Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nadchodzi drugi Holocaust


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
31 odpowiedzi w tym temacie

#1

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano


Dni Izraela są policzone. Jeśli sam nie zrzuci bomby atomowej na Iran, zostanie starty z mapy. Jeśli zrzuci, ściągnie na siebie gniew świata muzułmańskiego i obojętność Zachodu.

Drugi Holocaust w niczym nie będzie przypominał pierwszego. Pewnego pogodnego dnia za pięć lub dziesięć lat, w środku jakiegoś regionalnego kryzysu albo zupełnie niespodziewanie, dzień, rok lub pięć lat po tym, jak Iran stanie się posiadaczem bomby atomowej, mułłowie z Qom zbiorą się na tajnym posiedzeniu pod portretem Ajatollaha Chomeiniego i dadzą prezydentowi Iranu zielone światło.

Rakiety Szahab III i IV polecą w stronę Tel Awiwu, Beer Szewy, Hajfy i Jerozolimy. Celem ataku będzie także sześć izraelskich baz lotniczych, w których znajduje się (podobno) broń jądrowa. Część rakiet będzie uzbrojona w głowice nuklearne, inne będą zawierać ładunki biologiczne lub chemiczne albo stare gazety. Wszystko po to, by zdezorientować izraelskie baterie przeciwlotnicze i oddziały Gwardii Narodowej.

Przy kraju rozmiarów Izraela cztery lub pięć rakiet wystarczy. Izrael zniknie z mapy. Milion lub więcej mieszkańców metropolii Tel Awiw-Jafa i Jerozolimy umrze w chwili ataku. Miliony zapadną na chorobę popromienną. Izrael ma około siedmiu milionów mieszkańców. Żaden Irańczyk nie zobaczy żadnego Izraelczyka. Sprawa zostanie przeprowadzona w sposób całkowicie odpersonalizowany.

Iranu nic nie powstrzyma


Drugi Holocaust będzie inny, bo dotknie także Arabów. W Izraelu jest ich 1,3 miliona, a kolejne 3,5 miliona żyje na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy. Znaczące mniejszości arabskie mieszkają w Jerozolimie, Tel Awiwie-Jafie i Hajfie, duże skupiska Arabów znajdują się w bezpośredniej okolicy Jerozolimy i niedaleko Hajfy. Tu także wielu zginie - natychmiast lub po pewnym czasie.

Ale masowe zabójstwo współwyznawców nie powstrzyma Mahmuda Ahmadinedżada ani mułłów. Irańczycy nie przepadają za Arabami, szczególnie wyznania sunnickiego, z którymi od wieków toczą wojny. Szczególnie zaś pogardzają Palestyńczykami, bo nie powstrzymali Żydów przed stworzeniem własnego państwa i zajęciem całej Palestyny. Poza tym irańskie kierownictwo widzi w zniszczeniu Izraela boży nakaz, zapowiedź Drugiego Nadejścia i nie zawaha się w związku z tym poświęcić w tej szczytnej sprawie tylu shuhada (męczenników). Z pewnością, by pozbyć się państwa żydowskiego, Arabowie będą gotowi do pewnych poświęceń. W tym ogromnym bilansie gra jest warta świeczki.

Wśród irańskich polityków może jednak paść pytanie: co z Jerozolimą? W końcu w tym mieście znajdują się trzecie co do ważności sanktuaria islamu - meczety Al Aksa i Omara. Duchowy przywódca Iranu Ali Chamanei odpowie na to pytanie zapewne tak samo jak na wątpliwości dotyczące zniszczenia Palestyny: miasto, podobnie jak kraj, z bożą pomocą odrodzi się w ciągu 20 czy 50 lat. Poziom skażenia spadnie, a ziemia ta zostanie zwrócona islamowi.

Sądząc po deklarowanej potrzebie zniszczenia Izraela i negacji Holocaustu, Ahmadinedżad jest ogarnięty obsesją. Dzieli ją z mułłami. Wszyscy oni wyrośli na naukach Chomeiniego, zatwardziałego antysemity, który często grzmiał przeciwko "Małemu Szatanowi". Ahmadinedżad ma naturę hazardzisty - jest skłonny zaryzykować przyszłość Iranu, a nawet całego muzułmańskiego Bliskiego Wschodu, byle tylko zniszczyć Izrael. Bez wątpienia wierzy, że Allah w jakiś sposób uchroni Iran przed izraelskim przeciwuderzeniem nuklearnym lub odpowiedzią Ameryki.

Zostawiając na boku Allaha, może również wierzyć, że irańskie uderzenie zetrze na proch izraelskie państwo, zdemoralizuje jego przywódców, zniszczy lądowe bazy nuklearne i zdemoralizuje lub zdezorientuje dowódców łodzi podwodnych z głowicami atomowymi tak, że nie będą w stanie odpowiedzieć. Biorąc pod uwagę głęboką pogardę Ahmadinedżada dla niezdecydowanego Zachodu, jest mało prawdopodobne, by brał pod uwagę ewentualność nuklearnego ataku odwetowego Ameryki.

A może bierze to uderzenie na poważnie i po prostu jest gotów zapłacić tę cenę? Jak ujął to jego mentor Chomeini w przemówieniu z 1980 roku: "Nie czcimy Iranu, czcimy Allaha. Powiadam, niech ta ziemia spłonie. Powiadam, niech ta ziemia pójdzie z dymem, jeśli ma to przynieść triumf islamu". Dla uczniów Chomeiniego nawet poświęcenie rodzinnej ziemi jest akceptowalne, jeżeli dzięki temu upadnie Izrael.

Zachód pozostanie bezczynny

Izraelski wiceminister obrony Efraim Sneh sugerował, że Iran nie musi nawet sięgać po bombę, żeby zniszczyć Izrael. Samo zdobycie przez Iran broni atomowej do tego stopnia wystraszy i przygnębi Izraelczyków, że stracą nadzieję i stopniowo wyemigrują, zaś potencjalni inwestorzy i imigranci będą omijać śmiertelnie zagrożone państwo żydowskie. Wszystko to razem doprowadzi do jego upadku.

Ale moim zdaniem Ahmadinedżadowi i jego sojusznikom brakuje cierpliwości do takiego rozwiązania. Chcą zniszczenia Izraela jak najszybciej i jeszcze za swojego życia. Nie chcą pozostawiać niczego kaprysom historii.

Drugi Holocaust poprzedzają dziesięciolecia pracy ideologicznej irańskich i arabskich przywódców, zachodnich intelektualistów i mediów. Do różnych publiczności kierowane są różne komunikaty, ale wszystkie służą jednemu celowi - demonizacji Izraela. Muzułmanów na całym świecie uczy się: "Syjoniści są uosobieniem zła" i "Izrael musi zostać zniszczony". Ludzi z Zachodu instruuje się bardziej subtelnie: "Izrael jest rasistowskim ciemięzcą" i "W epoce wielokulturowości Izrael jest anachroniczny i zbędny". Pokolenia muzułmanów i przynajmniej jedno pokolenie na Zachodzie zostało wychowane zgodnie z tym katechizmem.

Przygotowania do drugiego Holocaustu ułatwia to, że wspólnota międzynarodowa jest podzielona i kieruje się własnymi, egoistycznymi interesami. Rosja i Chiny mają obsesję na punkcie muzułmańskich rynków, Francja widzi tylko arabską ropę, natomiast Amerykę klęska w Iraku wpędziła w głęboki izolacjonizm. Iran może swobodnie realizować swoje nuklearne ambicje i ostatecznie zmierzy się z Izraelem sam na sam. Jednak odizolowany Izrael okaże się niezdolny do podjęcia się tego zadania niczym królik oślepiony reflektorami pędzącego samochodu.

Latem ubiegłego roku partyjny aparatczyk w roli premiera i pomniejszy działacz związkowy na stanowisku ministra obrony posłali do Libanu armię wyszkoloną do rozpędzania słabo uzbrojonych palestyńskich bojówek. Izrael, niezdecydowany i zaniepokojony liczbą ofiar, przegrał 34-dniową miniwojnę z Hezbollahem - niewielką, ale silnie zmotywowaną, dobrze wyszkoloną i uzbrojoną przez Iran armią partyzancką. Ta porażka głęboko zdemoralizowała izraelskie kierownictwo polityczne i wojskowe.

Od tego czasu ministrowie i generałowie podobnie jak ich odpowiednicy na Zachodzie patrzą ponuro na to, jak sponsorzy Hezbollahu zbroją się w śmiercionośną bombę. Paradoksalnie izraelscy przywódcy mogą być zadowoleni z tego, że Zachód naciska na nich, by się ograniczali. Prawdopodobnie chcieliby bardzo wierzyć w zapewnienia Zachodu, że ktoś za nich wyjmie z ognia radioaktywne kasztany. Są nawet tacy, którzy wierzą w zupełnie księżycową tezę, że zsekularyzowana irańska klasa średnia, która ponoć istnieje, doprowadzi do zmiany władzy w Iranie i powstrzyma szalonych mułłów.

Izrael sam sobie nie poradzi

Dla państwa dysponującego tak ograniczonymi środkami militarnymi jak Izrael irański program atomowy stanowi nieskończenie skomplikowane wyzwanie. Biorąc sobie do serca lekcję, jaką był izraelski nalot na iracki reaktor nuklearny Osirak w 1981 roku, Irańczycy nie tylko zdublowali swoje instalacje nuklearne, ale rozproszyli je po kraju i zakopali głęboko pod ziemią. Dodatkowo irańskie cele leżą dwa razy dalej od Izraela niż Bagdad. By zniszczyć je bronią konwencjonalną, trzeba by dysponować amerykańskimi siłami powietrznymi i bombardować je na okrągło przez ponad miesiąc.

Izraelskie lotnictwo, komandosi i marynarka wojenna mogłyby w najlepszym razie zniszczyć niektóre fragmenty irańskiego projektu. Po ataku działałby on jednak dalej, a Irańczycy byliby jeszcze bardziej zdeterminowani, by jak najszybciej zdobyć bombę.

Bez wątpienia spowodowałoby to również natychmiastową ofensywę terrorystyczną wymierzoną w Izrael, a być może także w jego zachodnich sojuszników, i powszechne szkalowanie państwa żydowskiego.

Propagandziści pod kierunkiem Ahmadinedżada jednogłośnie i gromko dowodziliby, że irański program miał wyłącznie pokojowy charakter. Izraelskie uderzenie mogłoby w najlepszym wypadku opóźnić irański program o rok lub dwa.

Ameryka nie uderzy w odwecie.

Mówiąc krótko, niekompetentne kierownictwo w Jerozolimie może wkrótce stanąć wobec dylematu na miarę końca świata: albo zdecyduje się na atak bronią konwencjonalną, którego skuteczność będzie marginalna, albo wyprzedzająco uderzy w irański program nuklearny bronią jądrową. Czy starczy im na to odwagi? I czy determinacja, by ocalić Izrael, byłaby tak wielka, by zabić miliony Irańczyków i de facto zniszczyć Iran?

Pewien mądry generał dawno temu trafnie spuentował ten dylemat - izraelski arsenał nuklearny jest bezużyteczny. Może być użyty tylko "za wcześnie" lub "za późno". Nigdy nie będzie "właściwego" momentu. Jeśli Izrael sięgnie po broń "za wcześnie", czyli zanim Iran stanie się posiadaczem bomby, zostanie międzynarodowym pariasem i celem zmasowanego ataku muzułmańskiego, nie mając żadnego sojusznika w świecie. Z kolei użycie broni atomowej "za późno", czyli po irańskim ataku, nie miałoby większego sensu. Izraelscy przywódcy będą więc zaciskać zęby i liczyć na to, że jakimś cudem wszystko skończy się dobrze. Może, zdobywszy bombę, Irańczycy zaczną zachowywać się "racjonalnie"?

Ale ci kierują się inną logiką i użyją swoich rakiet. I podobnie jak w przypadku pierwszego Holocaustu społeczność międzynarodowa nie zrobi nic. Izrael przestanie istnieć w ciągu kilku minut - nie tak jak w latach 40., gdy świat przez pięć lat siedział z założonymi rękami.

Kiedy Szahaby dotrą do celu, świat wyśle statki ratunkowe i pomoc medyczną dla lżej zwęglonych. Nie zrzuci bomby na Iran. W jakim celu i za jaką cenę? Amerykańska odpowiedź nuklearna na trwałe wyobcowałaby cały świat muzułmański, pogłębiając i uogólniając starcie cywilizacji. Poza tym atak nie przywróci Izraela (czy powieszenie seryjnego mordercy przywróci życie jego ofiarom?). Więc po co bombardować?

Sprawca nie dotknie ofiary

Naziści uprzemysłowili ludobójstwo, ale sprawcy mieli jednak bezpośredni kontakt z ofiarami. Przed samą zbrodnią często odczłowieczali je, miesiącami i latami stosując przerażające upokorzenia i pranie mózgów. Ale między sprawcą a ofiarą był wzrokowy, słuchowy, a niekiedy fizyczny kontakt.

Niemcy i ich nieniemieccy pomocnicy musieli wygnać mężczyzn, kobiety i dzieci z ich domów, zbić, przegonić przez ulice, a potem rozstrzelać w pobliskim lesie lub załadować do bydlęcych wagonów i wywieźć do obozów, gdzie "praca czyni wolnym". Tam oddzielić zdolnych do pracy od bezużytecznych, wciągnąć tych ostatnich pod gazowe "prysznice", wylać gaz, a potem wyciągnąć ciała, by przygotować miejsce dla następnej partii.

Drugi Holocaust będzie inny. Ahmadinedżad nie zobaczy i nie dotknie tych, którym życzy śmierci (można spekulować, że może być tym rozczarowany, bo po latach służby w irańskich szwadronach śmierci w Europie mógł poczuć smak prawdziwej krwi). I rzeczywiście, nie będzie scen jak ta z września 1942 roku w polskim Bolechowie, którą opisuje w swej ostatniej książce Daniel Mendelsohn: "Straszliwy los spotkał panią Grynberg. Ukraińcy i Niemcy wtargnęli do jej domu, gdy rodziła. Płacze i błagania obecnych nie pomogły i została wywleczona z domu w nocnej koszuli i zaprowadzona na plac przed ratuszem. Tam (...), w obecności tłumu Ukraińców, którzy kpili sobie z niej i szydzili, została zawleczona na wysypisko śmieci, gdzie w końcu w bólach urodziła. Dziecko zostało jej natychmiast zabrane, nawet bez przecinania pępowiny, i wyrzucone. Tłum zadeptał je, a ona, sama krwawiąc, stała przez kilka godzin przy ścianie ratusza i patrzyła na krwawe szczątki swojego dziecka. Potem zabrano ją wraz z innymi na dworzec kolejowy i załadowano do pociągu, który pojechał do obozu zagłady w Bełżcu".

Następnym razem nie będzie tak rozdzierających scen, oprawcy i ofiary nie będą tonąć we krwi, choć sądząc po zdjęciach z Hiroszimy i Nagasaki, fizyczne efekty eksplozji nuklearnej mogą być naprawdę nieprzyjemne. Co nie zmienia faktu, że będzie to Holocaust.

Benny Morris

Benny Morris jest izraelskim historykiem, profesorem na Uniwersytecie Ben-Guriona w Beer Szewie i publicystą "Jerusalem Post".

zrodlo: wp.pl
  • 0

#2

NoMeansNo.
  • Postów: 1580
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Odrobinę histeryczne, aczkolwiek doświadczenia z nie tak odległej przeszłości tłumaczą to w zupełności.
  • 0

#3

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A o ktrych wyudarzeniach mowisz??
  • 0

#4

NoMeansNo.
  • Postów: 1580
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A o ktrych wyudarzeniach mowisz??

O pierwszym Holokauście. :)
  • 0

#5

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No ciekawe jak cała ta sytuacja się zakończy.
Zapewne wkrótce się dowiemy.
Najprawdopodobniej Amerykanie ruszą na Iran.
Tylko co potem...?
Co zrobią inne kraje islamskie?
Czy przyjmą bierną postawę czy wejdą w koalicję z Iranem?
To by dopiero się wtedy narobiło.
  • 0



#6

waluta.
  • Postów: 437
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Fakt jeżeli USA ruszą na Iran, to w celu zniszczenia ich instalacji nuklearnych będą musieli użyć niestety taktycznej broni nuklearnej :aaa:
  • 0

#7

Patrol.
  • Postów: 36
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

USA sprzymierzy się z Europą a Iran z krajami islamskimi i III wojna światowa jest w zasięgu ręki... Oby nie była to wojna atomowa :/
  • 0

#8

redfive.
  • Postów: 339
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pogromy żydowskie to niestety stały element historii.
Praktycznie rzecz biorąc w prawie każdym europejskim kraju doszło do pogromów na skalę ludobójstwa.
Sytuacja jest o tyle skomplikowana,że doktryna militarna państwa żydowskiego nie przewiduje uderzenia odwetowego o ataku jądrowym.
Dlatego też większość ładunków jądrowy to bomby lotnicze. Izrael posiada prawdopodobnie jedną bazę rakietową dysponującą kilkudziesięcioma rakietami typu Jerycho 1 i Jerycho 2 - te drugie są wzorowane na rakietach Pershing 2 wraz z radarowym celowanie który umożliwia dokładność rzędu 20 metrów. Zasięg tych rakiet jest nieznany. Zmodyfikowana rakieta Savit wyniosła kilka satelitów do naprowadzania głowic jądrowych.
Po wyliczeniach okazało się, że są w stanie osiągnąć zasięg do 5000 km co tłumaczyło żądanie Izraela udostępnienia radarowych map Europy środkowej i afera szpiegowska Pollarda.

Charakter polityki Iranu dowiódł niejednokrotnie zdrowy rozsądek w łagodzeniu sporów granicznych i ustosunkowania się do obecnej sytuacji.
Trudno powiedzieć , czy rzeczywiście rada 12 jest aż tak ograniczona lub wręcz manipulowana.
Ewentualne uderzenie jądrowe na Izrael doprowadziło by w efekcie do całkowitego rozkładu Bliskiego Wschodu. Masowy eksodus ludności doprowadził by likwidacji państw. Skażenie ziem doprowadziło by do wieloletniego głodu w wyniku którego mogło by umrzeć w ciągu 5 lat nawet do 10 milionów ludzi.
Bliski Wschód zdaje już sobie sprawę z tego ,że dni ropy są policzone.
Jest to dla mnie jedyne logiczne wyjaśnienie gwałtownego wzrostu presji islamskiej i skoków ropy naftowej.
  • 0

#9

KIN4.
  • Postów: 103
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

tekst ciekawy i logiczny.
jest to całkiem możliwe,rzeczywiście USA juz raczej nie będzie się wkręcało w nową wojnę bo ostatnia to klęska i opinia publiczna tego by nie przełknęła-no chyba ,że znowu coś wymodzą z atakiem na ich kraj typu 11września,tylko że będa musieli się bardziej postarać bo organizm się przystosował i coś co kiedyś było "tragedią" na skalę światową to teraz było by tylko wypadkiem atakiem lokalnym czy odwetem. Europa jak zwykle w nie wychyli sie nawet o milimetr tylko będą się chcieli dogadać co by im sie krzywda nie stała i coś przy okazji zarobić. Rosja czekała by na USA żeby mieć podstawy do dalszej ekspansji. Także wszystko jest możliwe.
  • 0

#10

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ja mimo wszystko jestem zdania, że amerykadżanie oczywiscie byliby chorzy jakby nie wzieli udziału w wojnie... Może prędzej, może później ale wezmą... Nie było chyba jeszcze liczącego się konfliktu na świecie w którym by nie brali udziału - w końcu dzięki temu są mocarstwem pod każdym względem..
  • 0

#11

Chorus777.
  • Postów: 70
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

USA sprzymierzy się z Europą a Iran z krajami islamskimi i III wojna światowa jest w zasięgu ręki... Oby nie była to wojna atomowa :/



Nie chce wykrakac , ale chyba masz rację x|
  • 0

#12

specyfik.
  • Postów: 159
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Następny ( odświeżony ) temat o końcu świata ( po przecież wielu, także tutaj mówiło że 3 wojna światowa to będzie koniec ). Czy dla was wszystko to ufo, duchy i coś związanego ze spiskami ? Dawno nie widziałem nikogo, kto powiedziałby coś więcej niż " tak, to musi być prawda ".
  • 0

#13

Recluse.
  • Postów: 117
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@ Patrol
"...Jeśli III-cią Wojnę Światową rozegramy za pomocą broni atomowej, to IV-tą za pomocą łuków i kijów..."

@ Topic
Myślę że będzie to raczej "zamknięta" wymiana ognia jeśli nawet do niej dojdzie.
  • 0

#14

Izdeb.
  • Postów: 80
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@ Shwizard
Jak to powiedział Einstein "Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na maczugi."

Aby nie robić offtopa... myślę, że nie dojdzie do niczego wielkiego, a czasy w jakich żyjemy są jednymi z najlepszych w historii pod względem ilości wielkich konfliktów zbrojnych
  • 0

#15

Vorlon.
  • Postów: 140
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

trzecia wojna światowa? nie sądzę. ewentualne odwetowe zniszczenie iranu skutkowałoby być może atakami terrorystycznymi (chociaż nie bardzo w to wierzę bo persowie nie są lubiani przez arabów). co do wojny atomowej to też próżne nadzieje :) bo wśród państw islamskich tylko pakistan posiada broń jądrową - a dla niego największym wrogiem są indie. inna sprawa że pakistan je usa z ręki. jeżeli chodzi o wojnę konwencjonalną to arabowie mogą sobie pomarzyć. pamiętajcie że podczas wojny w kuwejcie irak posiadał jedną z najleszpych i najsilniejszych armi na bliskim wschodzie a po kilku dniach walk z koalicją z tej świetnej armi pozostały jedynie flaki i rozbebeszone wraki czołgów. jedyne dobrze wyposazone siły zbrojne posiada arabia saudyjska a wiadomo że saudowie kochają bardziej $ niz islam :D . w zwiąku z powyższym uważam że nadzieje na relacje z pola walki są nieuzasadnione :)
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych