Przez dziesięciolecia eksperci do lotów kosmicznych martwili się, że pewnego dnia jeden z odpadów pędzących po orbicie okołoziemskiej roztrzaska na drobne kawałki statek kosmiczny i zapoczątkuje powolną, acz nieubłaganą lawinę zderzeń, która, rozciągnięta na setki lat, pogrąży niebiosa w chaosie. Dziś wiadomo, że ilość odpadów kosmicznych przekroczyła masę krytyczną.
W ciągu ostatniej dekady naukowcy zgodzili się, że liczba obiektów na orbicie przekroczyła "masę krytyczną", mówiąc ich językiem, "krytyczną gęstość przestrzenną", i że teraz reakcja łańcuchowa stała się nieunikniona. Wywołało to zrozumiały niepokój w środowisku.
Na początku tego roku lista obiektów możliwych do wykrycia (o średnicy 10 cm i większej) zawierała ponad 10 tys. pozycji, włączając w to nie działające satelity, zużyte segmenty rakiet, kamerę, narzędzia ręczne oraz chmury odłamków powstałych w wyniku przypadkowych eksplozji i orbitalnych "crash-testów".
Zdaniem ekspertów, jest bardzo prawdopodobne, że przeprowadzona niedawno przez Chiny próba polegająca na wystrzeleniu w kosmos rakiety z głowicą, której eksplozja rozszarpała na setki dużych fragmentów stary sputnik, przyśpieszy początek reakcji łańcuchowej. Jeżeli ich przewidywania okażą się słuszne, kaskada kosmicznych kolizji narazi na zniszczenie dziesiątki zaawansowanych satelitów wartych miliardy dolarów, a w konsekwencji znacznie ograniczy szanse ludzkości na sięgnięcie gwiazd.
Specjaliści mówią, że jak dotąd wykryto około 800 większych kawałków zestrzelonego przez Chiny satelity, a liczba ta wzrośnie do tysiąca, jako że obserwacja za pomocą radarów i kamer wciąż trwa. Jednak, ich zdaniem, już niższa z tych wartości uprawnia do stwierdzenia, że było to najgorsze wydarzenie tego rodzaju w historii eksploracji kosmosu.
Skutki zestrzelenia satelity przez Chiny
Eksperci są przekonani, że wkrótce, w przyszłym roku, w przyszłym dziesięcioleciu, a może nawet dzisiaj, jeden z wirujących odłamków wywoła lawinę.
- To nieuniknione - twierdzi Nicholas L. Johnson, główny specjalista NASA do spraw odpadów orbitalnych. - Duży kawałek uderzy w część starej rakiety, a to spowoduje powstanie kolejnej chmury odłamków. Sytuacja jest zła.
Geoffrey E. Forden, ekspert do spraw uzbrojenia w Massachusetts Institute of Technology, zajmujący się analizą resztek chińskiego satelity uważa, że Chiny być może zignorowały skalę negatywnych skutków próby.
Dr Forden sugeruje, że chińscy inżynierowie mogli zdawać sobie sprawę z ryzyka, ale nie poinformowali o nim odpowiednich władz. - W Chinach proces decyzyjny jest tak nieprzejrzysty, że być może nie wiedzieli, do kogo się zwrócić - twierdzi Forden. - A może zabrakło porozumienia między inżynierami a decydentami politycznymi?
Jak zauważają specjaliści, Chiny posiadają 39 własnych satelitów, spośród których znaczna część jest od czasu próby bardziej narażona na zniszczenie.
Z politycznego punktu widzenia sprawa jest delikatna. W ostatnich latach Chiny odgrywały rosnącą rolę na arenie międzynarodowej w zakresie zwalczania nagromadzenia odpadków na orbicie. W 2002 roku, na przykład, razem z innymi państwami przeprowadzającymi loty orbitalne dobrowolnie wzięły udział w tworzeniu wytycznych dotyczących kontroli zaśmiecania kosmosu.
W kwietniu w Pekinie odbędzie się doroczne spotkanie grupy wsparcia znanej pod nazwą Inter-Agency Space Debris Coordination Committee i działającej na rzecz walki z tym problemem. Donald J. Kessler, były szef programu NASA dotyczącego kontroli nagromadzenia odpadów w kosmosie i jeden z pierwszych badaczy związanego z nimi zagrożenia przypuszcza, że chińskie władze będą czuły się na konferencji nieco zawstydzone.
Kessler i inni analitycy z państw zachodnich zgadzają się, że fragmenty chińskiego satelity mogą przyśpieszyć początek reakcji łańcuchowej. - Nawet gdyby Chińczycy nie przeprowadzili próby, reakcja i tak by się rozpoczęła, tyle że nie tak szybko - mówi Kessler.
W zeszłym tygodniu w Pekinie rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych nie odpowiedziała wprost na pytanie dotyczące odpadów. Zapytana, czy resztki satelity mogą zagrozić innym statkom kosmicznym zapewniła, że Chiny pragną, aby kosmos był wolny od jakiejkolwiek broni.
- Jesteśmy gotowi zacieśniać współpracę międzynarodową w tym zakresie - powiedziała dziennikarzom Jiang Yu.
Ostrzeżenia przed kaskadą kolizji pojawiły się już w 1978 roku. Kessler i jego kolega z NASA, Burton G. Cour-Palais, napisali w czasopiśmie Journal of Geophysical Research, że pędzące przez próżnię śmieci będą powodować powstawanie nowych śmieci, co w konsekwencji doprowadzi do wykładniczego wzrostu liczby takich obiektów w czasie, a Ziemia zostanie opasana pierścieniem odpadków.
"Produkcja" orbitalnych śmieci
W czasach zimnej wojny Moskwa i Waszyngton z reguły ignorowały zagrożenie i w latach 1986-1980 przeprowadziły ponad 20 prób z bronią służącą do niszczenia satelitów, z których każda spowodowała wyrzucenie w przestrzeń chmury odłamków. Chociaż wiele z nich przeprowadzono na małych wysokościach, przez co pozostałości eksplozji po krótkim czasie spadały w kierunku powierzchni ziemi, to i tak liczba odpadów rosła, w miarę jak nowe państwa umieszczały na orbicie kolejne rakiety i satelity.
Kiedy w 1995 roku przekroczyła 8 tys., amerykańska Akademia Nauk (National Academy of Sciences) opublikowała raport zawierający ostrzeżenie, że zaśmiecenie orbity przekroczyło "gęstość krytyczną" konieczną do wywołania reakcji łańcuchowej.
Rok później eksplozja zbiornika paliwa w porzuconym amerykańskim silniku rakietowym spowodowała dalszy wzrost obaw naukowców. Wybuch rozsadził segment na 713 wykrywalnych fragmentów, co do niedawna stanowiło niechlubny rekord.
http://wiadomosci.ga...7...?as=2&ias=2tu powyżej częśc II....