Skocz do zawartości


Słynni ateiści, którzy się nawrócili


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
112 odpowiedzi w tym temacie

#16

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

To dość proste. Każdy (przynajmniej ogromna większość) wierzący rodzi się ze swoją wiarą,


Albert Einstein:

Chcę wiedzieć, jak Bóg stworzył ten świat. Nie interesuje mnie to czy inne zjawisko. Chcę znać Jego myśli, reszta to szczegóły.

Demokracja daje nam prawo stwierdzenia że ten gość jest idiotą :roll:
  • 0



#17 Gość_ParalyserX

Gość_ParalyserX.
  • Tematów: 0

Napisano

Pytanie:
"A Ty, drogi ateisto - może też się nawrócisz? "
to typowa prowokacja z przymrużeniem oka i bardzo proszę na to nie odpowiadać.

Nie miało to na celu prowokacji. Takie pytanie retoryczne raczej :P

Anne Rice napisała ciekawą trylogię o Śpiącej Królewnie.
"Przebudzenie Śpiącej Królewny"
"Kara dla Śpiącej Królewny"
"Wyzwolenie Śpiącej Królewny"

Bardzo erotyczna i bardzo...obrazowa. Nieźle jak na katoliczkę.


Ale skąd wiesz, czy czasem nie napisała tego przed nawróceniem? ;)

[..]Tymczasem przypatrując się debatom toczonym na forach internetowych można odnieść wrażenie, że coraz popularniejsze stało atakowanie Kościoła czy negowanie istnienia Boga.

Martwi mnie, że większość tekstów na tym forum jest właśnie taka.

Niestety masz rację.... No ale co zrobić. Trzeba walczyć.


Ciekawe co ich skłoniło (...) Starcza demencja pewnego ranka ustąpiła?

Po prostu najprawdopodobniej przekonali się, że Bóg istnieje. Nie mogli się pogodzić z tym, że siebie oszukują (twierdząc, że Boga nie ma), bo sumienie im co innego mówiło.
  • 0

#18 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Po prostu najprawdopodobniej przekonali się, że Bóg istnieje. Nie mogli się pogodzić z tym, że siebie oszukują (twierdząc, że Boga nie ma), bo sumienie im co innego mówiło.


Byli coraz bliżej śmierci i szydło wyszło z worka.
  • 0

#19

Babylon Slayer.
  • Postów: 52
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Byli coraz bliżej śmierci i szydło wyszło z worka.


"Kiedy zaczynasz myśleć o śmierci, zaczynasz też myśleć, co się stanie potem. Wtedy też zaczynasz mieć nadzieję, że jest Bóg. Dla mnie to przerażająca myśl, że mógłbyś iść donikąd." - powiedział muzyk.

Dokładnie, strach powoduje różne głupie reakcje. Wielu ludzi zajmuje się różnymi głupotami byle tylko pozbyć się strachu. Strach przed nieznanym jest bardzo niebezpieczny (np. nawracanie na siłę, rasizm).

"bo tak musi być bo tak łatwiej żyć"

@down:
Nie wszyscy klerycy są tacy głupi. :)
  • 0

#20

Caffeine//+.
  • Postów: 179
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

http://pl.wikipedia.org/wiki/Leon_X

Pełnienie najwyższego urzędu religijnego nie przeszkodziło Leonowi X być ateistą ("Co się atoli uczucia religijnego dotyczy, to tego u Leona nie było zgoła ani śladu" [1]). Przypisuje mu się niesławny cytat, wypowiedziany w towarzystwie - "Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo" [2].


http://www.racjonali...l/kk.php/s,6236

Każda religia jest dobra, ale najgłupsza jest najlepsza


A teraz może o papieżach ateistach?
  • 0

#21 Gość_ParalyserX

Gość_ParalyserX.
  • Tematów: 0

Napisano

Dokładnie, strach powoduje różne głupie reakcje. Wielu ludzi zajmuje się różnymi głupotami byle tylko pozbyć się strachu. Strach przed nieznanym jest bardzo niebezpieczny (np. nawracanie na siłę, rasizm).

"bo tak musi być bo tak łatwiej żyć"


Nawracanie na siłę? Przecież nikt ich do tego nie zmuszał. Sami zmądrzeli.
A tak poza tym co ma rasizm do strachu? Nie zrozumiałem aluzji, sorry...

A teraz może o papieżach ateistach?

No to po co ten Leon X był kardynałem, a potem papieżem? Dziwna postawa tego człowieka. No ale przecież zdarzają się np. źli księża, więc musiał być też zły papież... Zły w sensie niewywiązujący się ze swoich obowiązków, no i czyniącym rzeczy sprzeczne ze "stanowiskiem".
  • 0

#22

Babylon Slayer.
  • Postów: 52
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dokładnie, strach powoduje różne głupie reakcje. Wielu ludzi zajmuje się różnymi głupotami byle tylko pozbyć się strachu. Strach przed nieznanym jest bardzo niebezpieczny (np. nawracanie na siłę, rasizm).

"bo tak musi być bo tak łatwiej żyć"


Nawracanie na siłę? Przecież nikt ich do tego nie zmuszał. Sami zmądrzeli.
A tak poza tym co ma rasizm do strachu? Nie zrozumiałem aluzji, sorry...

Nawracanie na siłę i rasizm ma to do strachu, że jest spowodowane strachem przed nieznanym, innym. Aluzja polega na tym, że np. rasizm jest spowodowany strachem tak jak wiara w Boga (lub oszukiwanie samego siebie, że się wierzy) w wielu przypadkach.

Nie widzę sensu? Żadna wiara się z człowiekiem nie rodzi. Ona się pojawia, kiedy ten dorasta. Oczywiście - jeśli ma pewne przygotowanie, wie, że ktoś taki jak Bóg może istnieć. Wtedy wybiera ścieżkę wiary.

Większość katolików narodziła się w rodzinach katolickich, została ochrzczona bez swojej zgody i od małego była karmiona "prawdami" katolickimi. Taka osoba jest z góry "skazana" na katolicyzm.
  • 0

#23

Lia.
  • Postów: 412
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie nawrócę się drogi katoliku. Ciekawe co ich skłoniło; zniknęły zaburzenia erekcji, mogli zaoszczędzić na viagrze? Starcza demencja pewnego ranka ustąpiła? Szacuneczek dla tych pań, chociaż Bóg jeden wie...

Według mnie jest to bardzo niesmaczny sarkazm... I kto tu mówi wyłącznie o katolikach? Czy trzeba się koniecznie nawracać na katolicyzm? A co ze zwykła wiarą w istnienie Boga? Tutaj żadne chrześcijaństwo nie ma nic do gadania.

Don Corleone, Twoje posty naprawdę odrzucają treścią od czytania. W Boga nie można uwierzyć i to nie parzy? A kim Ty jesteś, że mówisz za ogół, że stwierdzasz to jako fakt oczywisty? Ja w Boga wierzę i to również nie parzy. Twoje wytłumaczenie nie ma żadnego związku z tonem zdania, które wcześniej napisałeś.

Każdy (przynajmniej ogromna większość) wierzący rodzi się ze swoją wiarą, odziedziczoną niczym kolor skóry po rodzicach [...].

Nie widzę sensu? Żadna wiara się z człowiekiem nie rodzi. Ona się pojawia, kiedy ten dorasta. Oczywiście - jeśli ma pewne przygotowanie, wie, że ktoś taki jak Bóg może istnieć. Wtedy wybiera ścieżkę wiary.

[...] a więc logicznie stwierdzić można, że oni nie uwierzyli, bo w ich małe główki w wieku przedszkolnym wpajano pewne twierdzenia i pomyśleć nie można było o światopoglądzie przeciwnym. Byli po prostu wierzącymi od zawsze, a ci państwo wyżej pokazani uśmiechają się tak ładnie, ponieważ obiecano im Nagrodę Templetona. Cholera, myśl tygodnia!

W ogóle nie zrozumiałam, co chciałeś przekazać. Masz na myśli, że dziecko w katolickiej rodzinie będzie ateistą? :roll:

Wiara w Boga, boga czy też bogA (lub BoGa, ewentualnie w bOgA [w niego to tylko ekstremiści chrześcijańscy!]) jest szkodliwa, wystarczy spojrzeć przez okno, posłuchać Condella na YouTube. Działa aby obalić naukę, wprowadzić teokrację globalną i wyzyskiwać staruszki. Wmawia, że każda kultura jest równa i godna szacunku, gdy jasne jest, że to bzdura.

Tak, a ja jestem święta. :lol Co to za wniosek z Kosmosu wzięty? Wierzę w Boga, to znaczy, że działa to negatywnie na moją psychikę? Ciekawe, bo statystyki mówią inaczej. Proszę, nie myl pojęć religii z wiarą w Boga. Bo to one narzucają system.
  • 0

#24 Gość_ParalyserX

Gość_ParalyserX.
  • Tematów: 0

Napisano

Nawracanie na siłę i rasizm ma to do strachu, że jest spowodowane strachem przed nieznanym, innym. Aluzja polega na tym, że np. rasizm jest spowodowany strachem tak jak wiara w Boga (lub oszukiwanie samego siebie, że się wierzy) w wielu przypadkach.


Aha. No szczerze mówiąc nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że rasizm jest spowodowany przez strach - chyba raczej przez chęć dominacji. No ale wracając do tematu...


Co do wiary w Boga ze strachu: to to raczej prawdziwa wiara nie jest. Powinno się wierzyć dla samego Stwórcy. Za to, że stworzył świat. Za to, że żyjemy. Ogółem - za wszystko.
No ale w sumie lepsze każde nawrócenie niż żadne.

Wiara w Boga, boga czy też bogA (lub BoGa, ewentualnie w bOgA [w niego to tylko ekstremiści chrześcijańscy!])

Nie rozumiem, jaki miałeś cel w pisaniu tego zdania, które nic nie wnosi. Chyba że chciałeś zaszpanować umiejętnością naciśnięcia w odpowiednim momencie shifta... :P


Żeby nie pisać posta offtopowego...

@Babylon Slayer (poniżej):
Faktycznie, masz rację. Ten post nie należy do udanych :P Ale przyznaj, że wiara ze strachu to taka niepełna wiara.

@Don Corleone (jeszcze bardziej poniżej):
Nie, po prostu chciałem zwrócić uwagę, że nie było potrzebne tamto zdanie.
  • 0

#25

Babylon Slayer.
  • Postów: 52
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Aha. No szczerze mówiąc nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że rasizm jest spowodowany przez strach - chyba raczej przez chęć dominacji.

Rasizm to chęć dominacji nad innymi rasami spowodowana chęcią dominacji na innymi rasami? Masło maślane. ;)

Co do wiary w Boga ze strachu: to to raczej prawdziwa wiara nie jest. Powinno się wierzyć dla samego Stwórcy. Za to, że stworzył świat. Za to, że żyjemy. Ogółem - za wszystko.
No ale w sumie lepsze każde nawrócenie niż żadne.

Co to znaczy "wierzyć za to, że"? Nie rozumiem. Albo się wierzy, że Bóg istnieje albo nie.
  • 0

#26

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie rozumiem, jaki miałeś cel w pisaniu tego zdania, które nic nie wnosi. Chyba że chciałeś zaszpanować umiejętnością naciśnięcia w odpowiednim momencie shifta... tongue1.gif


Nie rozumiem jaki miałeś cel w pisaniu tego zdania, chyba że chciałeś się na mnie odegrać dla zasady.

Nie widzę sensu? Żadna wiara się z człowiekiem nie rodzi. Ona się pojawia, kiedy ten dorasta. Oczywiście - jeśli ma pewne przygotowanie, wie, że ktoś taki jak Bóg może istnieć. Wtedy wybiera ścieżkę wiary.


I oczywiście wiara rodziców, szkółki niedzielne i inne pożyteczne zajęcia na pewno nie mają tu nic do rzeczy.
Altaire, moja droga, nie bądźmy naiwni. Jakoś dziwnym trafem duża większość ludzi w tej części Europy rodzi się katolikami, a kolejnym przedziwnym trafem inny wierni z okolicy Zatoki Bengalskiej przystępują do kultu Hare Kriszny. Gdyby religia faktycznie była kwestią wyboru to obserwowalibyśmy stosunkowo równomierne rozpowszechnienie na globie wszystkich wierzeń, a nie terytorialnie lokalne ich występowanie.
  • 0



#27

Lia.
  • Postów: 412
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

I oczywiście wiara rodziców, szkółki niedzielne i inne pożyteczne zajęcia na pewno nie mają tu nic do rzeczy.
Altaire, moja droga, nie bądźmy naiwni. Jakoś dziwnym trafem duża większość ludzi w tej części Europy rodzi się katolikami, a kolejnym przedziwnym trafem inny wierni z okolicy Zatoki Bengalskiej przystępują do kultu Hare Kriszny. Gdyby religia faktycznie była kwestią wyboru to obserwowalibyśmy stosunkowo równomierne rozpowszechnienie na globie wszystkich wierzeń, a nie terytorialnie lokalne ich występowanie.

To jak wyjaśnisz wiarę człowieka, którego rodzice byli ateistami, a sam nie pobierał żadnych nauk?

Teraz zmieniłeś słowo, co ma istotny wpływ na znaczenie treści. Urodzić się katolikiem to nie to samo co urodzić się wierzącym. A żeby być jeszcze bardziej precyzyjną: człowiek nie rodzi się ani wierzący, ani będąc wyznawcą. To rodzice idą do Kościoła ochrzcić dziecko. Jeszcze raz proszę o nie mieszanie tych dwóch słów. Nie wrzucaj do jednego kotła Katolików z wierzącymi. Ja jestem wierząca, ale nie wyznająca żadnej religii. I jak widać religia (a raczej jej brak) w moim przypadku faktycznie jest kwestią wyboru. Statystyki lubią kłamać, a nawet wyolbrzymiać niektóre sprawy. To, że 90% polskiej populacji przynależy do KK nie znaczy, że wszyscy wierzą. W sumie to ciekawe, bo jakiś czas temu czytałam artykuł i liczba oscylowała w granicy 80%.
  • 0

#28 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Człowiek z natury jest nie wierzący, w przeciwnym razie skąd wiedziałby o istnieniu Boga.
  • 0

#29

JooqooL.
  • Postów: 47
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Na swojej ścieżce nigdy nie stałem się ateistą i naprawdę się z tego cieszę. Urodziłem się w katolickiej rodzinie. Rodzice oględnie przysposobili mnie do tego wyznania i starali się przekazać wszelką wiedzę jaką na ten temat posiadali, ale to mi nie wystarczyło. Zacząłem zadawać wiele niewygodnych pytań, spędziłem nawet ponad pół roku na rozmyślaniach i badaniu różnego rodzaju wiedzy żeby odnaleźć w logiczny sposób odpowiedź na wszystkie pytania, które mnie przez ten okres trapiły. Wtedy nie byłem już katolikiem, ani nawet chrześcijaninem, nie wyznawałem żadnej religii, stałem się czymś w rodzaju agnostyka. Na moje szczęście nie przekroczyłem tej bariery stając się ateistą, bo mimo wszystko widzę, że ludziom z tamtej strony najczęściej ciężko jest wrócić już gdziekolwiek. Bo gdy zaczynamy coś negować, a potem na tej negacji budujemy cały swój światopogląd, to niewyobrażalnym staje się potem zaakceptować swój błąd, bo to co nas do tej pory określało musimy zburzyć i w mozole odbudować na nowo. Gdyż nie wybraliśmy żadnej drogi do tej pory, po prostu staliśmy na rozdrożu udowadniając sobie wzajemnie dlaczego jedna z dróg jest tą niewłaściwą. Wiem przez co przeszedłem, zburzyłem swój świat i po dziś dzień staram się go odbudowywać.

Wiara, którą starsi i bardziej doświadczeni ludzie chcą nam przekazać wiąże się i przeplata z ich życiowym doświadczeniem. Ma służyć przede wszystkim ułatwieniu podróży, którą jest życie. Nie mówię tu o jakimś radykalizmie, ale o najprostszych i najczystszych jej przejawach. Takich gdzie 'Bóg' nie każe zabijać w swym imieniu, gdzie nie jest sadystą, przez którego ludzie nie są do siebie wrogo nastawieni. Mówię tu raczej o takiej mądrości życiowej połączonej z akceptacją, że jest coś więcej niż ten pył w którym żyjemy i o który tak bardzo się zabijamy.

Po latach coś się zmieniło. Zmęczyłem się próbami logicznego dowodzenia czym może być życie, jaki może być jego sens, czy jest większy plan i jaką mam odegrać w nim rolę, jaka może być natura Boga i czy Bóg w ogóle istnieje. Wyciszyłem się i postępowałem zgodnie z tym co czułem, że jest właściwe i wtedy to dopiero do mnie dotarło. Że wszystko czego nam potrzeba żeby przejść przez to życie w szczęściu mamy przy sobie. Zawsze mieliśmy, urodziliśmy się z tym. Nazwijcie to jak chcecie, głos serca, intuicja, wewnętrzny głos, ale wiem że nic więcej nie potrzeba. Od tego momentu po prostu czuję że jest coś tak niesamowicie potężnego, coś tak wspaniałego, co daje mi siłę każdego dnia, że nie potrzebuję się już nad tym zastanawiać. Jestem kompletnie wyciszony i w pełni mogę skupić się na swoim życiu i tym co robię. Można to nazwać wiarą w Boga, ale nie Boga chrześcijan, żydów, arabów, hindusów czy kogokolwiek innego. Nie zamierzam utożsamiać się z żadną grupą bo jest mi to już niepotrzebne, od tamtej chwili stałem się w pełni panem swojego życia. Życzę każdemu z was tego samego. Abyście odnaleźli własną drogę.

Don Corleone.

To co pisałem o negacji tyczyło się przede wszystkim Ciebie i Twoich wypowiedzi. Niech niewiara w Boga Cie nie zaślepi. Nie ma przecież logicznego wytłumaczenia na to czy Bóg istnieje, są za to setki logicznych dowodów na to że może go nie być. Ale przecież co my ludzie możemy wiedzieć, dopiero co pojawiliśmy się na tej planecie i już chcemy decydować o naturze wszystkiego czego jeszcze nawet nie poznaliśmy zbyt dobrze? Jesteśmy jak mrówki w jednym z mrowisk na Ziemi, co one mogły poznać, pobliskie krzaczki i rzeczkę?
Łatwo jest wytykać innym wady w ich światopoglądzie. Mam bliskiego przyjaciela, który potrafił ośmieszać sposób życia innych, ale to by było na tyle, bo sam swoje życie marnuje, bo nie wie jak je przeżyć.
Don Corleone wydaje mi się że chowasz się za swoją mądrością, ale przecież nie zawsze będziesz mógł się za nią schować i kpić z innych. Przychodzą chwile w życiu, że nie jesteśmy w stanie zdecydować w którym kierunku się udać, nie wiemy jakie znaczenie miało to co się właśnie wydarzyło, ani w jakim kierunku dotąd podąrzaliśmy, wtedy wszelka mądrość zawodzi.
Richard Dawkins wygłaszając swoje tezy stał się poniekąd Bogiem dla ateistów, prowadzi ich za pomocą negacji wszystkiego co wartościowe. Bo tu nie chodziło nigdy o Boga, tu chodziło o człowieka, Bóg był jedynie środkiem, który miał doprowadzić do zrozumienia nas samych. Jedyne czego się nauczyłem to żeby mieć zawsze otwarty umysł i rozważać to co życie niesie ze sobą, bo to te momenty gdy czegoś nie chcemy przyjąć do wiadomości, gdy wprost nas nosi, żeby się nie zgodzić są kluczowymi i niosą ze sobą najwięcej mądrości.
  • 0

#30

Pierce.
  • Postów: 153
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Richard Dawkins wygłaszając swoje tezy stał się poniekąd Bogiem dla ateistów, prowadzi ich za pomocą negacji wszystkiego co wartościowe. Bo tu nie chodziło nigdy o Boga, tu chodziło o człowieka, Bóg był jedynie środkiem, który miał doprowadzić do zrozumienia nas samych. Jedyne czego się nauczyłem to żeby mieć zawsze otwarty umysł i rozważać to co życie niesie ze sobą, bo to te momenty gdy czegoś nie chcemy przyjąć do wiadomości, gdy wprost nas nosi, żeby się nie zgodzić są kluczowymi i niosą ze sobą najwięcej mądrości.


Masz rację, niedowano powstał podobny STEREOTYP. Najgorsze jest to, iż jestem w stanie się z tym zgodzić, rzeczywiście niektórzy traktują profesorka jako pewien rodzaj boga. Z recenzją"Boga Urojonego" zapoznałem się pradopodobnie w Newsweeku jakieś 3 lata temu. Już wtedy miałem mieszane uczucia, a dopiero po 2 latach zdecydowałem się sięgnąć do pełnej treści. Niestety nie spełniła mych oczekiwań, nie znalazłem niczego co mogłoby mnie zaskoczyć. Dawniks napomiast trafił do niejednego czytelnika, ubolewam za każdym razem gdy ateista powołuje się na jego słowa. Dzieło było kiepskie a zarazem nadzwyczaj popularne, pozpowszechiane jako coś poparte przez większość ateistów, to niewybaczalne. To jak wypuścić na rynek nawet nie betę, a alfę aplikacji i oznajmić iż jest to uznany wyrób uznanych programistów.

Ale nie o tym ja chciałem...

Treść artykułu jest mi znana, zapoznałem się z nią kilka dni temu na stronie autora. Podejrzewam, że jest to w pewnym stopniu prowokacja. Tamtejsi ludzie biją się w podobnych wątkach, a niesądzę by było o co się wykłocać. Koleś przyjął boga, jest mu z tym dobrze? - cieszę się jego szczęściem. Nie rozumiem, miałbym wyrazić niezadowolenie, czy ja wyglądam jak klecha który właśnie stracił podatnika?
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych