Hej, pamętacie może jakieś sytuacje ze swojego dzieciństwa, których nie potraficie wyjaśnić w żaden sensowny sposób? Dziwne wydarzenia? Bo mi od dawna po głowie chodzi pewne wspomnienie. To musiało być w święta, nocowałam wtedy u babci. Jak to na wsi, dom niezbyt duży, więc goście spali na podłodze w jednym pokoju. Razem ze mną były tam moja mama, babcia i wujek. Obudziłam się w nocy, nie wiem, która była godzina. Wujek siedział pod ścianą. Nagle zaczął coś opowiadać, musiał mówić do mnie, bo mama i babcia spały, ale nie patrzył na mnie, tylko gdzieś w podłogę. Bardzo energicznie przy tym gestykulował. Powiedział mniej więcej coś takiego: "To jest taka klątwa. Mnich się nazywa. Widzi się grę świateł na niebie, a przez głowę przechodzi myśl typu "Mnich przepowiada ci że zginiesz w górach." I żeby to odczynić, trzeba zobaczyć to trzy razy. Kolega zrobił temu zdjęcie, mogę ci kiedyś pokazać..." i tak dalej, później coraz bardziej bezsensownie. Rano jakoś się wstydziłam zapytać po co mi to mówił, później zapomniałam. Minęło parę lat, a ja nadal czasem mam ten obraz w głowie. To mógł być tylko sen, ale wspomnienie jest bardzo realne. Mieliście coś podobnego?