeczeństwa są hipokrytami w kwestii narkotyków. Rozmawiam tu, w Polsce, z ludźmi i wszyscy niemal mi mówią, że palenie marihuany jest powszechne. Ale udajecie, że tego nie widzicie. Tolerujecie natomiast alkohol na stole. Zdarza się, że rodzice piją alkohol ze swoimi dziećmi i tego samego wieczoru dają im kluczyki do swoich aut. To wielka hipokryzja w społeczeństwie, które zdecydowało, że zaakceptuje jedne używki, natomiast konsekwentnie nie toleruje innych.

W USA ludzie wciąż kojarzą marihuanę z hipisami albo z przestępczością. Nasze społeczeństwo stworzyło karykaturę osoby palącej marihuanę. To hipokryzja. Inną kwestią jest to, że kraje, gdzie jest popyt na narkotyki, nie wiedzą, co z tym popytem zrobić. Bo przecież produkcja jest zakazana...

Nastawienie społeczeństw się zmienia. W USA, Ameryce Południowej i w Europie coraz więcej osób rozumie, że dotychczasowa polityka nie działa.

- Coraz więcej osób rozumie, że wojna z narkotykami i prohibicja zawiodły. Coraz więcej ludzi jest otwartych na inne polityki. Według sondażu Galupa 51 proc. Amerykanów uważa, że uregulowanie tej kwestii jest konieczne. Już 18 stanów zalegalizowało marihuanę dla celów medycznych. Natomiast ostatnio mieszkańcy dwóch stanów - Waszyngtonu i Kolorado - poparli w referendach postulat, by traktować marihuanę jak alkohol. Teraz pracują nad tym. To naprawdę piękna chwila dla ludzi, którzy od lat o to walczą. Rekomendacje w Kolorado odnoszą się do tego, ile lat trzeba mieć, by używać, gdzie, ile możesz kupić i tak dalej.

Kolejne stany podejmują decyzje na własną rękę, ale prawo federalne, a więc obowiązujące w całych Stanach, uznaje, że narkotyki są nielegalne.

- To prawda. Ale po głosowaniu w Kolorado i Waszyngtonie Obama ogłosił, że nie będzie ścigał użytkowników narkotyków. Zrobił to z dwóch powodów. Po pierwsze, bo dwa stany zdecydowały. Po drugie, on nie musi walczyć o reelekcję.

Bo to jest kwestia politycznej odwagi.

- Mówienie o narkotykach, samo tylko mówienie, jest zbyt kosztowne dla polityków. Dlatego w Ameryce Łacińskiej głośno zaczęli o tym mówić byli prezydenci.

U nas też. Nasz były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który podpisał ustawę delegalizującą marihuanę, teraz walczy o legalizację.

- To samo stało się w Chile. Gdy politycy nie są już przy władzy - mogą być szczerzy. A my chcemy, by stali się szczerzy od pierwszego dnia.

Niektórzy eksperci twierdzą jednak, że nawet gdy Kolorado i Waszyngton, a może potem kolejne stany zalegalizują narkotyki, to wcale przestępczość w Meksyku nie zmaleje. A może nawet wzrośnie. Bo będzie mniej pieniędzy do podziału i walka będzie bardziej zaciekła.

- My apelujemy, byśmy przestali uznawać użytkowników narkotyków za przestępców, uregulowali obrót nimi, ale ścigali nielegalnych producentów. Bo to jest wielki problem. Kilka lat temu, gdy w Kalifornii dyskutowano o legalizacji spożycia marihuany, prezydent Meksyku zwrócił uwagę, że jest w tym wielka sprzeczność. Bo z jednej strony Amerykanie dyskutują o zalegalizowaniu spożycia, ale wysyłają broń i wydają pieniądze na walkę z produkcją. To skąd mają pochodzić te narkotyki. Przecież Meksyk jest głównym dostawcą. To jest sprzeczne.

Eksperci zwracają też uwagę, że zalegalizowanie narkotyków wcale nie osłabi karteli, bo te zaangażowały się już na innych polach, jak handel ludźmi, przemyt ropy czy nielegalne kopalnie.

- Na szczęście, coraz więcej osób uprawia konopie w domu, na własny użytek. I według mnie to jest najlepszy scenariusz. Wiedzą, co hodują, wiedzą, co palą i nie muszą wchodzić w kontakt z przestępcami. Prohibicja zmusza ludzi do kontaktu z przestępcami.

Rzeczywiście mamy obawy, że przestępcy z karteli narkotykowych zmienią specjalizację. Na razie robią to na małą skalę. Bo to jest znacznie głębszy problem. Problemem są ogromne nierówności społeczne w Ameryce Łacińskiej. Ludzie sprzedają narkotyki, bo nie mają lepszej alternatywy. Minimalna płaca to 200 dolarów, sprzedając narkotyki, zarobią 500. Nie mają wykształcenia, nie mają możliwości. Nie możemy być ślepi i naiwni i zakładać, że jak uregulujemy problem narkotyków, to ci ludzie znajdą sobie jakieś przyzwoite zajęcie. To będzie powolny proces i w dużej mierze zależny od tego, co zrobią władze oraz Stany Zjednoczone i Europa.

Wiele rozmawiałem z decydentami tu w Europie. I mówiłem im, że Ameryka Łacińska nie pyta o pozwolenie, aby zreformować politykę narkotykową. My to robimy i nie możemy już czekać. My apelujemy, byście do nas dołączyli i zdali sobie sprawę, że nie wystarczy, że macie u siebie w kraju dobre prawo. Jeśli chcecie stabilnego świata, musicie też patrzeć na to, co się dzieje w krajach producentach. Trzeba zacząć działać. Zacznijcie nas wspierać. Wspierajcie Urugwaj, bo jeśli oni sobie poradzą, to będzie dobry przykład.

Wspierajcie to, co się dzieje w Argentynie czy Chile. Europa może dużo zrobić. Może też służyć przykładem udanych polityk dotyczących użytkowników narkotyków. Nie karać ich, a skupić się na redukcji szkód, terapii i edukacji. 2012 był rokiem debaty. 2013 powinien być rokiem zmiany.
  • 0



#713 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

wiesz co, ja bym powiedziala krotko- dlatego ze zamiast walczyc o ludzi zaczeto zwalczac guano, a ludzie lubia zakazane owoce, tym bardziej nie wiedzac zbyt wiele o nich. Dalsza argumentacja- alez oczywiscie, pistolet takze jest potencjalnie mniej szkodzacy niz wyrzutnia rakietowa, widzisz jakis powod zeby nie zalegalizowac posiadania broni, szczegolnie ze jest wielu takich ktorzy lubia sobie postrzelac?
Jasne ze pieniadze zmarnowane na walkr z nielegalnym handlem narkotykami bedzie mozna przeznaczyc na zdrowie, szczegolnie osrodki odwykowe, choc pewna nie jestem czy mozna jeszcze mowic o zdrowiu. Uwazam ze nie powinno sie karac ludzi uzaleznionych ale bezwzglednie producentow i handlarzy. No, ale skoro to moze byc zyla zlota dla panstwa to faktycznie pozostanie juz tylko terapia i reedukacja. I tak dalej i dalej. To jakis absurd? Gdyby nie bylo chetnych - handlarzy i producentow szlag by trafil samoistnie. Wiec moze znalezc sposob by tych chetnych bylo jak najmniej zamiast legalizowac to co jest szkodliwe- tu nikt nie zaprzecza.
I teraz wracajac do marihuany: mozna by teoretycznie zalegalizowac posiadanie minimalnej ilosci na potrzeby wlasne. Tylko jak wielkiej naiwnosci trzeba zeby wierzyc ze na tym sie skonczy. Jesli ktos wierzy- prosze uprzejmie, nie przeszkadzaja mi zwolennicy legalizacji, dziwne ze im tak przeszkadza kazdy sprzeciw.

Użytkownik ayalen edytował ten post 12.05.2013 - 21:29

  • 0

#714

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

sadze ze w wystarczajacym stopniu przedstawilam i wyjasnilam swoje stanowisko w tej sprawie, a nie mam ochoty wdawac sie w zabawe z argumentowam [...] Przeczytalam tekst ktory przedstawiasz, dla mnie nie jest przekonywujacy, sadze ze zostal stworzony na potrzeby kampanii na rzecz legalizacji marihuany

No cóż, skoro nie chcesz "bawić się" w argumentowanie swojego stanowiska, to nie ja nie widzę innej możliwości do prowadzenia dyskusji z Tobą. Czuję się jak bym odbijał piłeczkę o ścianę. Z pewnością przekonywujący byłby dla Ciebie tekst, mówiący o szkodliwości marihuany i o tym jaki to degeneracyjny wpływ na społeczeństwo ma ta diabelska roślina, niszcząc życie biednym, słabym ludziom. Przekonuje Cię też to że delegalizacja marihuany miała związek z dobrocią troskliwych rządów o zdrowie i życie obywateli. Niestety, myślę że taki pogląd został stworzony na potrzeby zysków wielu koncernów (w tym farmaceutycznych i chemicznych). Marihuana jak wszystko ma swoje wady i źle używana może zaszkodzić. Ale też otwiera ona umysły i skłania do nieszablonowego myślenia, a to już się rządom nie podoba. Jako przykład podam, że nie znam chyba żadnego palacza, który oglądałby ogłupiające programy lub seriale, interesował się życiem celebrytów i był jakoś podatny na propagandę szeroko pojętego popidiotyzmu. Jeśli oglądam, to z zażenowaniem zawsze zapytam "Za kogo oni mnie mają?" (Właśnie teraz przegląd prasy na tvn :"Pan od Lotto ma długi przez kochankę!" -sorry, ja wysiadam.)
Więc jak to jest? Z jednej strony tak bardzo troszczą się, żebyśmy przypadkiem nie pogłupieli od marihuany a z drugiej strony ja widzę to, że mamy tylko pracować, o nic nie pytać a czas wolny poświęcać na oglądanie świata, którego dla nas nie ma i zamartwianie się o to co nadejdzie jutro. Piłkarze, gwiazdy, cycki celebryci, kryzys, cycki, wojna, zdrady, cycki, kredyt, skandale i cycki. Gwiazdy tańczą, karuzela się kręci a palacze stoją z boku. Alkohol jest spoko, bo podkręca myślenie o cyckach, gandzia jest zła bo powoduje głębsze i mądrzejsze rozkminy, ale o tym już nie możesz wiedzieć.

Użytkownik Cannabinol edytował ten post 12.05.2013 - 22:20

  • 3

#715 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Cannabinol, a ktoz kaze Ci sluchac tego co Ci nie odpowiada? Tez nie ogladam bzdur w TV, jest to moj wybor a nie z powodu tego ze wzbogacam swoje zycie marihuana, na co niby to ma byc dowod? Widzisz - podstawowa sprawa- zawsze trzeba sluchac siebie, swojej intuicji. Z tego powodu - nawet uznajac czesc argumentow za zasadne, nie moge byc przeciw temu co mowi mi moja intuicja, a ona zawsze stanie okoniem wobec prob zniewalania ludzi, obojetnie za pomoca jakich argumentow i sposobow. Wiec zeby caly swiat mi wmawial e marihuana jest nieszkodliwa albo zeby mniejsze zlo uzasadnial wiekszym, to i tak nie zmienie zdania, bo w tym i kazdym innym przypadku kazde argumenty sa ewentualnie potwierdzeniem lub zaprzeczeniem tego co mowi mi intuicja. A to ona ma decydujacy glos, przynajmniej dla mnie, a nie argumenty stwotzone w umysle. Zbyt latwo go zwiesc, zbyt poddaje sie iluzjom, zbyt latwo ulega naciskom. Kazdy ma wybor, i w tym co robi ze swoim zyciem i w tym czym sie kieruje, i niech tak pozostanie. Wroce jeszcze tylko do postu PTR- caly teks jest nieudolna proba uzasadniajaca wlasna niemoc i probujaca uzasadnic te niemoc zalegalizowaniem tego z czym sobie nie mozna poradzic . I nic wiecej, to walkower.
  • -1

#716

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Cannabinol, a ktoz kaze Ci sluchac tego co Ci nie odpowiada? Tez nie ogladam bzdur w TV, jest to moj wybor a nie z powodu tego ze wzbogacam swoje zycie marihuana, na co niby to ma byc dowod?

Na to że mają nas za idiotów. Wszelkie wartości zostały zastąpione przez cycki i potrzebę konsumpcji. Przeciętnego kowalskiego nie obchodzi dziś odkrywanie siebie i swojego wszechświata, w mass mediach nie podaje się nam nic wartościowego, tylko ogłupiające programy i nagie ciała osób które są znane z tego że są znane. Wyślij smsa na swoją ulubioną gwiazdę i nie przegap następnego odcinka - to jest prawdziwe zagrożenie, narkotyk sadzający ludzi w fotelach i zabijający potencjał. Fakt, że nie każdy na to leci, zakładam że na tym forum zdecydowana mniejszość, jednak telewizja doskonale oddaje potrzeby przeciętnego człowieka. Dlaczego podaje się papkę a nie próbuje wydobyć z tych ludzi potencjału? Dlatego że oni mają być głupi, a ja chciałem zwrócić uwagę na to, że gdyby marihuana miała w tym pomóc to już dawno byłaby przez media promowana. Nie ufam politykom, koncernom i mediom bo wiem że za parę złotych najchętniej by mnie wtrącili do piekła. I ja mam uwierzyć w to, że oni chcą mnie ochronić przed zgubnym działaniem roślinki? Nie idzie to w porozumieniu z wciskaniem tandety i ogłupianiem społeczeństwa. To z kolei mówi moja intuicja. Korporacje nie są po to żeby mi służyć, tylko po to żeby na mnie zarobić. Media nie informują tylko odwracają uwagę pierdołami, a politycy kłamią i kombinują na każdym kroku szukając własnych korzyści. Od mojego zdrowia ważniejsze jest to żeby Bayer coś zarobił. Wszystko jest robione pod korporacje, ale akurat zakaz marihuany ma służyć człowiekowi.

Użytkownik Cannabinol edytował ten post 12.05.2013 - 23:29

  • 1

#717 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

no i super wiec sluchaj jej a nie tego co ktos usiluje Ci wciskac. Poza tym- jezeli wiesz ze nie jestes idiota, to przeciez nie Ty zglupiejesz od tego ze ktos ma Cie za idiote, a ten ktory uwaza Cie za niego myli sie, prawda? Widzisz, uwazam ze kazdego warto wysluchac, co nie znaczy ze kazdy ma slusznosc- w odniesieniu do siebie na pewno, ale nie dalej. Wiec najlepiej sluchac siebie i kierowac sie intuicja, korzystajac z rozsadku.
  • 0

#718

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

jezeli wiesz ze nie jestes idiota, to przeciez nie Ty zglupiejesz od tego ze ktos ma Cie za idiote, a ten ktory uwaza Cie za niego myli sie, prawda?

To że ja nie jestem idiotą nie zmienia faktu, że ludziom masowo nakłada się umysłowe kajdany. Nie ma z kim pogadać o Nikola Tesli, wszechświecie, czy sensie życia, nigdzie nie porusza się takich tematów, za to gangam style każdy zna doskonale. Dlaczego mnie ktoś chce chronić przed marihuaną a tych ludzi nikt nie ratuje?

Użytkownik Cannabinol edytował ten post 12.05.2013 - 23:59

  • 1

#719 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

a dlaczego Ty tego nie zrobisz? Poza tym, wiesz- pomoc mozna tylko tym ktorzy juz wiedza ze potrzebuja pomocy, w innym wypadku odtraca wyciagnieta dlon. Ale zawsze mozna zaproponowac alternatywe. Sadze ze z wieloma ludzmi mozna pogadac na wiele interesujacych tematow, moze wychodza z tego co Ty zalozenia i zwyczajnie milcza.
  • 0

#720

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

a dlaczego Ty tego nie zrobisz? Poza tym, wiesz- pomoc mozna tylko tym ktorzy juz wiedza ze potrzebuja pomocy, w innym wypadku odtraca wyciagnieta dlon. Ale zawsze mozna zaproponowac alternatywe.

Gdybym miał chociaż bogatego ojca, albo cycki to bym je pokazał na jakimś stadionie, albo papieżowi na placu św. Piotra. Od razu byłbym sławny i mógłbym coś powiedzieć. Niestety, nie mam co pokazać w gazecie więc nikt mnie nie posłucha.

Sadze ze z wieloma ludzmi mozna pogadac na wiele interesujacych tematow, moze wychodza z tego co Ty zalozenia i zwyczajnie milcza.

No jasne, to forum jest idealnym tego przykładem. Każdy człowiek ma w sobie wielki potencjał, z tym że jest on skutecznie zabijany przez popkulturę i na poziomie społeczeństwa praktycznie nie istnieje. Robotnik ma zapierdzielać i nie mieć czasu na pytania i myślenie. Kończę tą dyskusję, bo OT się robi a jest jeszcze nowy temat, idealny na to do czego zmierzam.

Użytkownik Cannabinol edytował ten post 13.05.2013 - 00:56

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych