Skocz do zawartości


Zdjęcie

Życie życiem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
38 odpowiedzi w tym temacie

#16

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Znalazłem blog przypadkiem, chociaż pewnie przypadkiem się tu nic nie dzieje :) lubię ten ostateczny poziom bo przenika wszystko w tej właśnie chwili. Sama droga jest też celem.
Nothing, nie zgodzę się z Tobą. Uważam że ten świat jest iluzją, jak również my nią jesteśmy. Zarówno wszystko co robimy to też iluzja. To że się przejawiasz jako ta istota wcale nie oznacza że istnieje coś trwałego w tym świecie. Właśnie trzymanie się koncepcji trwałości tego wszystkiego nas ogranicza. Często gdy ludzie chcąc się dowiedzieć czegoś o istocie nauk Buddy, pytają: „Co jecie, czego nie jecie, jak się ubieracie, jak się nie ubieracie, kiedy macie święta, itd.?" Kiedy usłyszą w odpowiedzi, że jako buddyści mamy święto przez 365 dni każdego roku, bo świat jest zawsze doskonały, z niedowierzaniem potrząsają głową. Wydaje im się zupełnie niemożliwe, by w buddyzmie chodziło po prostu o trwałą radość, wolność, moc, aktywność, nie czyniącą różnic miłość, mądrość, nieustraszoność i wszystkie inne doskonałe właściwości i doświadczenia, jakie tylko możemy sobie wyobrazić. Niekiedy ze zdumieniem słuchają, że jedyną przeszkodą uniemożliwiającą nam doświadczanie tego całego bogactwa tu i teraz, są nasze własne przeszkadzające uczucia, sztywne, dualistyczne poglądy, egoizm, katolickie wychowanie, małostkowość, obawy i oczekiwania oraz wszystkie inne dramatyczne i dziwaczne słabości i przypadłości losowe. Tymczasem Budda rzeczywiście poszukiwał jedynie trwałej radości i w końcu ją znalazł - tybetański zwrot określający jego najwyższe nauki, brzmi: „Cziag dzia czienpo", co można przetłumaczyć jako „Jedność przestrzeni i radości, której nic nie przewyższa".

Krótko mówiąc, chodzi o radość. To właśnie poszukiwanie trwałego szczęścia było jedynym powodem, dla którego Budda zaczął medytować. Zauważył on ciekawą prawidłowość, zobaczył, że wszyscy próbują schwytać szczęście, ono jednak przypomina tęczę - kiedy zbliżamy się do niego i wydaje nam się, że zaraz go dotkniemy, zawsze okazuje się, że w rzeczywistości nie ma niczego, co moglibyśmy uchwycić, że każda chwila radości przemija. Szukamy więc dalej i znowu zostajemy z niczym. Szczęście, którego poszukujemy, ciągle jest gdzieś w przyszłości. Wszystko co robimy, robimy po to, by je osiągnąć: chodzimy do szkoły, podróżujemy, zakochujemy się. Po prostu chcemy doświadczać radości i to jest motor wszystkich naszych działań. Budda zobaczył, że szczęście nie tkwi w sytuacjach, kochankach ani przedmiotach, lecz w samym umyśle - zrozumiał, że zewnętrzne, przemijające zjawiska i doświadczenia jedynie budzą na chwilę radość, która od nie mającego początku czasu była naszą prawdziwą naturą. Stosując jego metody staramy się po prostu urzeczywistnić tę prawdę - doświadczyć trwałej radości nieoddzielnej od naszego umysłu. Tylko o to chodzi. Tak więc to nic strasznego że to wszystko jest iluzją bo przecież cały czas się wydarza. Na zakończenie, ktoś kto nie istnieje, mówi coś co nie istnieje, do kogoś kto nie istnieje... :mrgreen: A sama śmierć? Jest jak zmiana ubrania. (śmiech) :D :mrgreen:
  • 3



#17 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Przepraszam, moze glupie pytanie: jak ma sie ta radosc do somalijskich dzieci umierajacych z braku wody? I jak ma sie zmiana ubrania ktorym jest smierc do cierpienia rodzicow dzieciaka ktory zginal w Bostonie?
Ktos uwaza ze jest cialem materialnym, skupiajac uwage na tym.co doczesne- to jest jego rzeczywistosc, jego prawda. I to jest prawda- cialo nie jest nim, on jest cialem. Takze tym czyms co przybralo forme materialna. Cos nie jest niczym, nie jest tez wszystkim.
Ktos uwaza ze jest dusza wcielona, dla ktorej zycie w materii jest poligonem doswiadczalnym, umozliwiajacym zbieranie doswiadczen. To takze prawda- gdyby nie zaistniala forma energetyczna nie byloby ciala materialnego. Jednak dusza to takze cos, nie nic i nie wszystko.
Ktos uwaza ze jest czysta swiadomoscia, sniaca swoj sen o sobie- duszy w ciele. To te prawda, na poziomie swiadomosci istnieje czysty zapis, rejestracja informacji plynacych z doswiadczenia. Nieporuszona swiadomosc obserwuje przenikajacy wszystko ruch- energie. Wiec swiadomosc to tez czesc prawdy o tym kim jestesmy. Ale nie zapominajmy o trojni- potrojnej jedni- to jest pelnia nas, kazde postrzeganie siebie: ja- cialo/ ja- dusza/ ja - swiadomosc jest czastka nas, czescia prawdy o nas.
  • -1

#18

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszystko, co spotyka nieustannie ludzi - starość, chorobę i śmierć pokazuje nam tylko jak cenne jest nasze życie i że warto je dobrze wykorzystać.
  • 1



#19 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

nieco wymijajaca odpowiedz. Nie da sie jednak przezyc tego naszego zycia w wiecznej szczesliwosci, nie bedac lub traktujac je jak sen- jest nim, ale to nasz sen i jestesmy odpowiedzialni za wszystkoco sie w nim zdarza. Sadze ze jedynym.sposobem na uwolnienie swiata z cierpienia- nie : siebie, bo to jednak bardzo egoistyczne podejscie, jest rozpoznanie natury cierpienia. Poprzez siebie i w sobie, ono samo w sobie nie ma sensu, jest bolem z ktorym nie wszyscy sobie radza. Sens ma tylko to co zrobimy z tym co sie zdarza nam wszystkim, nie sadze aby istnial ktos kto nigdy nie cierpial. Ale na pewno nie jest rozwiazaniem ucieczka w niebyt, utozsamienie sie z czastka siebie- swiadomoscia. Fakt- ona tylko obserwuje, rejestruje doswiadczenia, nie czuje- nie zyje. Poniewaz zycie jest ruchem, w przestrzeni swiadomosci. W niej czastki swiadomosci, przejawione w formach materialnych doswiadczaja wszystkiego. Takze bolu zycia ktory pozwala wyodrebnic brak bolu- a wiec ulge, ukojenie, radosc. To wszystko z czego sklada sie zycie kazdej zywej istoty. W koncu z czego mozna sie cieszyc tam gdzie jest tylko radosc?
I co wie o niej ten kto.nigdy nie czul bolu? Uciekajac od zycia w swiat medytacji, transcedentalnych doswiadczen?
Pamietam kiedys doswiadczylam stanu wyzerowania ...przezylam wiele, ale to bylo najgorsze, w cierpieniu tkwi choc odrobina nadziei, w stanie bezemocjonalnym nie ma nic . Ani lez, ani usmiechu, absolutna martwota. Najgorsze doswiadczenie w moim zyciu.
  • 0

#20

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Polecam:
Oczywiście że istnieje cierpienie. Jednak istnieje też droga do wyjścia z cierpienia. Da się przejść przez życie w szczęściu. Jest ogromna pozytywna energia, która ciągle się powiększa. Za dużo teoretyzujesz. Doświadczaj
  • 0



#21

falko.
  • Postów: 92
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

PTR , ego-świadomość żyje w absolutnej przestrzeni i w absolutnym czasie i to jest zyciową koniecznośćią, bo inaczej ludzi pomarliby z nieprzystosowania i somalijskie dzieci też. Dlatego zawsze jest jakieś tutaj i teraz, A budda miał jeszcze to zawsze i nie dzielił przestrzeni i czasu na ułamki.
Ale ten stan odnależionej wiecznej radości nie był emocjonalny a pusty. hmm raczej coś oschłego mi się wydaje, za to trwałego.Wszystko zjawiskowe przechodzi w pustkę, a i bycie wyrasta z pustki. Zatem kto tak wie ten wyszedł z czasu linearnego. Rozległa przestrzeń która się pojawia po medytacji i czysta obserwacja tego wszystkiego z dobrodziejstwem dla przejawu życia.....ech.

Ale budda zanegował cierpienie ludzkie jako nierzeczywiste, stał sie kwiatem człowieczeństwa ale zwykły ludzki ból i nieszczęście uznal za iluzję ( reinkarnacja była nadzieją)
  • 0

#22 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

PTR, w tym.rzecz ze wylacznie z praktyki, teoria- jako wnioski dolaczam po doswiadczeniu a nie naginajac doswiadczenie do teorii, i szczerze mowiac nie znam.teorii.
Falko, wedlug mnie -z punktu swiadomosci wszystko jest iluzja, ale swiadomosc to czastka wszystkiego, a nie pelnia. Oderwanie od zycia moze i sprzyja nirvanie, ale nie zyciu, a zycia nie da sie przezyc nie doswiadczajac wszystkiego. Ucieczka nie prowadzi do pelni raczej.
  • 0

#23 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

przepraszam ze post pod postem, nie dziala funkcja edytowania.
Falko, a mozesz rozwinac to pojecie,,ego- swiadomosc'', nie bardzo rozumiem co masz na mysli? Ja powiedzialabym ze ego- stanowiace tozsamosc formy, krystalizujace forme- poza nia nie ma racji bytu, wprawdzie doswiadczenie siebie - w postaci rejestrujacej przenikajacy wszystko wzajemny przeplyw swiadomosci jest podmiotowa swiadomoscia obserwatora, ale ta podmiotowosc jako nie wyodrebniona w formie- nie jest osobowa, wiec gdzie tu ego? Nie utozsamialabym zwrotow osoba/ postac- zycie jest trojpostaciowa jednia, nie- w trzech osobach/ formach. Byc moze cos zle okreslam?
  • 0

#24

falko.
  • Postów: 92
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Ego -świadomość, czy ego -osobowość to taki powszechny stan odnoszący się do każdego człowieka, Cząstka świadomości w ego, może sie chyba rozszerzyć np w wyniku medytacji, dragów, szoków tak obejmować swym zakresem większe pole. No i deałem tego objęcia jest mistrz budda który widzi więcej, najwięcej :) i w rezultacie widzi ludzi nieprzebudzonych jako swój własny stan świadomości zprzed swojego oświecenia.

Zwykle przestrzeń i czas nie różnicuje się, i człowiek przezywa swe życie jako zwarte kontinuum, dlatego napisałem że ego żyje w absolutnym tj niezmiennym czasie i przestrzeni i jest sobą zawsze i wszędzie, ściśle mówiąc w określonych warunkach zachowuje własną tożsamość i własnie to jest ogółnie mówiąć jest przystosowaniem niezbędnym do przetrwania.
  • 0

#25 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

troche zagmatwane to dla mnie ...jesli powiem ze ego swiadomosc/ swiadomosc wlasnej odrebnosci utrzymuje atomy w kupie to popelnie blad? Ale to i tak.iluzja Falko- mowie o odrebnym.istnieniu, fala nie istnieje w oderwaniu od morza, jest jego czasowa forma

Użytkownik ayalen edytował ten post 20.04.2013 - 11:24

  • 0

#26

falko.
  • Postów: 92
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Ok. PTR pisał czy ktoś że życie czyli indywiduum nie istnieje w autononmi, całkowitej autonomi. Nie jest samowystarczalne, Czyli odwołując się do twojej metafory bezkresu mórz jesteśmy? falą niemożliwą do odrębnego istnienia bez "całej reszty". Świadomość jest czasową falą, uchwyca coś albo się jej wymyka( chocby coponiektóre posty)

Ja próbowałem przekazać coś o kondycji i konstytucji człowieka i jego wglądach w rzeczywistość, tego na ścieżce który róbuje coś poprawić wzbogacić (budda) a tego co nie zadaje sobie trudu bo nawet nie wyobraził sobie owoców jakie może ten trud przynieść.
  • 1

#27 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

zycie jest morzem, fale-ta sama tresc, ale ujeta w forme, wiec o jakiej odrebnosci.mozna mowic
chyba stanowiacej nieswiadomosc fali ze jest czescia morza. Przy czym swiadomoscia jest niebo- nieporuszony obserwator przestrzeni w ktorej dzieje sie zycie. Rejestrujacy swoj sen.
Mam wrazenie ze utozsamiasz swiadomosc ego ze swiadomoscia ja. Ja - wszystko, we wszystkim, przez wszystko- gfziez tu ego? Bez formy. Podmiot nie potrzebuje formy zeby byc swiadomym.

Użytkownik ayalen edytował ten post 20.04.2013 - 12:03

  • 1

#28

falko.
  • Postów: 92
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

POdmiot niepotrzebuje formy żeby byc świadomym? hmm podmiot musi cos wyrażać. Swiadomość pozbawiona całej treści to martwy przedmiot. i odwołam śię do klasyka" życie jest nowelą" Forma to też swiadomość, a świadomość formy to sztuka:)

Pewnie żyją tez ryby które są świadome tego że żyją w oceanie. No ale my nie dotkniemy tą formą wypowiedzi nic, bo budujemy coraz wspanialsze metafory i temat staje się bezbrzeżny:) np, Swiadomośc jest pustynią, życie to fatamorgana, a deszcz jest nadzieją na rozkwit etc.

Tak, ja mówię bardziej o "ja" niż o sensie i wzroście świadomości.

Użytkownik falko edytował ten post 20.04.2013 - 13:00

  • 1

#29 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

ups, przepraszam- mea culpa,mieprecyzyjnie okreslilam- podmiotowosc, nie podmiot.
Nie wiem jak inaczej niz za pomoca porownan mozna nazwac to co wykracza poza ramy umyslu- bazujacego na tym co znane. Moge powiedziec ze nie bylo mnie - formy, a jednak bylam- wszystkim przenikajacym wszystko , jednoczesnie - nieporuszenie obserwujac ten przeplyw , z zachowana swiadomoscia ze to ja, bezosobowa, trojpostaciowa. Tylko kto to zrozumie?
Jeszcze doedytuje- my strasznie uwiaujemy sie do koncepcji oswiecenia jako jakiegos mitycznego stanu osiagniecia doskonalosci. Mowilabym raczej o ,,doswiecaniu'' sie , albo.,,odciemnianiu''- w zaleznosci od perspektywy. W kadym razie doskonalosc jako stan ostateczny nie istnieje, w pelni swiatla zycie nie mozr rozwijac sie, potrzebujac odrobiny cienia, a my i tak.jestesmy wiecznie w drodze ku nieskonczonosci. Poza tym-jak oswiecic swiatlo? Wedlug mnie sama idea oswiecenia jest totalna sciema umyslu. To on.potrzebuje sie oswiecic, ale my nie jestesmy umyslem przeciez.

Użytkownik ayalen edytował ten post 20.04.2013 - 18:45

  • 0

#30

falko.
  • Postów: 92
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Mówisz o jakimś doświadczeniu które przezyłaś? Jak wcześniej niebo to nieruchomy obserwator , zycie moze a fala to treść świadomości? czy tak?
Ej może lezałaś na plaży i przysnęłaś? Jak to nie jestesmy umysłem? a niby czym ? czymś co wykracza z ram?

Idea oświecenia ma sens jeśli wzniesiemy się do stanu wyższego niz ten na którym bylismy. i nie musi to być spektakularne osiągnięcie. Ale nie chodzi tez o potoczne powiedzenie ot " oświeciło mnie". Nie można wyjaśniać świadomości na przykładach.
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych