Napisano 13.02.2011 - 12:20
Napisano 13.02.2011 - 14:59
Samorozwój ale jednocześnie nie chce być w tym wszystkim sam.Wydajesz się twierdzić, że przystosowanie do głęboko chorego społeczeństwa ma być miarą normalności.
Otóż sam musisz zdecydować co dla Ciebie jest priorytetem.
Nie, nie jestem tym typem osoby, wręcz meczy mnie ten wieczny wyścig szczurów i pogoń za pieniądzem. Żyjemy w szybkim i zmuszającym do mechaniczności, nieuważności świecie w którym człowiek wartościowy to człowiek wydajny. Wolał bym spokojne życie w śród ludzi którzy potrafią patrzeć, jeśli wiesz co mam na myśli. Ale czy to nie jest ucieczka od życia społecznego, ucieczka od innych ludzi, ucieczka od odpowiedzialności za ludzkość jako przedstawiciel gatunku, w pogoni za rozwojem, za ego?Możesz jak większość społeczeństwa szukać realizacji siebie w konsumpcyjnym stylu życia, narzucanym nam ze wszystkich stron. I czerpać radość z nowej plazmy, czy nowego samochodu, (nie szkodzi, że na kredyt). I jak większość społeczeństwa kombinować jak za to wszystko zapłacić.
(Nie zrozum mnie źle. Pieniądze to dobry sługa. Ale jeśli pozwolisz, żeby stały się panem Twojego życia przekonasz się z jakim tyranem masz do czynienia.)
Owszem doświadczyłem tego, podobne odczucia można mieć w stanie całkowitego wyciszenia, bez żadnej myśli czysta obserwacja której niestety nie potrafię za długo utrzymać. Wbrew pozorom jestem człowiekiem praktykującym medytacje i nauki buddyjskie, po prostu mam pytania które wymagają odpowiedzi.Możesz też wypracować w sobie taką wrażliwość, która sprawi, że obserwując wschód słońca, czy tęczę, dane Ci będzie doświadczenie jedności ze wszystkim.
Ale czy to nie jest kierowanie się ego, chęcią rozwoju pozostawiając innych. Radość i szczęście którym nie mogę się podzielić, współodczuwać zdaje się być niewiele warte.I powiem Ci coś jeszcze. Za żadne skarby tego świata nie będziesz chciał wrócić do "normalności". Choć często "normalność" będzie Cię usiłowała wciągnąć do swojego świata iluzji.
Ja bym powiedział że zdobył się na coś na co ja jak widać nie mogę. Budda porzucił to co kocha by uwolnić siebie i innych od cierpienia. Ja niestety najwidoczniej zbyt kurczowo trzymam się życia które opiera się na życiu z innymi ludźmi na tej samej płaszczyźnie mentalnej mimo że mam świadomość że to nie jest wszystko, a jedynie wierzchołek góry lodowej.Pomyśl o Jezusie, albo jeszcze lepiej o Siddhartha Gautamie. Z punktu widzenia normalnych ludzi musiał być mocno szajbnięty. Książę, który porzuca życie w luksusie, żeby szukać prawdy.
Jej reakcja wydawała mi się nieadekwatna do sytuacji.Zanim kolejny raz będziesz chciał zadrwić z czyjegoś zachowania, którego zwyczajnie nie rozumiesz, zatrzymaj się na chwilę i zastanów co za tym stoi. Lub co musi odczuwać ten człowiek.
Napisano 13.02.2011 - 17:09
Użytkownik Dolg edytował ten post 13.02.2011 - 17:20
Napisano 13.02.2011 - 20:19
Napisano 13.02.2011 - 22:00
Chodzi mi o rozwój razem z nim jak równy z równym, uczeń i uczeń, a nie mistrz i uczeń. Kiedy uważa się za mistrza przestaje się nim być.Odpowiedz mi czy jesteś w stanie dokonać rozwoju za kogoś innego? Choćbyś nie wiem jak go kochał, nie rozwiniesz się za niego. Wszystko co możesz zrobić, to motywować go własnym przykładem, wspierać go w rozwoju i w pracy nad sobą.
Źle może to ująłem, nie chodzi mi o to że nie będę w stanie się z nimi porozumieć, ale o to że gdy dwoje ludzi ma skrajnie różne poglądy na świat tam rodzi się niezrozumienie. Poczucie posiadania prawdy, racji daje bezpieczeństwo, ludzie zabijali ze strachu przed jej utratą im dłużej w cos wierzysz tym później bardziej bolesna jest porzucenie jej, karma.Uważam, że mylisz podstawy skutecznej komunikacji werbalnej i pozawerbalnej z ludźmi o różnym poziomie mentalnym i intelektualnym z naturalnym dogadywaniem się z ludźmi na podobnym poziomie.
Z pewnością nie.Gdyby Twoje wątpliwości odnieść do przywoływanego już Buddy, to należało by wnioskować, że był bardzo samotny i nieszczęśliwy. Myślisz, że było tak w istocie?
Właśnie nie koniecznie. Jeśli źródłem radości jest ego czyli np. to co udało nam się zdobyć na własną rękę, czyli naszym JA, w sensie bytem oddzielonym od reszty czyli np. wiedza, przekonania. Jeśli jakiś inny człowiek powie że twoje przekonania są głupotą, to ty to samo pomyślisz o nim. Także wystarczy że ktoś będzie miał inna koncepcje rzeczywistości by powstała niechęć.Przecież jeżeli sam odczuwam radość, pogodę ducha to automatycznie przelewam to na swoje otoczenie.
Napisano 13.02.2011 - 22:23
Użytkownik Dolg edytował ten post 13.02.2011 - 22:42
Napisano 14.02.2011 - 00:27
Zgodzę się ale rozwiń proszę, nie jestem pewien czy rozumiem to tak jak ty.Nie można kochać siebie bezpośrednio . Kochając kogoś kochamy siebie i jakość naszych kontaktów z wszystkimi ludźmi i wszystkimi istotami jest bezpośrednim odbiciem naszego wnętrza i stopnia rozwoju duchowego. Nienawidząc kogoś nienawidzi sie siebie. Kochając kogoś kocha sie siebie. itd.
Nie chce, życie samo w sobie rozwija duchowo bez konieczności przyjmowania jakichkolwiek zasad i norm. Człowiek rozwija się czasem nie potrafiąc tego zdefiniować, określić. Nie musze znać nazwy zjawiska by go doświadczyć, ja tak to widzę.Czy możesz choć odrobinę rozwinąć się za kogoś?
Dlaczego zatem chcesz narzucać komuś konieczność rozwoju?
Zdefiniuj człowieka który nie rozwija się duchowo. To że ty postrzegasz rozwój duchowy w jakiś określony sposób nie oznacza że inny nie istnieje czy też jest mniej prawdziwy.A jeżeli ta druga kochana osoba przestanie się rozwijać duchowo to narzucisz jej priorytet rozwoju?
Pisząc że chodzi mi o rozwój razem z nim jak równy z równym, uczeń i uczeń, a nie mistrz i uczeń miałem na myśli nie trzymanie się zbyt kurczowo swojej koncepcji oświecenia, samorozwoju jako określonej i jednoznacznej, ponieważ wtedy droga może być tylko jedna, mniej lub bardziej określona i jest ale tylko dla mnie. Uniwersalny przepis na samorozwój nie istnieje że się tak wyrażę, choć też nie do końca.Popraw mnie jeśli się mylę, ale dla mnie jest to gwałt na wolnej woli.
Użyłeś słowa „na siłę” czyli widzę problem tam gdzie ty nie, ale to nie zmienia faktu że ja go widzę. Oczywiście możesz uznać że się mylę i żyję w iluzji, wyolbrzymiam problem, lub też może być tak że ty tego sobie nie uświadamiasz, nie chcesz uświadomić ale może być też tak i ku temu się skłaniam że Ty i Ja mamy rację i jednocześnie żaden z nas.Wydaje mi się, że na siłę szukasz przeszkód, których nie ma.
Napisano 14.02.2011 - 07:15
Chodzi mi o rozwój razem z nim jak równy z równym, uczeń i uczeń, a nie mistrz i uczeń. Kiedy uważa się za mistrza przestaje się nim być.
Właśnie nie koniecznie. Jeśli źródłem radości jest ego czyli np. to co udało nam się zdobyć na własną rękę, czyli naszym JA, w sensie bytem oddzielonym od reszty czyli np. wiedza, przekonania. Jeśli jakiś inny człowiek powie że twoje przekonania są głupotą, to ty to samo pomyślisz o nim. Także wystarczy że ktoś będzie miał inna koncepcje rzeczywistości by powstała niechęć.
Nie zrozum mnie źle, chodzi mi o to że zbytnie przywiązanie do koncepcji świata wykreowanej przez nasz własny umysł (jako obdzielony od reszty) prowadzi do obciążenia karmicznego, który manifestuje się tym że ktoś kto będzie miał inną koncepcje zostanie uznany z głupszego mniej świadomego.
No to chyba poznałem Twoją motywację. Piszesz o ego i jednocześnie wspominasz, że w wyciszeniu doznajesz czasem uczucia jedności ze wszystkim.
Czy jest tam miejsce na ego?
Bo jeśli tak, to z całą pewnością piszemy o bardzo różnych doznaniach. W doznaniu o którym ja wspominam, nie ma miejsca na ego. Jest uczucie łączności ze wszystkim. I kapitalna bezwarunkowa miłość, którą chcesz dawać. Możesz poczuć jak to jest być kroplą wody spadającej na glebę. Możesz poczuć dosłownie wszystko na czym skupisz swoją uwagę. I niezmiennie tym doświadczeniom towarzyszy uczucie miłości i wdzięczności. Być może jestem kiepskim obserwatorem, jednak nie ma tam miejsca na ego.
Napisano 14.02.2011 - 09:43
Nie wiem czy nie mogę, z pewnością nie jest to porządne ponieważ jest to forma naruszenia wolnej woli pozostałych.Pytałem czy możesz się rozwinąć za kogoś, Ty odpowiadasz, że nie chcesz.
Zbyt duża rozbieżność koncepcji?Z mojego punktu widzenia zakończyliśmy konwersację.
Owszem bo ty nad tym panujesz, rozumiesz. Ale wielu ludzi poszukuje w swoim życiu ludzi z którymi może iść jedną drogą, przez co ludzie o podobnych poglądach trzymają się razem, maja poczucie że ktoś ich rozumie. Myślę że to ma dużo wspólnego z nie tyle rozdawaniem radosci ale zrozumienia, jednak że też nie, zależy od człowieka.Nie ma to nic wspólnego z rozdawaniem radości innym. Uśmiechniesz się do kogoś, to ktoś Ci odwzajemni. Pomożesz komuś, ktoś Ci podziękuje i ewentualnie odwzajemni.
No właśnie o to mi chodzi, chcesz powiedzieć że ktoś kto ma inne przekonania jest zły? Określiłeś jedną słuszna koncepcję, drogę więc zakładasz że jest dobra, słuszna.Z czasem wokół Ciebie będą egzystowały jednostki podobne do Ciebie, bo dobro przyciąga dobro. O to w tym chodzi. Masz wpływ na rzeczywistość.
Ego czyli nasze poczucie oddzielenia od reszty, jest źródłem myślenia egocentrycznego. Ale słowo prymitywne? Dlaczego akurat to?Tak w ogóle, według mnie ego jest egocentryczne i odpowiada za te prymitywniejsze potrzeby życia.
Tzn. doświadczyłeś już stanu, zjawiska naszej prawdziwej natury? Jeśli tak to opisz i skoro doświadczyłeś to dlaczego dalej do tego dążysz skoro już tam byłeś?Manifestacja naszego ego jest oznaką siedzenia jeszcze na drzewie. Ego jest egoistyczne dla naszego ducha. Nie dopuszcza naszej prawdziwej natury do głosu. Im bliżej stwórcy, tym ego dalej odlatuje do ciepłych krajów.
Napisano 14.02.2011 - 10:35
Owszem bo ty nad tym panujesz, rozumiesz. Ale wielu ludzi poszukuje w swoim życiu ludzi z którymi może iść jedną drogą, przez co ludzie o podobnych poglądach trzymają się razem, maja poczucie że ktoś ich rozumie. Myślę że to ma dużo wspólnego z nie tyle rozdawaniem radosci ale zrozumienia, jednak że też nie, zależy od człowieka.
No właśnie o to mi chodzi, chcesz powiedzieć że ktoś kto ma inne przekonania jest zły? Określiłeś jedną słuszna koncepcję, drogę więc zakładasz że jest dobra, słuszna.
Ego czyli nasze poczucie oddzielenia od reszty, jest źródłem myślenia egocentrycznego. Ale słowo prymitywne? Dlaczego akurat to?
Tzn. doświadczyłeś już stanu, zjawiska naszej prawdziwej natury? Jeśli tak to opisz i skoro doświadczyłeś to dlaczego dalej do tego dążysz skoro już tam byłeś?
Napisano 14.02.2011 - 11:08
Napisałeś:Broń panie Boże. Nie uważam, że ktoś kto ma inne przekonania jest zły. Ja nie rozkminiam w tej chwili tego kto jaki jest w odniesieniu do swoich poglądów. Nie przeinaczaj tego co napisałem.
To co miałeś na myśli pisząc dobro?Z czasem wokół Ciebie będą egzystowały jednostki podobne do Ciebie, bo dobro przyciąga dobro. O to w tym chodzi. Masz wpływ na rzeczywistość.
Napisano 14.02.2011 - 12:53
Napisano 15.02.2011 - 23:21
Głownie chodzi mi o problem jakim jest różnica poziomów świadomości jeśli można to tak nazwać i relacje jakie zachodzą miedzy jednostkami o skrajnie różnych poglądach, poziomach świadomości.Nie rozumiem. Do czego Ty zmieniasz?
Ja nie utożsamiam człowieka z poglądami i w żaden sposób nie wpływa to na relacje miedzy mną, a nim. Jakby tak było to bym darzył niechęcią np. ciebie Muhad czy tez Przema. Powiedział bym że nawet wole ludzi z innymi poglądami bo dzięki temu mam okazje szerzej spojrzeć na pewne sprawy dzięki poznaniu punktu widzenia innych na te same sytuacje, zjawiska, doświadczenia.wszystko dokładnie objaśniłem. Odróżnij poglądy od bycia człowiekiem, bo za poglądami nie zawsze idą złe czyny. Dwie osoby o skrajnych poglądach mogą mieć dobre serca i dobrze w życiu czynić. Przecież to oczywiste.
Z mojego twoje są (mogą być) karkołomne koncepcje. (Nie koniecznie chodzi o mnie.) Chodzi mi o stosunek jednych i drugich do siebie nawzajem. Widzenie świata jednych i drugich które jest całkowicie różne i sytuacje które z tego wynikają.Skoro jak piszesz blisko Ci do Buddyzmu i jego podstawowych prawd, to po co na siłę starasz się powołać do życia jakieś karkołomne, (z mojego punktu widzenia niemożliwe) koncepcje.
Ani razu nie napisałem że chce (teoretycznie nie mogę, nie powinienem chcieć).Napisałem już o tym na kilka sposobów. Chcesz się rozwijać za kogoś - próbuj.
Użytkownik Ladd edytował ten post 16.02.2011 - 00:24
Napisano 16.02.2011 - 13:39
Nie do konca Cie rozumiem, nie chcesz/nie mozesz sie rozwijac za innych...Czy masz na mysli to, ze wznoszac swoja swiadomosc, automatycznie wplywasz na innych ciagnac ich za soba do wzrostu, czy tego chca czy nie? Jesli tak, to gdzie tu jest naruszenie wolnej woli? Prawo WOLNEJ WOLI mowi, ze kazdy z nas ma prawo zyc i sie rozwijac tak jak CALA NATURA(ABSOLUT), bo jest to prawo naturalne. Chyba opacznie postrzegasz prawo wolnej woli, ktore ograniczasz wlasnym ego do terminu ja mam prawo rzadzic! Albo bede zyc, albo nie,moj wybor! Nie to nie tak moj Drogi! Zycie nie jest Twoje, tylko STWORCY/ABSOLUTU, Ty jedynie mozesz wybrac sposob rozwoju wlasnej jednostki duchowej, ale nigdy wbrew Prawom Stworzenia! Jestes tylko malym puzzlem, czescia Stworcy,a on w calosci chce sie rozwijac, wiec jesli robisz to sam i jeszcze w dodatku ciagniesz inne puzzelki to dzialasz zgodnie z Wolna Wola Stworcy ,czy przeciw?Pytałem czy możesz się rozwinąć za kogoś, Ty odpowiadasz, że nie chcesz.
Nie wiem czy nie mogę, z pewnością nie jest to porządne ponieważ jest to forma naruszenia wolnej woli pozostałych.
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych