Wszystko o czym piszesz może i powinno zapewnić zawodowe wojsko. Wojsko o którym piszesz czy też o którym marzysz nie ma i nie może mieć już przyszłości.
Może i powinno ale tak się nie stanie przez następne kilkadziesiąt lat. Zwyczajnie nas na to nie stać.
W przeszłości potrzebni byli żołnierze - tz mięso armatnie. Teraz tak się nie walczy.
Wciąż się tak walczy... Gruzja, Ukraina, Afryka, Azja,
Nikogo nie przygotujesz w ciągu zasadniczej - łapankowej służby do obowiązujących obecnie wymogów. Przestań czarować przestrzeń.
Przygotowanie kilkumiesięczne wystarczy do stworzenia skutecznej partyzantki.
Prawda jest taka że trzeba umieć używać zaawansowanej technologicznie broni aby WYGRAĆ. Okopy, podchody to już przeszłość.
Za co ma być ta technologia? Za 2% PKB?
Nawet gdy uda nam się wyposażyć armię w najnowszą technologię-wtedy jedna bomba EMP, kilka grafitowych i po technologii.
Fanów wojny asymetrycznej rodem z Afganistanu czy Iraku chciałbym tylko poinformować, że:
a) to nie ta mentalność i wychowanie,
b) to nie to ukształtowanie terenu,
c) to nie to otoczenie (kraje sąsiadujące),
d) to nie ta ilość broni.
a) czym się różni fanatyk islamski od katolickiego broniącego swego terytorium?
b) partyzantka za okupacji dawała radę
c) inne otoczenie ma Ukraina i nie ma tam wojny kosmicznej.
d) Tam też broni nie mieli za bogato.
Zatem wizja "wykrwawiających przeciwnika działań partyzanckich/rebelianckich" jest takim 'mokrym snem' i niczym więcej.
Ukraińska armia z separatystami ma spore problemy a straty to mają spore.
Ktoś zainicjuje konflikt a żołnierze - mięso armatnie już jest gotowe do akcji. Jak to nie dużo potrzeba.
Kto zainicjuje to sprawa drugorzędna, ważne że w konsekwencji będę musiał bronić mej rodziny a pojedynczo tego nie dokonam. Lepiej abym z chłopakami z okolic wiedział jak się bronić i czym, za czym się chować, kiedy i jak podejść przeciwnika itd.
Ale zostawiając już wypaczenia współczesnej męskiej mody, faktem jest, że wojny były, są i będą, bo chyba są ludzkości potrzebne. A gdy zdarzy się taka hipotetyczna sytuacja, że nasz kraj znowu obejmie wojna, to przecież wtedy prawdopodobnie dojdzie do poboru powszechnego, a czasu będzie niewiele by przeszkolić nowych rekrutów. Więc lepiej mieć pod ręką już tych, którzy chociaż w jakimś nikłym stopniu wojowania liznęli.

Lepiej mieć w jakimś stopniu wyszkolonych kilka milionów ludzi i ich nie potrzebować niż marzyć o 500.000 zawodowych specjalistów.