Sen aż do śmierci - francuskie rozwiązania prawne w zakresie prawa do umierania
Francuscy lekarze mogą wprowadzać śmiertelnie chorych pacjentów w "głęboki sen", trwający aż do ich naturalnej śmierci.
We Francji od wtorku (17 marca) obowiązuje nowe prawo, pozwalające lekarzom na wprowadzanie śmiertelnie chorych cierpiących pacjentów w stan głębokiej sedacji (sedacja polega na zmniejszeniu aktywności ośrodkowego układu nerwowego - przyp. Onet.), dopóki nie nastąpi ich naturalny zgon. Zmiana ożywiła trwające od lat dyskusje na temat legalizacji pełnej eutanazji.
Z sondaży wynika, że ośmiu na 10 Francuzów opowiada się za legalizacją eutanazji, a niemal wszyscy - bo 96 proc. – popierają prawo umożliwiające wprowadzenie pacenta w "głęboki sen". Prawodawca precyzuje, że korzystać z niego będą wyłącznie pacjenci, którzy są przytomni, ich nieuleczalna choroba powoduje nieznośne cierpienie, a stosowana dotąd terapia nie przynosi efektu lub podjęli decyzję o przerwaniu przyjmowania leków.
Francja w 2005 roku zalegalizowała tzw. bierną eutanazję, umożliwiającą zaprzestanie stosowania terapii podtrzymującej życie. Francuski rząd nie zgodził się jednak na bardziej radykalne rozwiązania i nie wprowadził prawa do pełnej eutanazji, czy wspomaganego samobójstwa, choć domagała się tego opinia publiczna.
Zgodnie z ustawą przyjętą większością głosów przez Zgromadzenie Narodowe, lekarze będą mogli łączyć bierną eutanazję z głęboką ciągłą sedacją.
Konserwatywni katolicy i inni krytycy uważają, że to niepożądany krok w stronę pełnej eutanazji, która na razie jest we Francji nielegalna.
- Sen przed śmiercią, pozwalający uniknąć ogromnego cierpienia – powiedział Jean Leonetti, poseł opozycyjnej centroprawicy, podsumowując zmianę legislacyjną, którą zaproponował wspólnie z deputowanym z rządzącej Partii Socjalistycznej.
W przypadku pacjentów, którzy nie są w stanie wyrazić swojej woli ani zdecydować, czy chcą być podtrzymywani przy życiu, nowe prawo obliguje lekarzy do wypełnienia instrukcji dotyczących zakończenia życia, sporządzonych przez chorego odpowiednio wcześniej.
Tym sposobem prezydent François Hollande dotrzymał obietnicy złożonej podczas kampanii wyborczej, kiedy to zapowiadał inicjatywę ustawodawczą w zakresie prawa do umierania. Hollande obiecał, że nieuleczalnie chorzy pacjenci, cierpiący z powodu nieznośnego bólu, będą mogli "korzystać z pomocy medycznej w celu zakończenia życia z godnością".
Przeciwnicy eutanazji krytykują legislację jako "zamaskowaną eutanazję", tymczasem zdaniem zwolenników wspomaganej śmierci ustawa nie jest wystarczająco skutecznym rozwiązaniem i doprowadzi do tego, że nieuleczalnie chorzy pacjenci będą "umierać z głodu i pragnienia".
Głosowanie odbyło się pięć miesięcy po głośnym samobójstwie dwóch osiemdziesięcioletnich małżeństw, które na nowo rozpaliło we Francji narodową debatę o eutanazji.
Jedna z par postanowiła zakończyć wspólne życie w romantycznych okolicznościach, w luksusowym hotelu Le Lutetia. Najpierw zamówili obsługę pokoi, a potem udusili się, zakładając foliowe torby na głowy. Pracownicy znaleźli ich leżących i trzymających się za ręce. W napisanym na maszynie liście pożegnalnym powoływali się na "prawo do godnej śmierci".
autor: David Chazan
Temat "prawa do godnej śmierci" nie raz pojawiał się już na forum - nawet jako argument w debatach i zawsze wywoływał gorące spory. Rozwiązanie zastosowane przez Francuzów, wydaje się być próbą złagodzenia kontrowersji dotyczących sprawy- swoistego rodzaju kompromisem, który mógłby pogodzić zwaśnione obozy zwolenników i przeciwników samostanowienia w sprawie śmierci.
Jednak, jak wynika z cytowanego artykułu - marna jest na to szansa. Być może przeciwnicy takiego rozwiązania zmieniliby zdanie, gdyby problem dotyczył ich samych albo ich bliskich.
Moim zdaniem, to krok w dobrym kierunku i nie miałbym nic przeciwko temu, żeby podobne rozwiązania zostały wprowadzone do naszego prawodawstwa (oczywiście mam świadomość jak nierealne są to oczekiwania).
Chętnie wysłuchałbym innych opinii.
Świadomie nie zakładam ankiety, bo nie jest to temat, który można opędzić zwykłymi "tak", "nie" lub "nie mam zdania".