Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy bycie katolikiem to obciach?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
239 odpowiedzi w tym temacie

#46

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jest przykładem dojrzałości, czy ty nie rozumiesz istoty ateizmu?
  • 0



#47

zbyszek11.
  • Postów: 342
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jest przykładem dojrzałości, czy ty nie rozumiesz istoty ateizmu?


chyba nie wytłumacz mi
  • 0

#48

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie, wybacz, mam ciekawsze rzeczy do roboty, na przykład latanie na VATSIM.
  • 0



#49

YFWMLSLFNXUYEAVSYFIOUS.
  • Postów: 45
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tak troche odejde od tematu, chetnie bym sie pomodlil, niestety gadanie do sciany, to dla mnie zwykla strata czasu. Nie czuje nikogo po drugiej stronie.

Dlaczego: chętnie byś się pomodlił? Czujesz potrzebę Boga, czy zwyczajnie ta część Twojej wypowiedzi ma charakter scenki przykładowej? ;) Wiary nie da się nikogo nauczyć. Można nauczyć obrzędów i rytuałów; do wiary można (może) przekonać, oświecić. Ale moim zdaniem jeśli ktoś nie czuje Boga, niech tak zostanie. Bo na siłę nic się nie da. Możesz z czasem do wiary dojrzeć, możesz do niej upaść: choć raczej upadek będzie to tylko w oczach innych - oczywiście nie wszystkich.
Moja rada byłaby taka: nie gadaj ze ścianą. Po prostu bądź czujny - kiedy kogoś za nią poczujesz, wtedy możesz zacząć.

Prawdą jest, że katecheci to bardzo często osoby o szczątkowej wiedzy. Katecheci świeccy oczywiście. Prawdą jest, że Kościół nie jest instytucją idealną: przecież jest w rękach ludzi. Prawdą jest, że jednych Chrześcijan szarpały lwy, a inni szarpali na przesłuchaniach ciała oskarżonych o herezję obcęgami. Prawą jest, że ateista różni się w naszej kulturze od wierzącego jedynie właśnie brakiem kontaktu z Bogiem (niechby i urojonym), ale prawdą jest też to, że niektórzy z nich truli pacjentów w szpitalach dla ciał, albo wpuszczali więźniów do pieców w obozach zagłady. Nie w imię Boga przecież. Pardon, zapomniałbym: wierzący lepsi często pewnie nie byli. Bo to wszystko po prostu ludzie: niezależnie od wiary pełni błędów i słabości. Pamiętajmy jednak, że wszyscy oni wychowali się w duchu moralności chrześcijańskiej, można by rzec: ewoluującą w moralność/etykę europejską. Ta chrześcijańska też ma jednak solidne i niezachwiane, choć zapomniane rudymenta w filozofii starożytnych, nie tylko greckiej, lecz także żydowskiej. Myśl chrześcijańska nie jest także owocem jedynie myśli Jezusa, czy filozofów kościelnych. To także Arystoteles, dzieła Platona i innych. Pardon, to nie moja dziedzina, więc nie będę się wgłębiał.
Może i ateista ex definitione jest od katolika "lepszy", ale bądź co bądź oboje wyrastali na glebie tej samej kultury. Tworzącej się przez wieki, zarówno z ziem Kościoła, myśli oświecenia umysłu, jak i ogromu innych. Ateista, czy Katolik w stanie czystym to abstrakcja, której nie można jako tako oceniać. Można opluwać mocherów, jeśli kogoś to jeszcze bawi. Ale nie zapominajmy, że to ludzie nie tylko Kościoła, ale też komunizmu (co za paradoks). To ludzie zazwyczaj niewielkiej mądrości, ale wielkiej chłonności. Kościół w tym przypadku nie może nic poradzić, że takich na stanie posiada. Ludzi jest dużo, choć to truizm, trzeba powtarzać: do tego są różni. A tworzenie wykresu "jakości" ludzkiej istoty tylko w jednej płaszczyźnie jest zwyczajnie nonsensowne.

Jestem Katolikiem, choć przyznaję, że nie spełniam wszystkich wymagań. Za bardzo jestem otwarty na różne wpływy. Naprawdę nie obchodzi mnie to, że w takim przypadku definicje wykluczają mnie z tej dziedziny. Czuję się nim, to mi wystarcza. Wychowałem się w tej wierze; na przestrzeni lat różnie z nią u mnie było. Teraz czuję zwyczajnie, że ona jest - bez względu na wszystko - we mnie. Potrzebuję mszy, choć często się na niej "wyłączam". Ale nie chcę i chętnie słucham słów księdza. Nie muszę się z nimi zawsze zgadzać. To są słowa człowieka - nawet jeśli podawane z mu przez Boga, to przecież filtrowane przez umysł. Gdybym wychował się w we wierze w Wielkiego Potwora Spaghetti, miałbym inne rytuały. Ale mam swoje, akceptuję je i nie muszę im przyznawać pierwszeństwa nad innymi. Te są moje od początku, one mnie ukształtowały. I szczerze zazdroszczę starym dewotkom, które przez różaniec torują sobie drogę do nieba. Kiedy widzę staruszkę, która jest tak pomarszczona i stara, jakby o krok już stała od śmierci, idącą z trudem po komunię, widzę coś tak pięknego, że czasem łzy stają mi w oczach. Zazdroszczę im wiary, moja nie jest tak prosta.
  • 0

#50

Confident.
  • Postów: 240
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jest przykładem dojrzałości, czy ty nie rozumiesz istoty ateizmu?


Osz, się uśmiałem. Na prawde jesteś dorosły, no szacun.

Co by nie rzec i nie produkować jałowej dyskusji, niech każdy uważa co mu się podoba, ale jak już kiedyś wspominałem antyklerykalizm, ateizm i inne podobne rzeczy, do których praktykowania każdy oczywiście prawo posiada, są najprościej mówiąc trendem wśród polskiego (nie tylko?) społeczeństwa, zwłaszcza młodego. Wierzyć w Boga, chodzić co niedziele do kościoła, dawać na tacę i słuchać księdza - to obecnie bezsensowność i strata czasu według większości, a nawet w niektórych środowiskach, czynności te są przejawem głupoty czy jakby to nie nazwać: brakiem inteligencji.
Najprościej mówiąc - nie tyle ateizm jest cool, co wiara nie jest już cool.
  • 0

#51

Cumulonimbus.
  • Postów: 240
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tak troche odejde od tematu, chetnie bym sie pomodlil, niestety gadanie do sciany, to dla mnie zwykla strata czasu. Nie czuje nikogo po drugiej stronie.

Dlaczego: chętnie byś się pomodlił? Czujesz potrzebę Boga, czy zwyczajnie ta część Twojej wypowiedzi ma charakter scenki przykładowej? ;) Wiary nie da się nikogo nauczyć. Można nauczyć obrzędów i rytuałów; do wiary można (może) przekonać, oświecić. Ale moim zdaniem jeśli ktoś nie czuje Boga, niech tak zostanie. Bo na siłę nic się nie da. Możesz z czasem do wiary dojrzeć, możesz do niej upaść: choć raczej upadek będzie to tylko w oczach innych - oczywiście nie wszystkich.
Moja rada byłaby taka: nie gadaj ze ścianą. Po prostu bądź czujny - kiedy kogoś za nią poczujesz, wtedy możesz zacząć.

Po prostu jesli istnieje jakis byt wyzszy, ja jako sceptyk i lakomy wiedzy czlowiek, chetnie bym poprowadzil z nim dialog, a raczej monolog.
  • 0

#52

YFWMLSLFNXUYEAVSYFIOUS.
  • Postów: 45
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Confidencie, to nawet nie do końca trend - choć często też. Faktem jest, że w kraju z ogromną większością katolicką trudno być ateistą. Coraz więcej ludzi zbiera się ostatnio na odwagę, by powiedzieć, że nie wierzą. Trend? Poniekąd również, choć to nie jest chyba łatwe do udowodnienia. Z jednej strony wymaga się od Kościoła postępu, by nadążył za młodzieżą, za techniką i tempem życia, z drugiej ma się pretensje już choćby za zbiórki na remont kościoła. A ksiądz powinien mieć komputer, ale taki najgorszy, który nic nie kosztuje i działa na wodę święconą. W takich czasach Kościół będzie popełniał błędy, bo musi operować na żywym organizmie. A to trudne, gdy obok stoją krytyczni obserwatorzy i obserwują każdy ruch dłoni.

EDIT:

Po prostu jesli istnieje jakis byt wyzszy, ja jako sceptyk i lakomy wiedzy czlowiek, chetnie bym poprowadzil z nim dialog, a raczej monolog.

Jaką wiedzę chciałbyś zdobyć w monologu z ukrytym odbiorcą? Rozumiem, że szukasz w tym momencie w pierwszej kolejności potwierdzenia odbioru. I cały problem tkwi w tym, że gdybyś mógł otrzymać takie potwierdzenie wprost, nie było by w ogóle tej całej dyskusji. Ale tak każdy bierze to na nomen omen wiarę. Dlatego nie będę nigdy pomstował na kogoś, że nie wierzy. Rozumiem, że to czasem jest irracjonalne.
Ja czuję się wysłuchiwany. Głupstwa, po prostu to o co proszę się spełnia; czuję, że nie jestem sam i jest ktoś, kto się mną opiekuje. A wszystkie te odpowiedzi można wytłumaczyć racjonalnie. Trudno chyba odnaleźć coś, w co się nie wierzy, ani często nie chce się uwierzyć.

EDIT:
Teraz ten przedstawiony przez Ciebie problem nie da mi zasnąć :D . Ale na razie rozkładam ręce. Nie wiem.
  • 0

#53

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Don Carleone najpierw oskarża "katolików" (którzy selfownują się tutaj ładnie) o prymitywne pyskówki, a trochę później sam w takowej bierze udział (patrz -> trochę wyżej).

Dyskusje na temat wiary zawsze się kończą tak samo, nie myślcie, że wy coś zdziałacie, a tym bardziej, że macie rację - kieruję to do obu stron.
Edit. Od starożytności grupy "wierzących" (w cokolwiek) zawzięcie dyskutowały z "niewierzącymi" i jakoś nigdy nikt nie "wygrał" żadnej dyskusji, a wszystko kończyło się jakoś niespecjalnie.
  • 0



#54

zbyszek11.
  • Postów: 342
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dyskusje na temat wiary zawsze się kończą tak samo, nie myślcie, że wy coś zdziałacie, a tym bardziej, że macie rację - kieruję to do obu stron.
Edit. Od starożytności grupy "wierzących" (w cokolwiek) zawzięcie dyskutowały z "niewierzącymi" i jakoś nigdy nikt nie "wygrał" żadnej dyskusji, a wszystko kończyło się jakoś niespecjalnie.


A ja wierzę , że można wszystkich nawrócić.
  • 0

#55

YFWMLSLFNXUYEAVSYFIOUS.
  • Postów: 45
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pytanie tylko, czy warto? Skoro ateista czuje się szczęśliwy, nie ma raczej potrzeby. Nawracać można błądzących, szukających, ale niewierzących świadomie chyba nie.
  • 0

#56

zbyszek11.
  • Postów: 342
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Pytanie tylko, czy warto? Skoro ateista czuje się szczęśliwy, nie ma raczej potrzeby. Nawracać można błądzących, szukających, ale niewierzących świadomie chyba nie.


wytłumacz mi jak można być szczęśliwym bez BOGA.
  • 0

#57

YFWMLSLFNXUYEAVSYFIOUS.
  • Postów: 45
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wybacz, ja jestem wierzący. Niemniej można, o czym świadczy fakt, że ludzie bez Boga szczęśliwi bywają. Wtedy jednak potrzebny jest jakiś ersatz, choć tym dla ateisty może być Bóg, prawda?
  • 0

#58

Confident.
  • Postów: 240
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bóg sam jest Życiem. Kto odrzuca Boga, odrzuca samo życie. Wybiera wieczną śmierć w braku Boga - piekło. Proste, nie? Sensem i celem naszego życia jest Bóg. Dlaczego ? Bo Bóg jest Życiem. Wszystko inne umiera - tylko Bóg żyje. Wszystko może żyć w Nim - bez Niego nic żyć nie może. Jeżeli tak nie jest, nic nie ma sensu - wszystko i tak umrze. Wierzyć w Boga znaczy tak naprawdę: wierzyć, że jest coś poza Piekłem. Po co to pisze? Bo uważam że ateiści sami się okłamują że są szcześliwi, zresztą ja nie będe tutaj nikogo nawracał :)
Nie potrafię ich po prostu zrozumieć, a chciałbym.
  • 0

#59 Gość_Hellmaker

Gość_Hellmaker.
  • Tematów: 0

Napisano

wytłumacz mi jak można być szczęśliwym bez BOGA.

Po prostu. Błagam, nie pogrążaj się... Postaraj się spojrzeć na to wszystko nie tylko ze swojej strony.
  • 0

#60

YFWMLSLFNXUYEAVSYFIOUS.
  • Postów: 45
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bóg sam jest Życiem. Kto odrzuca Boga, odrzuca samo życie.

Nie trzeba znać powietrza, by oddychać. W ateizmie - przy założeniu braku reinkarnacji - przeraża mnie pustka i brak duchowego zdziwienia (abstrahując od rzeczy jak NOLe, które są od wiary niezależne). Ale i to - będąc niewierzącym - znalazłbym zastępstwo. Nie wiem, może gorsze, może nie. Znam zresztą ludzi, których brak życia po śmierci nie przeraża. Kwestia nastawienia.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych