@ Luk
Czasami naprawdę nie mogę pojąć jakimi mechanizmami kierują się tacy ludzie? Apologia katolicka jest jeszcze zrozumiała i ostatnim czasem dość popularna, ale to czym nas raczysz jest już zwykłym fanatyzmem. Pomijasz aspekt psychologiczny społeczeństwa, ewolucję zachowań oraz emocji. To zawsze jest trochę zabawne! Staracie się bronić pewnej wizji chrześcijaństwa, aczkolwiek, nie zdajecie sobie sprawy z tego, że nie jest to oryginalna koncepcja. Chrześcijaństwo w swojej historii przeszło długą ewolucję i co ważne ( a może i najważniejsze) znów zaczyna poddawać się zmianom, zaczyna się adaptować. To co robi Franciszek jest bardzo pozytywnym przekazem. Poniekąd odwołuje się do pierwszych tradycji ( w kwestii doktryn) a po drugie stara się nawiązać wspólny język z wiernymi. Robi coś o czym od natłoku pieniążków w skarbcu Watykanu zapomniano jakieś 60 lat temu. Zaczyna pozyskiwać wiernych. Dostosowuje nauki Kościoła do realiów w których żyjemy, patrzy trochę szerzej. Wreszcie ktoś przeczytał Biblię i zrozumiał o co w niej naprawdę chodzi. Papież ma być pasterzem swojego stada, ma je rozumieć, wspierać i prowadzić na najlepsze pastwiska. Do tej pory uświadczyliśmy jedynie nieudolnych teistów, którzy zaczytywali się w Piśmie Świętym, ale nie do końca pojmowali świat w którym żyją. Odkąd Jezus ogłosił swoje nauki minęło 2000 lat. Nie żyjemy już na pustyni, opychając się oliwkami i kłaniając się Rzymianom. Bawimy się tabletami, komunikujemy się z dowolnym zakątkiem świata w kilka sekund, stoi przed nami otworem cała dotychczasowa wiedza, przezwyciężamy bariery językowe. Wydaję mi się, że Kościół utknął w pewnym stanie... w którym on uparcie wierzy w swoje znaczenie. Otóż nie, ta instytucja nie ma żadnego znaczenia. A afery na tle pedofilii czy finansów odbierają mu nawet resztki szacunku. Nauka rozwija się prężnie i nie potrzebuje zgody człowieka w dziwnej czapce, żeby iść jeszcze dalej. On sobie może tam potrzaskać tą laską w posadzkę i to tyle. Myślę, że nowy papież to rozumie. Ma świadomość na jak bardzo straconej pozycji jest dzisiaj KRK i poprzez swoje gesty i postanowienia stara się to zmienić. To nie jest tylko chęć nawiązania dialogu z niewierzącymi, z homoseksualistami, z ludźmi. To jest chęć dostosowania nauk Kościoła do realiów XXI wieku. Poza tym sam w sobie jest świetnym człowiekiem, wychodzi do ludzi! Odwiedza zgwałconą przez policjantów kobietę, która nie mogła zgłosić skargi (oprawcy byli policjantami na miejscowym posterunku) albo telefonuje do młodego włoskiego studenta religioznastwa, któremu odmówiono dyplomu za zbyt krytyczne poglądy i skraca dystans, prosząc aby ten mówił mu po imieniu. Obserwujemy chyba pierwszy raz realne poczynania Kościoła w celu umocnienia się i przyciągnięcia wiernych ( pierwszy raz od czasów gnostyckich kaznodziejów) i głupio by było gdyby okazało się to tylko populizmem.
Tak więc fajnie, że wierzysz w swoje religijne bajki o stworach i bestiach pod łóżkiem.... ale wiesz to były tylko metafory. Jeżeli chrześcijaństwo formowane przez Franciszka jest platońską ideą, to twój pogląd jest jedynie marnym cieniem na ścianie... zniekształconym przez wiatr, który łechce ogień. Ludzie naprawdę powinni czytać (to już swoją drogą samo w sobie w tym kraju...) filozofię, chociaż po łebkach podstawy... aby rozumieć sens religijnych "poradników jak żyć".
Tak więc props dla Franciszka i duży dislike dla jakichś sekt, których poglądy starasz się propagować.
