Łatwiej i przyjemniej wierzącym?
Nie rozśmieszaj mnie
Od kiedy wiem, że nie sterczy nade mną żadna istotka, jest mi łatwiej.
Nie czuję już wewnętrznych sprzeczności związanych z moją relacją z kościołem.
Świadomość, że po śmierci nie czeka mnie żadne niebo wiecznych tortur jedynie ułatwia mi życie i myśl o śmierci!
Fakt, że żyję w świecie realnym, skłania do myślenia racjonalnego, a nie szukania wyjaśnień w nie-wiadomo-czym.
Bez bożków dużo łatwiej jest dostrzec piękno świata, nawet w jego najmniejszych elementach.
Spojrzenie na religię z zewnątrz zapewnia mi jeszcze masę rozrywki, nie wspominając nawet o zaoszczędzonych co niedzielę drobniakach
Aton mam wrażenie, że gdzieś po drodze zgubiłeś sens swojej wypowiedzi. Okres buntu, możliwe że wbrew powierzchownym obserwacjom mam dawno za sobą. Niechęć do religii i bożków to zupełnie osobna sprawa. Obserwuję i śmieję się, jak zagorzali wierzący wyszukują argumentów, unikają odpowiedzi, zasłaniają sie różnymi sentencjami żeby tylko ich religia okazała się krystalicznie czysta
swoją drogą
Ejael osoby niewierzące patrzą na kwestię aborcji czy eutanazji racjonalnie, nie przez pryzmat "daru od boga" 'cudu życia" i innych natchnionych haseł. Nie jest powiedziane, że wszyscy to popierają, ale przynajmniej używają sensownej i logicznej argumentacji. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść