Mówicie ,że dziecko wychowane w związku homoseksualnym na 99% samo będzie homoseksualistą.
No cóż.
Moi rodzice są osobami typowo hetero, mama za młodu facetów zmieniała jak rękawiczki na przemian się w nich zakochując i odkochując. Nawet teraz widząc co przystojniejszego chłopaka wzdycha i mówi mi ,że by z chęcią się z nim umówiła gdyby już nie była mężatką. Cieszy ją gdy faceci ją zaczepiają. Ojciec poza moją mamą świata nie widzi choć zanim ją poznał uganiał się za laskami z okolicy jak każdy typowy nastolatek. W ich życiu seksualnym układa się bardzo dobrze, są pod tym względem jak para rok po ślubie a nie małżeństwo z 20letnim stażem. Tradycyjne role kobiece i męskie też są zachowane. Co prawda mama spełnia się zawodowo ale także sprząta i gotuje a tata wykonuje wszelkie prace budowlane.
A ja? Powiem tylko ,że pod tym względem nic a nic się w nich nie wdałam. No chyba ,że w tatę

. Zarówno jeżeli chodzi o preferencje seksualną jak i o "rolę społeczną".
Oczywiście, człowiekowi hetero wychowanemu w rodzinie będzie niełatwo przystosować się do życia w społeczeństwie jednak nie będzie to niewykonalne. Poza rodzicami na rozwój dziecka wpływa także otoczenie oraz geny. Powiedziałabym nawet ,że rodzice mają tu najmniej do gadania. Jeżeli dziecko będzie hetero to z całą pewnością dostosuje się do modelu który zaobserwuje w otaczającym go świecie (rówieśnicy, telewizja itp.).
Obawy przeciwników adopcji dzieci przez pary homoseksualne znajdują natomiast potwierdzenie w przypadku dzieci które są już homoseksualne. Gdy takie dziecko zostanie wychowane przez rodzinę heteroseksualną istnieje szansa ,że się "nawróci" i dostosuje do społeczeństwa (inna sprawa ,że całe życie będzie czuło ,że postępuje wbrew sobie i pewnie kiedyś, już w późniejszym dorosłym życiu rozwiedzie się ze swoim mężem/żoną i założy rodzinę z homoseksualnym partnerem). Gdy natomiast wychowanie takiego dziecka przypadnie rodzinie homoseksualnej dziecko takie nie będzie miało problemów ze swoją seksualnością bowiem nie będzie musiało obawiać się o to jak jego życie dalej się potoczy - będzie widziało jak radzą sobie rodzice.
Heteroseksualnemu dziecku z rodziny homoseksualnej będzie o niebo łatwiej się przyznać społeczeństwu ,że jest "normalne"(czyli heteroseksualne) niż dziecku homoseksualnemu wychowanemu w rodzinie heteroseksualnej do tego ,że jest homo.
Najwięcej alternatywa "rodzice hetero czy homo" znaczyć będzie w przypadku dziecka o skłonnościach biseksualnych. Tu faktycznie dość łatwo przyciągnąć dziecko na jedną ze stron.
Nie róbmy jednak z dziecka bezmyślnej istoty! Dzieci swój rozum mają i potrafią całkiem nieźle interpretować rzeczywistość niezależnie od tego co myślą ich rodzice.
Uważam ,że około 40% dzieci z rodzin homoseksualnych przyzna się ,że samo ma takie skłonności. Oczywiście, to i tak za dużo ale już nie jest to 99% jak twierdzą niektórzy. Ich deklaracja nie będzie wynikać jednak bezpośrednio z tego ,że rodzice wbili im do głowy pewien system lecz z tego iż obecność homoseksualnych rodziców sprawi ,że łatwiej im będzie zaakceptować własny (i tak w nich będący!) homoseksualizm a co za tym idzie więcej z nich ujawni się społeczeństwu w porównaniu z homoseksualnymi dziećmi z rodzin hetero.
Zaniżone statystyki (gdzieś czytałam ,że około 5% społeczeństwa deklaruje swoje skłonności homoseksualne) wynikają z niechęci społecznej i nawracania osób homoseksualnych na "właściwą drogę". Często ludzie homoseksualni nie potrafią przyznać się sami przed sobą do tego kim są uważając to za zboczenie i chorobę, wszystko za sprawą poglądów wpojonych im przez społeczeństwo. Dlatego też wolą nie przyznawać się i mieć święty spokój rzucając niejednokrotnie oszczerstwa w stronę homoseksualistów którzy odważyli się ujawnić chcąc w ten sposób jeszcze bardziej przekonać samego siebie ,że są jak najbardziej "normalni" i nie mają nic wspólnego z tymi "pedałami".
Przejdę teraz do kolejnej sprawy, problemy takiego dzieciaka w wieku szkolnym:
Wiadomo ,że dzieci bywają okrutne, to oczywista sprawa. Niemal zawsze znajdą powód aby komuś dokuczyć a jak znajdą sobie jakiegoś "kozła ofiarnego" to już naprawdę biada takiemu dzieciakowi. Czy jednak homoseksualizm rodziców jest jedynym powodem dla którego dzieci sobie nawzajem dokuczają? Nie, zdecydowanie nie. Takim powodem równie dobrze może być kolor włosów, jąkanie się, brak pieniędzy czy wrodzona nieśmiałość. Bywa, że dziecko jest szykanowane przez rówieśników za dobre wyniki w nauce, za to ,że ładnie śpiewa bądź w innej dziedzinie jest nadzwyczaj uzdolnione. Sama byłam dzieckiem szykanowanym ze względu na to ,że byłam inna (nie homoseksualna bo to akurat w przypadku dziecka nie ma większego znaczenia, po prostu inna. Byłam osobą w której nagromadziło się naprawdę sporo różnych "inności") i wiem co to znaczy. Musze powiedzieć ,że naprawdę pół biedy jeżeli ludzie wyśmiewają cię ze względu na jakiś fakt z którego zdajesz sobie sprawę (a takim faktem jest np. homoseksualność rodziców, nie mówcie mi tylko ,że dziecko tego nie pojmuje i uważa ,że taki model rodziny jest naturalnym porządkiem rzeczy, dzieci są o wiele mądrzejsze niż sądzicie). Jesteś wtedy w stanie zrozumieć atakującego cię człowieka i po prostu olać to co mówi lub zbijając go z tropu mówiąc "Tak. Wiem o tym. Coś w tym złego?" (to w 99% przypadków sprawia ,że zaczepki ustają bo atakującemu brak argumentów a "ofierze" powtarzane cały czas te same argumenty wydają się po prostu śmieszne). Gorzej gdy przyczepią się jakiejś cechy twojego umysłu. O ile dzieci zdają sobie sprawę z praw rządzącym światem zewnętrznym o tyle trudno im jest pojąć własną psychikę. Dziecko nie może zrozumieć co się z nim dzieje, nie wie dlaczego jest inne. Dlaczego rówieśnicy go nie mogą zaakceptować takiego jakim jest? Jak się zmienić żeby je polubili? To jest dopiero prawdziwy ból, ta niepewność kim jest i jaki być powinien, czym się różni od rówieśników.
W obu przypadkach ważna jest obecność mądrych rodziców którzy są w stanie wytłumaczyć całą sprawę dziecku, nie ma tu znaczenia jakiej orientacji seksualnej oni są.
Dodam tu jeszcze jedną rzecz. Człowiek w dzieciństwie nieakceptowany - z rożnych powodów - przez rówieśników później w dorosłym życiu staje się naprawdę wartościową osobą. Oczywiście droga do tego nie jest prosta, często w nastoletnim życiu dzieci takie popadają w depresję. Gdy jednak przetrwają już trudny okres rozumieją świat lepiej niż ich "normalni" rówieśnicy. Przyzwyczajone do ciągłej walki o siebie nie boją się samodzielnie myśleć i prezentować własnych poglądów. Intelektualnie też są bardziej rozwinięte od rówieśników.
Mimo wszystko uważam iż pomysł umożliwienia adopcji parom homoseksualnym jest chybiony jak na dzień dzisiejszy (choć przyznam ,że odczułabym ulgę gdyby coś takiego zostało wprowadzone. O dziecku jeszcze nie myślę ale kto wie co będzie za parę lat?). Może gdy ludzie trochę do tego przywykną a starsze pokolenie usunie się w cień. Dzisiejsza młodzież ma już zupełnie inne poglądy na temat homoseksualizmu niż ich rodzice. Sama nie miałabym nic przeciwko 2 ojcom lub matkom. Ważne żeby były to osoby dojrzałe psychicznie. Z pewnością byłoby im o wiele trudniej wychowywać dziecko niż tradycyjnej rodzinie ze względu na uprzedzenia ze strony społeczeństwa, tylko silne osoby są w stanie temu podołać (choć jeżeli ktoś otwarcie deklaruje swoją orientację seksualną z pewnością nie jest osobą słabą psychicznie i raczej wie w co się pakuje starając się o adopcję). Także dziecko nie miałoby lekko. Ale wszystko da się przeżyć! Jak to mówią: co nas nie zabije to nas wzmocni.