Skocz do zawartości


Zdjęcie

Francja: srogie kary za ściąganie plików


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
41 odpowiedzi w tym temacie

#31

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Architekt jak schrzani projekt to będzie miał przesrane - twórca gry ma cię natomiast głęboko w dupie.

Nie prawda. Chrzanienie roboty przez architekta na poziomie chrzanienia gier przez programiste ma podobne konsekwencje: można robote schrzanioną poprawić i w trakcie projektowania i w trakcie programowania, odpowiednich poprawek dokonuje się także po wykonanej robocie choć w przypadku budowli robi to raczej Generalny Wykonawca.


Offtopic: Poprawek dokonuje architekt, a nie generalny wykonawca...

Użytkownik Ironmacko edytował ten post 17.09.2009 - 21:23

  • 0

#32

olorin.
  • Postów: 222
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano



Architekt jak schrzani projekt to będzie miał przesrane - twórca gry ma cię natomiast głęboko w dupie.

Nie prawda. Chrzanienie roboty przez architekta na poziomie chrzanienia gier przez programiste ma podobne konsekwencje: można robote schrzanioną poprawić i w trakcie projektowania i w trakcie programowania, odpowiednich poprawek dokonuje się także po wykonanej robocie choć w przypadku budowli robi to raczej Generalny Wykonawca.


Offtopic: Poprawek dokonuje architekt, a nie generalny wykonawca...

Po wybudowaniu np. biurowca i po otrzymaniu pozwolenia na użytkowanie, a to miałem na myśli pisząc "odpowiednich poprawek dokonuje się także po wykonanej robocie...", wykonuje G.W., to tak z doświadczenia.

Ale kończmy to OT:)
  • 0

#33

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tytułem wstępu, żeby nie implikowano mi intencji jakie mi nie przyświecają zaznaczę, że uważam iż człowiekowi za pracę intelektualną jak i za każdą inną w zasadzie należy się należy się wynagrodzenie, w związku z czym autor powinien w pewnym zakresie mieć prawo do czerpania korzyści z własnego utworu.

Tym niemniej nazywanie szeroko pojętego tzw. „piractwa” kradzieżą jest jak mawiał klasyk nadużyciem semantycznym. JooqooL słusznie przytacza przepis kodeksu karnego dot. kradzieży, w myśl którego do znamion tego przestępstwa należy zabór cudzej rzeczy ruchomej w celu przywłaszczenia. Ale przytaczanie pojęcia kradzieży na gruncie prawa karnego nie jest konieczne z tego względu, że pojęcie to w prawie identycznym znaczeniu funkcjonuje w języku powszechnym. Według słownika języka polskiego kradzieżą nazywamy "potajemne zabranie cudzej własności" [przy czym własność odnosi się do rzeczy, czyli przedmiotu materialnego]. Także prawne i potoczne znaczenie pojęcia kradzieży są w zasadzie zbieżne.

Kradzież sprowadza się więc do bezprawnego pozbawienia kogoś władztwa nad rzeczą, do uszczuplenia jakichś jego istniejących materialnie aktywów. I o czym pisał już JooqooL na tym polega różnica pomiędzy kradzieżą a tzw. "piractwem", że w przypadku "piractwa" pozbawia się kogoś nie aktywów a spodziewanej przyszłej korzyści. Nic mu nie ubywa, ale nie przybywa mu czegoś czego potencjalnie mogłoby mu przybyć. To nie jest kradzież.

Można dyskutować nad tym, czy to uczciwe czy nieuczciwe, słuszne czy nie słuszne, ale to nie jest kradzież. W ogóle dziwny jest ten spór, czy język polski jest ubogi w słowa? Jeśli chce się podkreślić swoją moralną dezaprobatę dla "piractwa" można je określić po prostu jako pozbawianie kogoś godziwych zysków, czy ogólnie jako szeroko pojętą nieuczciwość.

Przy czym jeżeli by traktować piractwo jako coś nieuczciwego, to należy zauważyć, że jest to nieuczciwość poza pewnymi wyjątkami dozwolona przez państwo (art. 23 i następne Prawa Autorskiego).

Jeżeli kogoś to co napisał JooqooL i moje powyższe uwagi nie przekonują to proszę przyjrzeć się następującemu przykładowi.
Wyobraźmy sobie, że ktoś prowadzi negocjacje w sprawie zawarcia umowy, ale robi to w złej wierze, tak naprawdę nie chce tej umowy zawrzeć tylko zwodzi druga stronę swoimi rzekomymi zamiarami aby odciągnąć ją od zawarcia rzeczywistej umowy z kimś innym. Po pewnym czasie podmiot rzeczywiście zainteresowany zawarciem umowy rezygnuje, np. nabywa to czego potrzebuje od kogoś innego. Efektem takiego działania jest pozbawienie osoby z którą prowadzono negocjacje w złej wierze jakichś korzyści (tzw. utraconych korzyści), czyli efekt jest ten sam jak przy "piractwie". Czy to byłaby kradzież?
Gdybyśmy konsekwentnie stosowali logikę zwolenników nazywania "piractwa" kradzieżą, jak najbardziej. Podobnie jak kradzieżą byłoby całkiem sporo przypadków dotyczących tzw. utraconej korzyści, które nam się z kradzieżą nawet nie kojarzą.

Nawiasem mówiąc za prowadzenie negocjacji w złej wierze ponosi się odpowiedzialność cywilną z tytułu tzw. culpa in contrahendo. Podobnie jak za bezprawne pozbawienie kogoś korzyści (utracone korzyści są jedną z postaci szkody). Ale jest to odpowiedzialność jak zwrócił uwagę JooqooL cywilna, a nie karna.

I osoby pobierające utwory z internetu również ponosiłyby odpowiedzialność cywilną (a nie karną jak się wielu wydaje) za powodowanie szkody w postaci utraconych korzyści, gdyby nie art. 23 Prawa Autorskiego, który uchyla bezprawność takiego działania (poza np. programami komputerowymi). Ustawodawca na to pozwala (z zastrzeżeniem kontrowersji wynikających z art. 35 ustawy). Czyli co? Ustawodawca złodziej?

No cóż, gdyby nie instytucja dozwolonego użytku to np. pożyczając kupioną przez siebie książkę komuś z najbliższej rodziny też łamali byśmy autorskie prawa majątkowe, czyli jak chcieliby niektórzy bylibyśmy złodziejami.

Ale uzasadnieniem ustawowego legalnego dostępu do utworów bez zgody autora jest np. potrzeba dostępu do dóbr kultury. A straty poniesione przez twórców mają być wynagradzane opłatami jakie uiszczają organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi wytwórcy urządzeń służących do kopiowania tego i owego.

Odnosząc się do pojęcia "piractwa" należy zauważyć, ze tym mianem określa się cały szereg zjawisk, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. I tak "piractwem" jest sprzedawanie na bazarze kopii utworu, co zasadniczo rzecz biorąc jest przestępstwem i niewątpliwie jest pozbawianiem autora zysku w celu czerpania z jego utworu własnych korzyści finansowych, ale "piractwem" nazywa się także np. ściąganie filmów z internetu, które nie tylko w ogóle nie jest przestępstwem, ale zasadniczo rzecz biorąc jest w zasadzie legalne. Niektórzy twierdzą, że w przekazie kierowanym do opinii publicznej przeważa raczej dezinformacja nad informowaniem co faktycznie wolno a czego nie wolno, w szczególności nie informuje się ludzi co im wolno. Tym niemniej to niekoniecznie musi być "spisek", bo media uczestniczą w takiej dezinformacji w tematach związanych z prawem na co dzień nawet gdy nie sposób twierdzić, że ktoś miałby w tym jakiś interes. Wynika to być może z zadziwiającej niechęci wielu dziennikarzy do zdobywania informacji na tematy jakimi się zajmują.

Podsumowując, jest po prostu tak, że słuszne interesy twórców i szerzej, osób dysponujących majątkowymi prawami autorskimi są przez prawo chronione, ale z licznymi zastrzeżeniami, nie bezwzględnie i w żadnym wypadku nie jest to żadna "własność" (ta nieszczęsna potoczna nazwa "własność intelektualna" wprowadza głównie chaos do tematu).

Pra geneza praw autorskich to XV wiek, kiedy to w związku z wynalezieniem druku zaczęto chronić prawa... drukarzy i księgarzy (a nie autorów). Prawa autorów zaczęto chronić w pewnym tylko zakresie w dopiero od XVIII wieku i początkowo chyba tylko w Anglii. To co? Przed XVIII wiekiem to sami złodzieje byli?
Dobrze, że prawa autorów są chronione, ale jak już pisałem to nie jest własność i ochrona praw autorów nie może być upodabniana do bezwzględnej ochrony własności.

Są liczne powody przemawiające za ochroną praw autorów do ich utworów, poza już wspomnianymi także i ten, że jest ona bodźcem ekonomicznym postępu technicznego (podobnie jak nadmierna ich ochrona, szczególnie w prawie patentowym, jest z kolei hamulcem). Ale ochrona ta powinna również podlegać ograniczeniom.
Obecnie niestety jak się wydaje mamy do czynienia z dążeniem ku nadmiernej ochrony i to może nie tyle praw autorów, co praw wydawców (co nie znaczy, że i im za och pracę nie należy się nagroda). Pretekstem jest właśnie walka z "piractwem". Niektórzy zwracają także uwagę, że np. prawo patentowe w obecnej postaci prowadzi do powstawania monopoli i godzi w wolną konkurencję (co oczywiście nie oznacza, że sama idea ochrony wynalazku przez patent jest niesłuszna)

Użytkownik Trajan edytował ten post 18.09.2009 - 00:36

  • 3

#34

AgainstAllOdds.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przykład równie trafny co strzały siedemdziesięcioletniego pijanego żołnierza z ataksją.

Jeśli samochód to bubel, to po prostu go nie kupujesz. Nie kradniesz go z komisu, aby nim jeździć - po prostu zapominasz, że takie coś istnieje. Jeśli o gry chodzi na przykład, to przecież masz recenzje, opinie userów na forach, często wersje demo, filmiki z gameplayu i tak dalej, i tym podobne, wystarczy spędzić dwie minuty na Google, aby się dowiedzieć, czy w grze są babole etc. Nie widzę związku pomiędzy jakością gry a piractwem.

Bubel czy nie - to coś jest własnością autora i nie masz prawa sobie tego zabierać za darmo (chyba, że dostaniesz, czytaj: twórca wypuścił to za darmo do sieci). Nie podoba się? Nie bierz wcale, ewentualnie kup dopiero wtedy, jak wydadzą te wszystkie patche, a na forach zaczną mówić "w końcu naprawili wszystkie bugi".


Mam recenzje? No i co z tego? Nie przyszło ci do głowy, że recenzja mogła być pisana subiektywnie? Czy nie mam prawa oczekiwać, że kupuje produkt wolny od błędów? Jak widać wedle twojej logiki nie mam takiego prawa. Sam powinienem spędzić mnóstwo czasu bez możliwości rzeczywistego obcowania z danym produktem żeby móc wyczytać, że jest on zły, posiada masę błędów i nie nadaje się do użytku. Świetne podejście, godne podziwu - doprawdy. Pomińmy oczywiście fakt, że informacja na opakowaniu nie będzie nic mówiła o jego możliwych wadach, o potrzebie dopracowania programu przez twórcę itd. itp. Nie no jasne nikt mnie wtedy "w balona" nie robi, nikt mnie nie okrada...

A wracając do samochodu, jeżeli by się okazało, że w trakcie jazdy zawodzi poduszka powietrzna to chyba miałbyś prawo do odszkodowania...

Nie rozumiem o co ci chodzi - czyli co, pojawiła się metoda, która pozwala na skradzenie danej rzeczy i przed którą praktycznie nie sposób się obronić, to artyści mają wszystko rozdawać za darmo? A nie przyszło ci do łba, że jednak (TADA!) muszą z czegoś żyć i mają prawo do zarządzania tym, co jest ich własnością?


Rozumiem, że od zawsze istniała możliwość nagrywania i od zawsze sprzedawano muzykę w sklepach? Chyba nie chcesz zrozumieć, albo nie potrafisz. Nikt nie zabroni im organizowania koncertów i zarabiania na swojej twórczości w ten sposób. Czy nagrywając muzykę z radia na własny użytek też ich "okradam"? Poza tym możliwość sprzedawania muzyki, czy filmów pojawiła się stosunkowo niedawno- jakoś wcześniej dawali radę bez tego i nikt nie rozpaczał. Teraz kiedy ta gwiazdka z nieba jest odbierana pojawia się wielki lament.

"Obroni się sam"? Jesteś pewien? Bo wiesz, tak się składa, że taki Crysis, jakże wychwalane, otrzymujący bardzo dobre opinie, recenzje etc. był bardzo popularny na Torrentach, ale już w sklepach nie za bardzo...

A, i uzasadnij, dlaczego zarabianie korzystając z nielegalnej kopii Photoshopa jest raczej niepoprawne, zaś ściąganie nielegalnie gry już jest OK. Bo na razie sytuacja wygląda tak, że ja podaję jakiś argument, a rozmówca go całkowicie olewa i rzuca jakieś stwierdzenie, którego nie raczy nawet uargumentować. Póki co widzę filozofię ("och, walczmy przeciwko tym zUym korporacyjom!") dorobioną do zwykłego pasożytnictwa i złodziejstwa.


Gra posiada wymagania podane na pudełku- w 99% przypadków zaniżane aby klient tylko kupił - czy to fair? Najczęściej rekomendowana konfiguracja pozwala na oglądanie slide'ów z gry, ale według ciebie jest to zapewne bardzo uczciwe postępowanie. Jeżeli gra będzie oferowała coś więcej niż parę godzin zabawy to na pewno znajdzie się masa chętnych, którzy ją kupią np. wow, zapewne nowe diablo itp.

Jak to dlaczego? Czyżby wykraczało to poza twoje możliwości pojmowania? W pierwszym przypadku zarabiasz na nielegalnym produkcie, w drugim jedynie korzystasz z niego dla własnej przyjemności. Rozumowanie chyba proste niczym konstrukcja cepa. Coś staje się narzędziem twojej pracy i czerpiesz dzięki temu czemuś korzyści, dlatego powinieneś zapłacić za tą możliwość.

Użytkownik AgainstAllOdds edytował ten post 18.09.2009 - 11:22

  • 0

#35

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Przykład równie trafny co strzały siedemdziesięcioletniego pijanego żołnierza z ataksją.

....

Bubel czy nie - to coś jest własnością autora i nie masz prawa sobie tego zabierać za darmo (chyba, że dostaniesz, czytaj: twórca wypuścił to za darmo do sieci). Nie podoba się? Nie bierz wcale, ewentualnie kup dopiero wtedy, jak wydadzą te wszystkie patche, a na forach zaczną mówić "w końcu naprawili wszystkie bugi".


Mam recenzje? No i co z tego? Nie przyszło ci do głowy, że recenzja mogła być pisana subiektywnie? Czy nie mam prawa oczekiwać, że kupuje produkt wolny od błędów? Jak widać wedle twojej logiki nie mam takiego prawa. Sam powinienem spędzić mnóstwo czasu bez możliwości rzeczywistego obcowania z danym produktem żeby móc wyczytać, że jest on zły, posiada masę błędów i nie nadaje się do użytku. Świetne podejście, godne podziwu - doprawdy. Pomińmy oczywiście fakt, że informacja na opakowaniu nie będzie nic mówiła o jego możliwych wadach, o potrzebie dopracowania programu przez twórcę itd. itp. Nie no jasne nikt mnie wtedy "w balona" nie robi, nikt mnie nie okrada...

A wracając do samochodu, jeżeli by się okazało, że w trakcie jazdy zawodzi poduszka powietrzna to chyba miałbyś prawo do odszkodowania...


Wygrac odszkodowanie hmm..., troche bys musial czasu poswiecic na sadzenie sie z firma samochodowa, potem doszla by firma produkujaca poduszki, nastepnie zespol projektujacy dane rozwiazanie z poduszka i tak dalej... i moze za 10 lat cos bys wygral...

Ale wracajac do tego, ze bys nie kupil nie w pelni sprawengo samochodu, a malo jest takich przypadkow? Nieczytales nigdy o tym, ze firma samochodwoa, zaprasza wlascicieli danego modelu i rocznika do bezplatnej wymiany czesci, ktora moze zagrazac bezpieczenstwu (np. Twoja wspomniana poduszka...) czy to nie jest tak jak patch do gry...
Idac dalej w porownywaniu gier do samochodow (sic!) w grze czesto jest jakis problem z konkretna lokacja. Nie jest tajemnica, ze gdy pojedziesz do mechanika, ze szfankujacym samochodem to on Ci odpowie: "o w tym modelu to zawsze psuje sie to i to..."

Co do recenzji nikt nie kaze czytac Ci tych sponsorowanych... internauci nie sa wyrozumiali dla kiepskich produktow. Tak wiec autorzy tez staraja sie zrobic dobra gre.

Nie ma produktow wolnych od bledow, nie w dzisiejszym swiecie, kiedy wszystko obraca sie wokół pieniadza: szybko, tanio... Rozna jest tylko ilosc bledow i niedociagniec.
  • 0

#36

olorin.
  • Postów: 222
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam recenzje? No i co z tego? Nie przyszło ci do głowy, że recenzja mogła być pisana subiektywnie?

To sprawdzasz następną recenzje, idziesz na odpowiednie fora i czytasz opinie, proste nie?

Czy nie mam prawa oczekiwać, że kupuje produkt wolny od błędów? Jak widać wedle twojej logiki nie mam takiego prawa.

Prawa nie masz, ale oczekiwać możesz. Możesz mieć nadzieje, że ekipa która tworzyła gre była na tyle zdolna że nie popełniła żadnego błedu w kodzie gry, możesz mieć nadzieje że scenariusz gry jest wciągający, ect. Prawo masz natomiast grę kupić bądź nie.

Sam powinienem spędzić mnóstwo czasu bez możliwości rzeczywistego obcowania z danym produktem żeby móc wyczytać, że jest on zły, posiada masę błędów i nie nadaje się do użytku.

Tylko problem jest w tym jakie kryteria jakości produktu postawi sobie osoba ściągająca gre do takich "testów". Co będzie dyskwalifikowało gre jako "wartą zakupu"? I ciekawy jestem jaki procent ludzi najpierw zasysa gierke, testuje ją do bólu, a potem pędzi do sklepu ją zakupić?;)
Ciekawy jestem też tego, które to tytuły wg Ciebie "nie nadawały się do użytku", ile ich było, a przede wszystkim co to znaczy "nie nadające się do użytku"?

Świetne podejście, godne podziwu - doprawdy.

Tekeeus jest skrajnym przeciwnikiem piractwa, Ty natomiast skrajnym jego fanem, tyle że Tekeeus IMO lepiej argumentuje.

Pomińmy oczywiście fakt, że informacja na opakowaniu nie będzie nic mówiła o jego możliwych wadach, o potrzebie dopracowania programu przez twórcę itd. itp. Nie no jasne nikt mnie wtedy "w balona" nie robi, nikt mnie nie okrada...

Raz jeszcze: czytaj recenzje, opinie na forach, to Cię ustrzeże przed badziewiem.

Rozumiem, że od zawsze istniała możliwość nagrywania i od zawsze sprzedawano muzykę w sklepach?

Ale znaczy się, że chodzi o powielanie utworów przez producentów i ich sprzedawanie w sklepach, tak? Bo jeśli dobrze rozumiem to nikt sobie ot tak nie sprzedaje pokopiowanych utworów, robi się to za pieniądze, ale chyba o tym doskonale wiesz.

Chyba nie chcesz zrozumieć, albo nie potrafisz. Nikt nie zabroni im organizowania koncertów i zarabiania na swojej twórczości w ten sposób.

No nie zabroni.

Czy nagrywając muzykę z radia na własny użytek też ich "okradam"?

Sam jestem ciekawy...ale to nie to samo, jakość nie ta, i często utwory są przerywane przed ich zakończeniem, więc chętnych na takie zdobywanie muzyki chyba jest nie wielu. Co innego zassać sobie cały album i to jeszcze z okładką;)

Poza tym możliwość sprzedawania muzyki, czy filmów pojawiła się stosunkowo niedawno- jakoś wcześniej dawali radę bez tego i nikt nie rozpaczał. Teraz kiedy ta gwiazdka z nieba jest odbierana pojawia się wielki lament.

Ale o co chodzi? O to, że twórcy chcą zarabiać na płytach ze swoją muzyką? Że wytwórnie filmowe chcą zarabiać na wydawaniu płyt DVD ze swoimi produkcjami? Jest na nie popyt to i wydaje sie w ten sposób wytwory ich pracy.

Gra posiada wymagania podane na pudełku- w 99% przypadków zaniżane aby klient tylko kupił - czy to fair?

To są minimalne wymagania pozwalające odpalić gre i "cieszyć" się z tego co pozostaje na ekranie po wykastrowaniu produktu z wszelkich efektów, ale to zdaje sie że wie prawie każdy kto interesuje się choc w niewielkim stopniu rynkiem gier.

Najczęściej rekomendowana konfiguracja pozwala na oglądanie slide'ów z gry, ale według ciebie jest to zapewne bardzo uczciwe postępowanie.

Wierz mi, że są i tacy na tym świecie, których nie stać na kompa który to pozwoli na płynne gierczenie i których cieszy "oglądanie slajdów z gry".

Jeżeli gra będzie oferowała coś więcej niż parę godzin zabawy to na pewno znajdzie się masa chętnych, którzy ją kupią np. wow, zapewne nowe diablo itp.

A jak duża to będzie masa wg Ciebie? Sory, ale to zdanie nie zawiera treści. Wygłosiłeś sobie swój prywatny osąd, który rozumiem w taki o to sposób: wydłużcie czas wykrywalności, pozbądźcie się błędów, nie oszukujcie z wydajnością, a prpblem piractwa na waszym polu zniknie, imo nie zniknie.
  • 0

#37

Alyna.
  • Postów: 328
  • Tematów: 14
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ja oryginalne płytki mam, tak samo jak pirackie. Nie usprawiedliwiam piractwa, ale prawda jest taka, że skoro mogę sobie coś zobaczyć zanim to kupię to czemu nie? Mam dużo seriali, które w Polsce się nie ukazały, a są warte obejrzenia, ale też jeżeli dany serial lub film mi się spodoba to kupuję oryginał i jestem go sobie nawet w stanie sprowadzić zza granicy (jak np. Battlestar Galactica).

Gry również wolę kupić oryginalne niż pirackie, ponieważ zawsze jak coś się stanie mam dostęp do serwisu itp. a do tego wiele gier czy filmów jest teraz w bardzo przystępnych cenach i mogę sobie na nie pozwolić.

Co mnie dobija to ceny płyt CD z muzyką. 70zł za płytkę? Chyba ktoś sobie żartuje. Nie dam tyle żeby sobie posłuchać góra pięciu piosenek, które będą mi się na tej płycie podobać. Co innego muzyka Polska. Na szczęście te płytki są też w całkiem umiarkowanych cenach, szkoda tylko że Polski przemysł muzyczny leży i kwiczy (nie liczmy Kazika i Nosowskiej).

A tak poza tym:

Dołączona grafika

Użytkownik Alyna edytował ten post 19.09.2009 - 14:58

  • 0

#38

KriSSnt.
  • Postów: 387
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

O czym my tu w ogóle piszemy: jakieś porównania ściągania muzyki do kradzieży samochodu, utracone korzyści itd.



Pierwsza sprawa, czy to etyczne czy nie. Owszem, nieetyczne - nie jest fair brać komuś coś za darmo, jeśli on oczekuje za to zapłaty. Ale niestety, life is brutal i trzeba sobie radzić, jeśli kogoś nie stać na płytę z muzyką za kilkadziesiąt złotych - ściąga ją z Sieci, a dlaczego? BO MOŻE.


I tu się rodzi kolejna kwestia warta poruszenia: nie ma jak dotąd dokładnie sprecyzowanych przepisów i sposobów kontroli, by skutecznie uniemożliwiać czy chociażby utrudniać "piractwo". Dlaczego ściągam sobie grę z Internetu, a nie kradnę samochodu spod sklepu, mimo że bardzo bym chciał taki mieć? Proste - bo nikt mnie nie złapie. Nie wynoszę pomarańczy ze sklepu, bo najpewniej na następnym skrzyżowaniu zgarnie mnie powiadomiony już patrol policji lub sam sprzedawca wyleci za mną ze sklepu i mi wleje... Z Internetu możemy ściągać co nam się tylko podoba i robimy to bo czujemy się bezkarni. Gdybym miał świadomość, że każdy plik jest "naznaczony", a odpowiednie służby już mogą mieć mnie na oku i za chwilę zapukać do moich drzwi - zastanowiłbym się dwa razy i zapewne porzucił pomysł ściągania z Sieci.


Utracone korzyści: owszem - jeśli MUSZĘ posiadać dane oprogramowanie, a ściągam je nielegalnie za darmo. Jeśli muszę (powiedzmy w pracy) wykorzystywać specjalistyczne oprogramowanie, dla którego nie ma alternatywy, a pobieram je z Internetu - faktycznie - pozbawiam producenta korzyści.

Większość przypadków to jednak kierowanie się (świadomie lub nie) podaną wyżej zasadą: biorę(ściągam), bo mogę. Skoro nic mi za to nie grozi, to ściągnę sobie nową grę, a co! Zobaczę czy ciekawa, pogram sobie chwilę, będę miał trochę rozrywki, a potem znudzi mi się i usunę. Czy w tym przypadku producent gry/muzyki/oprogramowania traci coś? Moim zdaniem NIE, gdybym nie miał możliwości bezkarnego pobrania pliku - i tak nie kupiłbym oryginału. Zamiast iść do sklepu i kupić wyżej wspomnianą grę, poszedłbym do kumpla pogadać lub oglądnąłbym jakiś film w telewizji. Jakie to utracone korzyści? Producent gry nic nie traci (a może nawet zyska, bo stwierdzę, że tryb dla wielu osób jest genialny i chętnie kupię oryginał by móc korzystać - chyba to najmocniejszy "argument" producentów przekonujący do zakupu oryginałów... IMO).

Podsumowując: nie takie ściąganie z Sieci straszne i szkodliwe, a porównywanie ściągnięcia filmu do kradzieży samochodu to już jakaś paranoja moim zdaniem.

Żeby nie było: w przypadku, gdy wykorzystujemy nielegalnie pozyskane oprogramowanie do czerpania korzyści - to już większy problem i takie sytuacje mogłyby być już traktowane poważniej (grafik tworzący w scrackowanym Photoshopie, jeśli swoje prace sprzedaje - to już de facto przesada).
  • 3



#39 Gość_Rolland

Gość_Rolland.
  • Tematów: 0

Napisano

W podobnym temacie pisałem dokładnie to samo, czyli typowy "złodziej" internetowy nie kupiłby oryginała, nawet jeśli nie miałby możliwości pobrania pirata. Oczywiście od razu zostałem "wyprowadzony z błędu" przez bardziej wtajemniczonych użytkowników, ale to nie ważne. Karanie takich "złodziei" to absurd i nie wiem jakimi argumentami rzucą anty piraci, ja zdania nie zmienię. A jeśli będzie wzmożony monitoring sieci - ludzie przerzucą się na technologię p2m, freenety, anonimowe vpn'y itd. W przypadku p2m, żeby poznać adres IP ściągającego/wrzucającego plik, trzeba zmusić np Google (gmail) do przekazania tych danych, co jest prawie nie możliwe. A żeby ISP dowiedziało się co użytkownik ściąga, musi sprawdzać (dosłownie) jego e maile. Pozostałe opcje są praktycznie w 99,9% anonimowe. Wniosek jest prosty. Im bardziej piractwo będzie potępiane, tym szybciej zyska na popularności, i zmusi adminów warezów do wdrażania nowych rozwiązań, uniemożliwiających namierzenie kogokolwiek jak np wyłączenia logowania adresów IP na serwerze/forum, wstęp tylko na zaproszenie + https, i 1000 innych rzeczy. A walkę z tym procederem uczyni praktycznie nierealną. Piractwo było, jest i będzie, jak terroryzm. ;)
  • 0

#40

sechmet.
  • Postów: 973
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

z linuxnews, poczytajcie sobie:

Spóźnione fantazje ! Czy to może działać nielegalnie?

Oryginał

http://www.telegraph...-behaviour.html

tłumaczenie

Unia Europejska pracuje na Panopticonem XXI wieku, system nadzoru, który krytycy nazywają “Orwellowskim”, który gromadziłby informacje z wielu źródeł - w tym kamer i komputerów osobistych. System ten miałby na celu wyłapywanie wszystkich “nietypowych” zachowań na całym kontynencie…

Z szerszej perspektywy, jest to część ruchu zmierzającego ku stworzenia ogólnoeuropejskich sił policji, w którym informacje są dzielone w ramach scentralizowanego systemu. Jest to również ogromny krok w kierunku utworzenia Europejskiego CIA - mającego za cel szpiegowanie swojej własnej ludności.

INDECT jest jednym z największych projektów badawczych Unii Europejskiej, w którym bierze udział 18 partnerów, w tym 15 partnerów z krajów UE. Całkowity budżet projektu wynosi 15 mln Euro. Po trwających ponad rok negocjacjach w grudniu ubiegłego roku został podpisany kontrakt pomiędzy AGH, a Komisją Europejską, na realizację projektu(…)

Celem projektu jest opracowanie kompleksowego, zintegrowanego systemu informatycznego w celu redukcji poziomu przestępczości i zagrożeń w drodze ich przewidywania i detekcji przy użyciu ściśle naukowych metod i środków. System wspierania bezpieczeństwa publicznego składa się z kilku podstawowych części. Elementy te odpowiadają za przepływ informacji. Są to moduły akwizycji, przechowywania oraz analizy danych. Końcowym ogniwem takiego systemu jest mechanizm powiadamiania służb porządku publicznego o potencjalnym lub zaistniałym zagrożeniu.

Za akwizycję danych odpowiadać będzie w projekcie sieć czujników. Czujniki te będą rejestrować takie zmienne jak obraz, dźwięk, temperaturę, obecność niebezpiecznych związków chemicznych oraz przemieszczenie obiektów. Dane te, po przesłaniu przy użyciu dostępnego w danej lokalizacji łącza należy zachować oraz poddać analizie. Ręczna analiza danych pochodzących z sieci czujników na terenie miasta jest niemożliwa ze względu na ich ilość. W ramach projektu powstaną algorytmy i systemy umożliwiające automatyczną analizę danych. Analiza ta będzie polegała nie tylko na detekcji przestępstw, agresji czy zagrożeń, ale również na zapobieganiu takim
zdarzeniom przez ich przewidywanie i uprzednie powiadomienie odpowiednich służb(…)

System ten na zbierać także informacje ze stron sieci www, for i grup dyskusyjnych, sieci P2P i poszczególnych systemów komputerowych. Będzie również wykorzystywał CCTV oraz inne metody nadzoru, w celu stworzenia modeli nietypowych zachowań - analizując ton głosu (co sugeruje, że prywatne rozmowy będą na podsłuchu), oraz sposób przemieszczania się jednostek…

To Echelon na sterydach,nowa wersja działającego od dekad programu NSA, który inwigiluje społeczeństwa od lat, technologicznie udoskonalony i dostosowanego do XXI wieku. W 1999 rząd Australii przyznał, że program NSA, był częścią globalnego programu, sieci nadzoru w sujuszu z USA i Wielką Brytanią, która może przechwytywać - wszystkie rozmowy telefoniczne, faxy, e-maile i przekazy radiowe w obrębie całej planety. Projekt Indect stanowi nowe wcielenie tej bestialskiej sieci nadzoru.

Europejski analityk Stephen Booth podsumował ten projekt, jako “Orwellowski” i “ogromne naruszenie prywatności”. Zauważył także, że na sfinansowanie programu, który traktuje wszystkich swoich obywateli jako winnych, dopóki nie udowodnią swojej niewinności zostanie sfinansowany z naszych własnych podatków.

“Inwigilowanie wszystkich obywateli, zamiast monitorowania poszczególnych podejrzanych jednostek stanowi złowieszczy krok w każdym społeczeństwie” - dodał Shami Chakrabarti.

“Taki program jest już niebezpieczny na poziomie krajowym, a na skalę całego kontynentu jest wręcz katastroficzny”…

Projekt Indect stanowi wielki krok naprzód, w utworzeniu globalnego więzienia bez krat(…). Przekonanie, że społeczeństwo nie wie, kiedy jest obserwowane przez władze jest kluczem do osiągnięcia ostatecznego celu, do utrzymania populacji w stanie stałego zniewolenia, niepokoju i strachu, co doprowadzi do etapu, w którym ludzie będą samodzielnie pilnować się nawzajem.

Ten system nie ma nic wspólnego z łapania przestępców - ostatnie dane w Wielkiej Brytanii dowiodły, że kamery CCTV nie mają praktycznie żadnego wpływu na przestępczość(…)


  • 0

#41

Piotrek.
  • Postów: 290
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pierwsza rzecz jaka narzucila sie mi do glowy to, to ze sciagane rzeczy sa niematerialne a np. wspomniany samochod jest materialny i latwiej jest dostrzec wklad w pracy. Dla graczy, tylko graczy gra to tylko gra... nie mysla, ze kazdy element zostal stworzony przez grafika, pomalowany przez kogos innego a oscryptowany przez jeszcze inna osoba i mozna wymienic tak cale stado ludzi odpowiedzialnych za "tylko" gre. Kiedys nie mialem szans aby kupic sobie plyte czy gre tak wiec czesci z nich od kolegow jako piraty lub bardzo fajnego magazynu CDA. Kiedy dostalem pierwsza w zyciu wyplate to pierwsze na co wydalem to wlasnie na oryginalna gre, poniewaz bylem w stanie i nie bylo to z wyrzeczen. Tak wiec w mojej wlasnej etycznej ideologii (niekoniecznie dobrej dla innych) kupie produkt typu program np. graficzny Corel Draw jezeli bede miec pewne dochody co miesiac. Zas napewno jezeli bede zarabiac na takich programach. Jak ktos kiedys napisal cos madrego : "Jezeli zarabiasz lopata to kup ja a nie kradnij. Pozwol zarobic osobie, ktora stworzyla narzedzie twojej pracy". W tym czasie korzystam tylko z dwoch pirackich programow, ktorymi sa Corel Draw i Macromedia Flash. Pirackie, poniewaz korzystam z nich w sprawach edukacyjnych (to moze nie byc najlepsze wytlumaczenie ale jak napisalem, moja wlasna ideologia) i gdy juz je dobrze opanuje to kupie oryginalne wersje (Corel Draw o ile sie nie myle kosztuje ponad 1K zlotych).
Poza tym jakby sie rozejzec, to w interneci tak naprawde mozna miec pelno alternatywnych programow Open Source, ktore dla zwyklego uzytkownika wystarcza w 100%
Co do muzyki to rowniez nie sciagam. Po co sciagac jezeli jest Youtube (o, ktory nikt sie nie kluci). Swego czasu zastanawialem sie czy sciaganie muzyki z Youtube jest legalne. Tymbardziej jezeli prawa autorskie omijaja tysiace fajnych utworow i raczej nie jest to z lenistwa.
Po drugie sciaganie gier jest na tyle niebezpieczne, ze nie chce nawet ryzykowac zlapania czegos... dzieki temu nie potrzebuje juz nawet programu antyvirusowego ^^
Po trzecie, parlament Francuski powinien tez rozpatrzyc postepowanie kiedy piractwo jest komercyjne a nie.
PS. Artysci muzyczni wiedza o tym, ze wiele osob ich spiraci wiec licza praktycznie tylko na zyski z koncertow.

PS 2. Dlaczego 50- Cent jest bogaty a Peja nie?
  • 0

#42

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Bo peja reprezentuje biedę.
  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych