Skocz do zawartości


Zdjęcie

Oswoić seks nastolatków


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
56 odpowiedzi w tym temacie

#46

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Absolutnie sie z tobą zgadzam Arkadiuszu i niech mnie kule biją jeżeli jest inaczej.
Zasadniczym problemem jest to w jaki sposób niektóre dzieci są obecnie wychowywane. Owa młoda matka, o której pisałeś, też przecież musiała zostać przez kogoś wychowana. Wniosek ? Jej rodzice popełnili kilka zasadniczych błędów.
Duże znaczenie ma też fakt iż nasze społeczeństwo w co raz większym stopniu jest demoralizowane. Brakuje autorytetów, dobrych wzorców do naśladowania.
Co raz większy procent nieletnich pije alkohol, pali tytoń, ciągle obniża się też średni wiek inicjacji seksualnej...
  • 0

#47

Quarges.
  • Postów: 47
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Absolutnie się z tobą zgadzam Arkadiuszu i niech mnie kule biją jeżeli jest inaczej.
Zasadniczym problemem jest to w jaki sposób niektóre dzieci są obecnie wychowywane. Owa młoda matka, o której pisałeś, też przecież musiała zostać przez kogoś wychowana. Wniosek ? Jej rodzice popełnili kilka zasadniczych błędów.
Duże znaczenie ma też fakt iż nasze społeczeństwo w co raz większym stopniu jest demoralizowane. Brakuje autorytetów, dobrych wzorców do naśladowania.
Co raz większy procent nieletnich pije alkohol, pali tytoń, ciągle obniża się też średni wiek inicjacji seksualnej...


Bez obrazy, ale jest to podejście typu Ojciec Rydzyk. Nie ma też co się dziwić, człowiek ten zdobył taką popularność, ponieważ mówi to co ludzie chcą usłyszeć. Zobaczcie taką sytuację. Rodzice mają dziecko, wychowują je "własnie tak jak trzeba" tj. różnego rodzaju kary, despotyczne zachowania na wieść o różnych przewinieniach i można powiedzieć pewnego rodzaju "tyrania" :D Dziecko ma wtedy gdzieś takiego rodzica no i tyle. Doskonałe wychowanie. Autorytety? Czemu właściwie jest na nie taki nacisk? Żeby przypadkiem człowiek nie zrobił czegoś samemu, nie myślał tylko kierował się myślą innego człowieka?
Osobiście nigdy nie miałem takiego kontaktu z rodzicami, jednak słyszę o nim z każdej strony, od znajomych i od dużej części społeczeństwa. Ludzie, spróbujcie zrozumieć, że oczywiście nie można pozwalać na wszystko ale być "panem i władcą" nad dzieciakiem nie jest dobrą opcją.

Każdy popełnia błędy, czy ma "dobre" wychowanie, czy ma autorytety czy też nie. Jednak pozostaje pytanie - czy kiedy ktoś popełni błąd, mamy go wkopać w ziemię, bić, krzyczeć na niego, karać czy też coś innego? Może trochę wyrozumiałości i wyobraźni...pomyśl, jak byś się poczuł i czegoś oczekiwał gdybyś pod wpływem impulsu zrobił coś głupiego? Chciałbyś wsparcia czy ukarania?
  • 0

#48

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Więc jesteś za tym aby zostawić nastolatków samym sobie i liczyć na to że sami się wychowają ? Cóż, niektórzy tak myślą. Teraz są tego efekty...
  • 0

#49

Quarges.
  • Postów: 47
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja mówię o zdrowym kontakcie a nie o odchyłach w jakąś stronę. Czytałeś mojego posta czy tylko zwróciłeś uwagę na kilka pierwszych słów? Przeanalizuj go jeszcze raz :|
  • 0

#50

Arkadiusz.

    Pilot in command

  • Postów: 757
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Autorytet dla współczesnej młodzieży jest bardzo ważny. Rodzice często myślą, że na cały bunt dzieciaka w tym wieku trzeba reagować agresją, a przynajmniej tzw. twardą ręką. Otóż w tym jest błąd - jak pisał kolega - dziecko wtedy jeszcze większe problemy będzie sprawiało, chcąc "ukarać" rodziców za ich "winę" typu zakazy, nakazy. Owszem czasem rodzice przesadzają... Jednak oni przecież to oni jednak trochę więcej przeżyli, widzieli, znają życie. Co o życiu może wiedzieć szesnastoletnia matka, obwiniająca dziecko za swoją głupotę. Traktująca je jak podatek od przyjemności, który trzeba jak najszybciej spłacić (wychować, nawet byle jak) Szok jaki niesie ciąża i poród to dla psychiki takiej 15-16 latki naprawdę czasem zbyt wiele. Dobra zabawa, imprezy, randki nagle zamykają się na cztery spusty. Życie wywraca się do góry nogami. Rodząc dziecko dziewczyna sama traci w społeczeństwie status dziecka. Jest już dorosłą osobą - matką. Więcej się od kogoś takiego wymaga. Można "wydorośleć", ale nie z dnia na dzień. Na dziewczynę spada w jednym momencie tysiąc wykuczających się decyzji - szkoła i przyszłość, czy dom i dziecko ? Urodzić, czy usunąć ? Co powiedzą rodzice ? Co powie chłopak ? (jeśli jest) A co ze zdrowiem ? Czy przeżyję ? Czy dziecko przeżyje ? Tematy typu "Oswoić seks nastolatków" są objawem jednego - jeśli nie możemy z czymś walczyć, to najlepiej to zaakceptować. Zaakceptować dramaty matek oraz dzieci, będąch królikami doświadczalnymi ich umiejętności wychowawczych. Oczywiście nie wolno nikogo skazywać na potępienie z powodu błędu, bo ludzie jak świat światem błędy popełniali. Trzeba raczej znaleźć podłoże błędu - a podłożem jest samowolka i świat pędzący coraz szybciej. Rośnie nam pokolenie "dzieci, które nigdy nie były małe...."
  • 0



#51

Quarges.
  • Postów: 47
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeśli nie chcecie, żeby nastoletnie dziewczyny nie zachodziły w ciąże to przeprowadźcie kampanie, aby rodzicę zaczęli rozmawiać że swoimi dziećmi, poprawiać z nimi stosunki oraz rozmawiać o wszystkich sprawach (a szczególnie tych uważanych za wstydliwe). Całkowite pozwalanie na wszystko nie jest na miejscu, to oczywiście mija się z celem jednak podstawą jest kontakt. Wychowanie to trudny orzech z którym mało kto sobie w tym kraju radzi...zainteresujcie się trochę tym co piszą ludzie z Francji, USA i innych "rozwiniętych" krajów. Tylko nie wyjeżdżajcie z diabłami i innymi obelgami na wykształconych ludzi zachodu, którzy są chyba umysłowo o 200 lat w przód od naszej Polski...a niby to wszystko jedna Europa :( Umysł ludzki jest bardzo oporny na zmiany i nowości :hmm:

"I'm trying to open your mind Neo. But I can only show you the door. You're the one who has to walk through it."

Morfeusz, Matrix
  • 0

#52

MałoLat.
  • Postów: 68
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Gadanie, kiedyś tego nie było, bo nie było internetu, telewizji. Dziewczyny ubieralły się innaczej. Wydaje mi się ze ubiór dziewczyn ma duży wpływ na to wszystko, bo co widze kiedy przedemną idzie trzech łebków, natomiast wymija nas dziewczyna idąca prawie, że w majtkch i staniku. Co robią chłopaki? Oczywiście zmieniają kierunek. Jest to wina zarówno rodziców jak i dzieci. I nie mówmy że z dzieci robią na siłe dorosłych bo jeżeli dziecko myśli racjonalnie to dobrze wie ze "jeszcze będzie czas".

Dziękuje, dowidzenia :lol
  • 0

#53

Vivere Parvo.
  • Postów: 238
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mi nie przeszkadzają..mm...skąpo ubrane dziewczyny :P

Wy po prostu na siłę doszukujecie się problemu, ot co ;)
  • 0

#54

----.
  • Postów: 359
  • Tematów: 75
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wiekszosc tych problemow bierze sie z niedostatecznego kontaktu z rodzicami i to jest calkowicie ich wina. Od najmniejszych lat powinno sie szczerze o wszystkim rozmawiac z dzieckiem, po to , aby w czasie kiedy dorasta widzialo w rodzicach cos wiecej niz karciciela czy tego , ktory kupil czekolade, ale przedewszystkim osobe , ktorej mozna sie zwierzyc ze wszystkiego.
Dzisiaj to wyglada tak, ze ojciec po 3 piwkach siedzi przed TV , matka robi w kuchni obiad , a dzieciak chodzi tylko on wie gdzie. (albo te wszystkie inne przypadki , ktore byly wczesniej opisywane)


"Mi nie przeszkadzają..mm...skąpo ubrane dziewczyny"

Mi tez nie , ale taka skapo ubrana dziewczyna sprawia , ze nam mezczyznom wzrasta poziom libido(rzadza) i mamy wieksza chec , zeby z taka dziewczyna zrobic pewne rzeczy;p.

Gdyby natomiast dziewczyna szla zakryta to by Ci nic nie stanelo bo by nie mialo z czego. Faceci sa wzrokowcami;p.

Nie wiem natomiast jak to odbieraja dziewczyny i dlaczego tak sie ubieraja? moze jakas sie wypowie;p
  • 0

#55

asdqwe.
  • Postów: 77
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Gdyby natomiast dziewczyna szla zakryta to by Ci nic nie stanelo bo by nie mialo z czego.


ee tam, jak by sie uparl to by i "stanelo" :D
tak czy inaczej, nawet pewne zakrycie ciala nie spowoduje
calkowitego zaniku podniecenia ze strony plci (tzw) brzydszej.
napewno nie latwo bedzie nastolatke (jak i mlode-dorosle kobiety)
namowic na inny ubior... chyba ze poprzez ingerencje w mode :)
z reszta, jak dziewczyna bedzie sama 'podniecona' swoim cialem
(czasem na prawde jest czym) to bedzie chciala wzbudzic
to samo, o ile nie bardziej zaawansowane podniecenie u innych,
a najlatwiejszym sposobem jest pokazanie troche "tego i owego" :)

jesli ktos mysli, ze wina lezy tylko po stronie "osobnikow plci zenskiej"
jest w duuzym bledzie :)
w koncu decyzje o zblizeniu w wiekszosci przypadkow (moim zdaniem) podejmuje mezczyzna.
kobiety czesto odmawiaja (czasem i slusznie), a mezczyzni wylaczaja
rozum zaraz po tym jak zobacza krecaca tylkiem dziewczyne


teraz jest nam nie do przyjecia, by w tak mlodym wieku uprawiac seks
(bo pierwsze razy nie koniecznie sa uprawianiem milosci, dla mnie to dwie rozne rzeczy)
ale z pokolenia na pokolenie nasza kultura, obyczaje i sposob myslenia
zmieniaja sie, nawet jesli mowimy tutaj o seksie to w przyszlosci
bedzie nam obojetne czy "pierwszy raz" mialo sie w wieku 12 czy tez 30 lat
(jesli seks w ogole nie zostanie zakazany z powodu niskiego
poziomu higieny :P )
  • 0

#56

ShadowLady86.
  • Postów: 92
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czasem mam wrażenie, że niektórzy forumowicze to nastolatki w okresie dojrzewania. Ibex, czy na prawdę sądzisz, że winne są zakazy i nakazy rodziców? Że bezstresowe wychowanie jest lepsze?
Pamiętam jak byłam dzieckiem i w wakacje bawiłam się na podwórku. Około godziny 7 wszystkie dzieci były wołane przez rodziców do domu na dobranockę. Na dworze zostawała nieliczna garstka tych, którymi rodzice się nie interesowali. Pozwalali być im na dworze do której chcą, im później wracali tym lepiej, bo w domu był spokój. I czy myślicie, że takie dziecko cieszy się z wolności. Wręcz przeciwnie, zazdrości kolegom, o których martwią się rodzice, zabraniając im wychodzić z domu po zmroku, o których rodzice się martwią.
Takie dzieci w końcu dorastają i starają się wzbudzić w swoich rodzicach troskę. Szukają też opieki gdzie indziej. Często kończy się to przypadkowymi znajomościami, narkotykami, ostrymi imprezami. Wszystko to bezsilny okrzyk:"zainteresujcie się mną!"

Moim zdaniem to właśnie zainteresowanie i szczera rozmowa, jest kluczem do sukcesu. Nastolatki często się denerwują, gdy rodzice zabraniają im iść na jakąś imprezę. Wielu młodych ludzi narzeka, że rodzina ich nie rozumie, nie ufa im, albo argumentują że "Aśka to chodzi na imprezy co tydzień." Ale pamiętajcie, że rodzice sami byli młodzi i wiedzą, że w nastoletnim wieku, hormony często biorą górę nad rozumem. Wystarczy chwila zapomnienia, nieuwagi i nieszczęście gotowe.
  • 0

#57

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A oto artykuł który znalazłem dzisiaj w serwisie Wirtualnej Polski:

Uczniowie w Stanach Zjednoczonych od lat uczą się w szkole o wstrzemięźliwości seksualnej. Z roku na rok spada tam liczba ciąż u nastolatek, chorób wenerycznych i dokonywanych aborcji.
Gdy na początku lat 90. ub. wieku kongres USA przegłosował wprowadzenie szkolnych programów propagujących unikanie współżycia przed ślubem, demokraci pukali się w czoło. Ta wasza akcja nie przyniesie rezultatów – przekonywali. Dziś, po kilkunastu latach, jak na dłoni widać, że propagowanie czystości przynosi wymierne społeczne rezultaty.
Powszechna edukacja seksualna trafiła do europejskich i amerykańskich szkół pod koniec lat 60. Powoli zaczęły się ścierać dwie koncepcje: nauczanie ograniczone do biologicznej edukacji seksualnej, informowanie o metodach zapobiegania ciąży, bez promowania formacji duchowej oraz wychowanie do czystości.
Ten drugi program promuje wierność małżeńską, wstrzemięźliwość, pokazując, że jest ona jedyną pewną drogą zapobiegania pozamałżeńskim ciążom i chorobom wenerycznym. Na to rozwiązanie zdecydowało się w latach 90. ubiegłego wieku wiele amerykańskich szkół. Ministerstwo zdrowia przygotowało wówczas kampanię „Zdrowa ludność 2010”. Miała ona zmniejszyć liczbę nastolatków aktywnych seksualnie.
Wprowadzenie do szkół programów edukacyjnych promujących czystość okazało się prawdziwą społeczną rewolucją. Młodzi Amerykanie od kilkunastu lat uczą się, że monogamiczne małżeństwo jest normą seksualnego współżycia, dowiadują się też, jak odrzucać różnorakie propozycje seksualne. Program zatwierdził Kongres Stanów Zjednoczonych i to on przede wszystkim finansuje jego realizację. Zgodnie z prawem, na wychowanie do seksualnej wstrzemięźliwości można przeznaczyć rocznie do 50 milionów dolarów z budżetu federalnego i 37 milionów z budżetów poszczególnych stanów. Co ciekawe, by program mógł być finansowany z państwowych funduszy, musi jednoznacznie odrzucać promowanie antykoncepcji i wychowywać młodzież do wykluczenia jakiegokolwiek współżycia przed ślubem.
Nic dziwnego, że decyzja Kongresu wywołała histerię demokratów. Od lat za oceanem trwa wojna domowa na argumenty. Demokraci wykazują, że tak olbrzymie pieniądze wyrzucone są w błoto, a kampania promująca przedślubną wstrzemięźliwość nie przynosi pożądanych rezultatów. Próbują nawet przeforsować w Kongresie decyzję o zaprzestaniu finansowania programu. Co na to republikanie? Wyciągają tabele i statystyki. To one są ich głównym argumentem. I to one przekonały już niejednego sceptyka.
W ciągu kilkunastu ostatnich lat znacząco spadła liczba ciąż u nastolatek (i co się z tym wiąże – dokonywanych aborcji) oraz liczba chorób przenoszonych drogą płciową. W Stanach zanotowano aż 30-procentowy spadek ciąż u nieletnich. To powrót do najniższego poziomu od 1946 r.
W latach 1991–1995 liczba ciąż u niezamężnych nastolatek spadła o 66 proc. To owoc promowania wstrzemięźliwości seksualnej – zachwalają autorzy projektu. Z roku na rok obniża się odsetek nastolatków aktywnych seksualnie i odsetek tych, którzy rozpoczęli współżycie. W 1991 r. 54,1 proc. amerykańskich uczniów przyznawało się do tego, że kiedykolwiek odbyli stosunek seksualny. Dwa lata temu deklarowało to 46,8 proc. z nich. Zmalał też procent tych, którzy mieli już czterech lub więcej partnerów seksualnych (z 18,7 proc. w 1991 roku do 14,3 przed dwoma laty). Procent chłopców w wieku 15–17 lat po inicjacji seksualnej spadł z 43 w roku 1995 do 31 proc. w 2002. U ich rówieśniczek zanotowano podobny spadek (z 38 proc. w 1995 do 30 proc. w 2002 r.).
Zmniejsza się też odsetek najmłodszych nastolatków (poniżej 15. roku życia) po inicjacji seksualnej (chłopcy: 21 proc. w 1995 r. do 15 proc. w 2002; dziewczęta: 19 proc. w 1995 roku do 13 proc. w 2002). Statystyki pokazują jasno, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat spada również zachorowalność na choroby weneryczne.
Prawdziwa rewolucja dokonała się też w głowach nauczycieli szkół średnich. W 1988 r. jedynie 2 proc. z nich zalecało abstynencję jako jedyny pewny środek zapobiegania ciąży i chorobom wenerycznym, jedenaście lat później robiło to już 23 proc.
Choć dane mówią same za siebie, edukacja w Stanach to rzecz precedensowa. W większości krajów na zachodzie Europy przeforsowano projekt edukacji seksualnej ograniczonej do przekazywania wiedzy biologicznej i informowania o metodach zapobiegania ciąży bez promowania wartości etycznych.
Jaskrawym przykładem jest szkolnictwo Wielkiej Brytanii. Angielscy uczniowie od 11. roku życia chodzą na lekcje edukacji seksualnej. Różnią się one jednak znacząco od podobnych zajęć prowadzonych za Oceanem. Normą tych lekcji jest promowanie stosowania antykoncepcji. Rezultaty? To Wyspy mają najwyższy wskaźnik ciąż wśród nieletnich w Europie (26 urodzeń na 1000 kobiet w wieku 15–19 lat). Wiek inicjacji seksualnej obniżył się w latach 90. do 16 lat, a w ciągu ostatnich 10 lat nastąpił aż 20-procentowy wzrost ostrych zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową wśród mężczyzn i 56-procentowy wśród kobiet (sama zapadalność na chlamydię wzrosła od 1996 r. o 223 proc.)
Rośnie również liczba ciąż u dziewczynek poniżej 14. roku życia. W 2004 r. dziecka spodziewało się 341 z nich. A aż 60 proc. zdecydowała się na aborcję. Rośnie liczba aborcji wśród angielskich nastolatek, które nie mają jeszcze 19 lat (z 31,1 tys. w 1991 roku do 35,3 tys. w 2005).
Tabelki i wykresy jasno pokazują, że amerykańska kampania promująca czystość odniosła społeczny sukces: mniej ciąż u nastolatek, mniej aborcji, spadek zapadalności na choroby weneryczne.
Żonglowanie liczbami nie jest jednak ostatecznym argumentem. Jak widać, nie przekonuje ono środowisk liberalnych, zatykających rozmówcom usta hasłami o łamaniu prawa do wolności.
Za każdą z tych statystyk, cyferek i wykresów kryje się konkretne ludzkie życie, dramat, płacz, samotność. Konkretna amerykańska uczennica, która z przerażeniem wykonuje test ciążowy. Jego wynik może oznaczać, że z beztroskiej strefy wirtualnego surfowania po necie i słuchania MP3 wejdzie w nieznany świat sterty pieluch i nieprzespanych nocy. Chyba że zdecyduje się na aborcję… Ale i wówczas będzie to oznaczało koniec beztroskiego dzieciństwa.
W tekście wykorzystałem dane z artykułu Katarzyny Urban zamieszonego w biuletynie „Służba życiu”.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych