Napisano 17.07.2009 - 14:32
Napisano 17.07.2009 - 14:35
Żaden z tych ludzi nie jest dla mnie autorytetem. Nie nawrócę się, chyba, że wydarzy się jakiś cud związany z jakąś wiarą, który udowodni mi, że jej zasady są dla nas a nie przeciwko nam.
Napisano 17.07.2009 - 14:37
To, że brak dowodów.Poza tym, co takiego nielogicznego jest w wierze w życie po śmierci i Boga?
Nic. To tylko realne patrzenie na osiągnięcia nauki i wyciąganie z nich wniosków.I co takiego fajnego jest w wierze w pośmiertną nicość?
Nie wiem komu chodzi o udowadnianie czegoś. Ja odkąd tu jestem czekam na dowody na prawdziwość telepatii, telekinezy, duchów, życia po śmierci, Boga, innych bogów itp. i ich nie dostaję. Sam przedstawiam moje zdanie i światopogląd.Dlatego każdy niech pozostanie przy swoim i nie skaczmy sobie do gardeł udowadniając sobie na siłe swoje racje, bo konflikty religijne to jeden z najczęstszych powodów wojen na świecie.
A jaka masz podstawę by sądzić inaczej? Niepewne informacje przekazywane od jednego wierzącego do drugiego. Wiarę w halucynacje, wiarę w oszustwa szarlatanów. Ludzką naiwność i łatwowierność. Dziecięcy mózg chłonący wszystko co wpajają mu autorytety i z wielkim trudem wyzbywające się części gdy dojrzeje.A kto judasie założył, że rzeczywistość ogranicza się tylko do materii.
Napisano 17.07.2009 - 14:42
Żaden z tych ludzi nie jest dla mnie autorytetem. Nie nawrócę się, chyba, że wydarzy się jakiś cud związany z jakąś wiarą, który udowodni mi, że jej zasady są dla nas a nie przeciwko nam.
Wykorzystywanie autorytetów do nawracania ludzi jest chore.
Wykorzystywanie autorytetów do odwodzenia ludzi od swojej wiary jest chore.
Kłótnie i wojny na temat wiary i nie wiary są chore.
Ja nie wierze, on i ona wierzą, tamten się jeszcze zastanawia, a tamta dziewczyna z tyłu leje na to wszystko.
I w czym problem ? mam zająć miejsce przy mówni i mówić do nich 'nie wierzcie, bo...', po mnie wyjdzie wierzący i powie 'wierzcie ! dla czego ? bo...', zastanawiający powie 'no ja to nie wiem bo...' a dziewczyna olewająca 'co mnie to wszystko gówno obchodzi...'
Dlatego każdy niech pozostanie przy swoim i nie skaczmy sobie do gardeł udowadniając sobie na siłe swoje racje, bo konflikty religijne to jeden z najczęstszych powodów wojen na świecie.
Pozdrawiam
Napisano 17.07.2009 - 14:47
No co Ty nie powiesz, wiem to od lat Przy czym mi się bardziej podoba wizja wiecznego szczęścia po śmierci. Po prostu nie mam żadnych przesłanek żeby w nią wierzyć. Na szczęście bardziej prawdopodobną i nie tak złą alternatywą jest brak świadomości.Tylko że obu nam podobaja sie zupełnie inne odpowiedzi na te same pytania.
A oprócz irracjonalnego strachu przed czymś, czego nie doświadczysz co powoduje, że w to wierzysz?Dla mnie logiczne jest, że świadomość nie jest funkcją mózgu i rzeczywistość, w której żyjemy ma oprócz aspektu materialnego również aspekt duchowy
Napisano 17.07.2009 - 16:00
I co takiego fajnego jest w wierze w pośmiertną nicość?
Ateizm jest bezsensem ponieważ daje iluzję wolności, będąc w rzeczywistości "wiarą" tylko że w nieistnienie Boga, bOgA, BOOga, życia przed po śmierci i innych takich (czyli w zasadzie niczym od "wiary" się nie różni)
Bo dowód pokroju "nikt Boga nie widział" to Boga nie ma - jest tak samo naciągany jak teoria o pustej ziemii bądź o ziemii z jądrem w środku...
Postów kilku osob aż mi się nie chce komentować - byle psycholog skomentował by je - zagubieniem, wywyższaniem własnego ego (ach, cudowne poczucie o wyjątkowości własnej osoby), oraz kłopotami osobistymi (w domu tudzież gdzie indziej) - nie przypisując tego bezpośrednio "konkretnym" osobom.
aha - i piszę to jako NIEKATOLIK, oraz osoba NIERELIGIJNA - tak gwoli ścisłości zanim Szanowni Ateiści zaczną mnie wyzywać od "Katoli" co już niejednokrotnie przeżyłem ; ]
Ateiści tak krytykują Boga, że czasami mi się wydaje, że oni naprawdę wierza w Jego istnienie
Czemu ateista marnuje czas na dyskusje z innowiercami ? Przecież znam wiele osób, co nie wierzą w żadnego boga, a nie poświęcają na takie coś czasu, po prostu takie tematy, olewają. Moim zdaniem taki ateista, a raczej nie ateista, tylko bezwyznaniowiec jest prawdziwy, bo po co ma gadać o czymś, co ma pewnośc, że nie istnieje ?
Co do tematu, to jest wiele ateistów, co się nawróciło na łono Kościoła Pytanie tylko, zy to poprzez strach przed nicością, czy po prostu uwierzyli ze względu na nauki Chrystusa
Napisano 17.07.2009 - 16:39
Poza tym, co takiego nielogicznego jest w wierze w życie po śmierci i Boga?
Napisano 17.07.2009 - 17:02
Powtórzę: Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". To dla mnie wystarczający powód, aby tak jednoznacznie nie odrzucać innych możliwości. Nawet mimo tego, że może nam się dziś wydawać, że jest inaczej. Jesteśmy dopiero na początku drogi, nie na jej końcu.A jaka masz podstawę by sądzić inaczej?A kto judasie założył, że rzeczywistość ogranicza się tylko do materii.
Napisano 17.07.2009 - 17:07
Powtórzę: Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". To dla mnie wystarczający powód, aby tak jednoznacznie nie odrzucać innych możliwości. Nawet mimo tego, że może nam się dziś wydawać, że jest inaczej. Jesteśmy dopiero na początku drogi, nie na jej końcu.
Stąd, że przetrwałem i żyje nadal dzięki ufności we własny umysł jak i umysły innych ludzi.Uznajecie, że wszystkie złożone otaczające nas wytwory materialnej rzeczywistości są następstwem ewolucji - ślepej, naznaczonej niewyobrażalną liczbą błędów gry sił przyrody. Życie, człowiek, mózg, świadomość - wszystko to jest konsekwencją całej sekwencji przypadkowych wydarzeń. Skąd się zatem bierze Wasza nieograniczona ufność w zdolności poznawcze umysłu, skoro jest on tylko przypadkowym, a zatem i dalekim od doskonałości tworem natury?
Napisano 17.07.2009 - 17:39
I to nagle czyni coś, na co nie ma dowodów prawdopodobnym? Oczywistym (dla mnie) jest, że nie można być niczego pewnym. Milion razy zaznaczałem to na tym forum, ale wierzący dalej twierdzą, że ich bóg istnieje, że duchy są, że to, że tamto. I po co mam się wyróżniać? Też będę mówił tak jakbym pozjadał wszystkie rozumy. Przy okazji jest to odpowiedź na Twoje pytanie, chociaż nie było skierowane do mnie.Powtórzę: Człowiek pojawił się na arenie dopiero "wczoraj", a zaczął myśleć zaledwie "przed chwilą". To dla mnie wystarczający powód, aby tak jednoznacznie nie odrzucać innych możliwości. Nawet mimo tego, że może nam się dziś wydawać, że jest inaczej. Jesteśmy dopiero na początku drogi, nie na jej końcu.
Napisano 17.07.2009 - 20:23
A oprócz irracjonalnego strachu przed czymś, czego nie doświadczysz co powoduje, że w to wierzysz?
Na szczęście bardziej prawdopodobną i nie tak złą alternatywą jest brak świadomości.
Nicość jest fascynująca.
Napisano 17.07.2009 - 20:33
Niby czemu skoro nie doświadczysz ich braku? Ty też należysz do tych którzy sądzą, że można kogoś skrzywdzić tak żeby o tym nie wiedział?I wszystkie te szczęśliwe chwile, całe nasze nadzieje, marzenia, plany, znikną jak łzy na deszczu?
Ha ha. Toż to okrucieństwo do sześcianu smallsmile.gif
Bo oczywiście jak się mówi o mózgu, to automatycznie mówi się o każdym, nawet najmniejszym aspekcie jego funkcjonowania. Mnie obchodzi mnie to, zainteresowany jestem tylko świadomością istnienia.Wiesz jak funkcjonuje mózg.
To skąd ten efekt Meissnera? rolleyes1.gif
Raczej przekonanie, które zostało w Tobie wytworzone. Bo w końcu gdyby nikt Ci o takiej możliwości nie powiedział, to byś nie brał jej pod uwagę. Gdyby od dziecka rodzice Ci mówili, że czarne jest białe i nikt by Ci tego nie zweryfikował, to dzisiaj byś się kłócił, że literki na forum są czarne na ciemnym tle, nie białe. Bo tak działa mózg. We wczesnych latach jest chłonny i nastawiony na pobieranie informacji od autorytetów. Dlatego nauczanie religii w przedszkolu i podstawówce to indoktrynacja i programowanie dzieci i dlatego czasami tak trudno wyzbyć się nauk z dzieciństwa. Idź do psychologa i niech z Twojej podświadomości wyciągnie to, co sprawia, że wierzysz (jeśli nie potrafisz tego określić, to właśnie tam siedzi).Wewnętrzne przekonanie, z którym przyszedłem na ten świat.
Napisano 17.07.2009 - 20:37
Widzę i jednocześnie uświadamiam sobie, jak niewiele tak naprawdę wie i jak wiele jeszcze jest przed nim.Zobacz ile dokonał, przez tak niewielką chwile.
Myślę, że nie tylko umysłowi powinieneś dziękować. Sądzę, że bezmyślne odruchy bezwarunkowe oraz intuicja też niejednokrotnie wybawiły Cię z poważnych kłopotów. Ja ponad tym wszystkim umieszczam jeszcze Boga - i tym się tu różnimy.Stąd, że przetrwałem i żyje nadal dzięki ufności we własny umysł jak i umysły innych ludzi.
To mój dowód, nazywa się przetrwanie.
Po pierwsze: Nie powiedziałbym "czyni", a raczej "pozostawia".I to nagle czyni coś, na co nie ma dowodów prawdopodobnym?
Też tak uważam, z tym zastrzeżeniem, że chodzi mi tu o obiektywną pewność. Tej mieć nie można. Wiara jednak jest sprawą osobistą, a więc i subiektywną. I jej, oraz wszystkich wynikających z niej konsekwencji pewien jestem.Oczywistym (dla mnie) jest, że nie można być niczego pewnym. Milion razy zaznaczałem to na tym forum, ale wierzący dalej twierdzą, że ich bóg istnieje, że duchy są, że to, że tamto. I po co mam się wyróżniać? Też będę mówił tak jakbym pozjadał wszystkie rozumy. Przy okazji jest to odpowiedź na Twoje pytanie, chociaż nie było skierowane do mnie.
Napisano 17.07.2009 - 21:00
To też część działania umysłu.Myślę, że nie tylko umysłowi powinieneś dziękować. Sądzę, że bezmyślne odruchy bezwarunkowe oraz intuicja też niejednokrotnie wybawiły Cię z poważnych kłopotów.
I to teżJa ponad tym wszystkim umieszczam jeszcze Boga
Żeby coś zbadać trzeba tego doświadczyć. Nie da się doświadczyć czegoś, czego nie ma.Moje pytanie dotyczyło zdolności poznawczych rozumu w zakresie rozsądzania kwestii fundamentalnych, ostatecznych.
To ciekawe, bo są księża naukowcy. Oni też jakoś istnienia Boga nie udowodnili.W końcu metodologia nauki jest w swym założeniu materialistyczna, więc już w założeniu nie dopuszcza istnienia Boga. I to dlatego nie ma naukowych dowodów na istnienie Boga. Nie dlatego, że Boga po prostu nie ma.
A od wiary w, dajmy na to, prawdziwość ewolucji różni się to tym, że naukowcy zajmujący się tym mogą dać coś na potwierdzenie swoich słów.Wiara jest przekonaniem o prawdziwości pewnych twierdzeń. A przekonania mogą mieć różne źródła. Mogą być wynikiem doświadczenia zmysłowego, mogą być wynikiem rozumowania, mogą wynikać z intuicji, czy mieć źródło w autorytecie epistemicznym.
Innymi słowy jesteś hipokrytą. Tak uważasz, mówisz innym, że nie mogą być pewni w 100%, a sam zakładasz, że masz rację.Też tak uważam, z tym zastrzeżeniem, że chodzi mi tu o obiektywną pewność. Tej mieć nie można. Wiara jednak jest sprawą osobistą, a więc i subiektywną. I jej, oraz wszystkich wynikających z niej konsekwencji jestem pewien.
Nie wiem czy jesteś tak zaślepiony (wiarą?) że w kontekście Twoich wypowiedzi o niepewności nie widzisz konfliktu w tym zdaniu. To można być czegoś 100% pewnym, czy nie? Napiszesz, że subiektywnie tak, to fajnie, nikt nigdy nie twierdził, że ateiści są obiektywnie pewni. To Ty sobie coś takiego wkręciłeś żeby mieć się czego przyczepić. Jednak pewność subiektywna to żadna pewność i twierdzenie, że coś jest prawdziwe "bo w to wierzę" nadal jest idiotyczne. W ogóle pewność subiektywna to dla mnie coś jak obiektywizm subiektywny.A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.
Napisano 17.07.2009 - 21:18
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych