Zawsze twierdzisz, że zło to odrzucenie Boga itd.
Oczywiste jest, że jest to zło. Ale przez takie zło, nie trafia się do kotła z ogniem/morza ognia/sypialni Diabła (bądź gdziekolwiek, zależy jak sobie to piekło wyobrażasz). Dla mnie piekłem jest "permanente trwanie w sytuacji stworzenia, które odrzuca swojego Stworzyciela, a więc które odrzuca sam sens swojego istnienia, zaprzecza samemu sobie. Jest, a jakby go nie było." ( Co już powiedziałem, ale znowu będzie mi zarzucane że w kółko wałkuje jeden temat (pozdrawiam Bayakus) podczas gdy nic innego nie robie jak odpowiadam na absurdalne zarzuty).
Można powiedzieć, że chciałem ci pokazać, że taki "zły" też może dostać się do królestwa niebieskiego (omg, zabrzmiałem jak prorok).
W sumie, to nic nie pokazałeś. Ani ty, ani ja nie wiemy za co trafia się do "nieba", co tym niebem jest ani za co będziemy sądzeni. To jest twoje zdanie, a wyjątkowo się z tym zgadzam. Sam mówiłem już, że wcale nie uważam żeby za niewiare w Boga cierpieć "po wszech czasy". Jeżeli jesteś dobrym człowiekiem, to automatycznie oddajesz cześć Bogu, czy tego chcesz czy nie.
Przykro mi, że musiałem uciec się do metody dla 6 latków.
Nie szkodzi.
I tak oczywiście postrzegam Boga jako staruszka. I tu musze prosic cie o wybaczenie, bo obieciałem ci pisać ironiczne posty kursywą.
Na forum, gdzie cząsteczki kurzu opanują świat w 2012 roku, nie mam pojęcia co brać na poważnie, a co nie.