Jako pierwszy oddałem śmiesznie prosty test na który wyznaczono nam 2h

Dlatego też, surfować zacząłem po internecie, nasza-klasa (nuda), bash (nuda), kopalnia wiedzy, potem onet na którym zaciekawił mnie artykuł o oszuście z allegro, który po czym linkami poprowadził mnie do artykułu o kontakcie z UFO, że niby jakiś żołnierz, sraty, pierdziuty...
Przypomniało mi to jednak jeden motyw z młodzieńczych lat, na którego nie mam wyjaśnienia. Wpadłem na pomysł poszukania na google czegoś co mogło by mnie naprowadzić ewentualnie wyjaśnić co miało miejsce latem 1995 a co odczułem na własnej skórze. Niczego nie znalazłem, a może źle formułowałem pytania... w każdym bądź razie natrafiłem na to forum, niestety jedynie co to mogłem je czytać ponieważ nie mamy dostępu do adresów E-mailowych na zajęciach, co uniemożliwiło mi zakładanie tematów. Teraz siedzę w domu i piszę tę wiadomość w celu uzyskania wszelkich propozycji wyjaśnienia tego co zaraz opowiem.
Mam takiego przyjaciela, którego znam od ho ho, jego mama kiedyś z nami usiadła i opowiedziała nam stek historii o duchach etc., pamiętam jedną z nich była opowieść jak coś weszło przez okno, ale nie o to mi chodzi.
Po tych opowieściach jako 7 latek całkiem zryłem sobie łeb

Tak zatem, latem 1995 roku kiedy byłem uczniem klasy 4 i dumnie po przez wakacje wkraczałem w szeregi 5 klasy pojechałem na kolonie do Międzybrodzia Górskiego (nie jestem aczkolwiek na 100% pewny, że to jest właściwa nazwa miejscowości, mogło mi się to z czymś poknopcić). W każdym bądź razie jednego cieplejszego dnia tuż przez zaśnięciem kumple z pokoju otworzyli okno, żeby nocnym chłodem trochę powietrza wpuścić, ja oczywiście, oknootwartofobik* poprosiłem, żeby kumple zamknęli okno tej nocy (ściemniłem, że mnie gardło boli chyba), w każdym bądź razie zamknęliśmy okno a ja swobodnie zasnąłem.
Budzę się na boku dokładnie na prawym, podkurczone nogi, wtulony w poduchę, budzę się bo zostałem zbudzony przez dźwięki.
Bełkot (ciary mnie właśnie przeszły podczas pisania tego

To tak jakbym puścił nagranie od tyłu i w zwolnionym tempie wtedy nabiera dźwięk niższego tonu.
Nie otworzyłem oczu bo panicznie się bałem (wiedziałem, że nie śpie), pamietałem jak mama mojego przyjaciela mówiła, że wie od babci, żeby krzyżować ręce i nogi aby ochronić się od podobnych zjawisk. Tak też zrobiłem, od pozycji skulonego wyprostowałem się kładąc się na plecy przy czym skrzyżowałem ręce i nogi, modliłem się do boga, żeby to ustało. Wszystko przy zamkniętych oczach.
Po chwili bełkot ustał.
Otworzyłem oczy, pokój był już pusty, zbudziłem leżącego obok mnie kumpla pytając czy otwierali okno jak zasnąłem, powiedział, że tak; ja na to jak dziś pamiętam powiedziałem
- dzięki, właśnie mnie postraszyło.
Mój kumpel powiedział, że mi się coś przyśniło odwrócił się na bok i zasnął.
Ja chwile poczekałem i zapaliłem lampkę na ścianie.
Wywnioskowałem, że było około 2:30 do 3:30 rano bo po godzinie zaczynało się robić jasno, na dworze.
Opowiedziałem tą historie wielu ludziom, jak się okazało dwóch znajomych doświadczyło podobne zjawisko, nikt z nas nie wie co to było i nikt z nas nie widział bo jeden z nich też nie otworzył oczu ze strachu a drugi słyszał to za zamkniętymi drzwiami.
Co do tematu, założyłem go tutaj bo nie wiem gdzie to wcisnąć, nie wiem to może była nawet wizyta obcej formy życia, to może i było jakieś zwierze znane/nieznane, nie wiem... dlatego kieruję się z pytaniem do was. W sumie nie zdziwiłbym się jakby to było jakoś nazwane, po popularność w śród moich znajomych nie jest mała jak na tego typu zjawisko więc możliwe, że komuś z was się to przytrafiło.
PS: Teraz mam 24 lata
Pozdrawiam
Ixodides