Witam serdecznie!
Jestem nowy na forum chociaż czytam je od 2 lat regularnie a trafiłem na nie szukając wytłumaczenia pewnych sytuacji,jednak dopiero teraz się zebrałem żeby opisać kilka dziwnych przypadków które przytrafiły się mi oraz członkom mojej rodziny. Dodam tylko że mam 26 lat i jestem raczej ogarniętym facetem ale już sam nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić...
Większość z tych "zdarzeń" działa się w mieszkaniu w którym mieszkam od urodzenia, (nie wiem czy ma to jakieś znaczenie) ale mieści się ono prawie na samym środku bloku tj. 5 piętro w 10 piętrowcu i środkowa klatka tj. 2 z 3. Najwięcej incydentów działo się w pokoju który jest własnie najbardziej w centrum bloku patrząc z zewnątrz. ale do rzeczy.
Pierwsze zdarzenie dotyczy mnie, czułem je na własnej skórze fizycznie i nie zapomnę go do końca życia. Było to w latach 90 tych, miałem wtedy około 5 lat ale pamiętam dokładnie szczegóły tego zdarzenia. Były późne godziny poranne nie spałem już od jakiejś godziny i bawiłem się w "środkowym" pokoju drewnianymi klockami. Nazywamy go "środkowym" ponieważ jest to jeden z 3 małych pokoi mieszczący się po środku a z niego przechodzi się do tego "centralnego" o którym już wspomniałem wcześniej . Nie pamiętam po co ale chciałem wejść do tego do tego "centralnego" pokoju. Drzwi do niego były otwarte. Może jakieś pół metra może mniej przed futryną zderzyłem się z czymś czego nie widziałem ale tak jakby wychodziło z tego pokoju a ja stanąłem na tego drodze i pchnęło mnie bardzo mocno na łóżko stojące po prawej stronie drzwi i dosłownie czułem jak siedzi mi na klatce piersiowej przez jakiś czas nie wiem 30 sekund może. Nie potrafiłem się ruszyć ani krzyczeć do rodziców którzy byli w stołowym. Przestało dopiero gdy mój tata wszedł do pokoju po coś. Przez dłuższą chwilę byłem w takim szoku że nie mogłem nic powiedzieć, jak już o tym powiedziałem ojcu to mi oczywiście nie uwierzył. Ale jestem pewien że to nie był sen, czułem tą siłę fizycznie zarówno popchnięcie, upadek na łóżko i ciężar na klatce piersiowej. Po dziś dzień nie wiem co mam o tym sądzić.
Drugie zdarzenie które spotkało mnie a później i mojego młodszego brata miało miejsce jak miałem jakieś 13 lat. było już grubo po północy nawet nie wiem która dokładnie mogła być. Oglądałem w TV film "La Haine - Nienawiść" Na kanale Europa Europa. Nagle coś 3 razy zapukało w drzwi balkonowe.Był to wyraźny dźwięk pukania w szybę. W pierwszej chwili sparaliżował mnie strach ale po sekundzie od razu wyrwałem z fotela i ruszyłem do pokoju w którym spał mój młodszy brat. Obudziłem go i powiedziałem co przed chwila się stało oczywiście mi nie uwierzył ale tylko do czasu, bo gdy szedł do toalety chwile później również usłyszeliśmy to samo pukanie . Całą noc nie mieliśmy odwagi żeby wrócić do stołowego żeby zgasić światło i telewizor. Następnego dnia wyszliśmy na balkon sprawdzić co mogło pukać, myśleliśmy że być może to suszarka na pranie która jest podwieszona pod sufitem, jednak po wielu eksperymentach stwierdziliśmy że nie ma takiej możliwości ponieważ najzwyczajniej w świecie nie dosięgła by do okna to po pierwsze, po drugie nie zmieściła by się przez futrynę więc jak już by dosięgła to mogła zapukać najwyżej w ścianę, a po trzecie nie była opuszczona tylko pod sufitem.
Trzecie mój przypadek był jak miałem 15 lat. to była zima, wróciłem ze szkoły do domu jakoś przed 16 powoli zaczynało się ściemniać. W domu nie było nikogo a w bloku była awaria prądu. Zawczasu puki jeszcze było widno przygotowałem świeczki. Koło 17 panował już mrok. Siedziałem w swoim pokoju (środkowym) przy świeczkach i czytałem magazyn "Ślizg". W pewnym momencie ogarnęło mnie bardzo nieprzyjemne uczucie. Czułem że ktoś jest oprócz mnie w pokoju i że mnie obserwuje. Nie wiem może to była już wybujała fantazja spowodowana brakiem prądu i mrokiem ale to uczucie było tak silne że zabrałem psa, i w pośpiechu opuściłem mieszkanie i postanowiłem nie wracać tam dopóki ktoś nie wróci lub nie włączą prądu.
Czwarty przypadek który mnie dotyczy miał miejsce 2 lata temu. Mieszkałem wtedy przez pewien czas u starszego brata w domu po moich dziadkach ponieważ pracowałem w Czechach a stamtąd miałem zaledwie kilka kilometrów do granicy i jakieś 20 km do pracy.
Nie wiem czy to ma znaczenie ale było to ponad pół roku przed śmiercią mojej mamy i mniej więcej w okresie w którym dowiedzieliśmy się że ma raka. Mój brat kupił i zamontował gong elektryczny który miał dziwnie spokojną ale była ona też dziwnie niepokojąca . Po jakimś czasie może tygodniu gong zaczął wariować i załączać się sam. Brat postanowił go zdjąć i zawieść do sklepu z reklamacją. Gdy wymienili mu na nowy okazało się ze problem nie zniknął. Myśleliśmy z bratem że może któryś z sąsiadów ma ten sam model i gdy dzwoni do drzwi, dzwoni również u nas jednak miał on zasięg bo miał on faktycznie zasięg do 100 metrów. Jednak dziwne wydawało się to ze dzwonił on również o różnych godzinach nocnych a w okolicy panowała głucha cisza. Jak by ktoś szedł lub jechał do któregoś z sąsiadów to psy na pewno zaczęły by szczekać wiec bym usłyszał . W pewnym momencie nasiliło się to do tego stopnia że dzwonił praktycznie co noc po kilka razy i musieliśmy go wyłączyć. To mniej więcej tyle jeśli chodzi o moje doświadczenia.
Teraz trochę przypadków mojej rodziny. Nie będą one tak szczegółowe gdyż ja nie byłem ich świadkiem tylko znam je opowieści, ale do dzisiaj członkowie mojej rodziny mówią to z powagą, i nie mam powodów by im nie wierzyć.
Moja Świętej Pamięci mama wiele razy opowiadała nam że spotykały ja dziwne sytuacje. Jedna z nich miała miejsce jak mnie i mojego brata nie było jeszcze na świecie , moja siostra miała roczek a starszy brat 3. Gdy mój tata pracował na noc, moja mama usypiała rodzeństwo i lubiła czytać książki do późna. Kilka razy zdarzyło jej się pukanie do drzwi bardzo późnym wieczorem. Mówiła ze za pierwszym razem była przerażona i nie otworzyła ale gdy sytuacja się powtórzyła myślała że to żartownisie i próbowała ich złapać ale za każdym razem na klatce głucha cisza i nikogo nie widać a po klatce niesie się takie echo że musiała by słyszeć jak ktoś schodzi w dół czy wchodzi na górę lub chociażby sąsiedzi z naprzeciwka zamykają drzwi.
Inny przypadek. Za dzieciaka z moim bratem mieliśmy taka dziwna manie że jak leciał samolot to biegliśmy do okna, a gdy już znikał nad naszym blokiem to biegliśmy na balkon żeby dalej patrzeć. Pewnego dnia moja mama zmywała naczynia my z bratem na dworze a reszty domowników nie było. Moja mama słyszy że leci samolot i widziała jak ktoś przebiegł przedpokojem w stronę balkonu. Nagle się opamiętała bo przecież mieliśmy być na dworze, wygląda przez okno a my faktycznie na dworze . Opowiadała nam jeszcze kilka innych sytuacji ale tylko te 2 pamiętam.
Mój Ojciec też opowiedział mi 3 sytuacje. W latach 90 tych mieliśmy Amigę 500. Kupił ją nam ale sam też lubił czasem pograć w "The Setllers" No i grał przeważnie późnym wieczorem jak miał trochę wolnego i mu nikt gitary nie zawracał. Siedząc przed TV miał widok na przedpokój. Mówił że raz otwarły się drzwi od łazienki , jakiś mglisty cień przeszedł z łazienki w stronę drzwi wejściowych po czym drzwi od łazienki trzasnęły z hukiem. Mówił że prawie narobił w gacie ze strachu i od tamtej pory już nie grał nigdy wieczorami . Inną sytuacja którą opowiadał było gdy mój pies zaczął warczeć i szczekać na pustą przestrzeń w koncie miedzy szafą a ścianą po czym pies zaczął się powoli wycofywać nadal warcząc i szczekając jak by coś się do niego zbliżało. Ostatnia którą mi opowiedział było jak spał po nocce, mama poszła na zakupy a my byliśmy w szkole. Jak się obudził nikogo w domu nie było. A koszulkę w której spał, miał ściągniętą z rąk i dziwnie poowijaną wokół szyi tak że ledwo mógł oddychać i to go obudziło.
No i moja siostra też miała kilka ciekawych incydentów. Też jakoś pod koniec lat 90 tych gdy spała w tym "centralnym" pokoju wiele razy budziła się z przeczuciem że np. za chwilę otworzy się okno lub że moja taka wielka plastikowa wywrotka spadnie z półki i tak się działo. Ale prawdziwą wisienką na torcie było jak spotykała się ze swoim facetem (to było mniej więcej w tym samym roku co mój incydent z pukaniem w balkon). Siedzieli sami w pokoju , a tu nagle wieszaki w szafie się przesuwają. Oboje to słyszeli i byli święcie przekonani że sobie z młodszym bratem jaja z nich robimy i się tam schowaliśmy ale otwarli szafę a tam nikogo...
To tylko sytuacje które pamiętam.
Teraz takie grubsze incydenty ustały ale nadal w tym mieszkaniu za każdym razem jak jest remont, nie ważne jak dobry jest fachowiec, nie da się niczego zrobić do porządku, zawsze, po każdym remoncie musi być jakiś defekt. Odczuwam tu też bardzo negatywną wibrację, dziwnie na mnie działa przebywanie tam. Jestem bardziej nerwowy i czuję dziwny niepokój a wręcz złe przeczucie. I nie wiem czy to istotne ale sąsiadka zza ściany ale z pionu obok wyskoczyła przez balkon. Również w latach 90 tych.
I jeszcze coś może o mnie. Często śni mi się jutro np że brat przyjedzie chociaż się nie zapowiadał i faktycznie następnego dnia przyjeżdża i wiele innych mi się sprawdziło . Mam również bardzo realistyczne sny coś prawie jak OOBE chociaż tego nigdy nie praktykowałem. I zadziwiająco często gasną latarnie akurat jak przechodzę. To tyle chyba.
Dziękuje tym którzy dotrwali do końca i tym którzy pomogą mi chociaż trochę spróbować wyjaśnić co jest grane ze mną, tym mieszkaniem a może to z moja rodziną jest coś nie tak ?