Skocz do zawartości


Zdjęcie

Religia do kościoła


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
73 odpowiedzi w tym temacie

#31

michalp.
  • Postów: 1792
  • Tematów: 98
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jak Fritzl gwałci w piwnicy swoją córkę to też mamy się nie interesować? Krzywdy fizyczne można zapomnieć, trauma religijnej indoktrynacji jest wieczna.

Ostatni raz na tym forum przeczytałem podobny bubel w związku z minusowaniem jakiejś użytkowniczki autorstwa Judasa666, porównującego dawanie ujemnej reputacji do pobicia przechodnia na ulicy :lol :lol :lol to samo zagranie.
...aż się od razu mordka śmieje, muszę tu częściej wpadać.

Użytkownik `Pi3gi~aka`Michał edytował ten post 05.09.2009 - 15:49

  • 3

#32

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No to kiepsko u ciebie w czytaniu ze zrozumieniem i wyłapywaniu tej głębi.
  • -2



#33

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chcielibyśmy, aby nasze ulotki dotarły także do rodziców. Niektórzy mogą sobie bowiem nie zdawać sprawy ze stopnia indoktrynacji religijnej w polskich szkołach. Dotychczas rodzic, którego dziecko nie chciało chodzić na religię, musiał wypełnić deklarację. Domagamy się, aby było dokładnie odwrotnie – dodaje Audycka

Nie widzę niczego nieprawidłowego w tym, że to rodzice dzieci, które nie chcą chodzić na religię muszą wypełniać deklarację. W przypadku, gdy zdeklarowani katolicy stanowią w naszym kraju wybitną większość, to chyba dość rozsądne i oczywiste rozwiązanie. Choćby ze względów czysto technicznych. To po pierwsze.

Po drugie nie rozumiem do końca, o co chodzi Audyckiej z tą indoktrynacją. Przecież jasne jest, że rodzic, który posyłał dziecko na lekcje religii w szkole, będzie je także posyłał na lekcje do kościelnych salek katechetycznych. Zatem "problemu" indoktrynacji nie rozwiąże sama zmiana miejsca prowadzenia zajęć. A przecież o to chyba w owej akcji chodzi? Przynajmniej główne hasło akcji na to by wskazywało.

A może jednak chodzi o coś więcej? Może po prostu owa akcja ma drugie głębsze dno? Może jej dodatkowym celem jest zupełnie coś innego? Może po prostu pod pretekstem uświadamiania praw związanych z nauką religii, próbuje się w młodzieży zasiać lub pogłębić nastroje antykościelne, odciągnąć ją od wiary?
  • 0



#34 Gość_Horror

Gość_Horror.
  • Tematów: 0

Napisano

Młodzi Socjaliści rozpoczęli kampanię "Wolna szkoła, religia do kościoła". Obejmuje ona 40 polskich miast. Socjaliści informują o prawach uczniów w zakresie uczęszczania na zajęcia religii lub też rezygnacji z nich.

Nie ujawnili żadnej prawdy skrywanej i tym oświadczeniem w formie orędzia do nastoletniego narodu wystawili sobie pieczęć z nagłówkiem "dość mamy grzebania w nosie więc odgrzejemy stary kotlet".

Jak podkreślają organizatorzy, 1 września to nie tylko inauguracja roku szkolnego, to również początek kolejnych miesięcy upływających pod znakiem religijnej indoktrynacji i łamania praw uczniów w tym zakresie.

Żenujące. Płytkie i godne politowania. Równie dobrze można zbojkotować zajęcia z tzw. w-f. Po jaką cholerę robić sobie obciach latając w "szortach" jak można bez tej kompromitacji wozić się po szkole w firmówkach bez skazy na honorze. Dlaczego zmusza się dzieciaki do uprawiania sportu na siłę, gdzie część z nich odczuwa wręcz przy okazji tych lekcji upokorzenie.

Organizacja przygotowała kilkadziesiąt tys. zakładek informujących młodzież o ich prawach. Dowiedzieć się z nich można m.in. o tym, że każdy uczeń ma prawo domagać się od dyrektora szkoły, aby katecheza odbywała się na ostatniej lub na pierwszej godzinie lekcyjnej. Ma także prawo zażądać zorganizowania w szkole lekcji etyki.

O tak... zastanawiam się jak nisko zostanie zawieszona poprzeczka owych praw. Zakładanie nauczycielom koszy ze śmieciami na łeb. Molestowanie koleżanek w klasie i nagrywanie na komórki by zapodać efekt "dorosłej" twórczości na YT w efekcie czego ta targnęła się na życie, itd, itp...

Nie będę cytował tu całego postu bo uważam tą akcję za groteskową. Nie pozbawioną w celu korzyści dotarcia do chłonącego takie rewelacje nastoletniego społeczeństwa.
Przecież to takie dorosłe. Mieć swoje zdanie i decydować o wszystkim jak dorosły. Tylko że jak coś się spieprzy albo przeskrobie to nagle słychać " ja jestem tylko dzieckiem" a nasze prawo to w 100% potwierdza.
Ale skoro to naturalny proces to proponuję ściągać z rodziców obowiązek odpowiedzialności za wychowanie i czyny dziecka już od zakończenia podstawówki. Proponuję też by od tego okresu dziatwa sama łożyła na siebie i swoje potrzeby. Przecież maja prawo o wszystkim decydować. Niech więc ponoszą konsekwencje swoich decyzji.

A jak nie to skończmy z tym akademickim wywodem i pozwólmy rodzicom decydować o tym co jest dla ich potomstwa dobre a co nie. Zawsze po osiągnięciu pełnoletności wszystko można zmienić.

A jak ktoś uważa że nie chce robić tego co jest normą społeczną to niech nie ględzi że kraj mu nie pasuje tylko jedzie tam gdzie się spełni. Krzyż mu na drogę.

Mi też nie pasuje że religia jest uczona w szkołach. Wolałem jak robiono to w kościołach. Mimo wszystko to lepsza instytucja do tego celu niż szkoła. Jest jednak inaczej i co?
Według niektórych najlepszym rozwiązaniem byłoby robienie tego w domu własnym sumptem ale znając życie i logikę tych 'innych' pewnie wystąpią wtedy o zniesienie nawet tych domowych praktyk pod choćby pretekstem 'procederu' - molestowanie umysłowe w rodzinie.

Jak do kogoś to nie dociera to niech w końcu dotrze - żyjemy w kraju katolickim. Nauka religii jest nie tylko tego symbolem, lecz potrzebą sporej części społeczeństwa. Wystarczy porozmawiać z rodzicami. Wyłożyć swoje argumenty przeciw i w efekcie na religię w szkole nie uczęszczać za obopólną zgodą. I po temacie. Przenoszenie własnych frustracji i podżeganie społeczeństwa w myśl własnych ideologii jest po pierwsze formą buntowania a po drugie ograniczaniem wolności i szykanowaniem tych, którzy są tym zainteresowani z własnej, lub rodziców woli (albo się dzieci wychowuje, albo tylko je płodzi – tudzież rodzi).
  • 2

#35

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Kolejna już dyskusja na temat nauczania religii w szkole i po raz kolejny przewijają się w różnych wypowiedziach te same nieporozumienia, pozwoliłem więc sobie skomentować kilka poruszonych kwestii.

Romczyn napisał:

Haha Settika, sama jesteś ateistka i wyjeżdżasz na nas, no wiesz co

No właśnie co? Wypowiedź Setiki jest doskonałym przykładem czym różni się ateizm od antyklerykalizmu.

Kto powinien decydować o wychowaniu moralnym i religijnym nieletnich?
Zarysowała się w powyższych wypowiedziach zadziwiająca koncepcja aby to nieletni sami decydowali o swoim wychowaniu. Przypomnijmy zatem kilka faktów.
Osoby nieletnie nie posiadają wiedzy, umiejętności, życiowego doświadczenia itd. pozwalających im samodzielnie się wychowywać i decydować o sposobach swojego kształcenia i wychowania, wiedzą o tym wszyscy za wyjątkiem oczywiście samych nieletnich. Kwestie wiary i moralności są immanentnie sprzężone z ludzką tożsamością, wychowaniem i wykształceniem człowieka. Naiwnością jest zatem twierdzenie, że kwestie światopoglądowe i religijne można pozostawić dziecku do samodzielnego rozpoznania (zresztą nie ma czegoś takiego jak samodzielne rozpoznanie tych kwestii przez dziecko, jeżeli nie nauczą go tego rodzice, to zrobi to państwo). Ale wychowywać i kształcić nieletniego (i podejmować decyzje w tej materii) ktoś przecież musi i tym kimś są z natury rzeczy rodzice. To właśnie rodzicom przysługuje naturalne prawo do decydowania o kształceniu i wychowaniu ich dzieci, które to naturalne bo wynikające z funkcji rodziny i rodziców prawo doczekało się gwarancji w prawie pozytywnym (stanowionym przez prawodawcę), czego przykładem jest wspomniany wcześniej art. 48 ust. 1 Konstytucji RP, doprecyzowany przez również wspomniany wcześniej art. 53 ust. 3 Konstytucji.

Natomiast z enigmatycznych wypowiedzi niektórych szanownych przedmówców można wydestylować koncepcję sprowadzającą się do tego, że albo dziecko samo decyduje o sobie (co jest absurdem) albo decyzję o jego kształceniu i wychowaniu podejmuje państwo poprzez wspomniane lekcje „religioznawstwa” albo „wszystkich wyznań”. Co to oznacza w praktyce? Otóż oznacza to, że punkt ciężkości decydowania o nauczaniu (a w praktyce oczywiście i o wychowaniu) moralnym i religijnym zostanie przesunięty z rodziców na państwo. Bo jak już wspomniałem nie jest tak, że dziecko samodzielnie rozpoznaje te kwestie, jeżeli nie porusza tych kwestii rodzice w procesie kształcenia i wychowania to dziecko nie „wybierze” samo, zrobi to za niego państwo w procesie edukacji. Naiwnością jest sądzić, że dziecko, któremu jak zauważył jeden z przedmówców trzeba mówić co jest dobre a co złe, jednocześnie samo będzie w stanie rozeznać religie i światopoglądy dokonując pomiędzy nimi wyborów. To nie ono zdecyduje, zrobi to za niego po cichu i niepostrzeżenie państwo w procesie edukacji.

Zwolnicy takiej koncepcji zdają się zatem nie dostrzegać konsekwencji proponowanego przez siebie stanu rzeczy, jakim jest pełzająca nacjonalizacja procesu wychowania dzieci (która postępuje już od pewnego czasu), czyli poddanie go zamiast decyzjom i kontroli rodziców decyzjom i kontroli państwa z wszystkimi tego konsekwencjami. Bo to właśnie państwo ustala treść programów nauczania i ono decyduje co i jak byłoby na tego typu zajęciach dzieciom wpajane. Jest to otwarcie drogi do wpajania młodzieży treści moralnych i religijnych wygodnych z punktu widzenia państwa – czyli do propagandy.

Ale być może ważniejszy skutek polega na samym wspomnianym wcześniej przełamaniu monopolu rodziców na wychowanie moralne i religijne. Jeżeli raz zabierzemy takie kompetencje rodzicom i powierzymy je państwu to nie będzie żadnych przeszkód przed tym ażeby w przyszłości np. zaczęło ono po pewnym czasie narzucać jakąś jedną jedyną wg. decydentów słuszną wizję porządku moralnego i religijnego. Takie przypadki już miały miejsce w przeszłości. Gwarancje konstytucyjne dla rodziców o jakich była wcześniej mowa ustanowiono właśnie po to ażeby takie sytuacje nie miały miejsca, mają one być barierą jakiej państwu przekraczać nie wolno.

Garść informacji o nauczaniu religii.
Wszyscy bardzo chętnie wypowiadają się na temat nauczania religii i snują wizję czego to nie powinno się zakazywać, czy jakich to reform nie należałoby wdrażać, ale można odnieść wrażenie że im mniej ktoś wie o relacjach pomiędzy państwem a Kościołem w kontekście nauczania religii tym więcej wypowiada ostrych i skrajnych sądów i tym bardziej jest przekonany o słuszności swoich racji. Swoją drogą nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zaskakująco często głos zabierają sami zainteresowani – czyli uczniowie, którzy jak wiadomo są już ekspertami od wszystkiego i na wszystkim najlepiej się znają.

Przypomnijmy zatem kilka faktów.
1. Rodzice mają prawo do tego, ażeby ich dzieci były uczone w szkole religii. Wynika to przede wszystkim z art. 53 ust. 4 Konstytucji RP, który stanowi: „religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole ”. Jak widać nauczanie religii w szkołach publicznych ma swoje wyraźne konstytucyjne podstawy. Jednakże w myśl tego przepisu państwo nie musi gwarantować każdej istniejącej religii możliwość nauczania jej w szkołach publicznych, byłoby to zresztą niemożliwe do przeprowadzenia.

Relację pomiędzy daną religią a państwem polskim są określane w ustawach uchwalanych na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z właściwymi przedstawicielami religii (art. 25 ust. 5 Konstytucji). Związki wyznaniowe które zawarły takie umowy z Polską nazywamy związkami wyznaniowymi o uregulowanym statusie prawnym i jak wynika z art. 53 ust. 4 ustawy zasadniczej tylko takie mają potencjalną możliwość nauczania swojej religii w szkołach publicznych. Związków wyznaniowych o uregulowanym statusie jest obecnie w Polsce piętnaście, ich lista znajduje się tu: http://www.mswia.gov...bnych_usta.html

Także jeżeli ktoś pisze, że:

jeśli religia katolicka jest w szkołach, to powinien być także islam, judaizm, voodoo, hindi

to powinien sobie uświadomić, że nie ma ku temu przeszkód, polskie prawo stwarza taką możliwość. W Polsce w szkołach publicznych uczy się nie tylko religii katolickiej ale i np. prawosławnej (ustawa o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego).

2. Nauczanie religii katolickiej w szkołach publicznych odbywa się na podstawie art. 12 ust. 1 Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską i na podstawie m.in. art. 18 ust. 1 i w szczególności art. 19 ust. 2 ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej.
Zasady nauczania religii w szkołach publicznych normuje Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach wydane na podstawie art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty

Przypomnijmy, że Konkordat jest ratyfikowaną umową międzynarodową (a zatem w hierarchii źródeł prawa znajduje się zaraz po Konstytucji ponad ustawami), wspomniany art. 12 stanowi w ust. 1: „uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola, prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych. ”

Reasumując – Rzeczpospolita Polska już w Konstytucji zagwarantowała prawo rodziców do posyłania dzieci na lekcje religii w szkołach publicznych, a dodatkowo jest zobowiązana umową międzynarodową do gwarantowania Katolikom nauczania religii katolickiej w szkołach publicznych.

Don Corleone napisał:

Ja chcę praw równych

Jak to „praw równych”??
Równych praw może domagać się ten, kto jest jakichś sobie należnych praw niesłusznie pozbawiony pozbawiony. Ateiści natomiast nie zostali pozbawieni w Polsce żadnych praw. Tym niemniej co jakiś czas niektórzy z nich twierdzą tak jak Don Corleone, że nie mają równych praw. Dlaczego?
Bierze się to z nieznajomości przysługujących sobie i innym praw, z niezrozumienia pojęcia „dyskryminacji”, z niezrozumienia zasad konstytucyjnych a bardzo często także z postawy totalniackiej polegającej na pomyleniu ze sobą własnych nieco zamordystycznych projekcji i oczekiwań związanych z rzeczywistością, z tą rzeczywistością właśnie.

Zacznijmy od kwestii poruszonej przez jednego z przedmówców:
Tekeeus napisał:

Od kiedy zajęcia z religii są obowiązkowe? Sam znam znalem w czasach szkolnych kilka osób które nie chodziły na religię i jakoś afery z tego nie było.

Szkopuł polega na tym, że aby nie chodzić na te zajęcia, rodzice muszą wyrazić pisemną zgodę. Część o tym nie wie, inni wychodzą z założenia, że lepiej się nie wyróżniać, z kolei inni mają to gdzieś.

Ciekawy punkt widzenia – będziemy likwidować prawo do dobrowolnego nauczania religii w szkole bo są osoby na tyle zagubione w świecie, że nie zdołały nawet dowiedzieć się że mogą złożyć odpowiednie oświadczenie, albo mają to gdzieś...
Pomysł żeby ograniczać uprawnienia jednych z powodu ignorancji albo „tumiwisizmu” innych jest... ekhm... dość osobliwy... Aż się prosi żeby zadać pytanie, czy to działa tylko gdy chodzi o religię, czy w ogólnie? Bo gdybyśmy mieli ograniczać czyjeś prawa z powodu tego, że inni nie wiedzą jak korzystać ze swoich praw albo mają to gdzieś to niewiele by nam praw zostało.
Podobnie z tymi, którzy nie chcą się wyróżniać. Czy taka ich ochrona działa ogólnie czy tylko w przypadku nauczania religii? Bo jeżeli ogólnie, to mamy bardzo ciekawą sytuację, w takim ujęciu np. zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych po spożyciu alkoholu dyskryminuje osoby, które z powodu słabej woli nie chcą odmawiać wypicia napoju wyskokowego.

Powiedzmy sobie szczerze, to że są ludzie którzy nie wykazali nawet tyle zainteresowania żeby dowiedzieć się w szkole swoich dzieci jak nie posyłać ich na lekcję religii, czy też maja to gdzieś albo nie chcą się wyróżniać, nie może być argumentem za pozbawianiem rodziców prawa do nauki ich dzieci religii w szkołach publicznych.

Tekeeus napisał również:

Szkoda tylko, że polskie prawo mówi coś o... Jak to się tam nazywało? A, pamiętam - wolność wyznania całkowita świeckość rządu, służb publicznych (w tym szkół) etc.

Powyższy cytat jest dobrym przykładem całego szeregu nieporozumień. Implikacje pomiędzy wolnością wyznania a niechęcią do nauczania religii w szkołach publicznych pozostaną jak na razie tajemnica autora. „Całkowita świeckość rządu” - tu nasuwają się pewne wątpliwości co właściwie oznacza owo wyrażenie, w każdym razie puki co nasze rządy są całkowicie świeckie bo nie zasiada w nich żadna osoba duchowna. Ale duchowni nie zostali pozbawieni praw politycznych więc mogą zasiadać w ławach poselskich czy w Radzie Ministrów. Natomiast całkowita świeckość służb publicznych przy szerokim rozumieniu pojęcia służby publiczne byłaby postulatem tragicznym w skutkach, bo trzeba by pozamykać szpitale, domy pomocy społecznej itp. instytucje prowadzone przez związki wyznaniowe.

W istocie nie ma czegoś takiego jak „całkowita świeckość” rządu czy służb publicznych cokolwiek miałoby to oznaczać. Mamy natomiast do pewnego co najmniej stopnia nielogiczne pojęcie bezstronności światopoglądowej (ideologicznej) i filozoficznej, a także pojęcie neutralności religijnej, które jednak wbrew chciejstwu wojujących ateistów i antyklerykałów nie oznacza rugowania religii z przestrzeni publicznej.

Dziwne przekonanie, że bezstronność ideologiczna i pojęcie państwa świeckiego oznaczają rugowanie wszelkich elementów życia religijnego z przestrzeni publicznej ma z jednej strony podłoże ideologiczne a z drugiej bierze się z ignorancji i niezrozumienia co właściwie oznaczał dawny "sojusz tronu z Kościołem" będący przeciwieństwem postulowanej bezstronności religijnej. Jako że wojujący ateiści i antyklerykałowie nierzadko nie uczą się historii lub uczą się jej po łebkach nie wiedzą czym był tzw. „drugi stan” we francuskich Stanach Generalnych, obawiam się, że rzadko znają strukturę feudalizmu europejskiego i pozycję jaką zajmowało w nim duchowieństwo nie mówiąc już o stanowości prawa, musieli coś słyszeć o sporze o inwestyturę ale nie wygląda na to żeby wyciągnęli z niego wnioski. W każdym razie jak chodzi o genezę bezstronności religijnej państwa to chyba raczej bliższe niektórym z nich są prymitywne antyklerykalne hasła niektórych „autorytetów moralnych” doby oświecenia niż realny charakter sojuszu tronu z Kościołem, dlatego też nie wiedząc na czym polegała pozycja duchowieństwa w dawnych ustrojach i formacjach społecznych sądzą, że obecność krzyża w Sejmie jest złamaniem zasady bezstronności religijnej państwa (np. obecność krzyży w szkole ma nawet wyraźną podstawę prawną). Zresztą ci sami ludzie, gdyby zastosować ich tok rozumowania i powiedzieć im że stawianie przez państwo pomników komukolwiek czy ku czci czegokolwiek, czy też np. nadawanie salom w Sejmie nazw od nazwisk słynnych polityków jest wedle ich toku rozumowania złamaniem zasady bezstronności światopoglądowej, to słusznie popukali by się w czoło. Dlatego przychylam się do opinii, że główną przyczyną zacietrzewienia co niektórych jest ideologia właśnie.

Z tą ideologią koresponduje współczesna propaganda i mitologia państwowa w rodzaju często powtarzanych pojęć typu „państwa neutralnego światopoglądowo” (co jest logicznym absurdem, bo już ustanowienie np. zakazu kradzieży jest przejawem jakiegoś światopoglądu, zresztą tak samo jak sam pogląd że istnieje coś takiego jak państwo). A także faszystowska działalność niektórych krajów, jak np. Francji która w fanatycznej walce o „świeckość państwa” zakazuje noszenia na sobie już nie tylko emblematów religijnych ale i strojów zwyczajowych dla Muzułmanów, przy okazji takich eskapad tym faszystom gęby się nie zamykają od gadania o wolności co w świetle ich decyzji byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne. W każdym razie i tam wszystko zaczęło się od zwykłego antyklerykalizmu, niech więc to będzie przestrogą.
  • 9

#36

zak.
  • Postów: 1198
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Możecie mnie ulinczować za to, ale sorry, to przegięcie, żeby klasa maturalna miała dwie religie w tygodniu w środku zajęć. PO CH?!
  • 0

#37

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zak, po to żeby xiąc mógł już cię maksymalnie ogłupić, bo po liceum jak nie będziesz chodził do kościoła to już nie będą mieli jak do ciebie dotrzeć.
  • 1



#38

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Zak, po to żeby xiąc mógł już cię maksymalnie ogłupić, bo po liceum jak nie będziesz chodził do kościoła to już nie będą mieli jak do ciebie dotrzeć.

Patrząc na kontakt pomiędzy księdzem a uczniami to wątpie, iż stanowi on jakiś autorytet dla słuchających. Chociaż jeszcze w latach 80' i 90' ludzie odnosili się z szacunkiem do duchownych, to teraz jest odwrotnie. Ksiądz to spiskowiec, który kradnie pieniądze, żyje w rozwiązłości i inne tego typu kłamstwa. Oczywiście pomijając przypadki precedensowe ciężko oceniać KrK i w ogóle jakąkolwiek grupę, wspólnotę, partię etc. w perspektywie jednej czy dwóch osób. Przykładowo pan poseł Palikot jest w PO, a jednak nikt o zdrowych zmysłach i umiejętności krytycznej oceny nie ocenia całej partii przez pryzmat jednego posła. Chociaż rzeczywiście zastanawiające jest to, że praktycznie w każdej grupie znajdzie się antyklerykał lub, jak ja to wolę nazywać klerofob. Antyklerykalizm to jeszcze rozumiem, ale klerofobia objawia się w jakiejś nielogicznej i pełnej nienawiści wrogości do KrK. Pozatym Romczyn piszę, że KrK ogłupia. No ja tak sobie myślę właśnie, jak wedle tej oceny głupi musiałbyć Karol Wojtyła albo Benedykt XVI, ten to dopiero opóźniony człowiek. Ludzie w nienawiści do KrK często posuwają się do totalnego braku logiki i poszanowania drugiego cżłowieka. Pewnie za kilkadziesiąt lat, jakiś oświecony człowiek stwierdzi, że należy pozbyć się KrK i w ogóle jakichkolwiek przejawów wiary czy duchowości w imię wszechobecnej tolerancji, która i tak już jest mylona z akceptacją. Ludzie nazywają wolnością obecną kulturę masową, która mówi: "róbta co chceta". Tylko, że nie na tym polega wolność. Trudno, nie moja sprawa. Każdy człowiek ma wybór, ale jeszcze dodam że największym paradoksem jest to, iż najwięcej pretensji do KrK mają ci ludzie, którzy w ogóle z KrK nie są związani.
  • 1

#39

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja tam z KK mam sporo doświadczeń, praktycznie od małego nie rozumiałem sensu klęczenia i gadania do obrazu. Czy to jest mądre? Papieże itp. to nie głupi ludzie. Po prostu poddano ich indoktrynacji, więc jak zahipnotyzowani trzymał i trzyma się swojej wiary. Kościół K i inne nie ogłupia w tym ogólnym sensie. Ludzie nawet bardzo inteligentni mimo całej swej mądrości nie potrafią zrzucić z siebie nielogicznej wiary w bogów, którą im wmawiano od małych brzdąców (czyli wtedy gdy przyjmuje się każdą usłyszaną rzecz bezkrytycznie), a inni po prostu nie chcą bo się boją.
  • 1



#40

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Może i dobrze się stało, że religia znalazła się w szkołach. Mogliśmy czynnie przyglądać się rozpadowi kk.
Może, jak z nauczaniem powrócą do salek katechizacyjnych, poszukujący w ten sposób " drogi ", poszuka również odpowiedniego katechetę.
Jakoś nie pamiętam aby kk zechciało zapytać się, wchodząc do szkół o zgodę rodziców. Po prostu to zrobili.
Uważam że miejsce nauczania religii tej, czy innej powinno odbywać się po za terenem szkół publicznych.
  • 0



#41

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ta teza jest dla mnie nielogiczna. Skoro człowiekowi została narzucona wiara to przez lata nauki i zdobywania mądrości, wiedzy, doświadczenia potrafi odróżnić prawdę od kłamstwa. Teologia jest takim przedmiotem, gdzie wiarę bada się rozumem i trzeba zadawać sobie pytania z perspektywy osoby niewierzącej. Sama formacja seminaryjna trwa 6 lat, więc wiara i wiedza są poddawane konkretnym próbom. Gdyby w tym wszystkim niebyło logiki to ludzie by odchodzili. Tymczasem do dzisiaj nie ma stuprocentowego dowody na nieistnienie Boga. Dla mnie największą prawdę posiada chrześcijaństwo. Zabezpiecza mnie przed skutkami złych poczynań, mówi mi kim jestem i jaki jest mój cel. Tym się kieruje, ale obiecuję, że jeżeli ktoś podważy chrześcijaństwo bezkompromisowo i pokaże mi lepszą drogę do prawdy to jestem gotów nią podążyć. Ale to nie możliwe bo jak dotąd mnie nic bardziej nie przekonuje. Dlatego sam widzisz, że niemożliwe jest bycie mądrym człowiekiem i wyznawanie fałszywej filozofii.
  • 1

#42

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


Hunter
" Dlatego sam widzisz, że niemożliwe jest bycie mądrym człowiekiem iwyznawanie fałszywej filozofii."

może przybliż mi co rozumiesz po przez powyższe zdanie.
  • 0



#43

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Hunter
" Dlatego sam widzisz, że niemożliwe jest bycie mądrym człowiekiem iwyznawanie fałszywej filozofii."

może przybliż mi co rozumiesz po przez powyższe zdanie.

Ten post był skierowany do Romczyna, jako odpowiedź na Jego tezę, że możliwe jest iż człowiek wykształocny, inteligenty może dać się zwieść. Przeczytaj post wyżej, gdzie podałem przykłady papieży. Przecież nie będe powtarzał tego dwa razy. Ale w wielkim skrócie, niemożliwe jest żeby człowiek wykształcony, inteligenty i w pełni rozwinięty- na każdym poziomie egzystencji tj. duchowo, fizycznie, psychicznie, umysłowo etc. dał się zwieźć przez filozofię pozbawioną sensu. Skoro osoby tak szacowne i wybitnie inteligentne jak Jan Paweł II czy Benedykt XVI wyznają chrześcijaństwo, to niemogły się poprostu pomylić. Wtedy stawiamy w sprzeczności człowieka mądrego i filozofię, którą wyznaje i tym samym podważamy inteligencje danego człowieka.

Użytkownik Hunter edytował ten post 07.09.2009 - 11:40

  • 0

#44

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli na kk popatrzymy jak na świetnie kręcący się interes, to bycie przy tak zwanym korycie jest odpowiedzią na Twoje pytanie o poziom inteligencji. Zostaje pytanie o moralność.
  • 0



#45

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zgodzę się z powyższym. Ponadto powtórzę. Nie ma znaczenia jak bardzo człowiek jest inteligentny i jak bardzo logicznie potrafi myśleć (poza małymi wyjątkami inaczej nie byłoby ateistów, którzy należeli do jakiejś religii) Kiedy małemu dziecku wpaja się cokolwiek, przy okazji mówiąc mu że jeśli nie będzie myślał i robił tak jak mu się mówi, to spotka go kara (straszenie piekłem na ten przykład). To taki człowiek jest jak zahipnotyzowany. W jego świadomości jest to bardzo mocno zakorzenione. Wszystko dlatego że robi się to jak ktoś jest jeszcze młody i przyjmuje wszystko bez zastanowienia, ponieważ każda starsza osoba to dla niego autorytet nie do podważenia. Kiedy Ty Hunter słyszysz jak śmieszne np jest mormońskie wyznanie (jakieś magiczne majtki złote talerze itp.) to cię to śmieszy. Jakbyś Ty np. komuś kto nie słyszał o Jezusie zaczął opowiadać, że zbawiciel urodził się w stajni (bądź jaskini, różnie to mówią) i mimo że jest wszechmocny to uznał że najlepszym sposobem na zbawienie będzie danie się zabić, a w dodatku powiedziałbyś, że fakt iż urodził się z dziewicy jest dla twojej wiary bardzo ważny to ta osoba z pewnością musiałaby przez grzeczność powstrzymywać się od śmiechu, no chyba ze trafiłbyś na chama który padłby na ziemię i zaczął się tarzać zanosząc się śmiechem.
  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych