Vietcong zaopartywał się Szlakiem Ho Shi Minha, który wiódł przez dżunglę Laosu. Ciężko bombardowaniem zniszczyć błotnistą drogę, którą na rowerach lub na plecach przenoszono sprzęt i która była tym samym prawie niewrażliwa na bombardowanie.
Somalia - tutaj siły UN nie były wysłane do toczenia wojny. Jednak zanim podasz przykład Somalii jako miejsca, w którym żołnierze US Army zawiedli na całej linii, przelicz sobie straty po obu stronach. Małej grupy żołnierzy, którzy zostali wysłani do pochwycenia kilku/kilkunastu ludzi, do obcego sobie miasta, z tysiącami ludzi uzbrojonych w przeróżną broń. Wynik? Zginęło wtedy bodajże 18 Amerykanów i od 500 do 1500 Somalijskich bojowników.
Zrzućmy taka samą ilość rosyjskich żołnierzy do środka Warszawy i wypuśćmy na nich pół stolicy z karabinami maszynowymi. Byłaby taka sama jatka jaka do dzisiaj jest w Czeczenii.
Ta "amerykańska superbroń" nie jest wytworem propagandy, tylko faktem. Po prostu w Ameryce dobre pomysły i dobre plany przeradzają się za sprawą $ w sukces. W Rassiji natomiast wszystko kończy się na planach a resztki pieniędzy idą właśnie na propagandę. Na śliczną i potężną broń, która rdzewieje, psuje się i stoi bezczynnie, bo nawet na ćwiczenia wojska nie stać, a która ładniewygląda tylko na papierze i w marzeniach.
O Gwiezdnych wojnach nie wspomnę, bo nie ma po co. Po prostu Rosjanie się sami skompromitowali i tyle.
Rosjanie - gdzie wejdą, to najpierw wszystko w tym miejscu do którego wejdą, spiepr*ą, a potem resztę ukradną. Za komuny to nawet recepturę proszku do prania musieli ludzie ukraść z Zachodu, a potem oczywiście z braku środków musieli przerobić te recepturę po swojemu i wyszło gó**o a nie proszek. Taki był cały sowiecki świat. I u nas i u nich.
Wot, Rassija. Wystarczy sobie prześledzić historię i zastanowić się, czy tak aby zawsze nie było.
Użytkownik Aquila edytował ten post 18.12.2007 - 21:42