To właśnie tacy ludzie jak ty powodują że myśli o tym żeby się z tym swiatem pożegnać pojawiają się u mnie z większą częstotliwością niż zazwyczaj.
Poczekaj...
Zabiłem Ci żonę, przeleciałem córkę, wywaliłem z pracy i mieszkania?
Tacy jak ty tworzą ten świat. Ludzie dla których dramaty innych znaczą tyle samo co "utrata postaci z WoW". Ludzie bez empatii w podstawowym choćby zakresie. Ludzie nie umiejący spojrzeć na świat oczami innych. Możesz być dumny! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wydatnie przyczyniacie się (piszę w liczbie mnogiej, bo ty i podobne ci osobniki tworzycie całą, ogromną, specyficzną grupę) do tego że niektórzy podejmują decyzję o samobójstwie.
Sorry ale większość tych powodów jest tak przyziemna że aż żałosna...
Ja rozumiem metodę "kop w d... żeby się pozbierać". Ale we wszystkim trzeba mieć umiar, a wy (tak, wy, znieczulce) macie tendencję do kopania leżącego. Cały czas trajkoczesz o tym że ze wszystkiego się można i trzeba pozbierać - jednocześnie wykazując nastawienie "a, to jak już się podnosisz to ja cię trochę poobrzucam kamieniami, nie ma lekko, cierpienie uszlachetnia".
Mnie ojciec twardo wychowywał. Jak jakieś głupoty się we łbie kumulowały to zagoniło pracy.Jak człowiek popatrzył na efektywnego wysiłku od razu się w człowieku perspektywa zmieniała. Jak coś odwaliłem to bat na dupę i miałem czas na przemyślenia. Bez zbędnego rozczulania w nieistotnych kwestiach.
Ty chyba myślisz że każdy człowiek jest taki sam, jak ze sztancy, wylany z tej samej formy, z tego samego materiału. Otóż NIE JEST. Zdaj sobie sprawę że jednych nawet setna porażka nie złamie, a inni nie wytrzymają pierwszej. I że są też ci pośrodku. Ci którzy twardo przeszli przez 20, 50, 99 porażek - ale w końcu któraś ich złamała.
Taa...
Pierwsza lepsza porażka i strzał w łeb?
Porażka jakiego typu i w jakim wieku?
Nie do ciebie piję. A to jakie kto ma poglądy na samobójstwo to jedno, a jak ten ktoś się wypowiada o samobójcach to drugie.
No tak bo z potencjalnym samobójcą trzeba jak z jajkiem...Głaskać po główce i komplementy prawić, zupkę do łóżeczka przynieść, dupcie podetrzeć...
A samobójca który zrobił to w ochronie innych?
Takie poświęcenie jak najbardziej jestem wstanie zaakceptować.
Ale ze świecą ich szukać bo de facto zdecydowana większość samobójstw to następstwa trudnych sytuacji życiowych, przy których występowanie depresji bądź epizodów depresyjnych jest wielce prawdopodobne o ile nie pewne.
Co rozumiesz pod pojęciem trudnych sytuacji życiowych?
Skąd pewność że ta większość kończy z takich właśnie pobudek? Masz jakieś statystyki? Z medialnych przykładów wynika że większość zabija się z debilnych powodów.