Napisano
11.09.2008 - 10:12
Lunatyk - OK, przeczytałem wszystkie posty i zrozumiałem, że udowadnianie nieistnienia nie niesie w sobie żadnych, dajmy na to, wartości (tyle tylko, że nie mogę oprzeć się wrażeniu Déjà vu, jak gdybym już to gdzieś na tym forum czytał, a zapomniał).
W starych, zwłaszcza tych najstarszych z 2-3 pierwszych stron, postach zobaczyłem, że magia praktycznie dla każdego oznacza co innego. Z braku uregulowanej definicji mamy więc w udziale chaos i wtórne, niczego nie wnoszące opinie, jak choćby problem udowadniania "nieistnienia", czy istnienia.
Beznadzieja, gdy do magii zaliczać to, co pozostaje na razie niezrozumianym (jak np. telewizor dla ludzi z poprzednich epok). Ale z drugiej strony można dywagować nad niezwykle rozwiniętymi cywilizacjami (nawet pozaziemskimi), których pozostałości z niezrozumienia m.in. za magię uważane są. W końcu może pod jakimś sfinksem, czy chińskim murem mamy cyfrowe nadajniki energetyczne, których mocy nie rozumiemy, a ktore pobudzają nasze mózgi do robienia psiballi lub tak je rozregulowują, że istnienie metafizyki wydaje się nam rzeczywiste lub choćby "możliwe".
Z jednej strony nie jest dobrze tłumaczyć ignorancji zjawiskami paranormalnymi, czy magią, z drugiej - nasza ignorancja wypływa z niewiedzy, więc jeśli czegoś ze względu na rozwój cywilizacyjny zbadać nie możemy, to nie musi być to od razu całkowitą niedorzecznością.
Dochodzę do wniosku, że magia istnieje. Nie znam definicji, ale to coś w formie duchowego rozwoju. Magią jest kształtująca się wrażliwość, zrozumienie, empatia. Nie będę gdybał nad istnieniem metafizyki, gdyż jestem na to zbyt niekompetentny. Ale stanowczo nie wiązałbym magii z rozwojem cywilizacyjnym i ignorancją z tym związaną. Uważam, że nawet jeśli teraz metafizyki (o ile jest) nie rozumiemy, to kiedyś uda się ją naukowo wyjaśnić, więc będzie to już nauka, a nie coś, co można tłumaczyć "niewiedzą".
Jednak tego, dlaczego czujemy takie, a nie inne uczucia, jednych na rzecz drugich się wyzbywamy itd., mimo wiedzy o przyczynach "fizycznych", o oddziaływaniach, wyjaśnić nie sposób. Uczucia funkcjonują wbrew logice i taka siła i jej rozwój, to chyba właśnie to, co magią można nazwać.
Arahyll - wiem, że duszy (i znów - o ile jest) nie można dosłownie sprzedać, ani tym bardziej kupić. Kpiłem po prostu - przepraszam. W Twoim poście z lekka ciśnienie (ale to nie ze zdenerwowania) podniosło mi samo "chrześcijańskie" założenie, że ktoś może duszę "zabrać", "pożądać". Gdyby byty astralne gdzieś (w astralu :-D) egzystowały, to czemu miałyby pożądać umysłu, duszy, ja człowieka? Nie bardziej logiczne zdaje się żądanie służby etc? Bo umarły (no, chyba że wierzyć choćby "Yotsuya Kaidan" T. Nanboku, o ktorej założyłem dziś temat i jej podobnym) chyba nic nie może...
Jeśli moje posty zdają się sobie przeczyć, to chciałbym zapewnić, iż jedynie przyjmuję pewne założenia, teorie podobnie, jak grając np. w RPG. A prawdziwe swoje poglądy już nieraz przedstawiałem :-)