Skocz do zawartości


Zdjęcie

Śmierć jako postać.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#1

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam.
Czy wierzycie w śmierć, która przychodzi po ludzi, ale nie w sensie zdarzenia a w sensie postaci ludzkiej? Uważacie to za wymysł folkloru wiejskiego, czy może fakt? Od 3 dni męczy mnie to pytanie, czy przed naszą śmiercią ktoś po nas przychodzi. Nie wiem, czy to śmierć, ktoś z rodziny który już zmarł i pomaga nam iść na tamten świat, czy może sam szatan.
Pytanie męczy mnie od 3 dni a to dlatego, że dowiedziałem się czegoś ciekawego. Otóż niedawno mojej cioci zmarła starsza pani, którą się ciocia opiekowała. Na kilka dni przed śmiercią staruszki powiedziała ona mojej cioci coś takiego "wiesz, jak Ciebie nie było, przyszła do mnie jakaś kobieta, miała czarne włosy i byłą ubrana na czarno, chciała żebym z nią poszła, ale ja jej nawet nie znałam to nie poszłam" Mniej więcej tak to brzmiało, ciocia się tym nie przejęła, ale wyobraźcie sobie jej zdziwienie gdy za kilka dni ta pani zmarła. Co jeszcze ciekawsze gdy moja babcia to usłyszała to opowiedziała mi historię jaka zdarzyła się kilkanaście lat temu gdy na łożu śmierci leżała jej matka, czyli moja prababcia. Otóż, wszyscy wiedzieli że koniec się zbliża, a prababcia leżąc w łóżku, zaczęła krzyczeć, że nie chce nigdzie iść z "tym panem w kapeluszu" chociaż nikt go nie widział.
Znam jeszcze jedną historie o śmierci o której także mi babcia opowiedziała. Gdy koleżanka jej mamy na kilka godzin przed śmiercią leżała w łożku pytała się domowników co chce ten pan, który siedzi w fotelu i się na nią patrzy, oczywiście nikt z domowników żadnego pana nie widział.

Oczywiście nie namawiam do wierzenia w to, wiem że ciężko uwierzyć w zjawiska opisywane w internecie przez nieznajome osoby, proszę się jedynie nie śmiać, bo jak na razie ja w to wierze, ze względu na to, że mówili mi to moi bliscy, więc nie kłamią. Sam jestem osobą religijną i staram się wytłumaczyć to jakoś, jak to się mówi "po Bożemu" jednak nic mi nie przychodzi na myśl a jedynie wiecej pytań. Po co Bóg wysyła takich ludzi, czy może to sam szatan czekający na dusze? Sporo czytałem o tym i śmierć wyewoluowała z opowieści wiejskich, tak więc czy to człowiek przed śmiercią taką postać sobie wyobraża po prostu w nią wierząc? Dlaczego nie przychodzi do ludzi młodszych, tylko czeka na tych co umarli naturalnie? Jeśli ktoś z was zna może jakieś podobne opowieści proszę się podzielić.
  • 0



#2

Kamilos.
  • Postów: 121
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Też znam ciekawą historię o "śmierci".
Gdy prababka leżała już na łożu śmierci, babcia wyszła od niej na chwilę, a gdy chciała wrócić nie dało się wejść do izby. Wydawało się, że ktoś trzyma drzwi od drugiej strony, pobiegła więc po dziadka i razem próbowali się dobić. Gdy już się udało, prababka nie żyła. Ciekawa historia, ale czy prawdziwa? Osobiście nie wierze w takie rzeczy, ale chyba każdy wolałby "przechodzić na drugą stronę" ( o ile taka istnieje :roll:) z kimś kto wie gdzie trzeba iść :D
  • 0

#3

Eldim.
  • Postów: 461
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wiesz, co starzy ludzie potrafią mówić różne rzeczy, szczególnie ci, którzy stają w obliczu śmierci. Pamiętam, jak moja ciotka opowiadała przy Wielkanocnym stole szpitalne ekscesy.

"Przez okno wpadł czarny, jak noc "KOTEŁMAN" (Whatever :o ) i zaczął turlać mi się po brzuchu, sparaliżowało mnie całkowicie, ale nagle spadł na podłogę i przeskoczył na łóżko mojej sąsiadki. Zasnęłam, a gdy się obudziłam ona nie żyła.

Ciotka żyje do dziś i ma się dobrze, ale czy w coś takiego można wierzyć? Trudno powiedzieć.
  • 0

#4

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wierzę, a raczej chcę wierzyć. Po prawdzie jest to jedna z moich ulubionych postaci, że tak powiem "religijnych". Czy nie byłoby dobrze gdyby duszą która dopiero co opuściła ciało i z pewnością jest zdezorientowana ktoś się zajął? Wskazał drogę? Odprowadził? Wytłumaczył? Przyznam szczerze, że sama chciałabym zostać taką postacią po śmierci jeżeli oczywiście po śmierci cokolwiek jest.
Mam nawet trochę doświadczeń z pierwszej ręki - przez ostatnie kilkanaście lat mojego życia bardzo często w snach odgrywałam rolę personifikacji śmierci. A jeżeli sama nią nie byłam to obserwowałam inne "Kostuchy" przy pracy - co często zapowiadało następnie śmierć jakiegoś członka mojej rodziny w rzeczywistości. Niby nic - sny to sny i właściwie nic nie znaczą ale co wtedy doświadczyłam to moje. A doświadczenia nie były przykre. Dla mnie Kostucha, Żniwiarz, Anioł Śmierci, Grim Reaper, Personifikacja Śmierci czy jakkolwiek zwą tą postać w rożnych kulturach nie jest złą postacią. Jest raczej przewodnikiem pomagającym duszy uporać się z przejściem na drugą stronę.

A jeśli chodzi o rzekome nieprzychodzenie Śmierci do ludzi młodych - jeżeli przychodzi to do wszystkich. A to, że młodzi jej nie widzą... mam pewną teorię. Śmierć ludzi młodych jest z reguły nagła i do ostatniej chwili nie jest przesądzona. A co za tym idzie ani ofiara "nie zagląda jeszcze za zasłonę" (śmiertelnie chorzy ludzie często rozmyślają o śmierci przez co dostosowują się do jej wibracji) ani też sama Śmierć nie wie, że czeka ją niedługo "robota" związana z tą osobą więc nie przychodzi i nie czeka sobie spokojnie na "zejście". Choć oczywiście można wszystko tłumaczyć także omamami wywołanymi myśleniem o śmierci wiedząc, że ta niedługo nadejdzie.
Puki co możemy tylko zgadywać - o tym, czy postać rzeczywiście przychodzi dowiemy się dopiero po fakcie 8).
  • 0



#5

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To jest typowa przypadłość zwłaszcza u ludzi przewlekle chorych albo umierających. Pojawiają się wtedy różnego rodzaju omamy, wzrokowe, dotykowe, słuchowe. Chory może widzieć jakieś postacie, odczuwać mrowienie, albo słyszeć głosy. Psychiatria zna rozwiązania wielu taki na pozór niewytłumaczalnych zjawisk
http://psychopatolog...a_strona-2.html
Takie wizje są wywoływane przeważnie przez wydzielenie dodatkowej dawki dopaminy do mózgu.
Jeżeli są to np.omamy wzrokowe, to chory może dostrzegać postacie, przedmioty, tak jakby znajdowały się one przed nim, obok niego, w jego dalszym otoczeniu.
http://psychologia-k...a.pl/209/omamy/
  • 2



#6

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

wiem wszystko, niby wszystko wiesz, a jednak jesteś zaślepiony, ale podziwiam twój upór.

Przemo, zainteresowałem się "rozmową ze śmiercią", już ją zamawiam, jednak mam kilka pytań :

1. Naprawdę zawarta jest tam wizja nieba? jeśli tak to w świetle takim jak podaje wiara katolicka, czy może jakiś inny wymiar?
2. Szatan, piekło też tam o tym można się doczytać i czy też w sensie katolickim?
3. Czy autor to osoba wierząca?

Dzięki z góry za odpowiedzi. :)

Użytkownik Dexter edytował ten post 28.12.2010 - 23:20

  • 0



#7

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja wierzę, że przychodzi po nas nasz przewodnik duchowy, i pomaga nam przejść do tamtego świata, omawia z nami nasze życie (co zrobiliśmy źle, a co dobrze), pyta nas, jakie wnioski wynieśliśmy z życia i czego się nauczyliśmy, zostawia nas w tamtym świecie, gdzie się bawimy, latamy i wariujemy (pozytywnie) z innymi duszami, a gdy przewodnik stwierdzi, że jesteśmy gotowi, daje nam do wyboru ciała, my wybieramy jedno i wracamy na ziemię (reinkarnacja).

Nie wierzę w piekło. Wierzę w samodoskonalenie się duszy. Wierzę, że Bóg stworzył ludzi, i tylu ludzi ile stworzył, tyle chce z powrotem mieć w Niebie, dlatego jest samodoskonalenie się duszy. Będzie się człowiek rodzić i umierać, aż nie trafi do Boga, i aż wszystkie dusze, które powstały nie trafią do Nieba.

Trochę OFF TOP, ale cóż. Lubię pisać o takich rzeczach :P

Użytkownik Fisher edytował ten post 28.12.2010 - 23:30

  • 0



#8

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja wierzę, że przychodzi po nas nasz przewodnik duchowy, i pomaga nam przejść do tamtego świata, omawia z nami nasze życie (co zrobiliśmy źle, a co dobrze), pyta nas, jakie wnioski wynieśliśmy z życia i czego się nauczyliśmy, zostawia nas w tamtym świecie, gdzie się bawimy, latamy i wariujemy (pozytywnie) z innymi duszami, a gdy przewodnik stwierdzi, że jesteśmy gotowi, daje nam do wyboru ciała, my wybieramy jedno i wracamy na ziemię (reinkarnacja).

Nie wierzę w piekło. Wierzę w samodoskonalenie się duszy. Wierzę, że Bóg stworzył ludzi, i tylu ludzi ile stworzył, tyle chce z powrotem mieć w Niebie, dlatego jest samodoskonalenie się duszy. Będzie się człowiek rodzić i umierać, aż nie trafi do Boga, i aż wszystkie dusze, które powstały nie trafią do Nieba.

Trochę OFF TOP, ale cóż. Lubię pisać o takich rzeczach :P


Ciekawe podejście, jednak słyszałeś pewnie o takim zdaniu "Największym zwycięstwem szatana jest to, że ludzie w niego nie wierzą".
Może jednak nie wierzysz w wieczną mękę dusz, ale w złe duchy, demony, szatana wierzysz?
A jakie masz podejście do duchów, czyli tych dusz które błąkają się po ziemi ? dlaczego nie wybrali swojego ciała? a czasami nawet opętują ludzi? Co z szatanem i demonami których wypędzają egzorcyści?
  • 0



#9

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekawe podejście, jednak słyszałeś pewnie o takim zdaniu "Największym zwycięstwem szatana jest to, że ludzie w niego nie wierzą".

Dzięki. Akurat o takim zdaniu nie słyszałem. Ktoś konkretny to powiedział?

Może jednak nie wierzysz w wieczną mękę dusz, ale w złe duchy, demony, szatana wierzysz?

Człowiek jest poddany tutaj próbom, testom i przeszkodom, aby wyciągnąć z tego wnioski. Zanim spełni się jako dusza, musi nauczyć się wielu rzeczy.
Złe duchy? Hm, co tu rozumieć? Że niszczy coś w domu, męczy nas, straszy?
Demony? Jestem w stanie uwierzyć, że ktoś jest opętany.
Szatana? Dziwna sprawa. Nie ma piekła- nie ma szatana. Ale co do samej postaci szatana, wydaje mi się, że może istnieć jako zła moc. Dobra (Bóg), zła (Szatan), ale można myśleć tak (jak ja), że szatan ma na celu sprowadzanie ludzi na złą drogę, aby robili złe rzeczy, żeby rodzili się więcej razy. Nie wiem czy rozumiesz. Dobremu człowiekowi dusza szybciej się udoskonali. Zły będzie rodzić się więcej razy, aż nauczy się, że trzeba być "tym dobrym". Szatan sprawia, że dusza ma dłuższą drogę do bycia doskonałą, a co za tym idzie, dłuższą drogę do bycia w Niebie. Jak nie rozumiesz (bo trochę nawywijałem, to postaram się wytłumaczyć inaczej).

A jakie masz podejście do duchów, czyli tych dusz które błąkają się po ziemi ? dlaczego nie wybrali swojego ciała? a czasami nawet opętują ludzi? Co z szatanem i demonami których wypędzają egzorcyści?

Dusze błąkające się po Ziemi. No cóż, po śmierci mają problem z przejściem na tamten świat, gdyż coś ich tu trzyma. Mogą czuć się źle, wiedząc, ze zostawiły na ziemi osoby, które go/ją kochały, i chce zapewnić tych żyjących, że z nim jest wszystko w porządku. Czasami może być tak, że dusze trzyma tutaj jakaś rzecz, bądź osoba, bądź po prostu same z siebie mają trudność z przejściem i trzeba im pomóc przejść.
Dlaczego nie wybrali ciała? Bo utkwili na Ziemi, nie ma ich tam, więc nie podsumowały swego życia=nie są gotowe na kolejne przyjście na świat.
Co do opętania. Nie wiem, może myślą, że gdy kogoś opętają, łatwiej im będzie przekazać informacje.
Demony i egzorcyści. Demon- istota pochodząca od szatana (zakładając, że istnieje), która wnika w ciało i umysł, a co za tym idzie, sprowadzając na złą drogę, a co za tym idzie, przerywając łańcuch samodoskonalenia się duszy, i gdy egzorcysta nie wypędzi demona, sprawia, że człowiek traci wszystko co nauczył się w tym życiu. Może tak jest, nie wiem.
  • 0



#10

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A co psychiatria na wypadki, którym ulegali w 100% zdrowi ludzie? Co psychiatria na dziwne zjawy u ludzi bliskich umierającym? U ich rodzin?
To też "typowa przypadłość"?


psychiatria tłumaczy to metodami naukowymi. Nie wszystko jest jeszcze jasne. Nie wiadomo z czego mogą brać się jakieś wizje albo omamy słuchowe, ale są dobre dowody na to że to ma związek z działaniem mózgu. Np. w czasie jakiś zatorów w mózgu pojawiają się dziwne wizje, często nietypowe.
Tutaj jest opis takiego przypadku.
http://docs.google.c...n0zQUVd5X1n_lxw
Alkoholicy również doświadczają omamów. Nie są to przysłowiowe białe myszki, ale jakieś inne zwidy.

Nauka powoli wyjaśnia wszystkie tajemnice naszych mózgów. Jeszcze kiedyś lat temu padaczka była uważana za opętanie. Teraz już wiemy że opętaniem tego nie można nazwać. Jakoś jeszcze nie spotkałem w necie kogoś, kto by twierdził że padaczka jest wynikiem opętania przez złe demony.
No a w kwestii różnego rodzaju wizji nie mamy jeszcze takiej pewności do przyczyn ich powstawania. Ale to nie znaczy że te dolegliwości nigdy nie zostaną wyjaśnione. Z powodu takiego stanu rzeczy prym wiodą wyjaśnienia odwołujące się do zjawiska psi. Ludzie czują się swobodnie gdy wyjaśniają sobie te schorzenia zgodnie z własnymi przekonaniami.
Tych nadnaturalnych z pozoru zjawisk zostało już niewiele, a te które zostały, są ciągle pożywką dla ,,wyjaśniaczy". Czasu nie zostało wiele, bo pewnie za kilka lat być może tylko opętania będą czekał w kolejce na pełne wyjaśnienie.



Od pewnego czasu przypuszczano, że chorzy na schizofrenię doświadczający omamów słuchowych polegających na słyszeniu nieistniejących wypowiedzi mogą mieć kłopoty z odróżnianiem zdań wymawianych przez siebie od tych, które pochodzą od innych ludzi. M. Stephane z Centrum Medycznego Departamentu do Spraw Weteranów w Minneapolis (USA) i współpracownicy przeprowadzili niedawno badania z udziałem kilkudziesięciu pacjentów z tym zaburzeniem umysłowym i zbliżoną liczbę zdrowych ochotników stanowiących grupę kontrolną.

Jak podano w majowym numerze czasopisma „Psychological Medicine”, wszyscy chorzy na schizofrenię uczestnicy eksperymentu okazali się mieć problemy z odróżnianiem wypowiedzi własnych od cudzych. Użyte zaimki pomagały w dokonywaniu takich rozróżnień, w przeciwieństwie do wskazującego na płeć brzmienia głosu. Wynik ten wskazuje, że omamy słuchowe polegające na słyszeniu nieistniejących wypowiedzi mają związek z nieprawidłowościami w rozumieniu znaczenia wypowiedzi a nie w odbieraniu ich szaty dźwiękowej.
http://www.psychiatr...amow-sluchowych

Zacytuję ci Darwina:
,,Ignorancja częściej niż wiedza płodzi pewność siebie: to nie ludzie mądrzy, lecz ci, którzy niewiele wiedzą, zapewniają, że ten czy ów problem nigdy nie zostanie rozwiązany przez naukę"
  • 2



#11

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jeśli Kostucha istnieje jako postać, to niestety nie po każdego zdąży. Bo co np. z ofiarami zamachów, morderstw czy różnych katastrof... Gdyby przychodziła po każdego, to podczas czegoś takiego musiałaby biegać między wszystkimi ofiarami, żeby się wyrobić :D
Osobiście nie mogę dać wiary, że przed śmiercią odwiedza nas jakiś osobowy byt. Ale skłonny bym już był wziąć pod uwagę, że Kostucha odwiedza nasz umysł, albo jest jakby projekcją, którą widzimy tylko my i nikt inny wkoło.

Tak też mnie naszła myśl, jaki mógłby być cel istnienia Kostuchy? Może to rodzaj... urzędnika :) , który musi zatwierdzić zgon śmiertelnika, nim jego dusza powędruje dalej. I może kiedy Kostucha nie może przyjść, bo zmarły umarł zabity przez kogoś i w momencie śmierci jego ciało było obserwowane tak, że Kostucha nie mogła podejść niezauważona (załóżmy, że kiedy Kostuchę zobaczy żywy śmiertelnik, to wyświetla jej się napis "game over" i nie przechodzi misji pomyślnie), to dusza zmarłego zostaje na Ziemi, bo urzędnik nie pokwitował śmierci jej (duszy) ciała...

To był wywód moich fantazji i błądzących myśli. Ot, taka bardzo mało prawdopodobna i również bardzo paranormalna teoria. Dałem ponieść się mrocznym częściom mojego mózgu.

Pozdrawiam, Zevuv.
  • 0

#12

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Są to obszary mentalne, do których przyciągani są ludzie zgodnie ze swoimi wierzeniami i przekonaniami.

Czyli, że po śmierci jest to, w co wierzyliśmy, czy jak? Bo chyba nie do końca zrozumiałem.

P.S. Przepraszam za ten wcześniejszy OT :P
  • 0



#13

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No dobrze, ale skoro idziemy tam, gdzie wierzymy, a ja nie wierzę w piekło, to i tak tam mogę trafić?
Trochę dziwnie brzmi ta wersja dot. różnych piekieł i różnych nieb (?), no ale każdy w coś wierzy. Hipotetycznie, osoba wierzy, że po śmierci nie ma nic, to jak umrze, to nigdzie nie idzie? Po prostu jej nie ma?
Kiedyś książką się zajmę, jak będę miał czas.
  • 0



#14

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli Kostucha istnieje jako postać, to niestety nie po każdego zdąży. Bo co np. z ofiarami zamachów, morderstw czy różnych katastrof... Gdyby przychodziła po każdego, to podczas czegoś takiego musiałaby biegać między wszystkimi ofiarami, żeby się wyrobić :D

Raczej nie byłaby bardziej zajęta niż osławiony Święty Mikołaj 6 grudnia który musi rzekomo odwiedzić niemalże każdy dom na całym świecie w przeciągu jednej nocy - do tego do każdego ładując się przez komin :)). Tak, oczywiście wiem, ,że Mikołaj nie istnieje...
Ale do czego zmierzam. Nie ma tylko jednej Kostuchy. Są pomocnicy, zastępcy. A są nimi niektóre starsze dusze. Dlatego też napisałam wcześniej, że chciałabym być taką postacią po śmierci o ile po śmierci coś jest. Nie mam zamiaru zastępować Śmierci ale jakbym mogła przejąć część jej "zleceń" byłoby zabawnie, przynajmniej przez pierwsze kilkanaście wieków zanim sama zdecydowałabym się pójść dalej. W końcu ile można siedzieć w niebie i słuchać aniołków? :))

I może kiedy Kostucha nie może przyjść, bo zmarły umarł zabity przez kogoś i w momencie śmierci jego ciało było obserwowane tak, że Kostucha nie mogła podejść niezauważona (załóżmy, że kiedy Kostuchę zobaczy żywy śmiertelnik, to wyświetla jej się napis "game over" i nie przechodzi misji pomyślnie), to dusza zmarłego zostaje na Ziemi, bo urzędnik nie pokwitował śmierci jej (duszy) ciała...

Z tym się zgodzę. Takie duchy mogą być wynikiem błędu, zaniedbania odpowiedzialnej za nie Kostuchy która po prostu nie przyszła do nich kiedy był na to czas. Możliwe jednak także, że delikwent był zbyt uparty by dać się poprowadzić dalej i Kostucha dała sobie z nim na jakiś czas spokój. "Jak zmądrzeje to go podrzucę przy okazji odprowadzania innej duszy". :))
Nie ma jednak możliwości by Kostucha nie mogła przyjść ze względu na bycie "pod obserwacją". Ludzie z reguły nie mają wglądu w świat astralny a nawet jeżeli znalazłaby się taka osoba - Śmierci to nie obchodzi. Ma zadanie do wykonania i to się liczy. A jak jakiś człek się gapi to niech się gapi. Co to ma do rzeczy? Nic jej nie zrobi. Puki co żaden człowiek nie potrafi tak silnie ingerować w świat astralny.


Jakby ktoś się miał czepiać - nie tyle wierzę w to co piszę ile chcę w to wierzyć. Chrześcijanie mają swoją bajeczkę o piekle i niebie. Ja mam prawo do własnej bajeczki o Kostuchach. 8) W końcu i tak do śmierci nie przekonamy się jak jest naprawdę a wymyślać możemy i zamianę w tęczowe latające jednorożce.


Swoją drogą widzę, że wywiązała się tu dyskusja o tym, że każdego spotka po śmierci to w co wierzy. Zgadzam się w zupełności. Przy czym, nie chodzi tu o samą wiarę a raczej przekonanie. Jak np. ktoś wierzy w piekło i niebo to trafi tam gdzie jego zdaniem (a raczej zdaniem jego duszy) bardziej się nadaje. Dlatego też uważam religię chrześcijańską za bardzo niebezpieczną. Wpaja wiernym, że niemal na każdym kroku popełniają grzech za który trafią do piekła o ile się nie wyspowiadają i nie będą szczerze go żałować (a nie wierzę, by ludzie szczerze żałowali wszystkiego, co kościół uważa za grzech). Później taka osoba umiera i sprowadza sama na siebie piekło wierząc, że tam właśnie powinna trafić za te wszystkie swoje rzekomo złe uczynki. Najmniej ryzykowną "religią" w tym przypadku wydaje się być ateizm. Delikwent umiera i zapada w nicość. To jak zaśnięcie. Czy żałowalibyście nocy w której nie doświadczyliście snu gdybyście nigdy nie mieli się obudzić by uświadomić sobie ten fakt? Nie sądzę. A w taki właśnie wieczny bezsenny sen zapadają ateiści.
Niemniej jednak piekło dla złodziei w którym kradną wydaje mi się dość płytkim rozumowaniem. Czy złodziej to tylko złodziej? To, że kradnie decyduje o całym jego jestestwie? A jeżeli kradnie bo nie ma pieniędzy by wykarmić rodzinę? Jeżeli kradnie by przeżyć? Jeżeli kradnie bo nie wie ,że to złe? Czyny nie zawsze określają przekonania. Nawet myśli nie zawsze określają przekonania... I tu dochodzimy do pytania:

No dobrze, ale skoro idziemy tam, gdzie wierzymy, a ja nie wierzę w piekło, to i tak tam mogę trafić?

Odpowiedź brzmi - i tak i nie. Wszystko zależy od tego, jak mocna jest ta niewiara. Jeżeli uparcie powtarzasz sobie "Przecież to nielogiczne, nie ma żadnego piekła, Bóg nie mógłby być tak okrutny, nie ma diabła, to wszystko wymyślili ludzie ,mogę robić co chcę..." a jednocześnie gdzieś tam w sercu zadajesz sobie pytanie "A co jeżeli rzeczywiście piekło istnieje? Popełniłem przecież tyle złych uczynków... wystarczająco by tam trafić... " obawiam się, że może tak się stać. W takim przypadku radzę błagać Boga o wybaczenie albo kompletnie wybić sobie z głowy te bajeczki o piekle :)). Bo skutki takiego stanu zawieszenie według teorii o dostosowaniu mentalnym mogą być tragiczne - choć na szczęście nie nieodwracalne.
A tu mamy dodatkowe zadanie dla istot pokroju Kostuchy - wyciąganie delikwentów z piekła w które sami się wplątali 8). Epizod taki też miałam i poszło mi nieźle (dusza wyciągnięta). Ale tu znowu wchodzimy w świat moich snów a mam wrażenie, że mało kogo tak właściwie to interesuje 8) - choć ja osobiście uważam moje sny za przedłużenie moich własnych przekonań i myśli. Sprawdzanie jakby to wyglądało w praktyce.
  • 0



#15

Imb.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Na swoje pytanie uzyskuje odpowiedź, że tylko w ciele fizycznym podlegamy iluzji czasu, a Anioł przemiany dość dowolnie może kształtować to, co nazywamy czasem.
Ułamki sekund od inicjacji zapłonu do eksplozji i rażenia może rozciągać w niewyobrażalnie długie okresy. Ten "czas" może poświęcić na przekonanie istoty, że jej czas dobiegł końca.


Czytając to doszedłem do wniosku, że może jednak jest coś w stwierdzeniach, że w tych najbardziej krytycznych chwilach (np. słyszałem takie coś, słuchając ofiar wybuchów itp.) czas niemal staje w miejscu? Może jest to jakieś odległe "echo" tego wydłużania czasu dla kogoś, komu pisane było właśnie odejść?
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych