Skocz do zawartości


Zdjęcie

Teoria ewolucji Darwina


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
267 odpowiedzi w tym temacie

#76

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chociazby Kataklizm bo tak wyginely Dinozaury.
Wystarczy?

Nie wystarczy :-) Pomyśl, jak to możliwe, żeby wszechmogący Bóg mógł pozwolić, by kataklizm (przez niego z resztą wywołany - bo jakżeby inaczej) zniszczył Jego dzieło? Nie widzisz w tym paradoksu? Przecież sam przed chwilą uznaleś, że Bóg nie niszczy swoich stworzeń.

Zaś co do reszty Twojego postu - widzisz, ja się udzielam tylko w tematach na których się choć trochę znam. Jeśli się nie znam, nie potrafię podać sensownych argumentów, to milczę. W przeciwieństwie do Ciebie nie piszę w praktycznie każdym temacie i nie podaję informacji, których nie sprawdzę w kilku poważnych źródłach.

A potop opisany w Biblii? Przecież to jest niszczenie przez Boga jak to ująłeś Lynx, własnego dzieła. Przecież nie mozliwe było by w Arce pomieściły się wszystkie gatunki wszystkich zwierząt...

Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie :-)
  • 0



#77 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Lynx,

"Nie wystarczy :-) Pomyśl, jak to możliwe, żeby wszechmogący Bóg mógł pozwolić, by kataklizm (przez niego z resztą wywołany - bo jakżeby inaczej) zniszczył Jego dzieło? Nie widzisz w tym paradoksu? Przecież sam przed chwilą uznaleś, że Bóg nie niszczy swoich stworzeń. "

Bog Stowrzyl swiat ktorymi steruja naturalne procesy.Chodzi o przyczyne i skutek..
Bog nie niszczy swojego dziela...Poraz kolejny mowie:) Nie ma zadnego paradadoksu.
Zaden kataklizm nie jest wywolany przez Boga. Sa to samoistne procesy.Lynx wiesz o co mi chodzi:) nie drocz sie:>

"Zaś co do reszty Twojego postu - widzisz, ja się udzielam tylko w tematach na których się choć trochę znam. Jeśli się nie znam, nie potrafię podać sensownych argumentów, to milczę. W przeciwieństwie do Ciebie nie piszę w praktycznie każdym temacie i nie podaję informacji, których nie sprawdzę w kilku poważnych źródłach. "

Jesli tematyke ufo, religie, wiara , przepowiednie i anomalie pogodowe uwazasz za wszystkie tematy na tym forum to ups;) przepraszam


"pit napisał/a:
A potop opisany w Biblii? Przecież to jest niszczenie przez Boga jak to ująłeś Lynx, własnego dzieła. Przecież nie mozliwe było by w Arce pomieściły się wszystkie gatunki wszystkich zwierząt...

Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie :-)"

Bo Potop Biblijny to nie ingerencja Boga Najwyzszego tylko -----> zapoznaj sie z Sumerem:)
  • 0

#78

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bog Stowrzyl swiat ktorymi steruja naturalne procesy.Chodzi o przyczyne i skutek..
Bog nie niszczy swojego dziela...Poraz kolejny mowie:) Nie ma zadnego paradadoksu.  
Zaden kataklizm nie jest wywolany przez Boga. Sa to samoistne procesy.Lynx wiesz o co mi chodzi:) nie drocz sie:>

Nie droczę się. Po prostu nie wyobrażam sobie połączenia idei Boga wszechmogącego i wszechwiedzącego, który całkowicie panuje nad światem przez siebie stworzonym, z ideą kataklizmów, które wyrywają się spod jego kontroli. Po prostu jedno wyklucza drugie. Chyba, że przyjmiemy wizję boga-demiurga, który tylko wprawił cały ten świat w ruch, a potem zajął się swoimi sprawami.

Jesli tematyke ufo, religie, wiara , przepowiednie i anomalie pogodowe uwazasz za wszystkie tematy na tym forum to ups;) przepraszam

Nie napisałem, że wszystkie. Praktycznie wszystkie - to jest różnica ;-P Z resztą, liczba wysłanych postów wiele mówi o aktywności na forum ;-)
  • 0



#79

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie droczę się. Po prostu nie wyobrażam sobie połączenia idei Boga wszechmogącego i wszechwiedzącego, który całkowicie panuje nad światem przez siebie stworzonym, z ideą kataklizmów, które wyrywają się spod jego kontroli. Po prostu jedno wyklucza drugie. Chyba, że przyjmiemy wizję boga-demiurga, który tylko wprawił cały ten świat w ruch, a potem zajął się swoimi sprawami.


Lynx, a obiło Ci się o uszy takie cuś jak wolna wola?? ;-)
Poczytaj sobie jakie zarzuty sadzą kreacjoniści darwinistom a jakie darwiniści kreacjonistom i będzie wszystko jasne... W darwiniźmie nie ma miejsca na ręke Boga.
Podajcie sobie ręce i nogi bo zataczacie koło :)
  • 0

#80

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Lynx, a obiło Ci się o uszy takie cuś jak wolna wola?? ;-)

W sensie, ze kataklizmy mają wolną wolę? Przyznam, że nigdy ;->

Poczytaj sobie jakie zarzuty sadzą kreacjoniści darwinistom a jakie darwiniści kreacjonistom i będzie wszystko jasne...

Znam je bardzo dobrze. Darwinizmu i kreacjonizmu w czystej postaci faktycznie nie da się ze sobą pogodzić. Ale nie zmienia to faktu, że teoria Darwina pozostawia pole do popisu dla ingerencji Stwórcy. Argumenty podałem już wyżej.
  • 0



#81 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Lynx, "Nie droczę się. Po prostu nie wyobrażam sobie połączenia idei Boga wszechmogącego i wszechwiedzącego, który całkowicie panuje nad światem przez siebie stworzonym, z ideą kataklizmów, które wyrywają się spod jego kontroli. Po prostu jedno wyklucza drugie. Chyba, że przyjmiemy wizję boga-demiurga, który tylko wprawił cały ten świat w ruch, a potem zajął się swoimi sprawami. "

no wlasnie w tym jest problem.Nie umiesz sobie tego wyobrazic bo zabardzo pochlonął CIe sceptycyzm:)

Wiesz wszechswiat jest przeogromny a takich panetek jak ziemia jest zapewne cala masa. zobacz co u nas sie dzieje.Nasza rzeczywistosc to jeden absurd...Sami do nie doprowadzilismy bo zle korzystamy z wolnej woli ktora dal nam Bog. Moze jestesmy jedyna planeta ktora jest jeszcze zbyt malo rozwinieta i zbyt malo wiemy.Jesli nie bedziesz patrzyl pod katem ze ziemia to caly wszechswiat i ze takie absurdy dzieja sie tylko u nas to moze bedziesz umial sobie to wyobrazic. Musimy patrzec szerzej , nie tylko na czubek wlasnego nosa:>


"Nie napisałem, że wszystkie. Praktycznie wszystkie - to jest różnica ;-P Z resztą, liczba wysłanych postów wiele mówi o aktywności na forum ;-)"

chcialem bys zauwazyl ze jestem tu od dawna...Ciebie widze z perspektywy czasu od niedawna na forum wiec co sie dziwisz:)

"W sensie, ze kataklizmy mają wolną wolę? Przyznam, że nigdy ;-> "

Przyczyna i skutek - to co ludzie wyprawiaja w tej chwili ma negatywny wplyw i oddzialywaniem na kosmos..Akcja rodzi reakcje...To mozna odniesc do przeszlosci, po terazniejszosc konczac na przyszlosci.
  • 0

#82

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

no wlasnie w tym jest problem.Nie umiesz sobie tego wyobrazic bo zabardzo pochlonął CIe sceptycyzm:)

Nie sceptycyzm, a logika, choć dla Ciebie pewnie nie ma między tym żadnej różnicy.

Wiesz wszechswiat jest przeogromny a takich panetek jak ziemia jest zapewne cala masa.

Jak to się ma do teorii ewolucji i kreacjonizmu?

Przyczyna i skutek -  to co ludzie wyprawiaja w tej chwili ma negatywny wplyw i oddzialywaniem na kosmos..Akcja rodzi reakcje...To mozna odniesc do przeszlosci, po terazniejszosc konczac na przyszlosci.

Patrząc na to w ten sposób można dojść do wniosku, że negatywny wpływ na kosmos mialy też trylobity, belemnity, tsygilarie, dinozaury i w ogóle wszystkie grupy organizmów, które zginęły w jakimś kataklizmie ;->
  • 0



#83

Ariel.
  • Postów: 242
  • Tematów: 36
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

... liczba wysłanych postów wiele mówi o aktywności na forum ...


Z tą opinią ośmielę się nie zgodzić, co więcej mogę śmiało stwierdzić, iż regułą tą nie można, a wręcz nie należy się kierować w żadnym wypadku, ponieważ mega-spamerzy są w stanie w tydzień wygenerować coś, na co treściwy i rzeczowy rozmówca pracjuje niejednokrotnie całymi miesiącami, dodatkowo nie oznacza to, że są bardziej aktywni od owego, można rzec, że są bardziej "szkodliwi" na forum niż aktywni. Zauważyć pragnę jednocześnie, iż w dyskusjach na poziomie, takie argumenty nie powinny padać, chyba, że strony otwarcie dążą do rzucania w siebie "ciastem". Są to elementy oceniania, nie zaś argumenty w dyskusji, bo potem robi się "sieczka" pokroju: "Ty odzywasz się wszędzie, to znaczy, że skoro mowisz o wszystkim, to znasz się na niczym", a tym samym, zupełnie bezpodstawnie, zdyskredytować można wartościowego rozmówcę. Sam osobiście staram się kierować, podobnie jak lynx, zasadą podwyższonego słuchania w stosunku do gadania, jednakże, nie można jej wymagać od każdego, a tymbardziej nie można na jej podstawie oceniać zasobu wiedzy innych, odniosłem wrażenie, iż taki właśnie argument był w tej rozmowie poruszony i prosiłbym ze swojej strony o nie prowadzenie zmagań na takie "prawdy życiowe", bo czy na plus (w sensie ilości napisanych postów), czy na minus, to ciągle kiepski jest to argument.
  • 0



#84 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Ariel, to nie byly moje zarzuty a obrona..chyba ze czegos nie zrozumialem.

Lynx, "Nie sceptycyzm, a logika, choć dla Ciebie pewnie nie ma między tym żadnej różnicy. "

Skad wiesz co ja mysle? Dobrze wiesz ze byc sceptykiem nie zawsze mozna kierowac sie logika..To sa pseudo sceptycy. Czy kreacjonista nie moze uzywac logiki? Logika to pojecie wzgledne.Cos co jest logiczne dla Ciebie nie musi byc wcale logiczne dla kogos innego.
Ty uznajesz sie za Sceptyka a ja teraz Ci mowie ze nie jestem zadnym Kreacjonista.Nigdy za takiego sie nie uwazalem.

"Patrząc na to w ten sposób można dojść do wniosku, że negatywny wpływ na kosmos mialy też trylobity, belemnity, tsygilarie, dinozaury i w ogóle wszystkie grupy organizmów, które zginęły w jakimś kataklizmie ;->"

Ingerencja ludzi w otoczenie ma zle konsekwencje i temu nie mozna zaprzeczyc..Wczesniej wspominalem ze sa naturalne procesy i te procesy ktore sa sprowokowane do zaistnienia. Myslac logicznie(wedlug Ciebie) nie zrozumiesz co mam na mysli.
  • 0

#85

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Fragment książki zgodny z poruszanym tematem :

Brakujące ogniwo

W opublikowanej w 1871 roku rozprawie O pochodzeniu człowieka brytyjski przyrodnik Karol Darwin ukuł określenie „brakujące ogniwo", w odniesieniu do wyraźnych anomalii w procesie ewolucji człowieka. W naszym przypuszczalnym rodowodzie można zaobserwować pewną niekonsekwencję, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie luki czy przerwy w kolejnych etapach rozwoju człowieka, lecz szybko się zorientowano, że to nie luka, że mamy natomiast do czynienia z nieznanym nam ogniwem.

Panuje powszechne przekonanie, że Darwin uważał, iż ludzie są potomkami człekokształtnych małp, takich jak szympansy, orangutany i goryle. Ale to bzdura; Darwin nigdy tak nie twierdził. Gdyby gatunek ludzki rozwinął się z tych zwierząt, na Ziemi nie byłoby już dziś ani jednego szympansa, orangutana czy goryla. Przypuszcza się natomiast, że człowiek ewoluował z całkiem odmiennego rodzaju stworzenia - dwunożnej, naziemnej małpy, ale żadne odkrycie archeologiczne nie potwierdza tej teorii. Uznano więc, że musiał istnieć jakiś przedczłowiek, człowiek-małpa, człowiek pierwotny: czyli „brakujące ogniwo" ewolucji.

Już sama koncepcja człowieka pochodzącego od małpy była dla Kościoła kamieniem obrazy, ponieważ przeczyła temu, co głosi Księga Rodzaju: że człowiek (Adam) został od razu stworzony w postaci dorosłego mężczyzny. Na kilka lat przed ukazaniem się O pochodzeniu człowieka Darwin opublikował dzieło O powstawaniu gatunków. Kościół podjął wyzwanie w czerwcu 1860 roku, skłaniając największego zwolennika Darwina w Oksfordzie do publicznej konfrontacji z przeciwnikiem Darwinowskiej teorii. Mowa tu o dyskusji między Thoma-sem Henrym Huxleyem i biskupem Samuelem Wilberforce'em, który - niestety -zamiast prowadzić poważną debatę, zbywał argumenty przeciwnika sarkazmem. Pytał Huxleya: „Czy to za pośrednictwem ojca i matki pochodzi pan od małpy?" Huxley odparł na to, że raczej wolałby pochodzić od małpy, niż przyznać się do pokrewieństwa z takim ignorantem. Biskup został wygwizdany przez publiczność, która spodziewała się rzeczowej dyskusji, i na tym incydent się skończył.

Zwycięstwo, niemal walkowerem, odniósł Huxley, publiczność bowiem od razu zorientowała się, że nawet bez dowodów teoria Darwina jest znacznie sensowniejsza niż stanowisko Kościoła, gdyż biskup nie umiał wesprzeć go rzeczowymi argumentami. Jednak okazało się, iż nadal nie można udowodnić ciągłej ewolucji od małpy do współczesnego człowieka (Homo sapiens sapiens). Sam Darwin ubolewał nad niedostatkami swojej teorii i postanowił za wszelką cenę znaleźć odpowiedź.

W kilka lat po śmierci Darwina w Piltdown w Sussex (południowa Anglia) odkopano czaszkę, która, jak się wydawało, zapełnia lukę w ewolucji. „Człowiek z Piltdown" stał się z dnia na dzień sławny, ale nie na długo. W 1953 roku analiza fluoru w czaszce dowiodła, że było to oszustwo spreparowane prawdopodobnie przez Charlesa Dawsona, który czaszkę odkopał. Fałszerstwo polegało na tym, że do jakiejś pradawnej czaszki dodano żuchwę szympansa (lub innej małpy), a dla uzyskania większego stopnia autentyzmu poplamiono ją i sztucznie postarzono.

Powodem tego, że Darwin był tak absolutnie pewny istnienia „brakującego ogniwa", były dwa znaczące odkrycia dokonane jeszcze za jego życia. W 1857 roku w Dolinie Neander w pobliżu Dusseldorfu wykopano szkielet pradawnego, prymitywnego łowcy i ten gatunek istot nazywano odtąd neandertalczykami. Inne odkrycia dowodziły, że człowiek neandertalski przeważał w Europie, Azji i Afryce, a pojawił się około 70 tysięcy lat p.n.e. Uważano, że 300 tysięcy lat p.n.e. zaczął stopniowo ewoluować z wczesnej formy Homo erectus. Kłopot z neandertalczykami polega na tym, że choć stanowili oni pierwotną rasę hominidalną w starszej epoce kamienia (kiedy posługiwano się już ogniem, toporami i krzemiennymi narzędziami), „nie tylko byli bardziej prymitywni i stali niżej od nas, oni w ogóle należeli do innej linii".

I w rym kryło się sedno dylematu Darwina. Neandertalczycy ze starszej epoki kamienia byli tak fizycznie niepodobni do współczesnego człowieka, że niemożliwe, abyśmy z nich ewoluowali w tak krótkim okresie. Mieli zupełnie odmienną mentalność, co wynika z kształtu czaszki, w której części mózgu odpowiedzialne za myślenie i mowę zajmowały stosunkowo mało miejsca.

Wkrótce potem, w 1868 roku, nastąpiły inne wielkie odkrycia ery Darwina. W rejonie Dordogne we Francji znaleziono bowiem pierwsze ślady Homo sapiens w Cro-Magnon. W przeciwieństwie do pochylonej sylwetki neandertalczyka o nawisłych łukach brwiowych, cofniętym czole, wystającej żuchwie i krępej budowie, człowiek z Cro-Magnon (jak nazwano nowo odkrytą rasę) był osobnikiem wysokim, wyprostowanym, o szerokiej twarzy i całkowicie odmiennej budowie i pojemności mózgu. W kategoriach epoki geologicznej nie było żadnej różnicy między późnymi neandertalczykami a wczesnymi ludźmi z Cro-Magnon, lecz mieli ze sobą tyle wspólnego, co krowa z koniem. Nawet ich kultury były wyraźnie odmienne, ponieważ człowiek z Cro-Magnon okazał się twórcą niezwykle wysublimowanej sztuki, wyróżniał się sposobem ubierania, zwyczajami i stylem życia.

Przez pewien czas, mniej więcej w latach 35 000 - 30 000 p.n.e. neandertalczyk i człowiek z Cro-Magnon współistnieli, co dowodzi, że jeden nie ewoluował z drugiego. Szczególnie interesujące jest to, że nie znaleziono żadnych śladów krzyżowania się obu tych zdecydowanie odmiennych ras, a w miarę upływu czasu człowiek z Cro-Magnon zaczął zyskiwać przewagę, gatunek neandertalski zaś stopniowo zanikał.

Człowiek neandertalski (po lewej) i człowiek z Cro-Magnon (po prawej)

Jeszcze do niedawna sądzono, że dzisiejsze rozmaite rasy ludzkie są potomkami tych dwóch podstawowych odmian, lecz niedawno teoria ta została obalona. W lipcu 1997 roku dzięki przełomowi dokonanemu w metodach analizy dowiedziono, że współczesny Homo sapiens sapiens nie wykazuje żadnego pokrewieństwa z neandertalczykami. Potwierdzają to wyniki badań zespołu naukowców uniwersytetu w Monachium prowadzone pod kierownictwem dr. Svan-tego Paabo, któremu udało się wyizolować DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy) z fragmentu kości ramieniowej neandertalczyka. Mitochondrialny DNA przenoszony jest w nie zmienionej postaci z matek na dzieci. Z wyjątkiem niezwykle rzadkich mutacji wszyscy współcześni mieszkańcy Ziemi są w tym względzie do siebie podobni. Okazało się, że liczące 40 tysięcy lat DNA neandertalczyka było całkowicie odmienne od ludzkiego, jakby reprezentował on zupełnie odrębny gatunek. Uczeni oznajmili, że rasa neandertalska była niewątpliwie biologiczną „ślepą uliczką" ewolucji i że nie widać żadnych śladów krzyżowania się jej z Homo sapiens z Cro-Magnon. Stwierdzili, że nie jest wykluczone, iż neandertalczycy i Homo sapiens mieli jakieś 600 tysięcy lat temu wspólnego przodka, ale nie sposób tego dowieść, a poza tym nie ma to wielkiego znaczenia.

Człowiek z Cro-Magnon ewoluował z rasy afroazjatyckiej i w miarę jak klimat na zachodzie się ocieplał, rozprzestrzenił się w Europie. Nie znamy bezpośredniego przodka tej rasy, lecz jej dość wysoka jak na owe czasy kultura i wygląd przynajmniej z naukowego punktu widzenia nie wykazują istnienia jakichś poprzedników.

Równie zaskakujące było stwierdzenie w grudniu 1996 roku, że czaszki odnalezione na indonezyjskiej wyspie Jawa dowodzą, iż Homo erectus, który rzekomo wymarł około 200 tysięcy lat temu, istniał jeszcze przed 40 tysiącami lat. Znaczyłoby to, że małpy z gatunku Homo erectus nie były ewolucyjnymi potomkami neandertalczyków, ponieważ istniały równolegle. Do takiego wniosku doszedł zespół geologów pod kierownictwem dr. Carla Swishera z Berkeley Geochrono-logy Center w Kalifornii. Do ustalenia wieku znaleziska posłużyli się oni elektronowym rezonansem spinowym, badając emalię zębów odkrytych w pobliżu czterech czaszek Homo erectus. Dla porównania zastosowano także metodę analizy okresu połowicznego rozpadu uranu w szczątkach. Oba niezależnie przeprowadzone testy wskazywały na to, że czaszki pochodzą z okresu między rokiem 53 000 a 27 000 p.n.e. - czyli w przedziale tym mieści się rok 40 000 p.n.e.

Jak każdy prawdziwy uczony, Swisher pozostawił kwestię tę otwartą i nadal prowadził badania, a świat nauki życzliwie przyjął nowe odkrycie. Nawet Karol Darwin nie przedstawiał swojej zasady ewolucji jako dogmatu, lecz jako „teorię" i przyznawał, że podobnie jak wszelkie inne teorie może ona wykazywać pewne wady, a jeśli nie wady, to brak istotnego elementu. Element ten nazywał „brakującym ogniwem".

Laurence Gardner "Potomkowie Dawida i Jezusa"
  • 0



#86

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skad wiesz co ja mysle?

Nie wiem co myślisz. Odnoszę się tylko do Twoich postów.

Wczesniej wspominalem ze sa naturalne procesy i te procesy ktore sa sprowokowane do zaistnienia.

O tym właśnie mówię od kilku postów. Kreacjonizm nie potrafi wyjaśnić czym trylobity naraziły się Najwyższemu, że postanowił je zniszczyć, a jednocześnie musi odrzucić hipotezę naturalnej katastrofy nad którą Bóg nie potrafił zapanować.

=]Fragment książki zgodny z poruszanym tematem

Chciałbym się odnieść do jednej kwestii:

Znaczyłoby to, że małpy z gatunku Homo erectus nie były ewolucyjnymi potomkami neandertalczyków, ponieważ istniały równolegle.

Nie wiem czy nie zaszła tu pomyłka przy przepisywaniu tekstu, ewentualnie przy jego tłumaczeniu. Jeśli Gardner rzeczywiście nazywa przedstawicieli Homo erectus "małpami", to tym samym wykazuje ignorancję nie mniejszą niż biskup Wibeforce.
  • 0



#87 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

"Nie wiem czy nie zaszła tu pomyłka przy przepisywaniu tekstu, ewentualnie przy jego tłumaczeniu. Jeśli Gardner rzeczywiście nazywa przedstawicieli Homo erectus "małpami", to tym samym wykazuje ignorancję nie mniejszą niż biskup Wibeforce."

Dlaczego mialaby zajsc pomylka? Odrazu zakladasz ze blad popelnil? :>


muhad napisał/a:
Wczesniej wspominalem ze sa naturalne procesy i te procesy ktore sa sprowokowane do zaistnienia.


"O tym właśnie mówię od kilku postów. Kreacjonizm nie potrafi wyjaśnić czym trylobity naraziły się Najwyższemu, że postanowił je zniszczyć, a jednocześnie musi odrzucić hipotezę naturalnej katastrofy nad którą Bóg nie potrafił zapanować."

Lynx; rozumiesz roznice pomiedzy naturalnymi procesami ktore sa norma a ingerencja czlowieka?(swiadoma ingerencja na wplyw kreowania rzeczywistosci i wplyw na kosmos,wszechswiat)
  • 0

#88

Sadhu.
  • Postów: 144
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Widzę, że dyskusja tu toczona nabrała i nabiera kolejnych rumieńców:)) Pozwole więc sobie "dolać oliwy do ognia" z zupełnie innej strony. Opinie pozostawiam Wam:

ZASŁYSZANA HISTORIA:


KLIK!!
“Ktoś", “Gdzieś" (a może jedno i drugie) potrzebuje, lubi, chce, ceni, zbiera, jada lub zażywa jako narkotyk (sic!), w milionowych bądź niezliczonych dawkach substancję o idencie Lusz. (Elektryczność, ropa naftowa, tlen, złoto, pszenica, woda, ziemia, stare monety, uran.) W miejscu zwanym “Gdzieś" Lusz występuje bardzo rzadko, a ci, którzy go posiadają, uważają, iż jest niezbędny do tego, do czego się go używa.
Kierując się Prawem Podaży i Popytu (powszechne prawo w ..Gdzieś"), “Ktoś" zamiast poszukiwać naturalnych zasobów Luszu, zdecydował się go produkować w sposób powiedzmy, sztuczny. Postanowił założyć jego hodowlę, uprawiać go w ogrodzie.
Naturalny Lusz odznaczał się różnym stopniem czystości. Stwierdzono, że powstawał w wyniku ruchów wibracyjnych podczas cyklu węglowo-tlenowego i wtórnie podczas procesu reakcji. Badacze z “Gdzieś" przemierzali duże odległości w poszukiwaniu nowych źródeł tej cennej substancji, a ich odkrycia witano z entuzjazmem i nagradzano.
Wszystko zmieniło się z chwilą, gdy hen, daleko, gdzieś w zapadłym kącie, “Ktoś" założył swój eksperymentalny Ogród. Najpierw stworzył odpowiednie środowisko, w którym mógł powstać i rozwijać się cykl węglowo-tlenowy. Ustanowiona przez niego Równowaga zapewniała rosnącym osobnikom właściwe oświetlenie i stałą dostawę odpowiedniego pożywienia.
Potem “Ktoś" próbował oszacować swój plon. Rzeczywiście. Pierwsza Hodowla dostarczyła Luszu, ale w

małych ilościach i nie najlepszego pod względem gatunkowym – nie nadawał się on do zabrania w miejsce zwane “Gdzieś". Problem był podwójny. Okazy rodziły się zbyt drobne i żyły bardzo krótko. W efekcie czego powstawało niewiele marnego jakościowo Luszu, gdyż w tak ograniczonych warunkach nie było czasu na jego wytwarzanie. Ponadto Lusz można było zbierać tylko w momencie, gdy jednostki kończyły życie; ani chwili wcześniej.
Druga Hodowla, która okazała się nie lepsza, o ile nie gorsza od Pierwszej rozwijała się w innej części Ogrodu i w odmiennym od poprzedniego środowisku. Tym razem nie było to środowisko płynne, lecz gazowe. Ze związków chemicznych o większej gęstości utworzono stałe podłoże, dzięki czemu związki te były stale dostępne. “Ktoś" zasadził niezliczone ilości znacznie dorodniejszych egzemplarzy nowych odmian. Niektóre z nich były wiele tysięcy razy większe i miały bardziej złożoną budowę od prostych, jednokomórkowych okazów Pierwszej Hodowli. Wprawdzie został odwrócony cykl węgIowo-tlenowy, ale cały zasiew pozostał jednorodny. Podobnie jak w przypadku Pierwszej Uprawy, osobniki rozmnażały się regularnie i samoczynnie kończyły życie. Aby uniknąć nierównomiernego rozkładu odżywczych substancji chemicznych i oświetlenia, co miało miejsce w przypadku Pierwszej, “Ktoś" postanowił, że osobniki Drugiej Hodowli nie będą się poruszać po całym ogrodzie, lecz każdy z nich pozostanie w przydzielonej sobie jego części. W tym celu wyposażył je w silne wyrostki sięgające w głąb twardego podłoża i unieruchamiające roślinę. Z korzeni wyrastały łodygi lub pnie dźwigające wyższe partie roślin, tym samym umożliwiając im otrzymywanie koniecznej porcji światła. Górne części roślin – szerokie, cienkie i dość wiotkie – pełniły rolę przekaźników energii. Przepływające przez nie w obydwu kierunkach związki węglowo-tlenowe zapewniały roślinom odżywianie i wymianę z otoczeniem. Poza tym każdy okaz zaopatrzono w kolorowe radiatory wraz z generatorami małych cząstek. Rozmieszczono je symetrycznie; zazwyczaj w pobliżu wierzchołka.
Chcąc przyśpieszyć rozmnażanie się roślin “Ktoś" wywołał gwałtowne ruchy wibracyjne w gazowej powłoce. Z czasem przekonał, że ten sam burzliwy proces pomaga w zbieraniu Luszu.
Jeśli zaburzenia były dostatecznie gwałtowne, kładły kres życiu roślin, które umierając wydzielały Lusz. Miało to duże znaczenie, gdy istniała konieczność natychmiastowej dostawy tego surowca, gdyż nie trzeba było czekać na okres zbiorów.
Pomimo to, plon Drugiej Hodowli okazał się nader niezadowalający. Co prawda osiągnięto znaczny przyrost ilościowy, ale zbyt długie życie roślin nie wpływało korzystnie na jakość wytwarzanego przez nie Luszu. Przeoczono tu coś ważnego.
Przed założeniem Trzeciej Hodowli “Ktoś" długo prowadził badania, krążąc nad swoim Ogrodem. Rzeczywiście zadanie, którego się podjął nie było wcale łatwe. Wprawdzie osiągnął sukces, ale tylko częściowy. Wyhodowany przez niego Lusz był znacznie gorszy od dzikiej, występującej w stanie naturalnym odmiany.
Jednakże uporał się z tym problemem, czego żywym świadectwem była Trzecia Uprawa. “Ktoś" odtworzył pierwotny cykl węglowo-tlenowy, a osobnikom przywrócił ruchliwość, bowiem doświadczenie wykazało, że oba te czynniki zapewniają wytwarzanie wysokiej jakości Luszu. Gdyby jeszcze udało się wyhodować większe okazy, sukces byłby zapewniony.
Mając to wszystko na względzie, “Ktoś" przeniósł na teren obecnej uprawy jednostki Pierwszej Hodowli, która nadal rozwijała się w części Ogrodu mającej płynne środowisko. Zmodyfikował je tak, aby mogły żyć i wzrastać w środowisku gazowym. Najpierw przystosował je do odżywiania się osobnikami Drugiej Hodowli, którym pozwolił w tym celu bujnie się rozwinąć. Tak powstały pierwsze Mobile, czyli Trzecia Hodowla. Mobile żywiły się okazami Pierwszej Hodowli, a pozbawiając je życia produkowały Lusz. A więc teraz ilość Luszu była znaczna, ale jego jakość, jego struktura wibracyjna wciąż pozostawiała wiele do życzenia.
Przez czysty przypadek “Ktoś" odkrył Główny Katalizator produkcji Luszu. Długość życia monstrualnych i wolno poruszających się Mobili była nieproporcjonalna do ilości pobieranego przez nie pożywienia. Mobile żyły tak długo, że wkrótce zdziesiątkowałyby jednostki Drugiej Hodowli. Wówczas w całym Ogrodzie zostałaby zachwiana równowaga ekologiczna i ustałaby produkcja Luszu. Zarówno Drugiej, jak i Trzeciej Hodowli groziła Zagłada.
Zaczęło brakować okazów z Drugiej Hodowli i wobec tego nie było zaspokajane zapotrzebowanie energetyczne Mobili. Często zdarzało się, że dwa Mobile chciały zjeść tę samą jednostkę Drugiej Uprawy. To rodziło konflikt i powodowało fizyczną walkę między dwoma niezgrabnymi Mobilami. Czasem walczyło ich ze sobą nawet kilka.
Początkowo “Ktoś" był zdziwiony tymi zmaganiami, lecz później obserwował je z wielkim zainteresowaniem. Podczas walki Mobile wydzielały Lusz! I to wcale nie w małych, a przeciwnie – w sporych ilościach i w dodatku znacznie mniej zanieczyszczony, tak że przedstawiał on wartość użytkową.
“Ktoś" szybko sprawdził w praktyce dopiero co zrobione odkrycie. Wyjął następne okazy Pierwszej Hodowli z części Ogrodu o płynnym środowisku, przystosował je do życia w środowisku gazowym, ale wprowadził pewną zasadniczą zmianę. Nowe Mobile były mniejsze od poprzednich i miały żywić się innymi Mobilami. Rozwiązałoby to problem nadmiernej populacji Mobili, a podczas każdego między nimi starcia powstałoby więcej dobrego Luszu, nie mówiąc już o tym, który zostawał uwalniany w momencie, gdy nowe Mobile zabijały egzemplarze innych gatunków. Wówczas “Ktoś" mógłby przekazywać do “Gdzieś" znaczne ilości dość czystego Luszu.
W ten oto sposób powstała reguła Głównego Katalizatora. Konflikt między osobnikami cyklu węglowo– -tlenowego powoduje stale wytwarzanie Luszu. To było takie proste!
Zadowolony z wynalezienia formuły, “Ktoś" zaczął przygotowywać Czwartą Hodowlę. Wiedział już, że zbyt duże i za długo żyjące Mobile z Trzeciej Hodowli nie mogły być użyteczne na większą skalę. A gdyby jeszcze wzrosła ich ilość, należałoby powiększyć cały Ogród, który z racji za małej przestrzeni nie mógł pomieścić jednocześnie wielkich osobników Trzeciej Hodowli i służących im za pokarm roślin z Drugiej Hodowli. Ponadto doszedł do słusznego wniosku, że jeśli Mobile będą poruszały się szybciej, łatwiej popadną w konflikty i tym samym zwiększy się ilość wydzielanego przez nie Luszu.
Jednym aktem woli uśmiercił pozostałe dotąd przy życiu niezgrabne Mobile z Trzeciej Hodowli. Jeśli zaś chodzi o osobniki Uprawy Pierwszej, nadal żyjące w wodnym środowisku, to zmienił ich wygląd, nadając im bogactwo kształtów i rozmiarów. Były teraz wielokomórkowcami i odznaczały się dużą ruchliwością. Zaopatrzył je również w system równowagi. Powstały więc osobniki (przeważnie nie poruszające się), które pochłaniały okazy węglowego cyklu Drugiej Hodowli, służące im za źródło energii. Powstały też i inne, bardzo ruchliwe Mobile, dla których źródło energii stanowiły poruszające się modyfikacje Pierwszej Hodowli.
Zamknięty obieg działał całkiem zadowalająco. Nieruchome osobniki Drugiej Hodowli rozwijały się znakomicie w płynnym środowisku. Żywiły się nimi małe, bardzo ruchliwe Mobile żyjące w wodzie. Z kolei większe oraz/lub inne będące w ciągłym ruchu Mobile, chcąc zdobyć energię konsumowały mniejszych “zjadaczy roślin". Kiedy jakiś Mobil zanadto urósł i zrobił się zbyt powolny, stawał się łatwym łupem dla mniejszych Mobili, które zachłannie się na niego rzucały. Chemiczne pozostałości procesu trawienia osiadały na dnie płynnego środowiska i dostarczały pokarmu “Nieruchomym" (modyfikacjom Drugiej Hodowli), zamykając w ten sposób obieg. Łańcuch pokarmowy przynosił w efekcie stały dopływ Luszu, który powstawał dzięki umierającym “Nieruchomym", w wyniku emocji, jakie wzbudzała w walczących ze sobą Mobilach sama walka oraz dzięki Mobilom ginącym podczas tychże walk.
Przeniósłszy się do innej części Ogrodu – środowiska gazowego otaczającego stałe podłoże zbudowane z gęstej materii – “Ktoś" zastosował tę samą technikę, jeszcze bardziej ją ulepszając. Stworzył więcej odmian “Nieruchowych" (okazy pierwotnej Drugiej Hodowli), aby nowym Mobilom dostarczyć dostatecznej ilości urozmaiconego pożywienia. Tak jak w pierwszej części Ogrodu, tak i tu została zachowana równowaga między dwoma gatunkami Mobili – tymi, które odżywiały się “Nieruchomymi" z Drugiej Hodowli i tymi, które potrzebowały innych Mobili, aby utrzymać się przy życiu dzięki czerpanej z nich energii. Powstały więc tysiące rodzajów Mobili różnej wielkości – osobniki małe i duże, choć nie tak wielkie, jak Mobile z Trzeciej Hodowli. Wszystkie zostały wyposażone w pomysłowe akcesoria ułatwiające walkę. Szybkość poruszania się pozwalała na wymknięcie się wrogowi, barwy ochronne miały na celu zmylenie przeciwnika, ruchliwe narządy służące do wykrywania niebezpieczeństwa, a niezwykle twarde wyrostki do chwytania, przebijania i rozszarpywania wroga. Wszystko to ułatwiało walkę i przedłużało czas jej trwania, a w konsekwencji zwiększało wydzielanie Luszu.
W ramach dodatkowego eksperymentu “Ktoś" zaprojektował i stworzył taką odmianę Mobila, która w porównaniu z Mobilami Czwartej Hodowli była słaba i niedołężna. Jednakże Mobile eksperymentalne miały dwie zasadnicze zalety. Mogły spożywać zarówno “Nieruchomych", jak inne Mobile i czerpać z nich energię. Poza tym “Ktoś" przekazał im cząstkę siebie – ponieważ nie było ani znane, ani dostępne inne źródło takiej Substancji – by służyła jako główny czynnik wzmagający ruchliwość. Wiedział, że zgodnie z Prawem Przyciągania, taka domieszka Substancji, część Jego, dążąca do połączenia się z nieskończoną Całością, spowoduje u tego szczególnego gatunku Mobila nieustającą ruchliwość. Tym samym dążenie do zaspokojenia potrzeb energetycznych poprzez pożywienie nie będzie jedyną siłą pobudzającą Mobile do ustawicznej aktywności. A co ważniejsze, potrzeb wynikających z wewnętrznego przymusu, jaki stwarza wszczepiona drobinka “Kogoś", nie można będzie zaspokoić w Ogrodzie. Tak więc zawsze będzie istniała potrzeba ruchu i konflikt pomiędzy tą potrzebą a koniecznością pobierania energii, i o ile przetrwa, być może przyczyni się do stałej dostawy wysokogatunkowego Luszu.
Czwarta Hodowla przekroczyła wszelkie oczekiwania “Kogoś". Okazało się, że Ogród zaczął dostarczać dobry Lusz. “Równowaga życia" działała doskonale. Czynnik konfliktowy wpływał na wytwarzanie ogromnej ilości Luszu, a dodatkową dostawę tego surowce zapewniała śmierć wszystkich rodzajów Mobili oraz Nieruchomych. “Ktoś" wyznaczył specjalnych Nadzorców kierujących produkcją i pomagających przy zbiorach. Utworzył kanały, którymi transportowano nie oczyszczony Lusz z Ogrodu do miejsca zwanego “Gdzieś". Odtąd dzięki Ogrodowi “Kogoś" naturalne zasoby przestały być dla “Gdzieś" jedynym źródłem Luszu.
Po sukcesie, jaki Ogród “Kogoś" odniósł w produkcji Luszu, również Inni zaczęli projektować i budować swoje Ogrody. Było to zgodne z Prawem Podaży i Popytu (Próżnia jest stanem nie zapewniającym równowagi), ponieważ Ogród “Kogoś" tylko częściowo pokrywał zapotrzebowanie “Gdzieś" na Lusz. Nadzorcy innych Ogrodów odwiedzali Ogród “Kogoś", aby zbierać resztki Luszu, które przeoczyli lub pozostawili Jego Zarządcy.
Po zakończeniu pracy “Ktoś" powrócił do “Gdzieś" i zajął się innymi sprawami. Produkcja Luszu nadzorowana przez Zarządców utrzymywała się na stałym poziomie. Ale wszelkich zmian mógł dokonywać tylko sam “Ktoś". Zgodnie z jego zaleceniami Nadzorcy co jakiś czas niszczyli część Czwartej Hodowli. Robili to, aby młodym, rodzącym się jednostkom zapewnić dostateczną ilość pierwiastków chemicznych, światła i innych środków odżywczych, a także po to, by zebrać dodatkowy Lusz powstały na skutek takiego żniwa.
W tym celu wywoływali zaburzenia, zarówno w gazowej powłoce, jak i stałym podłożu. Na skutek tych wstrząsów wiele okazów Czwartej Hodowli traciło życie, miażdżone przez przetaczające się masy gruntu lub zalewane przez wzburzone fale płynnego środowiska. (Ze względu na specyfikę swej budowy, osobniki Czwartej Hodowli nie mogły zachować życie po zanurzeniu w wodzie, gdyż przestawała w nich zachodzić przemiana węglowo-tlenowa.)
Życie Ogrodu toczyłoby się przez całą wieczność według tego schematu, gdyby nie ciekawość i spostrzegawczość “Kogoś". Od czasu do czasu badał on próbki Luszu dostarczanego przez jego Ogród. Nie miał ku temu właściwie żadnego innego powodu poza tym, że zachował jeszcze resztki zainteresowania swoim planem.
Dokonując analizy jednej z próbek, “Ktoś" niedbale sprawdzał emanację Luszu i już miał włożyć próbkę z powrotem do zbiornika, gdy nagle uświadomił sobie Różnicę. Była wprawdzie bardzo niewielka, ale jednak była.
Natychmiast się tym zainteresował. Jeszcze raz sprawdził próbkę. Pośród emanacji zwykłego Luszu wyczuwało się słabe promieniowanie Luszu oczyszczonego, wy-destylowanego. To było wprost niemożliwe. Przecież czysty Lusz można było otrzymać dopiero po wielokrotnej obróbce jego naturalnych zasobów. Lusz pochodzący z Ogrodu “Kogoś" wymagał przed użyciem takiego samego potraktowania.
Ale fakt pozostawał faktem – próbka rafinowanego Luszu wykazywała tak czyste promieniowanie, że nie należało jej mieszać z substancją w stanie surowym, nie przetworzoną. “Ktoś" powtórzył badanie. Rezultat był identyczny. A więc w jego Ogrodzie działo się coś, czego nie zauważył.
“Ktoś" szybko opuścił “Gdzieś" i powrócił do Ogrodu. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak samo jak przedtem. Trwałe podłoże i gazowa powłoka Ogrodu tworzyły bezkresny zielony dywan refleksów odbijających się od rosnących okazów Drugiej Hodowli. Modyfikacje Pierwszej Hodowli rozwijały się w płynnym środowisku zgodnie z Prawem Akcji i Reakcji (wchodzącego w zakres Prawa Przyczyny i Skutku.) “Ktoś" nie zauważył źródła destylowanego Luszu ani na terenie Pierwszej, ani Drugiej Hodowli.
Pierwsze wibracje rafinowanego Luszu (już przetworzonego przez roślinność Drugiej Hodowli) dotarły do “Kogoś" od jednego z okazów Hodowli Czwartej. Błysk promieniowania powstał podczas niezwykłego zachowania się tego osobnika – walczył on na śmierć i życie z innymi osobnikami Czwartej Hodowli. “Ktoś" dobrze wiedział, że taka akcja nie mogłaby spowodować uwolnienia destylowanego Luszu, zaczął więc szukać przyczyny owego zjawiska.
I w tym właśnie momencie odkrył Różnicę. Jednostka Czwartej Hodowli nie walczyła o resztki pokarmu, jakie pozostały ze słabszej jednostki tej samej Hodowli, ani o smakowity liść z drzewa Hodowli Drugiej. Nie walczyła też w obronie własnego życia z atakującą ją jednostką Czwartej Hodowli.
Walczyła natomiast, by ocalić życie trzech swoich nowo narodzonych “dzieci", które oczekiwały na rezultat walki skulone pod dużym okazem Drugiej Hodowli. Nie ulegało wątpliwości, że to było właśnie przyczyną powstawania błysków destylowanego Luszu.
Podążając tym tropem, “Ktoś" posprawdzał, co robią w Ogrodzie pozostałe osobniki Czwartej Hodowli i stwierdził powstawanie podobnych błysków w momencie, gdy inne stworzenia walczyły w obronie swoich “młodych". Wciąż jednak coś tu się nie zgadzało. Gdyby wszystkie żyjące w tym momencie egzemplarze Czwartej Hodowli podjęły taką akcję, to suma powstałych w jej efekcie rozbłysków destylowanego Luszu nie dałaby nawet połowy tego, co znajdowało się w próbce wyjętej ze Zbiornika. A więc musiała istnieć jeszcze inna przyczyna powstawania rafinowanego Luszu.
“Ktoś" krążył nad Ogrodem, systematycznie przeszukując każdy jego zakątek. W końcu zlokalizował źródło promieniowania wysokogatunkowego Luszu. Szybko udał się w tym kierunku.
I rzeczywiście – w pewnej części Ogrodu, pod dużym liściastym okazem Drugiej Uprawy stała samotnie jedna z eksperymentalnych Modyfikacji Czwartej Hodowli, tych, które miały w sobie Jego Cząstkę. Nie była “głodna". Nie popadła w konflikt z inną jednostką Czwartej Uprawy. Nie walczyła w obronie swoich “młodych". No to dlaczego wydzielała tak dużo destylowanego Luszu?
“Ktoś" przysunął się jeszcze bliżej. Skoncentrował się intensywnie na tym stworzeniu – i już wiedział, w czym rzecz. Było samotne! To właśnie stanowiło powód wydzielania przez nie czystego Luszu.
Gdy “Ktoś" odsunął się, znów zauważył coś niezwykłego. Zmodyfikowana Jednostka Czwartej Hodowli nagle uświadomiła sobie jego obecność. Upadła na podłoże i zaczęła wić się w dziwnych konwulsjach, wydzielając przezroczysty płyn z dwóch otworów służących do odbioru promieniowania. W tym momencie wytwarzała jeszcze więcej destylowanego Luszu.
To właśnie wtedy “Ktoś" stworzył swoją słynną Formułę DLP (Destilied Loosh Production – produkcja destylowanego Luszu – przyp. tłum.), którą stosuje się w Ogrodzie po dziś dzień.
Rezultat tej historii jest dobrze znany. “Ktoś" włączył do swej Formuły taką zasadę: “...wytwarzanie przez jednostki typu 4M czystego, destylowanego Luszu jest wywołane przez niezaspokojenie, ale tylko wówczas, gdy niezaspokojenie to wypływa z potrzeb o wyższym poziomie wibracyjnym niż potrzeby zmysłowe. Im większe takie niezaspokojenie, tym większa produkcja destylowanego Luszu..."
Wykorzystując Formułę w praktyce, “Ktoś" wprowadził w swoim Ogrodzie drobne zmiany. Są one dobrze znane każdemu historykowi. Wszystkie osobniki podzielił na połowy (aby zrodziło się w nich poczucie samotności, kiedy będą usiłowały ponownie się połączyć, chcąc uzyskać jedność) i zwiększył przewagę okazów typu 4M. To są dwie najistotniejsze innowacje.
W chwili obecnej Ogród jest fascynującym przykładem wydajnej produkcji Luszu. Nadzorcy już dawno stali się Mistrzami w Sztuce stosowania Formuły DLP. Jednostki typu 4M zdominowały inne gatunki i rozprzestrzeniły się w całym Ogrodzie, z wyjątkiem głębszych części wodnego środowiska. Są one głównymi producentami destylowanego Luszu.
W oparciu o doświadczenie. Nadzorcy wypracowali całą technologię zbierania Luszu z osobników typu 4M, wykorzystując w tym celu pomocnicze narzędzia. Najbardziej powszechne z nich nazwano miłością, przyjaźnią, rodziną, chciwością, nienawiścią, bólem, winą, chorobą, zarozumiałością, ambicją, poczuciem własności, posiadaniem, poświęceniem, a na większą skalę – narodowością, prowincjonalizmem, wojnami, głodem, religią, automatyzacją, wolnością, przemysłem, handlem, i tak dalej. Nigdy dotąd nie było tak wysokiej produkcji Luszu...
KLIK!



("Dalekie podróże", Robert Monroe)


...ocenę spójności i logiczności tejże "koncepcji" pozostawiam Wam. Dodam tylko, że był to przekaz przyniesiony przez osobę laboratoryjnie i naukowo poddającej się eksterioryzacji.
  • 0

#89

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dlaczego mialaby zajsc pomylka? Odrazu zakladasz ze blad popelnil?:>

Po prostu zastanawiam się czy autor rzeczywiście nazwał Homo erectus małpami i co przez to chciał uzyskać.

Lynx; rozumiesz roznice pomiedzy naturalnymi procesami ktore sa norma a ingerencja czlowieka?(swiadoma ingerencja na wplyw kreowania rzeczywistosci i wplyw na kosmos,wszechswiat)

Sugerujesz, że trylobity i dinozaury wyginęły w wyniku ludzkiej ingerencji?
  • 0



#90 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Lynx, odnies sie do tego co dal Ariel:)

muhad napisał/a:
Lynx; rozumiesz roznice pomiedzy naturalnymi procesami ktore sa norma a ingerencja czlowieka?(swiadoma ingerencja na wplyw kreowania rzeczywistosci i wplyw na kosmos,wszechswiat)

Sugerujesz, że trylobity i dinozaury wyginęły w wyniku ludzkiej ingerencji?

przeciez ludzi nie bylo wtedy:)
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych