Skocz do zawartości


Zdjęcie

Człowiek może osiągnąć prędkość światła


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
412 odpowiedzi w tym temacie

#106

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekawe jak duża jest awaryjność tych odległych satelitów,bo coś wydaje mi się że to "pasy V"dają znać o sobie.

Oczywiście pasy van Allena mogą mieć wpływ na awaryjność. Ten silniejszy, wewnętrzny rozciągający się mniej więcej 1000-5000 km na powierzchnią Ziemi jest raczej wolny od orbit wszelkich sztucznych obiektów okrążających Ziemię. Paz zewnętrzny, ok. 10 razy słabszy rozciągający się ok 15-20 tys. km już nie jest taki niebezpieczny i tam już sporo ustrojstwa można znaleźć (szczególnie satelity nawigacyjne na orbitach o pułapie ok. 20 tys. km, m.in. GPS, GLONASS)

Czyżbyś mariush sugerował że równomiernie ściskając kulę styropianu nie da się jaj zgnieść?-czy napewno siły te się zrównoważą?

W żadnym wypadku, niczego takiego nie sugeruję. Kazde dwa ciała przyciągają się wzajemnie, a więc i poszczególne fragmenty pojedynczego obiektu. Postaram Ci te zrównoważenie wyjaśnić trochę inaczej.

Ziemia ma promień ok. 6400 km. Znajdując się w centrum nie odczuwamy siły grawitacji, z racji równoważenie się wszystkich sił. Cząstka, która się tam znajdzie, nigdzie już się nie przemieści.
W odległości 10 km od centrum odczuwamy już niewielką grawitację pochodząca od kuli ("pod naszymi stopami") o promieniu wyznaczonym przez odległość "środek Ziemi - My", czyli owe 10 km. Siły pochodzące od pozostałej 6300-kilometrowej warstwy ("nad naszymi głowami")nadal się równoważą i ich nie odczuwamy. Cząstka materii w tym punkcie będzie zatem już podlegać niewielkiej sile, próbującej ją przemieścić do centrum. I tak czym będziemy dalej od centrum, tym siła grawitacji będzie większa (oddziałująca kula materii "pod naszymi stopami" będzie miała coraz większy promień, a warstwa materii "nad naszymi głowami", od której siły będą się znosić będzie coraz cieńsza). I tak aż do powierzchni Ziemi, gdzie jak jest, to każdy już wie. :)

Grawitacja oczywiście działa,ale czy w sondach cały czas pracują "silniki"?

Ale praca silników nie ma ty nic do rzeczy. Mam wrażenie, że pomieszałeś ze sobą kilka "orbitalnych" wątków, które tu są kontynuowane: sprawa GPS, paradoksalne przejście z niższej orbity na wyższą, oraz to o co chodzi w tym przypadku, czyli, kwestia porównania wskazań zegarów bez zaburzania symetrii dwóch rozpatrywanych zegarów (problem przyspieszeń wynikający z zawracania)

Przypomnę:

JA:
Ale bez powrotu (ponownego spotkania) nie zweryfikujemy wskazań zegarów pod kątem tego, który chodzi szybciej, a który wolniej. A powód jest prosty: Dopóki rakieta cały czas się oddala od Ziemi, to żaden z zegarów nie chodzi BEZWZGLĘDNIE wolniej od drugiego - pierwszy chodzi wolniej WZGLĘDEM drugiego, a drugi wolniej WZGLĘDEM pierwszego.

I Twoja propozycja:

MINDMAX:
Żaden z zegarów nie chodzi "BEZWZGLĘDNIE" również w drodze powrotnej,a efekt zawracania mozna wyeliminowac poprzez ruch rakiety na "odpowiedniej" wysokości wokół Ziemi.

W sytuacji ruchu po okręgui mamy przyspieszenie (dośrodkowe), a więc Twoja propozycja niczego nie rozwiązuje. Asymetria się także pojawia.

Z moich wiadomości wynika że to cząstki w akceleratorach miały by ulegać "skróceniu",a nie same akceleratory.

To zależy skąd się na to patrzysz. Z punktu widzenia lecącej cząstki to akcelerator ulega skróceniu i ten fakt trzeba uwzględnić przy budowie akceleratora (proponuję przykładowo zapoznać się z zasadami konstrukcyjnym stosowanymi przy budowie liniowego akceleratora SLAC w Stanford).

Natomiast z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego to cząstki ulegają skróceniu. Przykład z własnego doświadczenia:
Aby opisać teoretycznie wyniki eksperymentu czołowego zderzenia dwóch jąder uranu trzeba uwzględnić, że oba składające się protonów i neutronów jądra w momencie zderzenia są spłaszczonymi dyskami, a nie kulami. Bez tego nie ma szans wyjaśnienia obserwowanych efektów.


Owa "niechęć" wydaje się być jednak oddziaływaniem,a na oddziaływanie ma wpływ siła ciążenia,a masa ma mieć jednakową wartość w całym kosmosie - więc co z tą masą?

Tak bezwładność ciał (masa) może być wynikiem oddziaływania jej z pozostałą materią Wszechświata (a dokładnie z jej rozkładem wokół rozpatrywanego ciała). A czy miara tej bezwładności (masy) jest taka sam w całym Wszechświecie taka sam, wcale nie jest takie pewne. Nikt do tej pory jeszcze tego nie sprawdził, ale naukowcy przymierzają się do tego. Być może, a może nawet prawdopodobnie bezwładność ciał (masa) zależy od miejsca we Wszechświecie. Rozbieżności te mogą być jednak bardzo subtelne ze względu na w miarę jednorodny rozkład materii w przestrzeni.

Kilka ciekawostek przy okazji. Masa układu związanego np. Ziemia-Księżyc jest mniejsza niż suma mas obu ciał uzyskana po rozdzieleniu składników. W skrajnym fizycznie przypadku układu związanego masa początkowego stanu Wszechświata (tuż po Wielkim Wybuchu ok. 10^(-44) s - czas Plancka) wynosiła ok. 0,00002 grama (tzw. masa Plancka).


Jednak zauważyłeś że czym szybciej... tym wolniej,bo chyba to nie dotyczy tylko zegarów na pokładzie rakiety,bo czy one "spoczywają" w pędzącym obiekcie?

W tym sensie, że czym szybciej ciało się porusza, tym wolniej biegnie jego czas. A zegary z punktu widzenia pędzącego obiektu, w którym one się znajdują, chodzą normalnie. Tylko z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora widać ich spowolniony chód. Już o tym mówiłem.

O takim właśnie "bezmasowym" ruchu mówiłem i... prędkości piechura - fotonem na pewno nie będzie.

No to przedstaw sposób na pozbawienie masy jakiegoś posiadającego ją ciała - wtedy porozmawiamy. ;)

Fajne widowisko - masz może namiary na podobną grafikę Układu Słonecznego?-wystarczy Słońce,Ziemia i Księżyc w odpowiednim ruchu,bez skali oczywiście.

Niestety, nie mam. Ale mogę Ci spróbować wytłumaczyć, jak to wygląda, bo zasad jest dość prosta.

Wyobraź sobie taką sytuację, że skaczesz z wieży do basenu, a w momencie Twojego wejścia do wody przelatuje obok ciebie tachion. Oto jak wygląda to zdarzenie "okiem" tachionu:
Zbliżając się do basenu tachion "widzi" jak wybijasz się z wieży i spadasz w kierunku wody (wykonując ewentualnie jakieś powietrzne ewolucje ;) ) W momencie minięcia, gdy już stykasz się taflą wody, dzieje się coś "dziwnego". Wszystko zaczyna się dziać w odwrotnym kierunku. Oddalający się od basenu tachion "zobaczy" za sobą jak wznosisz się do góry ( znowu wykonując ewentualnie jakieś powietrzne ewolucje ;) ) i lądujesz z powrotem na wieży. Jak w filmie puszczonym do tyłu. :)

Natomiast pod wiele mówiącym tytułem "POZORNE DEFORMACJE RUCHOMYCH OBIEKTÓW" można dowiedzieć się że w pobliżu "c" deformacje są (jw) tylko pozorne,mimo realnego "skracania",lecz jak powiedziano wcześniej - nie naruszającego struktury molekularnej.(???)

Pamiętaj, że to, co obserwujesz jest wynikiem dwóch efektów: rzeczywistego skrócenia lorentzowskiego oraz pozornej deformacji wynikającej z tego, że światło potrzebuje różnego czasu, aby dotrzeć do Ciebie z różnych części obserwowanego obiektu.

Biorąc pod uwagę przykład okręgu (patrz wykład). Skrócenie Lorentza odpowiada za to, że okrąg przyjmuje kształt elipsy, a pozorna deformacja powoduje, że owa elipsa zamienia się w coś na kształt "fasolki".

Po pobieżnej "analizie" aż ciśnie się na usta pytanie... dlaczego - mimo przykładowej lokomotywy pędzącej z "podświetlną" nikt nie stwierdza "faktu" że koła owej lokomotywy również powinny ulec temu lorentzowskiemu "skróceniu"-czy dlatego że na "realnie" eliptycznych to zbyt daleko by nie ujechała?

Oczywiście, że koła lokomotywy ulegają skróceniu i żaden w tym problem. W końcu skrócenie Lorentza następuje tylko w kierunku ruchu ciał. A ruch koła pociągu to nie tylko ruch postępowy, ale także obrotowy. W miarę obrotu koła coraz to inne jego fragmenty ulegają skróceniu większemu lub mniejszemu - w zależności od ich orientacji w danej chwili. Nie jest to taki prosty opis, bo ruch punktów koła jest krzywoliniowy i niejednostajny.
  • 0



#107

Tiamat.
  • Postów: 3048
  • Tematów: 29
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie wczytuje sie dokladnie w Wasz dialog, ale mam pytanie do mindmaxa. Pochwaliles sie juz swoimi rewelacjami z forum FZN jakoby tylko obiekty majace jadra posiadaly grawitacje ?
  • 0

#108

Bubi.
  • Postów: 23
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Masa fotonu to mniej niż 10^-51, jakieś 0.00000000000000000000039 masy elektronu, mało, ale jest (wartości te są szacunkowe i mogą ulec zmianie). Dlatego uznaje się, że masa fotonu jest równa zero.


biorąc pod uwagę że cząstka o takiej masie rozpędzona do bagatela:
0,99999999... i tak 60 tych cyferek 9 ma masę ładnych 10 milionów ton to raczej rozpędzając taki fotonik jeszcze bardziej to on "urośnie" że huhu :D
  • 0

#109

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Sorry holi - złe pytanie,jednak coś nie tak jest z grawitacją,bo "czarnym dziurom" największa jej wartość przypisywana jest w centrum czego efektem jest niemożliwość wydostania się z nich,a prędkość największa jest na obwodzie.
Tak więc czas na całej ich powieżchni z powyższego względu "płynie wolniej".

Pytanie dotyczące sond bylo retoryczne a to z powodu ruchu po orbicie wymagajacego ciągłej zmiany kierunku i przyspieszenia.

Nieco prościej można było by mariush przedstawić kwestię równoważenia sił w całej powierzcni globu a nawet na nim,bo dlaczego niby tylko w samym jej centrum - nie jest zgnieciona ani rozerwana,a i my stoimy na powierzchni nie unosząc się nad nią.

Ruch po okręgu był jednym z wariantów,można również po "dlugiej" podróży orbitować,a na spotkanie w celu sprawdzenia czasu wysłać z Ziemi rakietę z "ziemskim" zegarem - wyeliminowane zostanie hamowanie,a starty się zredukują.

Wiadomo że akceleratory są gigantyczne w porównaniu z cząsteczkami -wydawać by się mogło że nie tylko cząsteczki są w nich badane- w cyrkulatorach również cząsteczki są rozpędzane,a rozmiary ich nie muszą być wielkości kilku hal fabrycznych.

Jeśli faktycznie jest tak jak opisujesz,że dopiero w trakcie zdzrzenia cząstek pzryjmują one kształt dysku,to jednak Lorentz "skraca" nierealnie i dlatego skład molekularny nie zmienia się.

Zakładając "głęboki kosmos"- brak odniesienia do "rozpatrywanego ciała" nie spowoduje raczej utraty masy,nadal będzie wyrażała się ilością materii i zawartej w niej energii.
Czy masa układu Ziemia-Księżyc jest zależna od ich odległości względem siebie,jeśli tak,to w jaki sposób?
Nasuwa się pytanie czy masa hipotetycznego układu Ziemia-Ziemia' zbliżała by się do zera?
Być może nadal masa układu całego kosmosu jest bliska zeru,jeśli nie to oznaczało by ,że jest proporcjonalna do odległości obiektów od siebie.

Czy dobrze rozumiem - "czym szybciej ciało się porusza,tym wolniej biegnie jego czas",ale tylko dla obserwatora z zewnątrz?
Czyli dla pędzącego obiektu jego czas biegnie normalnie,a dla fotonu czas stoi w miejscu - jak to pogodzić?

Nikt nie wie jak pozbawić ciała masy,bo nie wiadomo od czego ona tak naprawdę zależy.
Podałem przykład spacerowicza,żeby pokazać że możliwy jest ruch prawie bez przyspieszania i hamowania - "prawie" bo wiadomo że nadal "masowy".
Pozbawienie ciała masy nie musi więc skutkować jego natychmiastowym(bez przyspieszenia) ruchem i to od razu,i tylko z "c".

Wygląda na to,że tachion do momentu "minięcia" stał w miejscu i obserwował a swój ruch zaczął od mojego zetknięcia się z taflą wody.
Zakładając że jego prędkość z jego punktu widzenia "odwraca" bieg czasu,to dolatując do basenu powinien widziec moment moich narodzin i wszystko co robiłem zanim wszedłem na skocznię,a w chwili minięcia mnie,mój czas stanął by dla niego,w efekcie czego tachion zatrzymał się i odwrócony "plecami" pognał w tą stronę z której przybył "widząc" mnie jak tyłem przemieszczam się w kierunku domu i również tyłem kładę się do... kołyski.
Nie jest to zbyt realna wizja,biorąc pod uwagę fakt,że wolniejszy foton jest(z jego punktu widzenia) w każdym miejscu i o każdym czasie,a podróżując z ponad "c" "tylko" się w nim cofamy - czyli tachiony mogły by "służyć" jedynie do podróży w głąb historii.

Powiedz jak można masę skrócić nie naruszając jej struktury molekularnej?-przecież fakt ten wskazuje na to,że jest to nierealne.

Przykład z pociągiem podałem dla odprężenia,bo wiadomo że gdyby skrócenie było faktem to bez względu na prędkość obrotu kół miało by miejsce zawsze w ich czołowej części.
Nadal uważam że owo "skracanie" za bardzo przypomina skracanie się drogi podczas szybkiej jazdy,a wiadomo czym ono jest.

Tiamat - to nie były żadne rewelacje,tylko fakt wynikajacy z obserwacji przyrody i niestety z naukowych odkryć - nadal jest tylko ledwie poszlaką..Dlaczego wystarcza do wytworzenia grawitacji różnica mas -między jadrem atomu a elektronem- rzędu ~ 2000,a obiekty wytworzone przez człowieka (żeby zaobserwować działanie grawitacyjne) musiały by mieć masy wielkości Ziemi lub Księżyca? Tym bardziej że gdyby były mniejsze to musiały by się przenikać -środki ciężkości niemal pokrywać- ,żeby wytworzone siły były większe od błędu pomiaru. Być może do niego jeszcze wrócę,bo coś w "tym" jednak jest,przecież elektrony jak i jądra oraz planety wirują,- czy napewno wystarczy sama masa.
Możliwości jest sporo,jeśli nie jądra,to może wirowy ruch,a dopuki nie będzie przekonujących dowodów,to podręcznikowe zapewnienia nie na wiele się zdadzą - chociaż znać je przynajmniej wypada.

W naukowych publikacjach trudno znależć stwierdzenie że fotony nie mają masy - najczęściej stosuje się nazewnictwo w stylu : "nie posiadają masy spoczynkowej",a to jest fakt - bo one się nie męczą.
  • 0

#110

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nieco prościej można było by mariush przedstawić kwestię równoważenia sił w całej powierzcni globu a nawet na nim,bo dlaczego niby tylko w samym jej centrum - nie jest zgnieciona ani rozerwana,a i my stoimy na powierzchni nie unosząc się nad nią.

Mówimy o równowadze sił grawitacyjnych i tylko grawitacyjnych. Na powierzchni równowaga wynika z istnienia innych sił. Stojąc na powierzchni Ziemi działasz na podłoże z siłą nacisku (wynikającą z działania jednej z pary sił grawitacyjnych występujących między Tobą a Ziemią), a siłą reakcji na tą siłę jest siła sprężystości podłoża (poczujesz ją dobrze, gdy tak z godzinkę postoisz na gołych stopach :> )

Ruch po okręgu był jednym z wariantów,można również po "długiej" podróży orbitować,a na spotkanie w celu sprawdzenia czasu wysłać z Ziemi rakietę z "ziemskim" zegarem - wyeliminowane zostanie hamowanie,a starty się zredukują.

Zanim będziemy drążyć ten temat dalej, powiedz o co dokładni Ci chodzi:
- o wykazanie, że zegary chodzą nierówno i jeden z nich chodzi wolniej?
- o rozwikłanie "paradoksu" dwóch wzajemnie zwalniających zegarów, czyli 'który w końcu chodzi wolniej"?

Wiadomo że akceleratory są gigantyczne w porównaniu z cząsteczkami -wydawać by się mogło że nie tylko cząsteczki są w nich badane- w cyrkulatorach również cząsteczki są rozpędzane,a rozmiary ich nie muszą być wielkości kilku hal fabrycznych.

Cyrkulatory? Rozumiem, że masz na myśli akceleratory kołowe?
Chcesz dużych energii, musisz budować wielkie pierścienie (ringi) nawet o promieniu wielu kilometrów. A powód jest prosty. Cząstki przyspieszając emitują promieniowanie (tzw. promieniowanie synchrotronowe), które "pożera" sporą część przekazywanej im podczas przyspieszania energii. A ruch po okręgu to także ruch przyspieszony (przyspieszenie dośrodkowe). A większy promień ringu, to mniejsza krzywizna toru. Mniejsza krzywizna toru to mniejsze przyspieszenie dośrodkowe. A mniejsze przyspieszenie dośrodkowe to mniejsze straty energii, a więc i więcej energii na rozpędzanie cząstek. :)

Jeśli faktycznie jest tak jak opisujesz,że dopiero w trakcie zderzenia cząstek przyjmują one kształt dysku,to jednak Lorentz "skraca" nierealnie i dlatego skład molekularny nie zmienia się.

Cząstki do MOMENTU zderzenia (kontaktu) są dyskami. W momencie zderzenia dwie identyczne cząstki poruszające się na siebie z jednakowymi szybkościami gwałtownie zatrzymują się (względem obserwatora w układzie laboratoryjnym), co powoduje gwałtowne (ale nie natychmiastowe) zaniknięcie zjawiska skrócenia Lorentza (można powiedzieć, że cząstki po zderzeniu ulegają "rozprężeniu"). Wszystko to trzeba uwzględnić aby dobrze opisać to, co się dziej w trakcie reakcji.

Zakładając "głęboki kosmos"- brak odniesienia do "rozpatrywanego ciała" nie spowoduje raczej utraty masy,nadal będzie wyrażała się ilością materii i zawartej w niej energii.

Tu jest póki co jeszcze problem, gdyż zasada Macha jest tylko hipotezą. Jeśli jednak się z nią zgodzimy to:
W przypadku jednej cząstki we Wszechświecie nie można mówić o żadnej sile na nią działającej. W tym przypadku zgodnie z drugim prawem Newtona mamy

ma = 0


Żeby z lewej strony wyszło zero, możemy postąpić jak Newton i przyjąć, że a = 0, a to oznacza, że cząstka porusza się ze stałą prędkością. Natomiast zgodnie z punktem widzenia Macha, ponieważ Wszechświat jest pusty, cząstka nie ma względem czego się poruszać. W związku z tym ruch jej nie może być określony. A więc zgodnie z Machem należy przyjąć alternatywnie, że to m = 0. Oznacza to, że w pustym Wszechświecie ciało może nie mieć masy. Wnioskiem Macha jest uznanie, że masa ciała jest całkowicie wyznaczona przez materię we Wszechświecie.

Natomiast w przypadku gdy cząstka we Wszechświecie nie jest sama, nie możemy przyjąć m = 0, gdyż nawet oddalone do nieskończoności inne cząstki stanowią odniesienie i mimo zerowej siły oddziaływania z ich strony, pozwalają określić przyspieszenie, a więc bezwładność ciała, której masa jest miarą. Ten dość dziwaczny wniosek wynika z samej koncepcji zasady Macha: masa nie jest wynikiem oddziaływania ciał, a istnienia samych relacji między ciałami.
Zasada Macha, to zawiły, tak naprawdę filozoficzny problem (niezweryfikowany naukowo) i sam przyjmuję ją ze sporą rezerwą. Ale podoba mi się dość to rozwiązanie, więc dlatego Ci je tu przytaczam.

Czy masa układu Ziemia-Księżyc jest zależna od ich odległości względem siebie,jeśli tak,to w jaki sposób?
Nasuwa się pytanie czy masa hipotetycznego układu Ziemia-Ziemia' zbliżała by się do zera?

Tu na szczęście nie musimy odnosić się do zasady Macha :)
Masa układu związanego maleje z odległością, a z tego wynika, że osiąga wartość maksymalną w nieskończoności, gdy składniki są już ze sobą nie związane. To jest fakt omawiany w licealnych podręcznikach do fizyki. Wyjaśnienie jest proste. Aby rozsunąć od siebie dwa przyciągające się ciała układu, trzeba wykonać nad tym układem pracę, a więc dostarczyć mu energii. A energia równoważna jest masie. Drugie pytanie, niestety, nie bardzo rozumiem.

Być może nadal masa układu całego kosmosu jest bliska zeru,jeśli nie to oznaczało by ,że jest proporcjonalna do odległości obiektów od siebie.

Wchodzisz w zawiłe zagadnienia, które nie tak prosto wytłumaczyć. ;)
Jeśli potraktujemy Wszechświat jako układ ciał to masa Wszechświata zgodnie z mechaniką kwantową wynosiła 0,00002 grama w początkowej chwili t = 10^(-43)s). Skąd się wiec bierze ta masa? Jak to prosto wytłumaczyć?

Zacytuję obszerny fragment jednego z moich starszych postów:

I najciekawszą możliwością jest to, że całkowita energia Wszechświata może być równa zero.(...) Wynika to z tego, że energia może przyjmować dodatnie jak i ujemne wartości (fakt z podręczników).

I tak:
Dodatnią energią jest:
- energia wynikająca z masy posiadanej przez wszystkie cząstki (znane i nieznane np. ciemna materia)
- energia potencjalna odpychających sił elektrostatycznych i magnetycznych
- hipotetyczna odpychająca grawitacja (inaczej ciemna energia, antygrawitacja))
- energia kinetyczna ruchu ciał

Ujemna energią jest:
- energia potencjalna grawitacji
- energia potencjalna silnych oddziaływań jądrowych
- energia potencjalna przyciągających oddziaływań elektrostatycznych i magnetycznych
- energia potencjalna oddziaływań słabych

Coraz dokładniejszy bilans energetyczny energii całego Wszechświata zbliża jej wartość do magicznej liczby zero!!!
Podsumowując, Wszechświat może być zaledwie przypadkową kwantową fluktuacją pustki - niczym, powstałym z niczego. Straszna wizja, ale możliwa.

Jak widzisz wszystko wydaje się bilansować do zera. Inaczej mówiąc jeśli coś jest na plus (np. masa), to coś innego musi być na minus.
Pamiętasz jak dostarczaliśmy energii układowi, a jego masa wzrastała? W nieskończoności siła grawitacji między ciałami wynosi zero, więc i energią wynikająca z tych oddziaływań (energia potencjalna grawitacji) powinna osiągnąć wartość zerową. Ale zaraz...! Przecież my dostarczaliśmy energii, więc co to za paradoks? Nie ma paradoksu jeśli zauważymy, że energia potencjalna grawitacji ma wartość ujemną. A więc tak naprawdę cały czas rosła o pewnej wartości ujemnej, aby w momencie maksymalnego oddalenia ciał osiągnąć wartość maksymalną czyli zero! Mam nadzieję, że w ten sposób wyjaśniłem Ci problem wzrastającej masy Wszechświata...

Czy dobrze rozumiem - "czym szybciej ciało się porusza,tym wolniej biegnie jego czas",ale tylko dla obserwatora z zewnątrz?
Czyli dla pędzącego obiektu jego czas biegnie normalnie,a dla fotonu czas stoi w miejscu - jak to pogodzić?

Na pierwsze pytanie: Tak.
A drugie: Dla pędzącego fotonu obiektu czas biegnie normalnie, jeśli patrzymy z punktu widzenia owego fotonu obiektu; ale czas fotonu stoi tylko dla obserwatora z zewnątrz. (sorry za błąd - poplątałem obiekt z fotonem, chyba się wtedy zamyśliłem :mrgreen: )

Pozbawienie ciała masy nie musi więc skutkować jego natychmiastowym(bez przyspieszenia) ruchem i to od razu,i tylko z "c".

Powtarzam, pozbawmy wpierw masy ciało, to potem możemy dywagować. ;)

Wygląda na to,że tachion do momentu "minięcia" stał w miejscu i obserwował a swój ruch zaczął od mojego zetknięcia się z taflą wody.
Zakładając że jego prędkość z jego punktu widzenia "odwraca" bieg czasu,to dolatując do basenu powinien widzieć moment moich narodzin i wszystko co robiłem zanim wszedłem na skocznię,a w chwili minięcia mnie,mój czas stanął by dla niego,w efekcie czego tachion zatrzymał się i odwrócony "plecami" pognał w tą stronę z której przybył "widząc" mnie jak tyłem przemieszczam się w kierunku domu i również tyłem kładę się do... kołyski.

Nie, nie jest tak. Przecież Ci napisałem. Spróbuję inaczej.
Tachion zbliżający się do miejsca spotkania będzie "widział" kolejne coraz późniejsze obrazy rozprzestrzeniające się z basenu. Zobacz więc jak wchodzisz po drabince na wieżę, potem podchodzisz do krawędzi, wybijasz się i spadasz w dół (normalna kolejność). W momencie zwrotnym zobaczy jak stykasz się z taflą wody i to koniec obserwacji przyszłości dla tachionu. Późniejsze obrazy z basenu już nie będą umiały dogonić oddalającego się tachionu. Będzie wręcz przeciwnie. To tachion będzie doganiał kolejno wcześniej wyemitowane i rozprzestrzeniające się obrazy. Te wyemitowane najwcześniej dogoni najpóźniej. Zobaczy więc wznoszącego się Ciebie to góry, lądującego na krawędzi wieży, cofającego się na drabinkę i schodzącego później nią w dół. (kolejność odwrotna).

Nie jest to zbyt realna wizja,biorąc pod uwagę fakt,że wolniejszy foton jest(z jego punktu widzenia) w każdym miejscu i o każdym czasie...

Nie rozumiem o co Ci chodzi z realna wizją.
Oczywiście widziany świat oczami "fotonów" jest szczególny, ale w końcu to cząstki wyznaczające pewną barierę w przyrodzie i determinujące sposób, w jak postrzegamy otaczającą rzeczywistość.
A co do bycia fotonu w każdym miejscu: Bezpiecznie byłoby chyba powiedzieć, że to każde miejsce jest tam gdzie foton - w końcu to przestrzeń z punktu widzenia fotonu ulega skurczeniu do zera.
A co do bycia fotonu w każdym czasie: Tak naprawdę mówienie o upływie czasu w przypadku fotonowego punktu widzenia jest nieprawidłowe. Dla cząstek poruszających się z prędkością podświetlną ma sens, gdyż nawet z ich punktu widzenia każda, nawet najkrótsza podróż podróż potrzebuje niezerowego czasu, ale w przypadku fotonu ten czas jest równy zero i nic "czasowego" oprócz tego zera dla fotonu nie istnieje. Krótko mówiąc pojęcie czasu z punktu widzenia fotonu traci po prostu sens. Nie pamiętam, czy o tym wcześniej gdzieś wspominałem, więc piszę to teraz.
Podsumowując: Wg fotonu każde miejsce jest tam gdzie on, a czas dla niego nie istnieje. :)

...a podróżując z ponad "c" "tylko" się w nim cofamy - czyli tachiony mogły by "służyć" jedynie do podróży w głąb historii.

Tachiony wbrew pozorom też mają nieźle "zakręcone" właściwości (większość to niezły kosmos, chyba nawet większy niż w przypadku pospolitych fotonów). I choć ich własności są często niemal irracjonalne, to mimo tego są zgodne z podstawowymi teoriami fizycznymi. Większość fizyków za nimi nie przepada (właśnie między innymi za ich "umiejętność" wpływania na przeszłość, grożącą chaosem przyczynowo-skutkowym), ale co niektórzy, o dziwo, znajdują dla nich miejsce w rzeczywistym świecie.

Powiedz jak można masę skrócić nie naruszając jej struktury molekularnej?-przecież fakt ten wskazuje na to,że jest to nierealne.

Skraca się wszystko, także cała struktura molekularna.

---------------

EDIT:

Dlaczego wystarcza do wytworzenia grawitacji różnica mas -między jadrem atomu a elektronem- rzędu ~ 2000,a obiekty wytworzone przez człowieka (żeby zaobserwować działanie grawitacyjne) musiały by mieć masy wielkości Ziemi lub Księżyca?

W sumie to pytanie do Tiamata, ale zaintrygowało mnie jedno.
Czy mam przez to rozumieć, że uważasz, że za utrzymywanie się elektronów na orbitach wokół jąder atomowych odpowiada siła grawitacji??? :o :o :o
  • 0



#111

Labamba.
  • Postów: 59
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dlaczego wystarcza do wytworzenia grawitacji różnica mas -między jadrem atomu a elektronem- rzędu ~ 2000,a obiekty wytworzone przez człowieka (żeby zaobserwować działanie grawitacyjne) musiały by mieć masy wielkości Ziemi lub Księżyca?


o ile mi wiadomo to np ziemia wpływa w zauważalny sposób na rotacje słońca, powoduje jego przesunięcie o kilka kilometrów, chociaż różnica mas wynosi wg wikipedii 333 950, ale pewnie nie o to chodzi :P nie czytam całego tematu bo mi sie po prostu nie chce :P
  • 0

#112

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jesli mowa tylko o grawitacji,a w punkcie,w którego kierunku skierowane są jej siły ona sama nie istnieje(zrównoważona),to skąd ona się bierze,bo wygląda na to,że nie z samej masy,a przynajmniej nie z jej centrum.
Skoro grawitacja ma tendencję rosnącą w kierunku powierzchni masy i malejącą poza nią,to wynikało by że tworzona jest przez jej warstwę powierzchniową - czy właściwie rozumuję?

Chodziło o symetrię w celu weryfikacji wskazań zegarów,bo twierdziłeś mariush że asymetria wprowadzana jest przez rozpędzanie czy też hamowanie,ale teraz to już nie wiem czy w/g Ciebie różnice w czasie powodowane są przez odpowiedną prędkość w ruchu jednostajnym,czy odpowiadają za to same zmiany tego ruchu?

Tak,miałem na myśli akceleratory kołowe z tym jednak że bardziej kołowe niż spiralne.Układ napędowy cząstek zbudowany podobnie jak w liniowym.
Jeśli w trakcie zdeżenia cząstki nie "zgniatają" się(przenikają),a wręcz przeciwnie,to pewnie jest jakaś ich reakcja samoobronna niwelująca ich prędkości.Jeśli takie zachowanie ich jest normą,to wybijanie elektronów z orbit musi być wirtualne.(?)

Zbyt dużo hipotez uważanych jest za pewnik,a fakt ten wprowadza tylko niepotrzebny galimatias.
Zakładając że Newton nie mylił się,to zerowa masa jest równoznaczna z einsteinowską -"c",czy będzie to faktem,skoro brak jest punktu odniesienia do pomiaru prędkości,a samo "wprowadzenie" do układu urządzenia pomiarowego spowoduje jego naruszenie?
Jeśli "m = 0",to powinno raczej oznaczać "że w pustym Wszechświecie ciało" nie może "mieć masy",czyż te "może nie mieć" nie jest jakąś furtką?
Mach musiał mieć coś ciekawego na myśli,twierdząc że "oddalone do nieskończoności" cząstki posiadają między sobą "relacje" nie będące oddziaływaniem.

Czegoś nie rozumiem - skoro "masa układu maleje z rosnącą odległością",to raczej nie osiąga wartości maksymalnej,gdy jej składniki są oddalone na maksa.(?)

Nie odnosząc się do zasady Macha należało by stwierdzić,że pracę rozdzielającą układ należy wykonywać do momentu,aż sładniki przestaną być ze sobą związane.Do tego czasu posiadają one energie własne materii z której są zbudowane oraz energię rozdzielającą je.
Po rozdzieleniu -poza zasięgiem oddziaływania- nadal mają "swoje" energie i to mimo... nie posiadania już mas - co wówczas dzieje się z zasadą(prawem) równoważności?

Pytanie dotyczące układu Ziemia-Księżyc dotyczyło eliptycznej jego orbity względem Ziemi,a więc różnych mas i energii związanych z układem.Co powoduje że mimo zwiększonej masy-energii a więc i większych sił przyciągania w momencie największego ich zbliżenia nie zdeżają się,przy w miarę jednostajnym ruchu wirowym i orbitalnym Księżyca?

Myslę że Wielkie Bum może być potwierdzeniem tego,że niekoniecznie masa nusi być równa energii,może być jej przejawem.W momencie Bumu prawie zerową masę mogła równoważyć gigantyczna energia,która stopniowo "zamieniała" się w masę,a ta w równoważące się układy np: słoneczne.

Energia dostarczona do rozdzielenia układów mogła zostać wydatkowana tylko na rozdzielenie,wówczas ta ujemna -przypominająca "działanie" gumy- nie była by potrzebna.

Zaraz,coś tu nie gra - gdyby tak było,że dla obserwatora czas fotonu stoi w miejscu,czyli nie upływa,to znaczyło by że drogę 300 000km w próżni nie "przebywa" w ciągu naszej 1s tylko natychmiast - na pokonanie kazdej odległości nie potrzebuje czasu - naszego czasu.
Czy dalmierze - pomiary odległości promieniem lasera to fikcja,czy światło gwiazd jest przez nie emitowane w tym samym momencie co obserwacja - co na to astronomia?
(Prawdę mówiąc jest to logiczne,bo "przesunięcia czasu" mogą być spowodowane sumą czasu reakcji mierników i ludzkiej na bodziec -wzrokowy w tym wypadku- bo trudno założyć że jest ona natychmiastowa) Wydaję się jednak,że gdzieś skrył się błąd.

Trchę to dziwne z tym tachionem,bo biorąc pod uwagę prędkość jego upływu czasu(normalna-nie biorąc ewentualnego błędu pod uwagę) jak i dla fotonu,są to tylko nasze wyobrażenia,w/g naszego czasu.
Gdyby dla niego czas się cofał,to opisane zdarzenie widział by pewnie od... naszej śmierci.
Mówiąc o realnej wizji miałem na myśli jej prawdopodobieństwo.Pojęcie czasu dla fotonu jest bezsensowne z naszego-materialnego punktu widzenia,bo gdy czas stoi w miejscu nie ma mowy o istnieniu materii.

Być może skutek skutek nie zawsze jest potomkiem przyczyny,bo co mogło przyczynić się do Wielkiego Bumu...

O tym nie skracaniu się struktury molekularnej przeczytałem w poleconym przez Ciebie wykładzie - ktoś napewno ma rację,a od niej zależy autentyczność zjawiska.Myślę iż owo skrócenie ma związek z kurczeniem się przestrzeni w pobliżu "c" - a ma to miejsce tylko z postronnego obserwatora punktu widzenia,tak więc realnie dla "kurczącego się" obiektu,wcale się on nie kurczy.

Nie wiem czy tylko siła grawitacji utrzymuje elektrony na orbitach,jednak dopuki nie ma wystarczających dowodów przeczących,może mieć w tym jakiś udział.

Najważniejszym jak na razie zadaniem jest "wyprostowanie" punktów widzenia tego najbardziej zagmatwanego... np:fotonu.
  • 0

#113

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skoro grawitacja ma tendencję rosnącą w kierunku powierzchni masy i malejącą poza nią,to wynikało by że tworzona jest przez jej warstwę powierzchniową - czy właściwie rozumuję?

Co do tendencji dobrze, co do jej wyjaśnienia już nie. Pozwól, że posłużę się rysunkiem:

Dołączona grafika

Wyobraź sobie że mamy ciało o promieniu "R" i chcesz zmierzyć siłę grawitacji w jakim jego wewnętrznym punkcie np. w odległości "r" od środka ciała (zaznaczony na czerwono). Okazuje się, że zmierzona siła wynika tylko z masy zawartej w kuli o promieniu "r" (kolor czarny), a w przypadku pozostałej, zewnętrznej części ciała (kolor szary) wpływ grawitacyjny jest zerowy (wszystko się znosi). Zatem gdybyśmy wyjęli (wydrążyli) wewnętrzną część ciała, to w całej pustej przestrzeni tego wewnętrznego "świata" (od razu przypominają mi się teorie o pustej Ziemi :lol ) siła grawitacyjna byłaby zerowa. To prosty, łatwy do udowodnienia fakt wynikający ze zwykłego prawa grawitacji Newtona.

Na rysunku masz wykres zmian siły grawitacji w zależności od środka ciała. Przerywana linią zaznaczyłem odległość równa promieniowi ciała (powierzchnia ciała).

Chodziło o symetrię w celu weryfikacji wskazań zegarów,bo twierdziłeś mariush że asymetria wprowadzana jest przez rozpędzanie czy też hamowanie,ale teraz to już nie wiem czy w/g Ciebie różnice w czasie powodowane są przez odpowiedną prędkość w ruchu jednostajnym,czy odpowiadają za to same zmiany tego ruchu?

Tak i dalej tak twierdzę. Jednak po raz kolejny powtarzam, że ruch krzywoliniowy (np. po orbicie) to też ruch, w którym występują przyspieszenia (ZMIANA WARTOŚCI PRĘDKOŚCI RUCHU TO PRZYSPIESZENIE, ALE ZMIANA KIERUNKU RUCHU TEŻ NIM JEST!!!). Tak, że Twój ruch po orbicie zupełnie niczego nie rozwiązuje.

Jeśli w trakcie zdeżenia cząstki nie "zgniatają" się(przenikają),a wręcz przeciwnie,to pewnie jest jakaś ich reakcja samoobronna niwelująca ich prędkości.Jeśli takie zachowanie ich jest normą,to wybijanie elektronów z orbit musi być wirtualne.(?)

Ależ zgniatają się, zupełnie normalnie, jak zderzające się samochody - następuję "absolutna masakra". Z tym, że w trakcie postępującego zderzenia, zanika skrócenie Lorentza wynikające z ruchu cząstek.

I nie ma żadnej samoobrony niwelującej ich prędkość. Cząstki poruszają się naprzeciw siebie, mają przeciwnie skierowane identycznej wartości pędy, a więc sumaryczny pęd układu wynosi zero. Dlatego też zderzenie zachodzi w jednym miejscu. Oczywiście, w czasie reakcji powstaję całe mnóstwo produktów, które rozlatują się na wszystkie strony, ale ich sumaryczny pęd także wynosi zero.

Zbyt dużo hipotez uważanych jest za pewnik,a fakt ten wprowadza tylko niepotrzebny galimatias.

Zasada Macha nie jest uważana za pewnik. Jak już powiedziałem, jest na razie tylko koncepcją filozoficzna, mającą jeszcze sporo niejasności. Pomogła Einsteinowi w odkryciu OTW, ale sama nie jest jej częścią. Czy ma przyszłość - czas pokaże.

Mach musiał mieć coś ciekawego na myśli,twierdząc że "oddalone do nieskończoności" cząstki posiadają między sobą "relacje" nie będące oddziaływaniem.

Trudno powiedzieć, co miał Mach na myśli, bo sam tej koncepcji do końca nie wyjaśnił ;) . Ja mam nadzieję, że w jego pomyśle jest jednak dużo prawdy. A co do "relacji", z tego co kiedyś przeczytałem, chodzi być może o coś związanego z tzw. nielokalnością, która jest istotną cechą mechaniki kwantowej (patrz eksperyment EPR).

Czegoś nie rozumiem - skoro "masa układu maleje z rosnącą odległością",to raczej nie osiąga wartości maksymalnej,gdy jej składniki są oddalone na maksa.(?)

Sam bym tego nie zrozumiał. :lol
Po prostu pomyliłem się podczas pisania. :mrgreen: Powinno być:

Masa układu związanego rośnie z odległością, a z tego wynika, że osiąga wartość maksymalną w nieskończoności, gdy składniki są już ze sobą nie związane.

Wybacz pomyłkę. :)


Pytanie dotyczące układu Ziemia-Księżyc dotyczyło eliptycznej jego orbity względem Ziemi,a więc różnych mas i energii związanych z układem.Co powoduje że mimo zwiększonej masy-energii a więc i większych sił przyciągania w momencie największego ich zbliżenia nie zdeżają się,przy w miarę jednostajnym ruchu wirowym i orbitalnym Księżyca?

Bo musimy tu pamiętać o energii wynikającej z ruchu - energii kinetycznej. Masa układu związanego maleje w związku ze zmniejszaniem się energii potencjalnej wynikającej ze zmniejszania z odległości (w sumie to wartość tej energii rośnie, ale ze znakiem minus). Z II prawa Keplera wiemy, że wraz ze zmniejszaniem się odległości o ciała centralnego szybkość ciała orbitującego rośnie. Rośnie więc i jego energia kinetyczna, a to dokładnie równoważy malejącą energię potencjalną wzajemnego oddziaływania - wszystko się znosi. :)

Myslę że Wielkie Bum może być potwierdzeniem tego,że niekoniecznie masa nusi być równa energii,może być jej przejawem.W momencie Bumu prawie zerową masę mogła równoważyć gigantyczna energia,która stopniowo "zamieniała" się w masę,a ta w równoważące się układy np: słoneczne.

Dokładnie, masa JEST formą energii.
I dobrze kombinujesz. Wszechświat może być taką znoszącą się do energetycznego zera mieszaniną dodatniej i ujemnej energii, która to w pewnej części uległa przekształceniu w masę obiektów materialnych. :)

Zaraz,coś tu nie gra - gdyby tak było,że dla obserwatora czas fotonu stoi w miejscu,czyli nie upływa,to znaczyło by że drogę 300 000km w próżni nie "przebywa" w ciągu naszej 1s tylko natychmiast - na pokonanie każdej odległości nie potrzebuje czasu - naszego czasu.

Według nas trwa to 1s, a dla fotonu nie trwa to nic. W końcu czas nie jest uniwersalny i dla każdego obiektu płynie inaczej, a dla takich fotonów zupełnie jest niepotrzebny.

Czy dalmierze - pomiary odległości promieniem lasera to fikcja,czy światło gwiazd jest przez nie emitowane w tym samym momencie co obserwacja - co na to astronomia?

Oczywiście, że te pomiary to nie fikcja. W końcu to MY wykonujemy te pomiary, a zgodnie z naszym punktem widzenia, foton jak najbardziej potrzebuje czasu, aby przemieścić się z miejsca na miejsce.

O tym nie skracaniu się struktury molekularnej przeczytałem w poleconym przez Ciebie wykładzie - ktoś na pewno ma rację,a od niej zależy autentyczność zjawiska.Myślę iż owo skrócenie ma związek z kurczeniem się przestrzeni w pobliżu "c" - a ma to miejsce tylko z postronnego obserwatora punktu widzenia,tak więc realnie dla "kurczącego się" obiektu,wcale się on nie kurczy.

Właśnie (przecież już o tym wspominałem). Zmianom podlega czasoprzestrzeń: "wydłuża" się czas, a skraca przestrzeń. A obiekty są nierozerwalnie związane z przestrzenią (kto wie, może nawet ją tworzą, jak sądzą niektórzy). Dlatego też, z punktu widzenia astronauty nic z rakietą się nie dzieje, nie potrafi on wykryć żadnego skrócenia. Powód tego jest bardzo prosty - linijki, za pomocą których chciałby wykonać pomiary, też temu skróceniu ulegają :)

Nie wiem czy tylko siła grawitacji utrzymuje elektrony na orbitach,jednak dopuki nie ma wystarczających dowodów przeczących,może mieć w tym jakiś udział.

Przecież za ruch orbitalny elektronów odpowiadają siły elektryczne! Grawitacja też oczywiście działa (elektrony i jądra mają masę), ale siła ta jest 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 (10^40) razy słabsza niż siła elektryczna. Można sobie więc jej wpływ najzupełniej darować.
  • 0



#114

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy te wszystkie dane dotyczące grawitacji zostały w jakiś sposób potwierdzone w praktyce,przecież dotyczą one chyba wszystkich mas?

"Mój ruch" po orbicie pozwala na pomiar różnicy czasu między statycznym zegarem,a podróżującym w pobliżu "c" z możliwością wyeliminowania zjawisk toważyszących zmianom prędkości ruchu i nic więcej.

Skrócenie Lorentza zanika w czasie zderzenia(hamowania) - normalne... zakładając że jest autentyczne,jednak tylko dla obserwatora z zewnątrz.Dla tego obserwatora prędkość dwóch przeciwnie skierowanych fotonów wynosi -2c a faktyczna dla jednego z fotonów tylko -1c.
Jaką prędkością jest ta,z punktu odniesienia obserwatora,jak nie złudną?
Pęd cząsteczek,czy też ich bilans nie zaprzecza/potwierdza efektu "skrócenia".

Pisząc o efekcie "samoobrony" miałem na myśli Twoje mariush sugestie dotyczace momentu tuż przed zderzeniem cząstek,w którym zanika efekt "skrócenia" powodując jakby ich rozprężenie.
Nie mogło by ono nastąpić w samym momencie zderzenia,bo następuje wówczas "absolutna masakra".

Żeby tylko nie okazało się,że Einstein w swoich odkryciach opierał się na większej ilości zasad podobnych do tej Macha,bo był by problem z wyprowadzeniem wzoru na pewność koncepcji filozoficznej.
Chociaż znając przebiegłość obecnych naukowców,to i z tym problemem uporano by się w mgnieniu oka,a i dowody na ich słuszność pewnie by się znalazły.

Gdyby eksperyment EPR się powiódł,to naukowcy musieli by przyznać,że wszechświat jest jednym wielkim organizmem,o którym prawie nic jeszcze nie wiemy.

Skoro masa układu rośnie wraz z odległością - odwrotnie do mas jednostkowych obiektów,to miejsce w przestrzeni pomiędzy obiektami układu jest punktem - środkiem,w którym przejawia się niematerialna masa układu.Czy jest to jeszcze masa,bo wydawało by się,że tylko efekt jej działania.

Po poprawieniu wypowiedzi dotyczacej masy układów,pytanie dotyczące Ziemi i Księżyca stracuło sena.

Niezupełnie mnie zrozumiałeś,bo jeśli faktycznie jest tak,że wszystko w świecie dąży do równowagi,to masa obecnego układu wszechświata może zastępować tę ujemną energię i równoważyć układ.

Cóż to za "skracanie" które można obliczyć a nie da się doświadczyć?Jakie znaczenie ma skrócenie obiektu w tak samo skróconej przestrzeni - zjawisko czysto matematyczne nie mające praktycznego znaczenia,bo nawet gdyby w takiej przestrzeni znalazł się statyczny obiekt,to i on musiał by jej ulec.
Można by się zastanawiać,czy kurczeniu podlegała by cała przestrzeń wszechświata,czy tylko w jakiejś okolicy pędzącego obiektu...

Jeśli faktycznie tyle razy słabsza jest grawitacja od sił elektryczności,to ciekawe w jaki sposób sama elektryka powoduje utrzymanie elektronów na odpowiednich orbitach.Czy zaobserwowano ruch wirowy jąder atomów wytważających siły odśrodkowe i to one zapobiegają przyciąganiu ujemnych elektronów przez dodatnie protony?Do czego w takim razie "służą" neutrony?
  • 0

#115

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czy te wszystkie dane dotyczące grawitacji zostały w jakiś sposób potwierdzone w praktyce,przecież dotyczą one chyba wszystkich mas?

Jeśli chodzi Ci o to, czy ktoś wydrążył planetę i sprawdził, czy tak jest, to chyba znasz odpowiedź. Jak dotąd nie wykazano odstępstw od prawa grawitacji Newtona dla przypadku pól grawitacyjnych o niezbyt wysokim natężeniu, więc dlaczego w przypadku wydrążonej kuli miałoby być inaczej?

"Mój ruch" po orbicie pozwala na pomiar różnicy czasu między statycznym zegarem,a podróżującym w pobliżu "c" z możliwością wyeliminowania zjawisk toważyszących zmianom prędkości ruchu i nic więcej.

Nie ma żadnej możliwości wyeliminowania zjawisk towarzyszących zmianom prędkości ruchu (czyli przyspieszeń) w ruchu po orbicie i to dodatkowo z prędkością bliską "c". Wyobrażasz sobie jakich przyspieszeń odśrodkowych doznawałoby poruszające się w ten sposób ciało?

Skrócenie Lorentza zanika w czasie zderzenia(hamowania) - normalne... zakładając że jest autentyczne,jednak tylko dla obserwatora z zewnątrz.Dla tego obserwatora prędkość dwóch przeciwnie skierowanych fotonów wynosi -2c a faktyczna dla jednego z fotonów tylko -1c. Jaką prędkością jest ta,z punktu odniesienia obserwatora,jak nie złudną?

Doszukujesz się dziwnych analogii. Jak można porównywać ze sobą skrócenie się POJEDYNCZEGO poruszającego się obiektu ze względnym ruchem DWÓCH niezależnie poruszających się obiektów? A prędkość "2c" jest pozorna w tym sensie, że tylko pozornie przeczy teorii względności. Paradoksu nie ma, gdy będziemy pamiętać, że mówiąc "nic nie może poruszać się szybciej od światła" trzeba dodać ważne słowa "względem obserwatora".

Pisząc o efekcie "samoobrony" miałem na myśli Twoje mariush sugestie dotyczace momentu tuż przed zderzeniem cząstek,w którym zanika efekt "skrócenia" powodując jakby ich rozprężenie.
Nie mogło by ono nastąpić w samym momencie zderzenia,bo następuje wówczas "absolutna masakra".

Postaram się bardziej obrazowo. Zderzenie to w gruncie rzeczy nie moment, a pewien proces, który trwa określony czas. W czasie tego procesu dochodzi jednocześnie do interakcji miedzy składnikami zderzających się obiektów (np. jąder atomowych) oraz do zanikania ich skrócenia Lorentza.

Żeby tylko nie okazało się,że Einstein w swoich odkryciach opierał się na większej ilości zasad podobnych do tej Macha,bo był by problem z wyprowadzeniem wzoru na pewność koncepcji filozoficznej.

Przecież powiedziałem, że zasada Macha tylko zainspirowała Einsteina do stworzenia OTW. Sama zasada w obecnej postaci nie jest elementem tej teorii, ba, jest w wielu miejscach nawet z nią sprzeczna. Na razie są tylko pewne mgliste przesłanki, że owa zasada może nabrać nowego znaczenia, gdy uda się grawitację połączyć z mechaniką kwantową (dlatego też wspomniałem o możliwej nielokalności, na którą może ona wskazywać).

Skoro masa układu rośnie wraz z odległością - odwrotnie do mas jednostkowych obiektów,to miejsce w przestrzeni pomiędzy obiektami układu jest punktem - środkiem,w którym przejawia się niematerialna masa układu.Czy jest to jeszcze masa,bo wydawało by się,że tylko efekt jej działania.

Barycentrum (środek ciężkości) bo o tym mówisz, to tylko geometryczny punkt, który nie ma żadnych materialnych cech. Pojęcie środka ciężkości ułatwia rozpatrywanie pewnych zagadnień w układach wielu ciał np. w przypadku, gdy odległość od układu znacznie przekracza jego rozmiary. Wtedy cały układ można dla uproszczenia potraktować jako pojedyncze ciało o masie równej masie zredukowanej umieszczone w środku ciężkości układu.

Niezupełnie mnie zrozumiałeś,bo jeśli faktycznie jest tak,że wszystko w świecie dąży do równowagi,to masa obecnego układu wszechświata może zastępować tę ujemną energię i równoważyć układ.

No cóż, myślałem, że rozumujemy podobnie i dalej mam takie wrażenie. W końcu mówiłem o Wszechświecie, będącym mieszaniną dodatniej i ujemnej energii, która to w sumie daje zero (część energii dodatniej to masa).

Cóż to za "skracanie" które można obliczyć a nie da się doświadczyć?

To zależy, co rozumiesz pod kątem słowa doświadczyć. Jeśli zobaczyć, to jest kłopot, bo kontrakcji nie można zobaczyć, gdyż jej efekt znosi się z efektem wynikającym z faktu, że światło potrzebuje różnego czasu aby dotrzeć do obserwatora z różnych punktów obserwowanego ciała. Pojawia się za to inny dodatkowy efekt: rotacja poruszającego się ciała (wszystko to wykazano już po śmierci Einsteina w 1959 roku - p. efekt Terrela-Penrose'a). A to, że kontrakcji nie da się zaobserwować wizualnie wcale nie znaczy, że to zjawisko nie istnieje. Gdybyśmy jej nie uwzględnili np. w analizie wyników zderzeń ultraszybkich jąder atomowych, otrzymalibyśmy bezsensowne rezultaty.

Zawsze trzeba pamiętać, że na einsteinowskie efekty dylatacji czasu i skrócenia długości nakłada się efekt opóźnienia światła wynikający ze skończoności jego szybkości.

Polecam Ci tą animacje Flash, która wyjaśni Ci ten efekt Terrela-Penrose'a:


Można by się zastanawiać,czy kurczeniu podlegała by cała przestrzeń wszechświata,czy tylko w jakiejś okolicy pędzącego obiektu...

Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Skraca się cała przestrzeń w kierunku ruchu. A jak to wszystko wygląda z uwzględnieniem opóźnień czasowych w ruchu światła (przyczyna tzw. aberracji światła) można zobaczyć na tym filmiku (1.3 MB):
http://www.spacetime...n/film/tue1.mov
A szczególnie polecam Ci ten filmik (download - 9.3 Mb). Oprócz aberracji światła (dającej zniekształcenia), uwzględnia także efekt Dopplera (ładnie zmieniają się kolory) oraz intensywność światła (zawęża się pole widzenia).
http://www.anu.edu.a...s/Searle/VSR.rm

W sumie mógłbyś się zapoznać z poniższymi stronami. Zawierają mnóstwo wizualizacji efektów relatywistycznych - niektóre są genialnie wykonane.
http://www.spacetime....org/index.html
http://www.anu.edu.au/Physics/Searle/

Jeśli faktycznie tyle razy słabsza jest grawitacja od sił elektryczności,to ciekawe w jaki sposób sama elektryka powoduje utrzymanie elektronów na odpowiednich orbitach.Czy zaobserwowano ruch wirowy jąder atomów wytważających siły odśrodkowe i to one zapobiegają przyciąganiu ujemnych elektronów przez dodatnie protony?Do czego w takim razie "służą" neutrony?

Do wyjaśniania budowy atomu musielibyśmy się zagłębić w mechanikę kwantową, a nie chcę tego wątku zbyt rozszerzać (w końcu temat atomu to trochę poboczny problem). Mogę tylko powiedzieć, że jądra atomowe się kręcą, ale nie powoduje to powstawania żadnych sił odśrodkowych mających wpływ na ruch elektronów. A neutrony są bardzo ważne z punktu widzenia stabilności samych jąder atomowych.
  • 0



#116

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

mariush
Jeśli chodzi Ci o to, czy ktoś wydrążył planetę i sprawdził, czy tak jest, to chyba znasz odpowiedź. Jak dotąd nie wykazano odstępstw od prawa grawitacji Newtona dla przypadku pól grawitacyjnych o niezbyt wysokim natężeniu, więc dlaczego w przypadku wydrążonej kuli miałoby być inaczej?

Czyżbyś mariush sugerował,że tylko masy utworzone naturalnie w rodzaju księżyców,planet czy słońc posiadają grawitację? Skoro "dotąd nie wykazano odstępstw" dla mas "o niezbyt wysokim natężeniu" to czy znasz przykłady doświadczeń,które ich nie wykazały - a masy nie zawsze są kulami?
Inaczej mogło by być dlatego,że w w skali makro mamy do czynienia z innego typu oddziaływaniami niż w mikro.

mariush
Nie ma żadnej możliwości wyeliminowania zjawisk towarzyszących zmianom prędkości ruchu (czyli przyspieszeń) w ruchu po orbicie i to dodatkowo z prędkością bliską "c". Wyobrażasz sobie jakich przyspieszeń odśrodkowych doznawałoby poruszające się w ten sposób ciało?

Pisząc o ruchu orbitalnym miałem na myśli ruch okrężny,np: wokół jakiegoś obiektu ale nie koniecznie w zasięgu jego pola grawitacyjnego.Tak więc promień nie musi być określony,przecierz predkości o których mowa jak i cały temat lotów w ~"c" jest czysto teoretyczny.

mariush
Doszukujesz się dziwnych analogii. Jak można porównywać ze sobą skrócenie się POJEDYNCZEGO poruszającego się obiektu ze względnym ruchem DWÓCH niezależnie poruszających się obiektów? A prędkość "2c" jest pozorna w tym sensie, że tylko pozornie przeczy teorii względności. Paradoksu nie ma, gdy będziemy pamiętać, że mówiąc "nic nie może poruszać się szybciej od światła" trzeba dodać ważne słowa "względem obserwatora".

Zgoda,lecz samo dodanie słów "względem obserwatora" nic w "skróceniu" nie zmieni,bo ono właśnie wynika z obserwacji,czyli względem obserwatora,bo względem skracanego obiektu zjawisko tego typu nie występuje.Przykład z 2c podałem ze względu na analogię do zjawiska skrócenia - dlatego ów paradoks nadal wyrażnie sie rysuje.
Dziwność tej analogii wynika z pewnością tylko z tego,że jest tak oczywista a mimo to nikt nie stara się jej dostrzec - fakt,że dostrzeżenie jej wprowadziło by niezły galimatias.

mariush
Postaram się bardziej obrazowo. Zderzenie to w gruncie rzeczy nie moment, a pewien proces, który trwa określony czas. W czasie tego procesu dochodzi jednocześnie do interakcji miedzy składnikami zderzających się obiektów (np. jąder atomowych) oraz do zanikania ich skrócenia Lorentza.

Czyli jednym zdaniem "rozprężenie" nie ma możliwości zaistnieć,bo wiązało by się z "odepchnięciem" przeszkody,a wówczas mogło by nie dojść do "masakry",dopiero w czasie zderzenia następuje realne,typowo fizyczne "skrócenie" - czyż nie tak powinien przebiegać ten proces?

mariush
Przecież powiedziałem, że zasada Macha tylko zainspirowała Einsteina do stworzenia OTW. Sama zasada w obecnej postaci nie jest elementem tej teorii, ba, jest w wielu miejscach nawet z nią sprzeczna. Na razie są tylko pewne mgliste przesłanki, że owa zasada może nabrać nowego znaczenia, gdy uda się grawitację połączyć z mechaniką kwantową (dlatego też wspomniałem o możliwej nielokalności, na którą może ona wskazywać).

Od nielokalności to już tylko krok do boskości - cóż wówczas stanie się z "c" ?

mariush
No cóż, myślałem, że rozumujemy podobnie i dalej mam takie wrażenie. W końcu mówiłem o Wszechświecie, będącym mieszaniną dodatniej i ujemnej energii, która to w sumie daje zero (część energii dodatniej to masa).

Prawdopodobnie w tej kwestii rozumujemy podobnie,jednak wydje mi się,iż nie dość tej,nie do końca przecież nawet zdefiniowanej energii,a na dodatek jeszcze ujemna,to zupełnie jak ta lorentzowska ujemna prędkość,a to już lekka przesada.Idąc dalej tą drogą to niedługo będzie można obliczyć prędkość i energię uciekającej z ciała duszy... po zejściu.

mariush
To zależy, co rozumiesz pod kątem słowa doświadczyć. Jeśli zobaczyć, to jest kłopot, bo kontrakcji nie można zobaczyć, gdyż jej efekt znosi się z efektem wynikającym z faktu, że światło potrzebuje różnego czasu aby dotrzeć do obserwatora z różnych punktów obserwowanego ciała. Pojawia się za to inny dodatkowy efekt: rotacja poruszającego się ciała (wszystko to wykazano już po śmierci Einsteina w 1959 roku - p. efekt Terrela-Penrose'a). A to, że kontrakcji nie da się zaobserwować wizualnie wcale nie znaczy, że to zjawisko nie istnieje. Gdybyśmy jej nie uwzględnili np. w analizie wyników zderzeń ultraszybkich jąder atomowych, otrzymalibyśmy bezsensowne rezultaty.

Doświadzczyć to nie zawsze znaczy zobaczyć,jednak dla chcącego to nic trudnego biorąc pod uwagę kreatywność ludzkiego umysłu i obecną technikę.Problemem było by jedynie uzyskanie odpowiedniej prędkości obiektu,którego długość można by przecież mierzyć/obserwować z równolegle poruszającego sie drugiego obiektu.To że i on ulegnie skróceniu należało by wziąć pod uwagę przy pomiarach i dowód w kieszeni.
Tak jak już pisałem wyników uzyskanych z pomiarów w skali mikro nie należy przekładać na makro ze względu na inny rodzaj oddziaływań,więc przytoczony przez Ciebie dowód jest nie trafiony,tym bardziej że przykładowy obiekt - rakieta nie jest pociskiem(atomem) i nie ulega rotacji,która jest normą w skali mikro.

mariush
Zawsze trzeba pamiętać, że na einsteinowskie efekty dylatacji czasu i skrócenia długości nakłada się efekt opóźnienia światła wynikający ze skończoności jego szybkości.

Fakt "opóżnienia światła" również nie jest taki "jasny" jak by się wydawało,bo jeśli posiada ono prędkość,to poszczególne fotony powinny być widoczne w locie.
O ile mi wiadomo to nikomu jeszcze tego wyczynu nie udało się dokonać i pewnie nigdy nie uda się i jak dotychczas jest to jedyna prędkość,która nie pokonuje danych odcinków drogi w odpowiednich odcinkach czasu.
Dokonanie tego typu obserwacji od czasu gdy został wynaleziony laser powinno być możliwe,a obserwacja impulsu lasera umożliwiła by potwierdzenie - lub nie obecnie obowiązujące a nie do końca potwierdzone załorzenia.

mariush
Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Skraca się cała przestrzeń w kierunku ruchu. A jak to wszystko wygląda z uwzględnieniem opóźnień czasowych w ruchu światła (przyczyna tzw. aberracji światła)

Skraca się cała przestrzeń ale tym razem z punktu widzenia obserwatora będącego w pędzącym obiekcie,czyli coś podobnego do widoku z jadącego samochodu,a zewnętrzny obserwator nie dostrzeże żadnych zmian w otoczeniu tego obiektu.
Efekty są - można powiedzieć imponujące,ale czym takie zjawisko różni się od typowego złudzenia,czyli właściwości naszego przestrzennego postrzegania?

mariush

Do wyjaśniania budowy atomu musielibyśmy się zagłębić w mechanikę kwantową, a nie chcę tego wątku zbyt rozszerzać (w końcu temat atomu to trochę poboczny problem). Mogę tylko powiedzieć, że jądra atomowe się kręcą, ale nie powoduje to powstawania żadnych sił odśrodkowych mających wpływ na ruch elektronów. A neutrony są bardzo ważne z punktu widzenia stabilności samych jąder atomowych.


A tak bez zbytniego "zagłębiania się" to jeśli nie siły odśrodkowe,to może neutron impulsowo neutralizuje dodatni potencjał protonu w efekcie czego elrktron krąży po gwiezdnej orbicie,a może lepiej po orbicie w kształcie gwiazdy wokół jądra?
Skoro wewnątrz atomu nie działa siła odśrodkowa,to elektron nie musi zachowywać się jak Księżyc na orbicie Ziemi.
Jeśli faktycznie cała materia składa się z atomów,to o czym by nie mówić pośrednio rozmowa dotyczy ich również.
  • 0

#117

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Sorry-ale się narobiło,widocznie troszkę przesadziłem i... w porę nie podejżałem swojego "eksperymentu".

Sorry-ale się narobiło,widocznie troszkę przesadziłem i... w porę nie podejżałem swojego "eksperymentu".
  • 0

#118

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No, nieźle namieszałeś. Trudno poznać, co jest czyje.... :lol

Czyżbyś mariush sugerował,że tylko masy utworzone naturalnie w rodzaju księżyców,planet czy słońc posiadają grawitację? Skoro "dotąd nie wykazano odstępstw" dla mas "o niezbyt wysokim natężeniu" to czy znasz przykłady doświadczeń,które ich nie wykazały - a masy nie zawsze są kulami?
Inaczej mogło by być dlatego,że w w skali makro mamy do czynienia z innego typu oddziaływaniami niż w mikro.

Każde ciało posiadające masę wytwarza grawitację. A prawo grawitacji potwierdzono obserwacyjnie lub eksperymentalnie z dokładnością:

- 0,0000001% dla odległości rzędu 1 mld km
- 0,00001% dla odległości rzędu 100 000 km
- 0,1% dla odległości rzędu 10 cm.


Pisząc o ruchu orbitalnym miałem na myśli ruch okrężny,np: wokół jakiegoś obiektu ale nie koniecznie w zasięgu jego pola grawitacyjnego.Tak więc promień nie musi być określony,przecierz predkości o których mowa jak i cały temat lotów w ~"c" jest czysto teoretyczny.

Pole grawitacyjne dowolnego obiektu ma nieskończony zasięg (maleje do zera w nieskończoności) - to po pierwsze. A po drugie grawitacja ciała centralnego nie ma tu nic do rzeczy, ruch po okręgu wokół "niczego" też cechuje się występowaniem przyspieszeń. Każda zmiana kierunku ruchu to przyspieszenie, nawet przy stałej wartości prędkości. Po raz n-ty już to powtarzam. :roll:

Dziwność tej analogii wynika z pewnością tylko z tego,że jest tak oczywista a mimo to nikt nie stara się jej dostrzec - fakt,że dostrzeżenie jej wprowadziło by niezły galimatias.

Cóż, ta analogia nie jest dla mnie oczywista. Dla żądnych sukcesów młodych i otwartych na zmiany fizyków też chyba nie, bo dawno już zwróciliby na to uwagę.

Czyli jednym zdaniem "rozprężenie" nie ma możliwości zaistnieć,bo wiązało by się z "odepchnięciem" przeszkody,a wówczas mogło by nie dojść do "masakry",dopiero w czasie zderzenia następuje realne,typowo fizyczne "skrócenie" - czyż nie tak powinien przebiegać ten proces?

Odepchnięciem? Dziwne masz pomysły. Pozwól, że na tym poniższym schematycznym rysunku pokaże Ci zarys przebiegu takiego zderzenia (to tylko początkowe, najistotniejsze dla nas chwile):

Dołączona grafika



Od nielokalności to już tylko krok do boskości - cóż wówczas stanie się z "c" ?

Nielokalność w gruncie rzeczy nie zaburza teorii względności. Nawet taka kwantowa teleportacja w rzeczywistości nie pozwala na przekaz informacji z prędkością większą niż prędkość światła.

Prawdopodobnie w tej kwestii rozumujemy podobnie,jednak wydje mi się,iż nie dość tej,nie do końca przecież nawet zdefiniowanej energii,a na dodatek jeszcze ujemna,to zupełnie jak ta lorentzowska ujemna prędkość,a to już lekka przesada.Idąc dalej tą drogą to niedługo będzie można obliczyć prędkość i energię uciekającej z ciała duszy... po zejściu.

Chyba źle pojmujesz sens ujemnych wartości wielkości fizycznych jak np. energia. Tu nie chodzi o jakieś urojone i nierealne pojęcia. To tak, jak z ładunkami elektrycznymi: są dodatnie i ujemne, ale to tylko konwencja matematyczna ukazująca ich przeciwny charakter. Chyba nikt nie twierdzi, że elektrony nie istnieją. Podobnie jest z energią.

Doświadzczyć to nie zawsze znaczy zobaczyć,jednak dla chcącego to nic trudnego biorąc pod uwagę kreatywność ludzkiego umysłu i obecną technikę.Problemem było by jedynie uzyskanie odpowiedniej prędkości obiektu,którego długość można by przecież mierzyć/obserwować z równolegle poruszającego sie drugiego obiektu.To że i on ulegnie skróceniu należało by wziąć pod uwagę przy pomiarach i dowód w kieszeni.

Gdybyśmy poruszali się równolegle do badanego obiektu z tą samą prędkością , ŻADNYCH efektów byśmy nie wykryli. W końcu względna szybkość badanego ciała byłaby zerowa.

Tak jak już pisałem wyników uzyskanych z pomiarów w skali mikro nie należy przekładać na makro ze względu na inny rodzaj oddziaływań,więc przytoczony przez Ciebie dowód jest nie trafiony,tym bardziej że przykładowy obiekt - rakieta nie jest pociskiem(atomem) i nie ulega rotacji,która jest normą w skali mikro.

Wszystkie obiekty cechują się geometrycznie opisywalna strukturą, bez względu czy to jest pocisk, czy to jest rakieta, więc zniekształceniom wynikającym ze zmiany struktury geometrii przestrzeni jak najbardziej by podlegały, jak i także innym efektom (aberracja, przesunięcie Dopplera).

Fakt "opóżnienia światła" również nie jest taki "jasny" jak by się wydawało,bo jeśli posiada ono prędkość,to poszczególne fotony powinny być widoczne w locie. O ile mi wiadomo to nikomu jeszcze tego wyczynu nie udało się dokonać i pewnie nigdy nie uda się i jak dotychczas jest to jedyna prędkość,która nie pokonuje danych odcinków drogi w odpowiednich odcinkach czasu. Dokonanie tego typu obserwacji od czasu gdy został wynaleziony laser powinno być możliwe,a obserwacja impulsu lasera umożliwiła by potwierdzenie - lub nie obecnie obowiązujące a nie do końca potwierdzone załorzenia.

A jaki masz pomysł na zobaczenie fotonów w locie (rozumiem, że w jakimś konkretnym miejscu np. na czymś w stylu jakiejś ultramegaszybkiej fotografii)? Jeśli o czymś takim myślisz, to zastanów się przez chwilę nad sensem tego, co proponujesz. Niech pewna sugestią będzie to, że obecnie potrafimy robić "zdjęcia" a niesłychanie dużej rozdzielczości czasowej - 50 as (50 attosekund). W tym czasie światło pokonuje zaledwie 0.000000016 metra, czyli 16 nanometrów.

Skraca się cała przestrzeń ale tym razem z punktu widzenia obserwatora będącego w pędzącym obiekcie,czyli coś podobnego do widoku z jadącego samochodu,a zewnętrzny obserwator nie dostrzeże żadnych zmian w otoczeniu tego obiektu.

Jeśli dobrze Cie zrozumiałem, to właśnie tak jest.

Efekty są - można powiedzieć imponujące,ale czym takie zjawisko różni się od typowego złudzenia,czyli właściwości naszego przestrzennego postrzegania?

No, jeśli te efekty mamy uznać za złudzenia, to takimi samymi złudzeniem jest codzienne i najzwyklejsze pod Słońcem doświadczanie otaczającego nas świata. W tym sensie się z Tobą zgodzę.

A tak bez zbytniego "zagłębiania się" to jeśli nie siły odśrodkowe,to może neutron impulsowo neutralizuje dodatni potencjał protonu w efekcie czego elrktron krąży po gwiezdnej orbicie,a może lepiej po orbicie w kształcie gwiazdy wokół jądra?

Wiesz, niewiele z tego zrozumiałem, ale powiem jedno: Neutron niczego nie neutralizuje jeśli chodzi o przyciągający efekt między protonami i elektronami.
Neutrony mają kilka innych istotnych własności z punktu widzenia budowy atomu . Najważniejsze jest chyba to, że ich obecność w jądrze osłabia siły odpychania występujące między protonami poprzez ich przestrzenne rozseparowanie. Gdyby nie to, jądra atomowe nie mogłyby być stabilne - nawet twór złożony zaledwie z dwóch protonów (tzw. diproton lub hel-2) nie może z tego powodu istnieć.

Skoro wewnątrz atomu nie działa siła odśrodkowa,to elektron nie musi zachowywać się jak Księżyc na orbicie Ziemi.

A gdzie ja powiedziałem, że wewnątrz atomów nie działa żadna siła odśrodkowa??? Oczywiście, że jest i efekt działania tej pozornej siły odczuwają orbitujące elektrony, ale jaką kluczowa rolę w tym wszystkim ma mieć ruch wirowy jądra (oczywiście wirowanie kwantowe, czyli spin) to ja nie wiem. Księżyc tez mógłby krążyć wokół Ziemi, nawet gdyby ona wcale nie wirowała (umniejszając już fakt, że brak wirowania Ziemi jest w gruncie rzeczy niemożliwy)
  • 0



#119

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Coś mnie tknęło aby się zabezpieczyć(?) i to co nie jest moje mimo że żle zaznaczone wyszło kursywą - ale do rzeczy.

Nie chodziło mi(w sprawie grawitacji każdej masy) o ogólniki -tych wszędzie pełno- jakieś przykłady,sposoby dokonywanych pomiarów itd,bo przedstawione to wyglądają raczej na wyniki obliczeń - czyli czysta teoria,nie bardzo mająca potwierdzenie w praktyce..

Jesteś mariush super skrupulatny w stosunku do moich wypowiedzi,swoje traktując ogólnikowo - przcież rozważania dotyczą jedynie teorii a widomo że przynajmniej na razie nie ma możliwości sprawdzenia ich w praktyce.
Dlatego ja w przeciwieństwie do Twojego n-tego po raz pierwszy powiem,że biorąc pod uwagę skalę,którą operujesz mówiąc o ruchu po okręgu cechującym się wystepowaniem przyspieszeń nawet przy stałej prędkości(ale chyba nie w ruchu jednostajnym?) - że ruch po linii prostej w kosmosie jest tylko złudzeniem.

Skoro dla Ciebie analogia powyższa nie jest oczywista,to może byś przedstawił Swoją interpretację i nie oglądaj się na naukowców - oni są również tylko ludzmi,a w myśleniu bardziej przeszkadzają im układy w których istnieją,niż jakieś tam przeciwienstwa w wyznawanych przez naukę teoriach.

Wybacz mariush ale z rysunku tego nie wynika żeby był on potwierdzeniem Twoich słów,ponieważ brak "skrócenia"(żeby nie powiedzieć złudzenia) przejawiał by się powrotem obiektu do poprzedzajacego owe skrócenie kształtu,a rysunek przedstawia ich "przenikanie" w efekcie którego powstaje nowy obiekt.

Nie zgadzam się z twierdzeniem,że nielokalność nie zaburza teorii względności,bo nielokalność oznacza zjawisko natychmiastowe,co oznacza że obiekt nie potrzebuje czasu na pokonanie przestrzeni,a więc duuużo ponad graniczne "c".
To że oficjalnie nie udało się doświadczenie z przekazem informacji(obecnie) nie oznacza że nieoficjalne nie uda/ło się przesłać nawet cząstki,a jeśli jescze nie tym razem,to pewnie niedługo.

Gdyby energia była poznana chociaż w takim stopniu jak elektrony,
dla których "ujemnymi" mogą być pozytony,to można by mieć jakieś mniemanie o niej samej,ale jeszcze na dodatek z ujemnymi wartościami?Jak dotychczas nawet nie ujednolicono jej miana - no chyba że biorąc pod uwagę podstawę teorii,wówczas E mierzymy w kgm/s^2 ,a dla ujemnej wystarczy tylko wstawić znak "-".

No dobra,może jeszcze z innej beczki,tym razem bardziej realnie... jaki wpływ ma "skrócenie" masy w ~ "c" na zewnętrznego obserwatora i czym ono się przejawia?

Prawda, wszystkie obiekty można opisać,lecz nie stanowi to jeszcze dowodu na tożsamość zjawisk skali mikro i makro,pewnie zapomniałeś,bo sam mówiłeś że w tej "mikro" grawitacja nie działa - w przeciwności do "makro" gdzie jest podstawą wszelkiego działania.

Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem co miałeś na myśli,bo czym większa "rozdzielczość czasowa" to mamy wiecej czasu na przyglądanie się fotonom.
Myślałem że zaczniesz od czegoś w rodzaju - że nie mozna zobaczyć światła przed jego dotarciem do przeszkody.
Ja takiej kamery nie posiadam,ale czy ktos ze świata nauki pokusił sie na tego typu eksperymenty?-bo rozumiem iż nie negujesz takich możliwości.

Jeśli jesteśmy jednego zdania w kwestii skracania przestrzeni jedynie z punktu widzenia "kierującego" obiektem w pobliżu "c"czego przykładem w realnej skali jest jazda samochodem,to znaczy że przyznajesz iż zjawisko te jest tylko złudzeniem.
Skracanie przestrzeni jest tożsame ze skracaniem się obiektu w tejże przestrzeni i to właśnie w/g mnie jest dowodem na wirtualne skrócenia Lorentza - które nie ma żadnego wpływu na postronnego obserwatora.Więc jest tylko grą,którą naukowcy odprężają się w przerwach między eksperymentami,a - o zgrozo wykładowcy wymagają znajomości jej regół od słuchaczy.
Do czego to komu potrzebne?

Tę "historię o gwiezdnej orbicie" uknułem bo przypomniałem sobie że w którejś wypowiedzi -nie musiała być Twoją- że w atomach działają jedynie siły związane z elektrycznoscią,a odsrodkowa taką nie jest.Mimo że potwierdzasz działanie takich sił,to jednak wypowiadasz sie o nich jako "pozorne" - rozumiem że w tym wypadku nie oznacza to stwierdzenie dosłownie przeciwieństwa do "niepozorne",czyli znikomo małe.

Jednak samo "odczuwanie" przez elektrony siły odśrodkowej nie jest pewnie głównym motorem "odpychajacym" je od jadra,a to czy Księżyc mógł by krążyć wokół nie wirującej Ziemi nie jest takie wcale pewne,bo byłby to chyba ewenement w skali przynajmniej naszego układu.

Ziemia jak i inne obiekty w kosmosie z pewnością nie wirują bez przyczyny i potrzeby a rotacja zwiększa energię ta z kolei masę czego efektem jest większe oddziaływanie.
Z tego punktu widzenia to żeby spowodować zauważalne -nie w granicach błędu pomiaru- siły oddziaływania niewielkich mas należy zwiększyć je poprzez wirowanie.

Podobnież "latajace tależe" również posiadają wirujace powieżchnie - jeśli faktycznie tak jest,to też pewnie nie dla ozdoby.
  • 0

#120

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie chodziło mi(w sprawie grawitacji każdej masy) o ogólniki -tych wszędzie pełno- jakieś przykłady,sposoby dokonywanych pomiarów itd,bo przedstawione to wyglądają raczej na wyniki obliczeń - czyli czysta teoria,nie bardzo mająca potwierdzenie w praktyce..

A to teoria grawitacji nie potwierdza się w praktyce. To ciekaw jestem, z czego korzysta astronautyka, przy planowaniu załogowych lotów kosmicznych, orbit sztucznych satelitów, czy trajektorii misji próbników międzyplanetarnych? Dokonano wielu eksperymentalnych weryfikacji jak i teorii Newtona jak i teorii Einsteina. Nie wiem naprawdę, czego Ty się doszukujesz...

Dlatego ja w przeciwieństwie do Twojego n-tego po raz pierwszy powiem,że biorąc pod uwagę skalę,którą operujesz mówiąc o ruchu po okręgu cechującym się występowaniem przyspieszeń nawet przy stałej prędkości(ale chyba nie w ruchu jednostajnym?) - że ruch po linii prostej w kosmosie jest tylko złudzeniem.

W ruchu jednostajnym po okręgu (przy stałej szybkości) też mamy do czynienia z przyspieszeniami. W ruchu po okręgu prędkość NIE MOŻE być stała. Tak przy okazji rozróżniasz od siebie pojęcia "szybkość" i "prędkość", bo mam wrażenie, że dla Ciebie to to samo?

Skoro dla Ciebie analogia powyższa nie jest oczywista,to może byś przedstawił Swoją interpretację i nie oglądaj się na naukowców - oni są również tylko ludzmi,a w myśleniu bardziej przeszkadzają im układy w których istnieją,niż jakieś tam przeciwienstwa w wyznawanych przez naukę teoriach.

Znasz to środowisko od środka, że z taką pewnością się o nim wyrażasz? Ja znam i wierz mi, marzeniem każdego fizyka i to nieważne czy starego, czy młodego jest przeskoczyć Einsteina, a najlepiej znajdując poważne i strukturalne nieścisłości w samej jego teorii względności. Mówię poważne i strukturalne nieścisłości, bo pewne pomysły, a nawet modyfikacje (zwykle wynikające z rozszerzenia zakresu stosowalności teorii), w pewnych sytuacjach się pojawiają i nie jest to nowość dla nikogo, kto w sprawach jest na bieżąco.

A z własnego doświadczenia...
Dopóki nie poszedłem na studia, wydawało mi się, tak jak Tobie, że prawie w każdej poznanej przeze mnie na lekcjach teorii fizycznej są jakieś luki. Niestety, wszystko okazuje się zwykłym złudzeniem, gdy przekonujesz się, jak mało tak naprawdę wiesz na dany temat. Twoja licealna wiedza matematyczna okazuje się tylko niewinną namiastką języka, jakim posługuje się nowoczesna fizyka. Licealna wiedza na temat różnych zagadnień fizycznych to zaledwie ślizganie się po ich powierzchni. Dopiero na studiach przekonujesz się jak mało do tej pory wiedziałeś. Wszystkie Twoje młodzieńcze "rewelacje" okazują się tylko pozorne. I nie jest to na pewno wynik jakiegoś "prania mózgu", a raczej wcześniejszej naiwności, że odkryło się coś, na co jeszcze nikt inny jeszcze nie wpadł.

Nie zgadzam się z twierdzeniem,że nielokalność nie zaburza teorii względności,bo nielokalność oznacza zjawisko natychmiastowe,co oznacza że obiekt nie potrzebuje czasu na pokonanie przestrzeni,a więc duuużo ponad graniczne "c".

Nielokalności nie da się wykorzystać do przesyłu informacji z ponadświetlną szybkością.

Posłużę się przykładem rysunkowym (rysunki nie mojego dzieła, ja je tylko odpowiednio zestawiłem):


Dołączona grafika


A. Mamy do dyspozycji dwie splątane kwantowo ze sobą cząstki o nieokreślonych stanach kwantowych (nieokreślone stany będą oznaczone bielą lub odcieniami szarości)
B. Nadawca - Małgosia i odbiorca - Jaś, oddaleni o całe lata świetlne, otrzymują po jednej ze splątanych ze sobą cząstek.
C. Małgosia chce przesłać Jasiowi wiadomy sobie stan innej cząstki - stan brązowy (znane stany będą oznaczane kolorami).
D. Stan brązowy zatem zostaje "zmieszany" z nieznanym stanem cząstki splątanej, co powoduje zmianę stanu tej drugiej. Zmiana ta na skutek splątania odzwierciedla się w cząstce Jacka.
E. Małgosia i Jaś po kwantowej teleportacji stanu cząstki brązowej mierzą stany swoich układów. Stan w przypadku Małgosi okazuje się zielony, a w przypadku Jasia niebieski. Niestety wynik otrzymany przez Jasia nic nie mówi mu o stanie, który chciała mu przesłać Małgosia (brązowym). Potrzebuje jeszcze kodu na rozszyfrowanie.
F. Małgosia zatem przesyła Jasiowi klasyczną drogą (najszybciej będzie drogą radiową z szybkością światła) "kod deszyfrujący" - zmierzony przez siebie stan zielony.
G. Na podstawie znajomości stanu Małgosi Jaś wyruguje ze stanu niebieskiego informację o stanie, który został kwantowo przesłany - stanie brązowym.

Jak widzisz informacja nie mogła zostać przesłana szybciej niż światło.

To że oficjalnie nie udało się doświadczenie z przekazem informacji(obecnie) nie oznacza że nieoficjalne nie uda/ło się przesłać nawet cząstki,a jeśli jescze nie tym razem,to pewnie niedługo.

Już niczego nie konspirujmy. ;) A tak swoją drogą w teleportacji kwantowej nie przesyła się ani informacji, ani materii, ani energii z prędkością większą niż prędkość światła. W teleportacji kwantowej możliwe jest tylko natychmiastowe przesłanie "zakodowanych" stanów, ale "rozkodowanie" takiej informacji wymaga klasycznego wysłania "klucza deszyfrującego". Tak, że do nadświetlnych podróży ta metoda, póki co, się nie przyda.

Gdyby energia była poznana chociaż w takim stopniu jak elektrony, dla których "ujemnymi" mogą być pozytony,to można by mieć jakieś mniemanie o niej samej,ale jeszcze na dodatek z ujemnymi wartościami?Jak dotychczas nawet nie ujednolicono jej miana - no chyba że biorąc pod uwagę podstawę teorii,wówczas E mierzymy w kgm/s^2 ,a dla ujemnej wystarczy tylko wstawić znak "-".

Ja mówiłem u ładunku elektrycznym jako przykładzie wielkości fizycznej opisywanej wartościami ujemnymi jak i dodatnimi. A Ty mi tu z jakimis pozytonami wyskakujesz... Nie jest istotne co jest ujemne, a co dodatnie, bo jest to tylko umową określającą dwie PRZECIWNE rzeczy. A ta przeciwność jest właśnie prawdziwym sensem całego "problemu".

A co do energii. Nie ujednolicono jej miana? Jak mam to rozumieć? :o
Energia to energia, ściśle określona wielkość fizyczna wyrażana w równie ścisłe określonych jednostkach - dżulach.

No dobra,może jeszcze z innej beczki,tym razem bardziej realnie... jaki wpływ ma "skrócenie" masy w ~ "c" na zewnętrznego obserwatora i czym ono się przejawia?

Sprecyzuj. Dla kogo się przejawia?

Prawda, wszystkie obiekty można opisać,lecz nie stanowi to jeszcze dowodu na tożsamość zjawisk skali mikro i makro,pewnie zapomniałeś,bo sam mówiłeś że w tej "mikro" grawitacja nie działa - w przeciwności do "makro" gdzie jest podstawą wszelkiego działania.

Wskaż mi gdzie ja mówiłem, że grawitacja nie działa w skali mikro? :o Ja powiedziałem tylko, że w skali mikro (np. w świecie atomów) traci na znaczeniu jako siła dominująca na rzecz innych oddziaływań.

Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem co miałeś na myśli,bo czym większa "rozdzielczość czasowa" to mamy wiecej czasu na przyglądanie się fotonom.Myślałem że zaczniesz od czegoś w rodzaju - że nie mozna zobaczyć światła przed jego dotarciem do przeszkody. Ja takiej kamery nie posiadam,ale czy ktos ze świata nauki pokusił sie na tego typu eksperymenty?-bo rozumiem iż nie negujesz takich możliwości.

Większa rozdzielczość czasowa, znaczy tyle co "krótszy czas naświetlania". A co do fotonów, to nie można im zrobić zdjęcia w locie. A dlaczego? To już sobie sam w sumie wyjaśniłeś. :)

Jeśli jesteśmy jednego zdania w kwestii skracania przestrzeni jedynie z punktu widzenia "kierującego" obiektem w pobliżu "c"czego przykładem w realnej skali jest jazda samochodem,to znaczy że przyznajesz iż zjawisko te jest tylko złudzeniem.

Jeśsli złudzeniem jest otaczająca rzeczywistość, to tak.
Bo tylko wtedy, gdy uwzględniamy złudzenie skrócenia zderzających się jąder atomowych jesteśmy w stanie zrekonstruować złudne tory powstających w tej reakcji nowych cząstek oraz będące złudzeniami dokładne miejsca uderzeń tych cząstek w detektory. :)

Skracanie przestrzeni jest tożsame ze skracaniem się obiektu w tejże przestrzeni i to właśnie w/g mnie jest dowodem na wirtualne skrócenia Lorentza - które nie ma żadnego wpływu na postronnego obserwatora.Więc jest tylko grą,którą naukowcy odprężają się w przerwach między eksperymentami,a - o zgrozo wykładowcy wymagają znajomości jej regół od słuchaczy.
Do czego to komu potrzebne?

Patrz wyżej.

Tę "historię o gwiezdnej orbicie" uknułem bo przypomniałem sobie że w którejś wypowiedzi -nie musiała być Twoją- że w atomach działają jedynie siły związane z elektrycznoscią,a odsrodkowa taką nie jest.Mimo że potwierdzasz działanie takich sił,to jednak wypowiadasz sie o nich jako "pozorne" - rozumiem że w tym wypadku nie oznacza to stwierdzenie dosłownie przeciwieństwa do "niepozorne",czyli znikomo małe.

Ojej. Ty sugerujesz, że jądro wytwarza siłę odśrodkową, która może działać na elektrony, ato jest kosmiczna bzdura - pomieszanie z poplątaniem. I to tez wpierw napisalem:

Mogę tylko powiedzieć, że jądra atomowe się kręcą, ale nie powoduje to powstawania żadnych sił odśrodkowych mających wpływ na ruch elektronów.

A elektrony odczuwają siłę odśrodkową, bo poruszają się po okręgu. Ale ta siła nie ma żadnego źródła (a więc i jądro nim nie jest), bo to tzw. siła pozorna działające na każde ciało, które porusza się z przyspieszeniem. Napisałem to nieco dalej:

A gdzie ja powiedziałem, że wewnątrz atomów nie działa żadna siła odśrodkowa??? Oczywiście, że jest i efekt działania tej pozornej siły odczuwają orbitujące elektrony, ale jaką kluczowa rolę w tym wszystkim ma mieć ruch wirowy jądra (oczywiście wirowanie kwantowe, czyli spin) to ja nie wiem.

Dziwię się, że nie wiesz, czym jest siła pozorna.
Siłę pozorną odczuwasz, gdy np. gwałtownie hamujesz samochodem. Wtedy, gdy nie masz zapiętych pasów, możesz dzięki tej sile wylecieć nawet przez przednią szybę. W tym wypadku siłę tę nazywamy siłą bezwładności i jest ona siłą bezźródłową (no chyba, że uważasz szybę za jej źrodło ;) )

Jednak samo "odczuwanie" przez elektrony siły odśrodkowej nie jest pewnie głównym motorem "odpychajacym" je od jadra,a to czy Księżyc mógł by krążyć wokół nie wirującej Ziemi nie jest takie wcale pewne,bo byłby to chyba ewenement w skali przynajmniej naszego układu.

Przecież powiedziałem, że przykład niewirującej Ziemi jest raczej niemożliwy. Co nie zmienia jednak faktu, że ruch wirowy nie ma praktycznie żadnego wpływu na ruch obiegowy Księżyca. Ale o tym nieco niżej.

Ziemia jak i inne obiekty w kosmosie z pewnością nie wirują bez przyczyny i potrzeby a rotacja zwiększa energię ta z kolei masę czego efektem jest większe oddziaływanie.Z tego punktu widzenia to żeby spowodować zauważalne -nie w granicach błędu pomiaru- siły oddziaływania niewielkich mas należy zwiększyć je poprzez wirowanie.

No, na pewno nie wirują bez przyczyny, ale na pewno też nie po to, aby np. satelity mogły orbitować wokół tychże obiektów.

A co do zwiększenia siły grawitacji wskutek ruchu wirowego Ziemi.
Energia kinetyczna wirującej Ziemi to 2.14*10^29 J. W przeliczeniu na masę daje to 2,38*10^12 kg. To ok. 4*10^(-11)% masy Ziemi. To tyle co nic. Jowisz ma ok. 350 MILIONÓW razy większy grawitacyjny wpływ na ruch Księżyca niż fakt, że Ziemia się obraca.

Podobnież "latajace tależe" również posiadają wirujace powieżchnie - jeśli faktycznie tak jest,to też pewnie nie dla ozdoby.

Latające spodki ufoludków darujmy sobie w tym wątku... ;)
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych