Jakie skutki ma ten brak? Od dłuższego czasu czuję się tak jakbym nie był, a nawet nie miał prawa nazywać się, w pełni wierzącym. I ludzie chyba to wykorzystują - nie interesują się mną, nie ufają, bo kto tam chciałby ateiście pomóc prawda? Do kościoła nie chodzę z przyczyn obiektywnych, ale nie będę o nich opowiadał, bo to mogłoby być uznane za wymówkę.. Niesłusznie. Ważne, że ludzie postrzegają mnie jako ateistę (jestem pewny, że tak właśnie jest) i to boli. W sumie to nie mam dowodów...napiszecie, że po co się przejmuję, ale każdego w większym czy mniejszym stopniu obchodzi opinia innych. Bardzo pewna siebie kobieta, nie wyjdzie po bułki bez choćby minimalnego makijażu, a usprawiedliwia to poprawą samopoczucia. Bzdura. Może nie najlepiej to sformułuję, ale bez bierzmowania, bez tego co część nazywa "ważnym etapem w życiu", jestem normalnym katolikiem?
