Generalnie, jeśli chodzi o moje stanowisko w kwestii "patriotyzmu" - bezsens. Jeden człowiek idzie i zabija innego podobnego mu człowieka tylko za to, że stał nie po tej stronie granicy, co trzeba. Preteksty zawsze są te same:
- "nie zabiorą nam niepodległości" (a co za różnica, czy kierującym tym obszarem rząd znajduje się na Jamajce, w Madrycie, Sztokholmie czy Moskwie? Ważne, żeby zasiadały w nim kompetentne osoby),
- "robimy to po to, aby przyszłe pokolenia mogły mówić po polsku" (ponownie: co za różnica, po jakiemu kto mówi? Dlaczego przyszłe pokolenia miałyby mówić akurat po polsku, a nie po rosyjsku czy niemiecku? W czym polski jest lepszy od reszty języków? I nie, "bo jest nasz" argumentem nie jest),
- "bo zabiją wszystkich cywili" (bullshit, jeśli ktoś najeżdża dany kraj, to cywile są mu potrzebni - chociażby do tego, aby gospodarka podbitego państwa nie upadła. Mordowanie cywili jest najzwyczajniej w świecie nieekonomiczne),
- "bo to nasz obowiązek", "bo nie jesteśmy tchórzami", "bo my nie zmieniamy poglądów", "bo tak robili nasi ojcowie" (czyli: "nie wiem co powiedzieć, więc palnę bezsensownych haseł o obowiązku, poglądach i tradycji. Na pewno ktoś to kupi.").
Obiektywnie rzecz ujmując, powyższe "wartości" nie mają jakiegokolwiek przekładu czy to na jakość życia, życie codzienne w ogóle i... Praktycznie na nic.
A i tak naprawdę chodzi tylko o to, aby mieć powód do rzezi. Bo taka ludzka natura.
Piszę cholernie długiego posta, (patrz: temat, do którego dałem linka) a ty praktycznie całkowicie olewasz jakąkolwiek moją argumentację, jednocześnie czepiając się tego, że jak ja śmiałem nie odpowiedzieć na jedno twoje pytanie. Gratulacje, widać, że aby dostać się do armii, nie trzeba znać się na takich dziwnych rzeczach jak "dyskusja".Tekeeus uchylasz się od odpowiedzi: co ma dla Ciebie jakąkolwiek wartość na tym świcie?
Moje wartości - moja sprawa. Ja przynajmniej w imieniu moich wartości nikogo nie morduję i nie lecę z bagnetem na front, ani tym bardziej się z nimi nie obnoszę i nie zatykam kawałka materiału na końcu kija, nazywają go "wielkim symbolem narodowym", tj. flagą. xP Zapewniam cię, że "wartości" takie jak "bóg, honor, ojczyzna" to dla mnie tylko puste, pozbawione ładu i składu hasełka, które ludzie wymyślili po to, aby mieć się o co zabijać i znaczą one dla mnie tyle samo, co wartości "latające czajniczki, różowe kucyki i czerwony kapturek". Mówiąc prościej - mam je gdzieś.
Urocze. Najpierw mówiłeś coś o "patriotyzmie", języku i tak dalej, a teraz piszesz o obronie rodziny. I kto tu zmienia poglądy? xP Zapomniałeś chyba dodać, że jeśli obronisz swój kraj, to twoja armia najprawdopodobniej ruszy do kontrataku i będzie chciała zrobić to samo z innym państwem. No chyba, że wydaje ci się, że "nie-polski żołnierz gwałci, zabija, morduje, a polski żołnierz aż ma nad łbem aureolkę, skrzydełka i cały się świeci". No ale tak, racja, żołnierz, który niszczy nasz kraj, bo zUo, ale żołnierz, który niszczy ten drugi kraj, to bohater.Wojna obronna według Ciebie to bezsens, głupie poświęcenie za sprawy które nie mają znaczenia. Zapominasz chyba, że wojna, to nie posunięcia na szachownicy, nie symbolicznie przesuwanie granic na mapie. Wojna to niezliczona ilość pojedynczych ludzkich dramatów. Dajmy na to, że nadchodzi wojsko najeźdźcy z zamiarem splądrowania Twojego domu, zgwałcenia matki i zamordowania Twoich dzieci, co wtedy? "Proszę bardzo, dajcie mi autograf"?
Nie wspomnę tutaj już o tym, że prawdopodobieństwo tego, że żołnierze wparują akurat do mojego domu, jest mało prawdopodobne, przynajmniej jeśli weźmie się rozmiary armii i ilość mieszkań w Polsce. xP
Jak to jest, że kiedy wybiorę pierwszą, lepszą losową rzecz, to jest to "fetysz", ale jak ty weźmiesz pierwszą, losową rzecz, którą dobrano sobie xyz lat temu jako doskonały pretekst do wyrzynania innych, to już są to "ponadczasowe wartości"?Nie wiem, co to za fetysz z tymi długopisami,
Ale żeby nie było, że się czepiam długopisów: ZA ŻÓŁTE CZAJNICZKI!!111one Zadowolony?
najwyraźniej jakieś traumatyczne przeżycie z dzieciństwa musiało odcisnąć swoje piętno, by każdy pretekst był dobry do przywołania motywu długopisu o określonym kolorze. Może w Twoim mniemaniu porównywanie ich do nieśmiertelnych ideałów jest ironiczne i niebywale zabawne, jednak śmiem przypuszczać, że jesteś na tyle inteligentny, byś widział, jak niskie i żałosne są takie porównania.
Rozumiem, że skoro wysuwasz stwierdzenie o "traumatycznym przeżyciu z dzieciństwa", to masz coś, co by to popierało - na przykład przeprowadzałeś na mnie dogłębne badania psychiatryczne, znasz dokładnie moją biografię i jesteś wszechwiedzący. Hm... A może po prostu bez większego sensu bluzgasz? I co to znaczy "nieśmiertelne ideały"? Nie ma czegoś takiego, wszystko przemija, kiedyś "nieśmiertelnym ideałem" było fajczenie na stosie nie-chrześcijan, dzisiaj się tego nie stosuje.
Porównania te nie są dla mnie niskie i żałosne, a po prostu trafne. Twoje wartości są tak samo sensowne jak moje czajniczki czy długopisy. Jak dla mnie to, jakim językiem mówię, jest dla mnie tak samo ważne, jak to, jakim długopisem piszę. xP To ciekawe, jeśli zmieniam sobie kolor długopisu albo czajniczka to jest Ok, ale jak mówię, że nie miałbym problemów z ewentualną zmianą języka, to już jestem zdrajca. Dlaczego?
I jak na razie nie podałeś ani jednego argumentu, który popierałby twoją wersję, ograniczasz się tylko do hasełek "bo taki jest nasz obowiązek" i tak dalej.
Cóż, teoretycznie najlepszym rozwiązaniem by było "nie pytaj, co możesz zrobić dla swojego kraju albo twój kraj dla ciebie. Zapytaj, co możesz zrobić dla swojego gatunku i co on może zrobić dla siebie".No cóż trochę dziwny temat, jak i niektóre wypowiedzi. Źle wam się żyje w Polsce?? "Nie pytaj co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj co ty możesz zrobić dla swojego kraju".
Straszne. Aż zasyczałem, zajęczałem i wyskoczyłem przez okno, a później w akcie rozpaczy wysadziłem pół miasta, zjadłem cztery koty i dwa piloty od telewizora. Widzisz, co zrobiłeś? Biedne koty... xPA co do patriotyzmu, to trochę mi za was wstyd
Ja osobiście nie jestem aż takim pacyfistą, po prostu uważam, że konflikty zbrojne pomiędzy przedstawicielami tego samego gatunku (homo sapiens sapiens) to po prostu głupota i czysta agresja. Mi nie chodzi o jakieś tam "wielkie wartości", tylko o zwykłą (TADA!) logikę. Inna sprawa, że to rzeczywiście utopijne ideały - bo wyrzynanie się nawzajem jest nieodłącznym elementem ludzkiej natury. Dlatego też sugeruję wyrżnąć całą ludzkość (raz a porządnie) i dać szansę jakimś innym zwierzętom.Mówicie że to bezsens umierać za kraj?? Że poświęcenie jest zbędne??Naprawdę tacy z was pacyfiści?? Nie sądzę, wydaje mi się że jest to takie usprawiedliwianie tchórzostwa, wiecie że w takich sytuacjach jak np. II WŚ nie odważyli byście się walczyć za naród, dlatego ukrywacie strach pod przykrywką bezgranicznej miłości dla pokoju.
Poza tym nie nazwałbym nie zabijania się nawzajem z byle powodu "tchórzostwem" - powiedziałbym raczej, że to po prostu inteligencja. xP Aha, i równie dobrze ja mogę powiedzieć, że ty swoje mordercze instynkty skrywasz pod przykrywką hasełka "bóg, honor, ojczyzna". Póki co logika jest po mojej stronie.
Jest wybór - nie miałbym na przykład oporów przed wyjechaniem z kraju. Poza tym pragnę pamiętać, że w przypadku poddania się wróg NIE wyrżnie 100% populacji cywilnej w kraju (wyjątek - nazistowskie Niemcy, ale dzisiaj raczej nikt nie stosuje już ideologii "kill'em all", bo to po prostu mało ekonomiczne).Ja także chce pokoju, ale w razie wojny nie ma wyboru.
No tak, bo w końcu zabijanie ludzi tylko za to, że urodzili się po drugiej stronie granicy (i w niczym się od ciebie praktycznie nie różnią) jest takie szlachetne. Jasne...Obrona swojego kraju to obowiązek i swego rodzaju zaszczyt.
Strach przed czym? Bo ty na przykład nie byłbyś w stanie przezwyciężyć strachu przed tym, że wróg może zająć twój "ukochany" (i taki sam jak reszta, różniący się tylko detalami) kraj, a twój język (jeden z tysięcy - nic specjalnego) zostanie zapomniany. Tchórz! xPPowiecie że nic nie wiem o wojnie, no cóż zgodzę się z wami, nie miałem kiedy się dowiedzieć, mimo to wydaje mi się że potrafił bym przezwyciężyć strach, a wy???
Ja, niezależnie od tego, czy bym się bał, czy nie to zrobiłbym którąś z tych rzeczy:
- zacząłbym sabotować przegrywającą stronę (zapewne Polskę) aby jak najszybciej zakończyć wojnę,
- wyjechałbym do innego kraju albo...
- ... po prostu bym się podtarł książeczką wojskową i sobie czekał - mam gdzieś jaki rząd zajmuje się tym krajem (tak czy siak bajzel xP) albo jaka flaga gdzieś tam sobie wisi.
Wstyd? Wręcz przeciwnie, śmiałbym się patrząc na tych, którzy lecą na front albo po to, aby złapać kulkę (selekcja naturalna, jednostki o nienachalnej inteligencji zdychają jako pierwsze - i dobrze im tak), albo po to, aby zabić drugiego człowieka, który też "walczy za ojczyznę".Czy gdybyście w razie konfliktu zbrojnego nie walczyli, nie było by wam wstyd, że inni oddają za was życie a wy się biernie przyglądacie??
Ojej, oburzyłem się, nazwałeś mnie "fałszywym polakiem". Fajne - najpierw wierzysz w wymyślone podziały na państwa, później przypisujesz mnie do jednego z nich (bez mojej zgody) i stwierdzasz, że jestem "fałszywy". A ja ci na to - za polaka się nie uważałem i nie uważam, ponieważ nie widzę do tego jakichkolwiek podstaw oprócz tej, że władam językiem polskim i mieszkam w tym kraju.Jeśli ojczyzna nie jest dla was ważna to jedźcie tam gdzie jest więcej forsy. Powodzenia Fałszywi Polacy.
Ja za to życzę powodzenia tobie, mój ty uroczy morderco, zabijający innych pod byle pretekstem. Good luck, have fun, życzę ci z całego serca, abyś na froncie zginął od pierwszej lepszej kulki. Bo skoro tak bardzo chcesz walczyć za "ojczyznę", to sobie zasłużyłeś. Selekcja naturalna nie będzie za tobą tęsknić.
Edit: swoją drogą, dostać minusa w walce z patriotycznymi wartościami to zaszczyt! ZA CZAJNICZKI!!11oneoneone Przynajmniej potwierdza się to, co mówiłem od dawna - plusy i minusy nie są za jakość postów, a poglądy.
Użytkownik Tekeeus edytował ten post 12.10.2009 - 07:36