Skocz do zawartości


Zdjęcie

11 naukowych dowodów na to, że kot pomaga w życiu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
27 odpowiedzi w tym temacie

#16

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszystko, aby poznać intencje kota, trzeba znać mowę ciała tego zwierzęcia. Jeżeli masz już jakie takie doświadczenie, wtedy z kotem się bez problemu dogadasz. Faktycznie osoby, które znają tylko psy, mogą mieć problemy z porozumieniem się z kotem, bo mowa ciała kota i psa jest inna.

Dużo racji ale to nie jest cała prawda. Problem niezrozumienia zachowania kotów dotyczy nie tylko posiadaczy psów ale generalnie ludzi, którzy swoje obserwacje zachowania zwierzaka domowego odnoszą do zachowania psa właśnie (nawet nie będąc ich właścicielami).

Inaczej mówiąc - zwierzę, które nie merda ogonem i nie szczeka na przywitanie, postrzegane jest przez nich jako "oziębłe", niedostępne i obojętne. I jako takie nie zasługuje na miano zwierzęcia przyjaznego.


  • 0



#17

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdy spędzaliśmy kiedyś wakacje na wsi, bezdomny kotek którego dokarmialiśmy tak się zaprzyjaźnił z siostrą, że przynosił jej pod łóżko upolowane myszki. A raz nawet przyniósł taką tylko ogłuszoną, przystąpnął jej na ogon i pokazywał że można się z nią tak fajnie bawić jak próbuje się wyrwać. No i przyjaźń siostry z kotem się skończyła, bo siostra nie lubi myszy.


  • 0



#18

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3027
  • Tematów: 2600
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Inaczej mówiąc - zwierzę, które nie merda ogonem i nie szczeka na przywitanie, postrzegane jest przez nich jako "oziębłe", niedostępne i obojętne. I jako takie nie zasługuje na miano zwierzęcia przyjaznego.


Mogę pociągnąć temat jako była posiadaczka psa, a obecnie (i już na stałe i do końca życia) kota -- mianowicie odczuwam to w ten sposób, że pies jest zwierzęciem "aktywnym". Rozumiem przez to okazywanie radości, możliwość, czy wręcz konieczność zabawy, aportowanie, spacery, ogólnie rzecz biorąc jest to towarzysz energiczny, wnoszący sporo ożywienia itp. Kot z kolei jest stworzeniem pasywnym. Bawić się z nim nie da (piszę na podstawie doświadczeń z moją kocicą, wiekową już dość persicą. Wyciągam zabawkę, obojętnie jaką, reakcja jest zawsze łatwa do przewidzenia: "o, jak fajnie się bawisz... to pobaw się jeszcze trochę, a ja się w tym czasie zdrzemnę."), spacery odpadają, aportowanie odpada i wszelkie rodzaje wspólnej aktywności także. Dlatego też większość ludzi od razu się zniechęca.
Ale cała frajda z posiadania w domu kota polega na obserwowaniu jego zachowań.

W skrócie -- z psem się bawisz, kota obserwujesz.

I z tego też powodu uważam, że niektóre punkty są bardzo celne. Na przykład trzeci, "Koty nigdy się nie poddają". 100% racji. Tego sierściucha nic nie jest w stanie pokonać. Będzie wisiał na krawędzi szafki i próbował wyjąć rybkę z akwarium tak długo, aż mu się uda. Sto razy spadnie na podłogę, dziesięć razy wpadnie do akwarium, ale i tak za każdym razem wróci na ten róg szafki i będzie niestrudzenie próbował... dopóki nie zlikwiduję akwarium (szafki się nie dało :) ). Jeśli się go przypadkiem zamknie wieczorem w jakimś pomieszczeniu, to będzie tak długo piłował pazurami w drzwi, aż się w końcu wścieknę i wyskoczę o trzeciej w nocy, żeby go wypuścić. I tak dalej, z każdą jedną sytuacją.

Kota po prostu trzeba obserwować -- to jest wspaniały relaks dla umysłu, a czasami też ubaw. Nie ma sensu wymagać od niego czegoś, co jest wbrew naturze. Choć moja się paru nietypowych zachowań dla kota nauczyła. Przybiega.. tfu, statecznie przychodzi kiedy się ją zawoła, wie, że nie należy żreć kwiatków i odkręcać sobie kranu w kuchni. Odnoszę jednak wrażenie, że na to mi pozwoliła, bo od 12 lat nie potrafię jej zmusić do tego, żeby nie żłopała wody z garnka z obranymi ziemniakami :szczerb: No i nie zamierzam jej oduczać leżenia na kolanach -- co robi zawsze i wszędzie. Teraz też.
  • 1



#19

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale wiesz - Persy, to nie są normalne koty :D

Wiem, bo miałem jedną taką 16 lat. Wcześniej miałem dachowca - taka szara, zwykłą kotkę. To są dwie różne rasy zwierząt. Zupełnie inne reakcje i inne zachowania.

Teraz mam psa i muszę powiedzieć, że jest bardziej wymagający od kota, te wszystkie spacery i to zajmowanie się nim - dopieszczanie itp. Kot to zwierzę dla leniwych.


  • 0



#20

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3027
  • Tematów: 2600
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale wiesz - Persy, to nie są normalne koty :D
[...]
Kot to zwierzę dla leniwych.


W sumie trudno się nie zgodzić, przy czym pers to stworzenie dla ekstremalnie leniwych. Zastanawiasz się wieczorem, gdzie jest kot? Zazwyczaj jest dokładnie w tym samym miejscu, w którym ostatni raz widziano go rano, do tego jeszcze w tej samej pozycji...
Rano też tam będzie, o ile w domu jest ciepło -- bo jeśli chłodno, to rano będzie gdzieś pod kołdrą :)

Ale zapomniałam o najważniejszej chyba rzeczy związanej z kotami -- są mistrzami w odczytywaniu nastroju. Przynajmniej persy.
  • 0



#21

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Miałem i koty i psy. Obecnie tylko szczekającego czworonoga... i powiem jedno, kot nawet nie umywa się do pieseła.

 

Mój czworonożny przyjaciel potrafi z wyrazu mojej twarzy odczytać mój humor. Czasem gdy siedzi obok a ja tylko głośno odetchnę na znak niezadowolenia, on już wie, że coś jest nie tak, zaraz podchodzi do mnie i próbuje lizać po twarzy z tymi podkulonymi uszami i maślanymi oczami. Czy wtedy człowiek może się nadal złościć? Ja nie potrafię.

 

Dodatkowo kiedy wracam domu to pies potrafi wskoczyć mi ma plecy a jest rozmiarów większego kota.

 

Koty mogą zastąpić obecność innego człowieka? A co powiedzieć o psach? Nie wiem jak Wasze czworonogi ale mój rozumie do kilkunastu słów, zwrotów i wyrażeń. I to nie jest kwestia wydźwięku, stosowania odpowiedniego tonu. Bardzo nie lubi kiedy go kąpie, wystarczy, że na spokojnie powiem mu "idziemy się myć" a ten podkula uszy, patrzy maślanymi oczami a potem kładzie się na plecach. Rozumie przekleństwa, nawet gdy on nic złego nie zrobi a ktoś w domu się złości to przychodzi i wskakuje, na kolana, na plecy (jakoś tak się nauczył) i próbuje lizać...

 

Koty są jakieś zdradliwe, prababcia opowiadała mi, że zdarzył się przypadek kiedy kot próbował jeść nieboszczyka, nie wiem czy swojego właściciela czy kogoś z domowników. To było w czasie II wojny światowej kiedy nie tylko ludzie przymierali głodem... Pies do czegoś takiego nie jest zdolny, on sam będzie przymierał głodem ale nie opuściłby swojego właściciela jeśli ten by zmarł.

 

Ile razy się już mi zdarzyło, że wystarczyło podczas zabawy dotknąć kota gdzieś we wrażliwe miejsce... i już krew na rękach. A kiedy zdarzy mi się niechcący spowodować ból u psa to ten jeszcze mnie za to przeprasza...

 

Poza tym : http://giphy.com/gif...5xzzB63zLjvEPrq

To właśnie mój Maks. W momencie kiedy się na mnie popatrzył pokazałem mu wzrokiem w której ręce jest jedzenie. Widzicie Kota tak przywiązanego i tak zżytego ze swoim właścicielem?


Użytkownik Jooe edytował ten post 28.03.2015 - 02:04

  • 1

#22

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6636
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zrobiła się dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia, nad świętami Wielkanocy.

Przecież wiadomo, że jedni wolą koty, drudzy psy, a jeszcze inni chomika. Nie przekonujmy jedni drugich, jak to naj naj są nasi pupile, bo chyba nie o to chodziło. Skoro jest 11 powodów dla "kociarza", znajdźcie 11 dla "psiarza", a zapewne będą inne, bo inne cechy ma zwierzę. 

Moje koty były zwykłymi dachowcami i zachowywały się odmiennie od kociej braci. Jeden z nich odprowadzał mnie do szkoły i w ogóle szedł przy nodze jak pies, nawet na długie spacery. Inny zaś był całkowitym jaroszem, nie jadał mięsa, nawet rybiego. Czasem tylko dawał się namówić na surowe jajko. Jego cecha szczególna, to kradzież ogórków i kapusty.

Czy były lepsze od psów? Nie wiem, bo były kotami.





#23

MAHARET.
  • Postów: 152
  • Tematów: 23
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Miałem i koty i psy. Obecnie tylko szczekającego czworonoga... i powiem jedno, kot nawet nie umywa się do pieseła.

 

Mój czworonożny przyjaciel potrafi z wyrazu mojej twarzy odczytać mój humor. Czasem gdy siedzi obok a ja tylko głośno odetchnę na znak niezadowolenia, on już wie, że coś jest nie tak, zaraz podchodzi do mnie i próbuje lizać po twarzy z tymi podkulonymi uszami i maślanymi oczami. Czy wtedy człowiek może się nadal złościć? Ja nie potrafię.

 

Dodatkowo kiedy wracam domu to pies potrafi wskoczyć mi ma plecy a jest rozmiarów większego kota.

 

Koty mogą zastąpić obecność innego człowieka? A co powiedzieć o psach? Nie wiem jak Wasze czworonogi ale mój rozumie do kilkunastu słów, zwrotów i wyrażeń. I to nie jest kwestia wydźwięku, stosowania odpowiedniego tonu. Bardzo nie lubi kiedy go kąpie, wystarczy, że na spokojnie powiem mu "idziemy się myć" a ten podkula uszy, patrzy maślanymi oczami a potem kładzie się na plecach. Rozumie przekleństwa, nawet gdy on nic złego nie zrobi a ktoś w domu się złości to przychodzi i wskakuje, na kolana, na plecy (jakoś tak się nauczył) i próbuje lizać...

 

Koty są jakieś zdradliwe, prababcia opowiadała mi, że zdarzył się przypadek kiedy kot próbował jeść nieboszczyka, nie wiem czy swojego właściciela czy kogoś z domowników. To było w czasie II wojny światowej kiedy nie tylko ludzie przymierali głodem... Pies do czegoś takiego nie jest zdolny, on sam będzie przymierał głodem ale nie opuściłby swojego właściciela jeśli ten by zmarł.

 

Ile razy się już mi zdarzyło, że wystarczyło podczas zabawy dotknąć kota gdzieś we wrażliwe miejsce... i już krew na rękach. A kiedy zdarzy mi się niechcący spowodować ból u psa to ten jeszcze mnie za to przeprasza...

 

Poza tym : http://giphy.com/gif...5xzzB63zLjvEPrq

To właśnie mój Maks. W momencie kiedy się na mnie popatrzył pokazałem mu wzrokiem w której ręce jest jedzenie. Widzicie Kota tak przywiązanego i tak zżytego ze swoim właścicielem?

 

Tak, mój kot a właściwie kotka zachowuje sie dokładnie tak samo jak twój pies i co na to powiesz? A stara miejska legenda o kocie co zjadł martwego właściciela jest znana od lat. Tak samo jak przypadki kanibalizmu wśród ludzi pozostawionych bez szans na przetrwanie... Jakis czas temu niedaleko miejsca gdzie mieszkałam zdarzył sie wypadek że dwa owczarki niemieckie zagryzły i zjadły niemowlaka. Pieski dobrze wytresowane i nigdy nie brakowało im jedzenia! Nie jestem tu by bronic kotów, psów ani ludzi. Zastanów sie co piszesz!To zwykła ignorancja! Sama miałam psy i koty, każde z tych zwierząt ma swoje zalety i wady. Nie można oceniać istot nierozumnych bo my ludzie zdolni jesteśmy do większych podłości a podobno kierujemy się logiką nie instynktem...


Użytkownik MAHARET edytował ten post 28.03.2015 - 03:44

  • 2

#24

stary dziad.
  • Postów: 103
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No, ale serio. Właściciele kotów - a znam 6. To bezdzietne panie, ewentualnie nie pracujące. Nie znam kota w rodzinie (dwa przypadki, że pani nie miała dzieci, ale potem doczekała się, ale wcześniej miała kota). Nie mam nic przeciwko kociakom i nawet zastanawiam się czy jednego nie zabrać, ale kurde  - spośród posiadaczy kotów znam tylko panie, które były/są dość samotne...


  • 0

#25

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie mam nic przeciwko kociakom i nawet zastanawiam się czy jednego nie zabrać

 

 

Nie rozumiem - chciałbyś kota ale boisz się, że jak go weźmiesz, to zostaniesz samotnią panią, czy, że stracisz pracę?


  • 3



#26

stary dziad.
  • Postów: 103
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W sumie nie boję się, ale podałem statystykę. Same sprawdzone przypadki. :) I do tego raczej wątpię, żebym został samotną panią, ale takich rzeczy nigdy nie przewidzisz. :D


  • 0

#27

MAHARET.
  • Postów: 152
  • Tematów: 23
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

No, ale serio. Właściciele kotów - a znam 6. To bezdzietne panie, ewentualnie nie pracujące. Nie znam kota w rodzinie (dwa przypadki, że pani nie miała dzieci, ale potem doczekała się, ale wcześniej miała kota). Nie mam nic przeciwko kociakom i nawet zastanawiam się czy jednego nie zabrać, ale kurde  - spośród posiadaczy kotów znam tylko panie, które były/są dość samotne...

Skoro jesteś STARYM DZIADEM to chyba bycie samotną babą ci nie grozi...? :> A tak poważnie to normalne ze samotni ludzie szukają towarzystwa zwierząt i często są posiadaczami kotow psów świnek morskich czy kanarków. Jakie to ma znaczenie które zwierze wybierzesz, przecież nie wpłynie to na twoje stosunki towarzyskie!? Ja mam kota nie dlatego ze jestem samotna a dlatego ze jestem leniwa i z psem nie chcialo by mi sie wychodzic na poranne :szczerb: spacerki...


Użytkownik MAHARET edytował ten post 28.03.2015 - 16:15

  • 0

#28

Cait Sith.
  • Postów: 685
  • Tematów: 159
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Każdy z tych podpunktów jest tak naciągany, że szkoda gadać.

"10. Koty pokazują, jak można rozładować napięcie"

Jak widzę kota to od razu mi ciśnienie skacze, a nie rozładowuje napięcie.
 

 

Hahah, mam identycznie tak samo. :D


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych