-przeżycie podróży przez Pas van Allena jest niemożliwe dla człowieka,
Bzdura. Dawka pochłoniętego promieniowania nie była dla astronautów niebezpieczna, ponieważ czas przelotu przez obszar pasów był względnie krótki. Jak ktoś nie wierzy, może sobie to sam względnie prosto oszacować. Wszystkie potrzebne dane można bez większego problemu znaleźć w Internecie.
W Układzie Słonecznym nie istnieje satelita, który posiada więcej niż 5% średnicy planety którą okrąża, a tymczasem księżyc to 27% średnicy samej Ziemi.
Osiem planet to zbyt mało, aby wyrokować, iż mamy do czynienia z czymś nadzwyczajnym. Zresztą, "zdegradowany" sześć lat temu do rangi planety karłowatej Pluton też odstawał. Nawet jeszcze bardziej (średnica księżyca Charona stanowi 52% średnicy Plutona)
Jest 395 razy mniejszy od Słońca, ale jednocześnie Słońce jest dokładnie 395 razy dalej od niego i dzięki tej unikalnej zależności możemy podziwiać zaćmienia.
Całkowite zaćmienia Słońca można podziwiać w systemach wielu innych planet. A unikalnej dokładności też w układzie Słońce-Ziemia-Księżyc nie ma. Eliptyczność orbit Ziemi i Księżyca powoduje, że kątowe rozmiary Słońca i Księżyca obserwowane na niebie zmieniają się względem siebie o niemal 20%. Niejednokrotnie zdarza się, że w czasie zaćmienia Słońca, Księżyc nie jest w stanie przesłonić całej tarczy naszej dziennej gwiazdy (w skrajnym przypadku brakuje mu nawet 19%).
Ale to nie koniec osobliwości tego ciała niebieskiego. Jego niezwykły rotacyjny ruch, uniemożliwiający dostrzeżenie gołym okiem ciemnej strony to prawdziwy wyjątek w Układzie Słonecznym i niejako zaprzeczenie powszechnie znanych praw grawitacji.
Po pierwsze to nie jest żaden wyjątek, bo takich przypadków w Układzie Słonecznym jest mnóstwo. Po drugie, prawo grawitacji to zjawisko kompletnie i dokładnie wyjaśnia.
Obrót synchroniczny satelitów, bo tak to się nazywa, jest po prostu konsekwencją działania sił pływowych. A wielkość sil pływowych zależy od dwóch podstawowych czynników: odległości wzajemnej ciał (im mniejsza, tym siły większe) i ich rozmiarów (im większe, tym siły większe). Księżyc spełnia jednocześnie oba: jest blisko i jest duży. Szczegóły opisałem kiedyś
tutaj.
Jakby tego było mało mamy jeszcze niesamowite doniesienia z samego programu Apollo. Gdy misja oznaczona cyfrą 13 wracała na Ziemię, trzeci człon rakiety Saturn V o masie 15 ton został skierowany ku powierzchni satelity i rozbił się o nią. Miejsce uderzenia znajdowało się 137 kilometrów na północny - zachód od punktu w którym astronauci zostawili sejsmograf. Reakcja na uderzenie wśród uczonych brzmiała jednoznacznie: „Księżyc zadźwięczał jak dzwon”
Obecność znacznie dłuższych niż na Ziemi ech sejsmicznych ma dość proste wyjaśnienie. Księżyc z geologicznego punktu widzenia jest niemal martwym obiektem. Ma bardzo rozległą litą, zbudowaną z krystalicznych skał litosferę, która sięga mniej więcej ok. 1000 km w głąb jego globu (ok. 2/3 promienia). A drgania w takich skalach propagują się wyjątkowo dobrze, co umożliwia im względnie długi żywot. Dla porównania ziemska litosfera sięga maksymalnie do ok. 100 km w głąb (kilka procent objętości Ziemi).
Dla mnie z kolei przerażające jest to, że właśnie teoria mówiąca o sztucznym pochodzeniu naszego satelity wydaje się najlepiej tłumaczyć wszystkie jego anomalie...
Akurat...