Hm... szkoda życia. Gdybyśmy tak nad tym ślęczeli i debatowali, to byłby najczystszy w swojej definicji marazm. Zamiast tego warto by ci, którzy widzą w wiszących krzyżach problem, zadali sobie szczerze pytanie, czy ich życie ulegnie zasadniczej poprawie gdyby cel swój osiągnęli? Czy jest to prawdziwa potrzeba, czy tylko chęć poprawienia swojego nastroju. Może scementowania swojego pokruszonego Ego. Czy też jest to forma zawiści, dopieczenia reszcie, by im nie było lepiej niż tym, teraz, którzy tego chcą.
Nie proszę o wyrozumiałość. Tak samo jak mnie ta sprawa bulwersuje, tak tych, którym tak bardzo zależny na ściągnięciu krzyża mogą bulwersować moje słowa. Każdy ma prawo do własnej opinii. Ja uczynię to pisząc, że w moim odczuciu, ważniejsze jest by ściany w szkołach były pomalowane na pastelowe, relaksujące, ujednolicone barwy. Czym jest mały krzyż wtopiony w dziesiątki kwadratowych metrów np. pomarańczowej, prowokującej do skrajnych zachowań potencjalnie słabe umysłowo jednostki, farby na ścianach.
Ściągnięcie krzyży z obiektów użyteczności publicznej nie spowoduje że te zmienią swój status i oblicze. Jedyne co się wtedy zmieni, to ci ludzie którzy czerpiąc satysfakcje ze zwycięstwa swojej próżności, zachęceni, zniosą wszystkie „obce” im symbole z gmachów, książek, prasy...mediów tylko po to, by w odpowiednim momencie zawiesić w te wszystkie puste miejsca swoje „liberalne” insygnia.
Doprawdy, czy nie ma innej drogi by sprawić by np. „szkoła” stała się przyjazna dla ucznia?!
A co do kary więzienia za ściągnięcie krzyża... Odbieram to na zasadzie:
- Ot straszak, żeby wam się odechciało p... głupoty to ucinamy temat. Odpuść, albo dostaniesz czas na refleksję. Nie mamy czasu i ochoty na tego typu bzdury, bo są ważniejsze rzeczy na świecie niż kwestie wystroju wnętrz.
Użytkownik Horror edytował ten post 18.12.2009 - 00:09