Straszne są te obietnice...
To jeden z największych biznesów farmaceutycznych - obietnica utraty wagi po suplementach diety/tabletkach/żelkach/ziołach... BZDURA.
Walczyłem i ciągle walczę z nadwagą. Od wielu lat. Próbowałem setek różnych diet związanych z przyjmowaniem różnych tabletek... Łącznie z tym chińskim wynalazkiem (zainteresowani wiedzą, o który chodzi) z ukrytą amfą w składzie.
Fakt, że chudłem - 5 do 7 kg na miesiąc. Po pół roku doszedłem do swojego właściwego BCM, ale... hm... właśnie "ale" ...
Nie mogłem spać, miałem zawroty głowy, po wypiciu małej kawy myślałem, że serducho wyskoczy mi z piersi.
Te objawy to "pikuś"...
Ale to, że byłem wiecznie wkurzony, opierdalałem moich pracowników za nic, (w domu też nie było lepiej) i kumple poszeptywali o moim "kuku na muniu", to już przestało być zabawne... Na całe szczęście, w porę zdałem sobie z tego sprawę.
Odrzuciłem te tabsy i... zacząłem tyć jak świnia przed ubojem. W tym samym tempie, w jakim traciłem wagę, a może i większym tyłem, tyłem... Byłem załamany.
Aplikowałem sobie różne diety - na przykład przez trzy dni nic nie jadłem. Schudłem 4 kg!!! Radość przyćmił jednak fakt, że po tych trzech dniach zjadłem NAPRAWDĘ skromny obiad i kolację i... w następnym dniu już ważyłem tyle samo (dopiero później dowiedziałem się, że przez pierwsze dni drakońskiej diety, organizm najpierw pozbywa się tak naprawdę wody...)
No, to nie jadłem tydzień... Hm... Też tylko 4 kg - niestety okupione tym razem równie wielką irytacją i bezsennością jak przy tej "amfie". Kto wie, czy nie większą... Byłem w ślepym zaułku.
Moja żona jest nauczycielem WF. Poznałem ją 2 lata temu - byłem wtedy nieomal szczupły, a później już wiecie
No i ona dała mi NAJLEPSZĄ na świecie tabletkę odchudzającą - siebie i RUCH!!! Odkurzyłem mój rower, rolki, kupiłem worek treningowy (kiedyś trenowałem boks...) i... zacząłem żyć!!!
Wstaję codziennie o 6 rano i śmigam na rowerze 10-15 km bez względu na pogodę (naprawdę!), później walczę z "gruchą" 15 min, biorę szałerek i śmigam do roboty... (siedzącej niestety) i wieczorem powtarzam to w odwrotnej kolejności (szałerek jednak na końcu..hehe).
Efekt...? Chudnę - powoli, ale jednak chudnę
Dieta - żadna dieta!!! Nie jem po prostu węglowodanów. Tylko białko i mało tłuszczu. No i uważam na "zdradliwe" owoce - winogrona, nektarynki i.t.p. (węgle właśnie)
O "nocnych ćwiczeniach" nie muszę chyba wspominać, bo to od zarania dziejów był i jest najlepszy sposób na poprawienie kondycji, sylwetki i ogólnego samopoczucia...