Na początek chciałbym się przywitać , forum przeglądam już ponad pół roku , lecz dopiero ten temat mnie przekonał do napisania mego pierwszego posta. Przekonał mnie z powodów iż ten temat dotyczy mnie jak i sporą ilość moich znajomych. Do czego dążę - otóż mieszkam w małym miasteczku ( no nie aż tak małym 15 tyś zameldowanych osób) , co za tym idzie większość ludzi się zna , przynajmniej z widzenia. Ja jestem osobą lojalną , przyjacielsko nastawioną do otoczenia i nowo zapoznawanych osób(za taką się uważam i za taką mnie uważają)co za tym idzie nie mam problemów z nabywaniem coraz to większej ilości znajomych/przyjaciół którym zawsze racze pomocą w ciężkich chwilach. Ci którzy zdecydują się poprosić mnie o pomoc (w tych poważniejszych sprawach jak i w tych błahych) zazwyczaj po rozmowie dają mi do zrozumienia czy też mówią wprost że lubią ze mną rozmawiać bo " zawsze ich sprowadzam na dobrą drogę ". Z czego wyciągnąłem wnioski że najlepszą pomocą dla ludzi którzy mają problemy emocjonalne, słabą psychiką, czy też problemy związane z rzeczami materialnymi ( pieniądze, utrata bliskiej osoby etc. ) jest rozmowa, nie przez gg czy inny komunikator ( choć niekiedy i taka pomoc jest wstanie uratować nie jedno istnienie ludzkie ) lecz w 4 oczy. Kontakt wzrokowy jest dla mnie dużo lepszy do rozmowy niż poprzez komunikator. Rozmawiając przez komunikator bardzo łatwo można manipulować rozmową nakładając 'cenzurę' na myśli przed ich zapisaniem i wysłaniem. Oczywiste też jest że podczas kontaktu z przyjaciółmi w tarapatach, bezcenne są słowa otuchy, pocieszenia czy "naprowadzenie" na dobrą drogę. Słowa te powiedziane na "odwal się" dla takiej osoby często nie są wystarczającą pomocą, a wręcz jeszcze pogarszają sytuacje, widząc że pomagasz jej "bo tak wypada".. a gdy taka osoba usłyszy takie "pocieszenie" od Ciebie w rozmowie osobistej, gdy ujrzy błysk w oczach, zrozumienie i chęć pomocy lub ,co dla mnie i zapewne dla wielu jest priorytetem podczas takiej rozmowy a nawet odruchem( niektórzy niestety tego odruchu nie posiadają- a szkoda) Ważny jest też kontakt fizyczny z osobą której pomagamy gdyż w ten sposób uświadamia sobie że nie jest sama na tym, jak by nie patrzeć, ( przepraszam za wyrażenie) zasranym świecie, a nic bardziej nie pomaga jak tego świadomość(Niektórzy tej świadomości nie posiadają- z różnych względów... niestety).Niezależnie od płci, wieku, charakteru, religii , człowiek samotny bez wsparcia drugiej osoby rady z poważniejszymi problemami sobie nie da choć nie wiadomo jak by się starał.)
Po co to piszę? Wydaje mi się słuszne poruszenie tematu jak pomagać takim osobą. W brew pozorom nie jest to takie łatwe... a wręcz przeciwnie. Rozmawiając z osobą potrzebującej pomocy trzeba bardzo umiejętnie dopasowywać słowa aby tej osoby nie urazić lub wywołać w niej złych emocji które mogą tylko pogorszyć sytuacje.
Powyżej podałem mój sposób rozmawiania z ludźmi o ich problemach. Nikomu jeszcze tym krzywdy nie zrobiłem, wręcz przeciwnie, więc mam nadzieje że może komuś się przyda w przyszłości... Niby wypisałem coś oczywistego i banalnego o czym każdy wie... Jednak nie. Zdarzało mi się być w sytuacjach gdy chłopak pocieszał swoją dziewczynę która straciła brata w wypadku samochodowym. O mało się za głowę nie złapałem, jak usłyszałem w jaki sposób i jakich słów używał aby ją uspokoić i pocieszyć...
Dziewczyna była w stanie - Masakrycznym.
Bardzo bym się cieszył gdybyście i wy podzielili się tym w jaki sposób staracie się pomagać osobą które mają problem z którym nie mogą sobie poradzić i widzą jedyne rozwiązanie w śmierci.
Takich osób jest strasznie dużo...
Dobrze rozumiem ludzi którzy targnęli się na swoje życie , gdyż mimo mojego bardzo młodego wieku, niektórych to pewnie zaskoczy lub zdziwi, a może u niektórych pojawi się i uśmiech na twarzy( Mam nadzieje że są takie osoby na tym forum
Pozdrawiam je serdecznie
), 16nasto letniego żywota przeszedłem wiele , i wiele jeszcze w życiu mnie pewnie czeka. Wierzę w sprawiedliwość, wierzę że jak ktoś jest na tak zwanym "dnie" , a ja mu pomogę, pomogę jak tylko potrafię najlepiej, a kiedyś ten 'ktoś' "usłyszy pukanie od spodu" ... moje pukanie, jeżeli taki człowiek jest dobry( dobry w sensie takim, w jakim ja starałem się być dobrym dla niego, a starać się powinno zawsze(jeżeli się wie, jak to zrobić) nikt na tym nie traci a sporo może zyskać, ba ,nie tylko ta osoba ale i Ty ...w najlepszym wypadku - świadomość że uratowałeś komuś życie, lub czyste sumienie - co jest dla mnie sprawą niebywale ważną w moim, jak dotychczasowym, nie mi to oceniać ale mam nadzieje że wartościowym życiu.
A co do pytania poruszonego przez założyciela tematu.
Z tego co przeżyłem i się nauczyłem od innych, człowiek który chce popełnić samobójstwo - nie ważne z jakiego powodu , nigdy nie będzie (trochę głupio to zabrzmi, mam nadzieje że nikogo nie urażę. W razie czego bardzo przepraszam) "chwalił" się tym. A wręcz przeciwnie - jak już ktoś wyżej napisał, będzie się zachowywał normalnie, jak by się nic się złego nie działo,trzeba mieć bardzo dobry kontakt i bardzo dobrze znać tą osobę aby zauważyć że dzieje się coś nie tak.
Fakty które mnie bardzo niepokoją :
- pierwsze i chyba najważniejsze - Mało osób u której występują objawy depresji podejmuje się leczeniu wiąże się to z bardzo( jak dla mnie) dziwnymi poglądami skierowanymi w stronę psychologów i psychiatrów, oraz bardzo niska świadomość ludzi o przebiegu leczenia depresji. Powoli się to zmienia, ale dużo za wolno.
Następnie brak zaufania do innych osób, brak szczerości, często także substancje psychoaktywne są przyczyną samobójstw, wszelkiej maści depresanty itp. (osobiście nie jestem przeciwny narkotykom - wszystko jest dla ludzi, ludzi z umiarem i silną wolą... no i zdrowiem.[dodam jeszcze, żeby nie było niejasności TO JEST MOJE I TYLKO MOJE WŁASNE ZDANIE DO KTÓREGO MAM PRAWO!])
No i...( co osobiście uważam za śmieszne) tematy 'tabu' i oczywiście wiele, wiele spraw które już wymieniliście.
Tak wygląda mój pogląd na ludzi których to dotyczy i z którymi miałem styczność.
A co do samego samobójstwa jako czynu zdanie mam podzielone.
Wygląda ono mniej-więcej tak :
- mowa o odwadze - na pewno, to nie podlega dyskusji, każdy człowiek który popełnił samobójstwo musiał mieć jej multum... z przyczyn wydaje mi się że wiadomych i oczywistych.
- głupota ? Też... może inaczej to nazwę, głupota to chyba za mocne słowo - Brak racjonalnego myślenia (?)( nie mogłem dobrać odpowiedniejszego słowa...chyba). Życie na tej planecie jest darem, wręcz zaszczytem (nie chce jako ateista (z wyboru) poruszać spraw religijnych, puki co jest to temat "rzeka" i nie widzę sensu o tym dyskutowania, ale bardzo bym się ucieszył jak ludzie by mieli właśnie takie mniemanie o tym że się tutaj znajdują)
- Uciekanie przed problemami, tchórzostwo - po części, ale nie do końca. Człowiek, jak wiadomo, jest "gatunkiem stadnym" ( śmiesznie to brzmi ale mam nadzieje że zrozumiecie o co mi chodzi
) , a często się zdarza że osoby które popełniły samobójstwo to osoba samotna, bez możliwości uzyskania pomocy( jak to powiadają " Co dwie głowy , to nie jedna". A co do osób które mają możliwość poproszenia o pomoc a o nią nie proszą. Moim zdaniem może mieć na to też wpływ wychowanie, szkoła... Jak wiadomo wstyd jest odruchem mimowolnym na który większego, jak i żadnego wpływu nie mamy... ale... ( <rozmyśla> ) kto uczy dzieci od praktycznie chwili urodzenia że wstyd jest uczuciem złym ? Moim zdaniem(jak i chyba każdego) błędy w wychowywaniu też mają duży wpływ na późniejsze radzenie sobie z problemami, czy chociażby wstydem( nie chciałbym urazić nikogo kto stracił kogoś z najbliższej rodziny,czy też nauczycieli/wychowawców w szkołach a jak to zrobiłem to naprawdę przepraszam, lecz myślę że w niektórych przypadkach 'kończenia ze sobą' ma mniejsze lub większe podłożę wychowawcze jak i otoczenie.)
To chyba na tyle.Jak na moje możliwości to strasznie się rozpisałem.
Często spotykam się z rodzajem dyskryminacji polegającym na różnicy wieku... Mam nadzieje że na tym forum się obejdzie bez tego.
Jeżeli czytając to myślicie sobie " co taki gówniarz jak on , może wiedzieć o życiu?" to zapewniam was, że sporo w życiu przeżyłem. Specjalnie mądry to nie jestem , kompletnie głupi ( chyba
oceńcie sami) też nie jestem, życie wiele mnie nauczyło i pewnie wiele jeszcze nauczy.
Żeby było jasne. Jestem normalnym nastolatkiem, a nie jak pewnie co niektórzy pomyślą "Super bohaterem zmieniającym świat na lepsze pomagając ludziom"
Chciałem jeszcze przeprosić za bardzo chaotyczny rodzaj pisma jaki prowadzę - aby nie skłamać - Lepiej nie potrafię
Także przepraszam za błędy ort. i interpunkcyjne których zapewne jest multum... Przymknijcie na to oko
Pozdrawiam serdecznie. TurQs.
Bless Ya.
-